Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 29 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,59

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 374
Średnia: 7,95
σ=1,38

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Bezimienny)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Slayers TRY

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1996
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • スレイヤーズ TRY
Gatunki: Fantasy, Komedia
Postaci: Magowie/czarownice, Smoki; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia
zrzutka

Ratowanie świata przed kolejną zagładą? Ostatnia część przygód Liny Inverse i jej towarzyszy.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Wydarzenia przedstawione w Slayers NEXT nie pozostały bez wpływu na świat otaczający Linę i jej wesołych sługu… przyjaciół. Jak się okazuje, subkontynent, na którym toczyła się dotąd akcja, otoczony był magiczną barierą, zasilaną mocą Mrocznych Lordów mazoku. Gdy zatem najsilniejszy z nich, Fibrizzo, ginie, bariera opada, otwierając drogę do świata zewnętrznego. Philionel, książę Saillune, natychmiast zwołuje radę wszystkich władców subkontynentu, która to rada postanawia wysłać flotę badawczą i nawiązać stosunki dyplomatyczne z krajami zza bariery.

W tym samym czasie piękna i genialna czarodziejka Lina Inverse (koniec recenzji sponsorowanej), odwiedzająca akurat nadmorskie miasto, gdzie przygotowywana jest flota, otrzymuje od tajemniczej kobiety o imieniu Filia propozycję zatrudnienia. Gdy w towarzystwie nieodstępnego Gourry'ego i ponownie napotkanego Zelgadisa kontaktuje się z nią, Filia (gdy już wyjaśnione zostały wszelkie nietakty towarzyskie, spowodowane przez Gourry'ego) stwierdza, iż musi poddać ich zdolności próbie po czym… znika. Przyjaciele nie mając nic lepszego do roboty idą na spotkanie Amelii, która wraz ze swym ojcem przewodzi ceremonii pożegnania flotylli odkrywców. W odróżnieniu od reszty Amelia nie jest zadowolona z wizyty, nawet jednak nie domyśla się, że to dopiero początek złych wiadomości. Na scenę wkracza bowiem złoty smok (chwilowo pomińmy, że wygląda jak muminek), który z miejsca atakuje całe towarzystwo. Ale nic to, czymże jest smok w starciu z genialną i omnipotentną czarodziejką? Jak łatwo się domyślić, niebezpieczeństwo szybko zostaje zażegnane. Jak równie łatwo się domyślić – miasto, a zwłaszcza flota, nie zniosły najlepiej tego wyganiania diabła Belzebubem. Dlatego też Lina, dręczona wyrzutami sumienia (i groźbą kary), postanawia wziąć na swe barki brzemię misji dyplomatycznej i wraz z towarzyszami na pokładzie jedynego ocalałego statku wyrusza tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden podbarierowiec.

Trzecia seria, w odróżnieniu do dwóch poprzednich, nie jest już oparta na opowiadaniach pana Kanzaki. Historia jest zupełnie alternatywna, więc jeśli ktoś po obejrzeniu miał na przykład nadzieję, że wątek romantyczny Xellossa i Filii zostanie gdzieś bardziej wyeksponowany, to niniejszym te nadzieje rozwiewam. Główne wątki to tym razem tajemnicze proroctwo Ognistego Smoka oraz tragiczna i wzruszająca historia Valgaava, ostatniego ze starożytnych smoków, szukającego zemsty za okrutne zbrodnie na swym ludzie (co poniektórzy mogli zauważyć w moich słowach nutkę ironii, którą pozwolę sobie rozwinąć nieco później). Dowiemy się również paru rzeczy, rzucających nowe światło na znaną nam historię świata. Fabuła jest o wiele bardziej pozbierana niż w NEXT, nie ma tu dziur jak w polskiej drodze bądź szwajcarskim serze. Nie znaczy to jednak, że jest ona bez wad.

Nasi bohaterowie praktycznie się nie zmienili, jedynie Amelia nabrała więcej wprawy w akrobacjach i urosła parę centymetrów, a Zelgadis nabrał dystansu do wszystkiego i stał się bardziej stoicki. Niestety nie sposób nie zauważyć smutnego faktu – oboje oni znaleźli się tutaj tylko po to, żeby było śmiesznie i ciekawie, gdyż ich postacie nie mają absolutnie żadnego znaczenia dla fabuły. Wszystko i tak robią Lina bądź Filia, Gourry czasem ochrania czarodziejkę, natomiast ponury szaman i ekstrawertyczna księżniczka co prawda czasem coś tam robią, ale nigdy nie jest to rzecz, bez której fabuła stanęłaby w miejscu. Mówiąc brutalnie – Zelgadis i Amelia nie są tu niczym więcej niż fanserwisem dla wiernych widzów.

Tajemniczy Xelloss dalej jest sobą i akurat on robi dokładnie tyle, ile robić powinien. Trudno go jednak nazwać członkiem drużyny – jest raczej przewodnikiem po świecie i manipulatorem, skrycie kierującym jej poczynaniami. Mówiąc żargonem gier RPG, jest postacią scenariuszową, mającą duże znaczenie dla fabuły, ale odgrywaną przez mistrza gry, w przeciwieństwie do bohaterów odgrywanych przez graczy.

