Komentarze
Binbougami ga!
- Coś.... więcej niż komedia : Anonimowa : 28.04.2022 15:46:41
- Początek serii : Bez zalogowania : 27.04.2022 22:36:32
- komentarz : dahomej : 6.02.2022 23:39:56
- Śmieszny fanserwis? : PaSaT : 24.11.2016 22:04:22
- komentarz : Amarette : 2.09.2016 16:00:35
- najlepsze : Frix99 : 17.04.2016 19:21:42
- komentarz : Dessinateur : 11.09.2015 15:41:09
- Anime świetne : Cichy : 27.10.2014 22:36:38
- komentarz : Miedzio : 3.08.2014 20:53:32
- komentarz : Ruka : 3.08.2014 18:02:37
Początek serii
Jedno tylko mnie zastanawia. Jakim cudem ktoś bohaterkę określił jako obdarzoną ogromnym szczęściem?
Pomyślność to nie jest to samo, co szczęście.
Jakie to niby szczęście być samotnym, mieć rodziców którzy nie mają czasu dla własnego dziecka, mieć tylko jedną naprawdę bliską osobę, bardzo zawistnych ludzi wokół i w końcu spotkać wredną boginkę, która utrudnia życie i psuje nerwy. To ma być szczęście według twórcy tej „komedii”? Naprawdę?
Śmieszny fanserwis?
Cała seria na duży plus, gdzieś w połowie był odcinek albo dwa zawahania wysokiej jakości, ale ten krótki moment jest tylko preludium do jeszcze szaleńczej jazdy. Tak swoją drogą, postać Binbougami uparcie kojarzyła mi się z Lucy z Elfen Lied, jednym z moich ulubionych charakterów i generalnie, moim ulubionym obrazem postaci w świecie anime. Szkoda, że jest ich tak mało… :-)
najlepsze
Postacie również są bardzo przyjemne, polubiłam wszystkich, co rzadko się zdarza. Muzyka niezła, wpada w ucho.
Miałam problem z tym dość specyficznym humorem. Przy niektórych odcinkach wręcz umierałam ze śmiechu, a przy innych nieco się nudziłam i przewracałam oczami. Bo w końcu ile żartów można oprzeć na kontraście w rozmiarze biustów bohaterek? Ten tytuł pokazał mi, że bardzo dużo.
Ogólnie seria wypada jednak na plus, chociaż czymś specjalnym bym jej nie nazwała, ale to już kwestia gustu.
Bardzo za to podoba mi się recenzja, która jest napisana lekko, przyjemnie i potrafi rozbawić bardziej niż samo anime.
Anime świetne
Muzyka jakoś mi umknęła i nie pamiętam ani jednej piosenki.
Naprawdę warto to obejrzec no i chyba szykuje się nowy sezon skoro po napisach końcowych były pokazane całkiem nowe urywki.
Rany, jakie to jest złe.
Sio z tym.
Podoba mi się także rozwój postaci… kliknij: ukryte Ichiko zaczęła dostrzegać, że swoim egoistycznym zachowaniem szkodzi innym i tym samym pomogła wielu ludziom. Nie była to jednak gwałtowna zmiana w wyidealizowaną postać, wciąż pozostała tą Ichiko z początku serii, ale w głębi serca zaczęła myśleć o innych. Coś podobnego można zauważyć u Momiji. Polecam to anime każdemu, warto obejrzeć. Szkoda, że chyba nie można liczyć na drugi sezon.
Szalone perypetie Cycoiko tzn. Ichiko i jej przyjaciół.
Postacie: Ichiko z pozoru rozpieszczona dziewczyna okazała się jednak osobą z charakterem i głębią. Nie przepadam za tego typu postaciami ale ona zdobyła moją sympatie. Bardzo polubiłam też boginie Momiji i chłopczyce Ranmaru. Nawet zboczeńce Binbougami ga! wypadły zaskakująco miło. Kiedy zaśpiewali „Ode do cycków” to o mało nie pękłam. Aż ubolewam, że takie osoby trudno w życiu spotkać.
