
Komentarze
Hakkenden -Touhou Hakken Ibun-
- o czym to jest?! : Ellerena : 30.01.2016 15:02:24
- komentarz : chi4ko : 24.10.2015 21:21:21
- komentarz : Atena : 23.08.2014 20:09:29
- komentarz : koteczek : 27.02.2014 20:28:03
- komentarz : Subaru : 19.10.2013 12:39:11
- Aniem i manga : Yuki991 : 28.08.2013 11:30:26
- komentarz : Tamago-chan : 2.05.2013 12:09:37
- Re: Walki, supermoce i gej-party czyli to co tygryski lubią najbardziej : Domi-kun : 25.04.2013 08:58:03
- komentarz : Nekochi : 12.04.2013 19:59:08
- komentarz : blob : 6.04.2013 19:23:57
o czym to jest?!
Tu się nie mogę powstrzymać.
Jestem przy 10tym odcinku i dalej nie mam pojęcia, o czym to jest.
No są sobie bohaterowie, właściwie coraz więcej bohaterów, już nie pamiętam, kto jest kim.
I łażą sobie, jeżdżą, piją herbatę.
Nic więcej. Nawet poszczególne odcinki nie mają wyraźniej zarysowanej fabuły, nie mam pojęcia, po co w ogóle pojawiła się połowa wydarzeń i postaci.
Seiyuu są pierwszej klasy i to chyba tylko dla nich zdecydowałam się dociągnąć Osiem Piesków do końca.
Za co uwielbiam Hakkenden? Przede wszystkim za bohaterów. Są dobrze przemyślani, wyraziści. Można się spierać przy
Sōsuke Inukawie, z którym miałam problem, bo wydawał się zbyt porządny i skryty, ale im dłużej się mu przyglądałam, tym bardziej go rozumiałam. Młodzieniec tłumiący w sobie niepokój i czujący, że ma na barkach ogromną odpowiedzialność. Zastanawiałam się kiedy pęknie, dając upust swoim emocjom, które, miałam wrażenie, wręcz zżerały go powolutku od środka. A jednak w jakiś sposób potrafił się wyciszyć, powściągnąć. Być może jego ucieczką była praca.
Anime jest pięknie narysowane, no… może odrobinę za pięknie, ale to rzecz gustu ;) Ja się koncentrowałam na postaciach i historii. Raz mnie do łez wzruszała, a raz bawiła prześmiesznymi sytuacjami (kocham Genpachiego!).
Dlatego nie zniechęcajcie się początkiem i oglądajcie dalej. Anime naprawdę warte uwagi!
Spodziewałem się totalnej beznadziei, więc jakież było moje zdziwienie… nie wyszło tak źle.
Bardzo przyjemnie oglądało mi się tę serię, choć przedstawione w niej fakty są bardzo poplątane, fabuła niejasna, często nie wiedziałem kto, po co i o co w ogóle chodzi.
Sprawy nie ułatwia cała mnogość postaci, wszyscy biszowaci, miałem problemy z ich odróżnianiem. W końcu pan oficer na koniu zdobył mą sympatię, upatrzyłem se go :D A jak jeszcze się okazało, że to dzięki niemu są tu wątki shounen ai, to już w ogóle banan na twarzy. Dlaczego tego tak mało?! Bardzo fajnie zrobiono te nieliczne sceny, panowie naprawdę ładni i sympatyczni, przy tym nie chodzące pustaki, bo każdy swoją określoną rolę i charakter miał.
Jednakże, stety lub niestety, nie jest to seria shounen‑ai (i chyba dobrze). Przeważają tu tajemnice, wątki nadnaturalne, fabuła jest dość poplątana. Ogromnym minusem jest, że nie dano się tej historii zupełnie rozwinąć, ciągle miałem wrażenie, że coś jest tylko liźnięte z wierzchu i za chwilę zostawione, by może za kilka odcinków podać jeszcze kilka faktów, które wprowadzały tylko więcej zamętu niż wyjaśnienia. Takie myślenie twórców: „my swoje pokażemy, a co widz zrozumie, to jego sprawa, my swoje zrobili i do widzenia”. Bardzo rzuca się tu w oczy niewykorzystany potencjał, niedopracowania scenariusza.
Seria jest urwana, na szczęście jest druga część, ale i tak wrażenie pozostaje nieprzyjemne, bo świat przedstawiony jest na tyle obszerny, a bohaterów taka mnogość, że spokojnie dwadzieścia cztery odcinki się należą, i to z marszu.
A to kudłate coś – przeurocze.
6/10.
Aniem i manga
Ciekawoska
Misa‑chan13 dla mnie też, jak czytałam kilka rozdziałów mangi… Poza tym ilustratorką jest autorka Super Lovers, które jest yaoi ^^
(ułaa… ale się wypowiedziałam, przepraszam jeżeli ktoś nie zrozumie…)
Walki, supermoce i gej-party czyli to co tygryski lubią najbardziej
Szkoda tylko, że takie krótkie. Wydaję mi się, że jest to jeden z tych tytułów, które będą miały zamknięte zakończenie i koniec – a szkoda, bo może większa ilość odcinków dałoby mu szansę na zdobycie proporcjonalnie większej publiczności, na którą z pewnością zasługuje.