Jak łatwo się domyślić, spotkamy dużo nowych postaci, tym razem, w odróżnieniu do poprzedniej serii, raczej z drugiej strony barykady Światło­‑Ciemność, czyli przede wszystkim ryuuzoku. Najważniejszą nową bohaterką jest Filia, sympatyczna, acz mało opanowana kapłanka złotych smoków. Na co dzień wygląda dostojnie i spokojnie, gdy jednak doprowadzona zostanie do szału (co niestety nie jest trudne), zmienia się w smoka i sieje zniszczenie niczym Godzilla. Jako broni używa laserowego oddechu oraz… olbrzymiej maczugi, skrywanej pod różową sukienką. Piękny przykład, jak bardzo czasami pozory mylą. Oprócz niej ze strony Ładu bliżej poznamy tylko najwyższego kapłana Ognistego Smoka, jak również trzech pomniejszych bogów z innego świata. Tu mała dygresja na temat stylizacji. Co do złotych smoków – ja naprawdę nie wiem, co brali rysownicy, że umyślili sobie takie mutanty. Ja wiem, że Japończycy mają manię na punkcie aniołów, ale na bogów Eternii, Chaosu i Zadnieprza – jak już się zdecydowało w roli sił Ładu robić smoki, to niech to będą smoki, a nie angeloidalne, uzbrojone we włócznie pokraki!

Przybysze ze świata Darkstara (jednego z czterech światów stworzonych przez Panią Koszmarów) nie wyglądają już głupio, za to prezentują się – oni i ich „technologia” – dziwnie. Jakieś takie to komputerowo­‑organiczne, jakby urwali się z serii science­‑fiction… Lepiej być na to przygotowanym, by nie rozczarować się mało fantasy­‑podobnym klimatem.

Ostatnią ważną postacią jest wspominany już przeze mnie Valgaav, o którym można mówić długo, ciekawie, acz mało pochlebnie. Jest najbardziej sztampowym Szalonym Bishounenem z Tragiczną PrzeszłościąTM jakiego znam. Jest śliczny, szalony, potężny, nielogiczny, podejrzewany o homoseksualny romans, a do tego planuje Straszliwą Zemstę. Jakby było mało, od któregoś odcinka ma anielskie skrzydła. I to czarne…

Fabuła niewątpliwie nie poraża głębią, ale pomimo tego jest ciekawa i wciągająca. Wszelkie niedociągnięcia rzucają się w oczy dopiero po którymś z kolei obejrzeniu serii (poza wyglądem smoków, który potrafi zabić). Jeśli więc przymknie się oko na to, że Amelia i Zelgadis (Gourry też, ale on nie ma dostatecznie ciekawego charakteru, by to stanowiło problem) pełnią funkcję czysto dekoracyjną, to można się naprawdę nieźle bawić. Problemem są znowu odcinki­‑wypełniacze – oglądając je można umrzeć ze śmiechu, ich związek z fabułą jest jednak absolutnie żaden. Twórcy wyraźnie nie mają pomysłów na spójne włączenie tego typu numerów do głównego wątku, co niestety wystawia im nie najlepsze świadectwo.

Grafika jest na podobnym poziomie, co w serii NEXT, czyli nie za wysokim. Animacja bardzo średnia, kreska zazwyczaj ładna, zdarzają się jednak sceny zwyczajnie brzydkie. Boleśnie wyraźnie widać, że poszczególne odcinki robili różni graficy, jedni zdolni, drudzy zdolni inaczej. Jest to jednak typowe dla Slayers i nie stanowi obniżenia poziomu. Wypadałoby jeszcze zaznaczyć, że nieco zmieniła się kolorystyka – zamiast feerii barw mamy bardziej stonowane kolory, głównie czarny, jasnozielony i żółtobrązowy. O muzyce nie można powiedzieć wiele prócz tego, że trzyma poziom poprzednich części.

Komu polecić tę serię? Naturalnie wszystkim, którzy oglądali obie poprzednie. Fani fantasy i lekkich komedii również mogą po nią sięgnąć, licząc się oczywiście z tym, że spora ilość rzeczy im umknie (choć, biorąc pod uwagę jedną potworną lukę fabularną na samym początku, może to i dobrze). Fani Slayers nie powinni mieć żadnych powodów do narzekań: dostaną nawet kilka gratisowych scen, dających trochę do myślenia o prawdziwych relacjach między poszczególnymi postaciami. Fanki bishounenów zaś otrzymają kolejnego pięknisia do kolekcji, w zestawie z czarnymi, zmaltretowanymi skrzydłami i gołą klatą.

Ysengrinn, 7 listopada 2005

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: E&G Films
Autor: Hajime Kanzaka, Rui Araizumi
Projekt: Kenji Teraoka, Naomi Miyata, Rui Araizumi
Reżyser: Takashi Watanabe
Muzyka: Osamu Tezuka (kompozytor)

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Slayers na forum Kotatsu Nieoficjalny pl
Slayers: fanfiki na Czytelni Tanuki Nieoficjalny pl