Fabuła: Była poprowadzona jak w najlepszym porządku. Był humor, fanserwis w odpowiednich proporcjach(dzięki Bogu!) i nawet znalazło się miejsce na wplecenie morałów, które wywołały u mnie chwilami wzruszenie.
Humor:Na początku wydawał mi się schematyczny ale gdy brnęłam w dalsze odcinki zauważyłam oryginalność, która jednak wyróżnia tą serie. Na pewno zaletą humoru były odniesienia chociaż bardziej poprawnie brzmi parodiowanie innych anime np. Dragon Balla, Naruto, One Piece, W Krainie Bogów czy Death Nota.
Grafika:Wizerunki postaci ładnie się prezentowały, tła także były w porządku.
W zasadzie żadnych minusów w tym anime nie doszukałam chociaż mogą razić liczne przekleństwa. Zwłaszcza osoby, które nie przeklinają; da się to jednak przeboleć.
Podsumowując uważam to anime za bardzo udane. Z niecierpliwością czekam na drugi sezon. Moja ocena to 8/10.
moar
02.05.2013r. - 07.05.2013r.
Więcej 8-10 II
Polecam!
Poproszę jeszcze !
Bohaterowie mają swoje przydzielone role w serii i jest ok. Humor jest fajny. I rzeczywiście muszę przyznać,że przypomina „gintamowy” z racji na te przykłady Binbou i pluszaka :P.
Seria poza masą sprzeczek, pokazów humoru z zarysem pseudo sexualnym, pokazuje bohaterkę jak przez tego bożka staje się bardziej wrażliwa i dobra. Koniec końców kończy się dobrą przyjaźnią xD.
Muzyka jest fajna. Spodobała mi się :).
Według zapowiedzi w ostatnim odcinku ma być kontynuacja. Nie mogę się doczekać. ;)
Ocena 8/10.
Od razu widać, kto w tym anime palce maczał, humor „gintamowy”, co nie każdemu do gustu przypadnie, ale ja bardzo lubię.
Wiele scen jest parodiami znanych serii anime (jedna bardzo fajna scena z DN, buahahaha), więc można się ubawić, znajdując takie smaczki. Fabuła niezła, sam pomysł na niedobory i zwyżki szczęścia – ciekawy, a w połączeniu z tym absurdalnym humorem wypada to bardzo dobrze.
Niektóre żarty są jednak powtarzane może zbyt często, przez co niektórzy mogą być znudzeni. Natłok głupich zachowań, przesadzonej mimiki, wrzasków.
Bohaterowie są łatwo rozpoznawalni, zdecydowanie da się ich lubić, choć czasem popadają za bardzo w schemat.
Jest lekko, śmiesznie i przyjemnie, dobra komedia na rozładowanie stresu.
Grafika na poziomie, muzyka dość‑dość wpada w ucho.
Nie zawiodłem się, wyszło dobrze, choć mogło być lepiej. I na pewno trzeba taki typ humoru lubić, jeśli się nie lubi – nie ma co się męczyć do końca serii.
Mała siódemka.
nie lubię zostawiać niedokończonych serii i chyba to był głowny powod czemu brnęłam.
za dużo bezpodstawnych wrzasków, powtarzanych wykopów przez okno i banalności przesłania…
Duża dawka humoru
Średniak
10 za postacie to gruba przesada
Co nie znaczy, że są złe. Wręcz przeciwnie, postacie są sympatyczne i łatwo je polubić. Podejrzewam też, że każdy znajdzie swojego faworyta (podobnie jak Tassadarowi najbardziej przypadła mi do gustu Momiji, ale również murzyn i pluszak się wyróżniali). Do perfekcji brakuje jednak BARDZO wiele. Nawet najbardziej lubiani przeze mnie bohaterowie potrafili irytować i co gorsza, po 12 odcinkach zaczynali mnie nużyć (ich ciągłe niezdecydowanie i takie krążenie w tę i we w tę jednych i drugich stawały się z czasem męczące). Końcówka z powodu drastycznej transformacji wprowadziła trochę świeżości co prawda, ale odbyło się to kosztem wiarygodności (z braku lepszego słowa, zwyczajnie był to tani chwyt, wykorzystany na zasadzie „bo to komedia więc wszystko nam wolno”).