Nie jest to może seria wybitna, ani pod względem fabuły, ani oprawy graficznej. Ale na pewno można powiedzieć, że jest dobra i przyjemna w oglądaniu.
Duży plus mają u mnie postacie – pomimo, że mamy tu zatrzęsienie bishounenów i bishoujo, żadne z nich nie wydaje się idealnie wrysowane w swój schemat – mamy tu więc głównego bohatera, który wcale nie chce ratować świata, a najbardziej interesuje go los jego samego i jego najlepszego przyjaciela, panienkę tsundere, która nie wrzeszczy i nie okłada bogu ducha winnych ludzi pięściami bez powodu lub księcia z bajki, który po godzinach dorabia sobie jako ksiądz.
W dodatku, co dziwne, jak na razie żadna postać, nawet z tych epizodycznych, nie zirytowała mnie ani przez sekundę. Wszyscy są po prostu tak samo interesujący, na samo wspomnienie lisiej armii Osaki mam banana na ryju xD
Mówiąc o postaciach, chciałabym wspomnieć, że niektórzy bohaterowie łudząco przypominają tych z Kuroshitsuji – i nie mam tu wcale na myśli pary głównych bohaterów, ale pobocznych, np. czerwonowłosą pani doktor i jej asystenta, który jest chyba zaginionym krewnym pana Jacykowa. Manga Hakkenden zaczęła wychodzić rok przed Kuro, więc jest to dość ciekawy zbieg okoliczności (?).
Jedyną wadą, która jak na razie zakłóciła mi seans, jest dosłowne opie*dalanie się postaci w kwestiach rozwoju fabuły. kliknij: ukryte Rozkaz jest wyraźny – szukajcie kolorowych kulek. Jednak jak na razie od tego odcinka minęło X czasu, a jedyne co Shino poczynił w tym kierunku to zgubienie jednej z tych kulek, które już posiadał. Patrząc jednak na ending można się domyśleć, że wątek ten rozwinie się kiedy wszystkie „Osiem Psów Wschodu” spotka się w jednym miejscu. Nie wiem, zobaczymy za parę tygodni.
Jeszcze jedno – rzeczą, których jednych może znacząco zachęcić, a innych kompletnie zniechęcić do serii są wszechobecne i niezaprzeczalne wątki shounen‑ai. Bitch please, to już nawet nie są fantazje fanek – chłopaki nawet nie kryją się z mówieniem, że ten i owy im się podoba. Prym w tej Paradzie Równości wiodą kliknij: ukryte Kobungo i Genpachi (doszłam do wniosku że obydwoje muszą być albo ślepi albo emocjonalnie upośledzeni – jeżeli facet na łożu śmierci poświęca ostatnie myśli swojemu szwagrowi, a nie narzeczonej czekającej w domu w ciąży, to wiedz, że coś się dzieje), chociaż „stare małżeństwo” Shino i Sou, „nie mam pojęcia, dlaczego bogowie uznali, że jestem wystarczająco kobiecy” Ryou, albo transwestyta Keno też mają się czym pochwalić. A i związek Ayane i Hibiki wzięty rodem z typowych shoujo‑aiów. Chyba jedynymi heteroseksualnymi postaciami w tym anime są sado‑masochista Kaname i Dosetsu z fetyszem śniegowych demonów i młodszych siostrzyczek.
Ale mimo to, wszystkie te yaoistyczne wstawki dodają wg. mnie jeszcze więcej humoru i uroku serii, chyba, że kogoś to odrzuca. Osobiście trudno mi sobie wyobrazić faceta oglądającego tę serię, nawet pomimo równie uroczych bohaterek i dość brutalnych walk.
No nic, zobaczymy jak to się dalej potoczy. Na dzień dzisiejszy subiektywnie dałabym temu 10/10, a obiektywnie 8.5/10.
Nie tak źle
Przede wszystkim podoba mi się, że (przynajmniej jak na razie) bohaterka nie jest tylko po to, by jej bronić. Za to szkoda, że panowie mają bardzo sztampowe charaktery, idealnie dopasowane do wyglądu… ale mimo wszystko nie są w tym przesadzeni, a nawet całkiem interesujący. Osobiście nie lubię chyba tylko Sousuke – jest nudny, a do tego ciągle mam wrażenie, że to, co z nim z pewnością zrobią sprawi, że będzie jeszcze bardziej irytujący (pod tym względem przypomina mi Conrada z Kyou Kara Maou).
Za to najbardziej polubiłam Kaname – ot, mój typ łobuza/bisza i tyle xd I to czarne marimo jest świetne^^
Grafika ładna, muzyka ujdzie i łącząc to wszystko razem nawet jestem w stanie to oglądać z przyjemnością. Wątpię, by w ogólnym rozrachunku wyszło z tego coś lepszego niż jest teraz, ale o ile poziom nie spadnie, to jak dla mnie będzie dobrze.
Przyjemne ;)
Szukając nowości...
Git
jest ok
Og to ciężko powiedzieć co z tego będzie. Postacie wydają się być schematyczne. Grafika nawet ok.