W pełni za to zgadzam się co do seiyuu Yumi Uchiyamy, bez niej postać Momiji, a co za tym idzie i całe anime, znacznie by straciły.
Jeśli chodzi zaś o gagi, cóż, tu również mam odmienne zdanie niż recenzent. Błyskotliwych czy wyjątkowo zabawnych scenek nie zauważyłem, rzuciły mi się za to w oczy bardzo prymitywne (i nie chodzi mi tu o rodzaj humoru, ale łopatologiczny sposób jego przedstawiania). Przywołany przez Tassadara przykład Death Note'a był najmniej udaną parodią jaką kiedykolwiek widziałem. Cały gag polegał na wizualnej stylizacji postaci na te znane z Notatnika Śmierci. Co w tym błyskotliwego? Jak powinna wyglądać taka parodia pokazał Sorachi Hideaki (a efekt jego pracy można było zobaczyć np. w 25 odc. Gintamy). Owszem, on również stosuje tę najprostszą metodę (najnowszym przykładem z anime jest parodia Akagiego, choć i tak lepiej wykorzystana ze względu na kontekst kliknij: ukryte jakim był sobowtór Akagiego, który korelował z sobowtórem Gina), ale jest ona jedną z wielu, a nie jedną jedyną jak w Binbougami.
Summa summarum anime jest całkiem udane, ale na pewno nie należy do kategorii przełomowych (w żadnej z kategorii). Ot, taki sympatyczny przerywnik przed nowym sezonem Gintamy. Osobiście znacznie większe wrażenie zrobiły na mnie Daily Lives of High School Boys czy Level E.
...
Nie bardzo łapię jakim cudem w recenzji znalazło się porównanie do Gintamy, skoro parodie w niej zawarte były naprawdę genialnie przemyślane, natomiast w Binbougami – beznadziejnie proste (żeby nie rzec prostackie).
Na szczęście dwie główne bohaterki zostały ciekawie wykreowane i za to duuuży plus dla twórców^^
Oglądało mi się miło, ale świetną komedią to bym tego nie nazwała…ot, takim średniakiem…
Bóstwo nieszczęścia Vs Cyc... Ichiko!
Pierwsze odcinki zapowiadały całkiem solidną rozrywkę z szalonym humorem. Po jakimś czasie seria zamieniła się w coś bardziej bliższe… nietypowym okruchom życia. Niestety, jako komedia się nie sprawdza – im dalej, tym coraz więcej schematycznego i nieśmiesznego humoru. A już dnem był dla mnie kliknij: ukryte toaletowy bóg. Nie ma nawet, co tego komentować.
Bohaterowie wydają się być raczej w porządku, szkoda tylko, że nie wykorzystano ich lepiej. Tak to giną w natłoku fabuły bez sensu i nudnych żartów.
Grafika średnia, nic na większy plus czy minus.
Opening jest świetnym przykładem na to, że wstawianie angielskich zwrotów do piosenki nie czyni jej „cool”. „One way, two way, three way…” -> kto to pisał?
Ending mi się podobał, chociaż wokal przy pierwszym usłyszeniu nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Nieźle jest też tutaj pod względem wizualnym.
Czy coś jeszcze… pochwalę seiyuu, która grała Ichiko. Idealnie pasuje.
To chyba tyle. W zależności od poczucia humoru widza, może się on bawić dobrze lub też nieźle się wynudzić. Szkoda, że należałam do drugiej grupy. Raczej nie polecam.