Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 8/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 4
Średnia: 6,75
σ=2,17

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Suite Precure♪: Torimodose! Kokoro ga Tsunagu Kiseki no Melody

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 70 min
Tytuły alternatywne:
  • スイートプリキュア♪ とりもどせ! 心がつなぐ奇跡のメロディ♪
Gatunki: Przygodowe
Widownia: Shoujo; Postaci: Magical girls/boys, Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Zaskakująco udany film do bardzo nieudanej serii telewizyjnej. Jak się okazuje – można i tak…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Na początek uwaga dotycząca wszystkich filmów Precure, ale tego w szczególności: ponieważ wszedł on do kin pod koniec emisji serii telewizyjnej Suite Precure, zdradza bardzo wiele z jej fabuły. Jeśli ktoś planuje ją oglądać, a nie przepada za spoilerami, proponuję, by wstrzymał się na razie z lekturą niniejszej recenzji.

Król Mephisto przybywa na Ziemię, by zabrać Ako do Major Landu. Dziewczynka nie ma nic przeciwko, stęskniła się za rodzicami, a chociaż kocha dziadka, wie doskonale, że w końcu musi wrócić do swojej ojczyzny. Jednak zanim to nastąpi, przez miasto Kanon przechodzi upiorna fala dźwiękowa, sprawiająca, że wszystkie instrumenty milkną. Czy to znaczy, że w krainie muzyki wydarzyło się coś strasznego? Mephisto i Ako, w towarzystwie pozostałych wojowniczek – Hibiki, Kanade i Ellen – udają się natychmiast do Major Landu. Rzeczywiście, nie jest dobrze – piękna kraina zmieniła się w ponure miejsce, a na jej mieszkańców rzucono tajemnicze zaklęcie. Kto sprawił, że cała muzyka zniknęła? Czy to możliwe, żeby stała za tym… królowa Aphrodite? Choć trudno w to uwierzyć, najwyraźniej to ona kieruje poczynaniami wysłanników sił ciemności, których celem jest – rzecz jasna – źródło wszystkich dźwięków, czyli Crescendo Tone.

Film bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, szczególnie w zestawieniu ze słabą i nieciekawą serią telewizyjną. Tym razem scenarzyści podjęli szereg bardzo dobrych decyzji. Pierwszą z nich było to, że bohaterki – zamiast ratować wymyślony tylko na potrzeby filmu magiczny świat – obracają się tu w znanych dekoracjach i wśród znanych osób. To pozwoliło oszczędzić czas potrzebny na wprowadzanie nowych postaci i lepiej wykorzystać te, które widzowie pamiętają dobrze z serii telewizyjnej, w szczególności Mephista i Aphrodite. Strzałem w dziesiątkę było natomiast skoncentrowanie się na wątku Mephista i Ako, w naturalny sposób kontynuującego to, co pokazało Suite Precure. Chociaż król Major Landu wyrwał się spod kontroli złych mocy, wcześniejsze wydarzenia sprawiły, że Ako wprawdzie nadal go kocha, ale po trochu przestała wierzyć w niego jako w ojca – kogoś, kto mógłby ją chronić i stanowić dla niej oparcie. W końcówce serii telewizyjnej został zredukowany głównie do roli komediowej, tu jednak widzimy go w dość zaskakującej odsłonie – jako dorosłego próbującego odtworzyć utraconą więź z córką. Jak na cukierkowo­‑miły cykl Precure to zaskakująco poważny wątek, w dodatku dobrze poprowadzony i pokazany.

Kolejnym dużym plusem tej produkcji jest klimat. Trzeba jednak przyznać, że kolczaste pędy oplatające królewski zamek Major Landu należą do standardu, podobnie jak ostateczna postać głównego złego. Duże wrażenie zrobiło na mnie za to jego zaklęcie: przemienieni w poszarzałe posągi ludzie, mechanicznie grający na niewydających dźwięku instrumentach, wyglądali tak, że naprawdę można się było tym przejąć. Jeśli dorzucimy do tego ładunek emocjonalny w trójkącie Mephisto – Ako – Aphrodite, dostajemy w sumie najbardziej chyba wzruszający film z cyklu Precure i wyjątkowo nie piszę tego złośliwie.

Aż szkoda, że żelazne wymogi (jak sądzę, producentów) zatrzymały Torimodose! Kokoro ga Tsunagu Kiseki no Melody w wyższych stanach średnich cyklu i nie pozwoliły mu stać się naprawdę dobrym filmem. Obowiązkowa scena machania latarkami w celu dodania mocy bohaterkom okropnie rozbijała klimat finałowej walki, nie bardzo wiadomo też po co – poza tym, że w celu pokazania nowego wdzianka – Cure Melody na chwilę zyskała dodatkowe moce, skoro końcowy atak musiał jak zwykle wymagać udziału wszystkich Pretty Cure.

W gruncie rzeczy role Hibiki, Kanade i Ellen zostały tu poważnie okrojone, chociaż nie powiem, żeby była to wielka strata. Dziewczęta mają za zadanie biegać, transformować się, walczyć i ratować świat, czyli robić to, w czym są stosunkowo najmniej irytujące, zaś cały ciężar fabuły spoczywa na kim innym. Z nowych postaci w filmie pojawia się Suzu, dawna przyjaciółka Ako – nie przeszkadza specjalnie, ale szczerze mówiąc, mam wrażenie, że wprowadzono ją tylko po to, żeby ktoś wyjaśnił bohaterkom, co tu się dzieje. Wypada też wspomnieć o przeciwnikach Pretty Cure – zapewne w celu dodania filmowi atrakcyjności jest nimi trójka bishounenów. Szkoda tylko, że szybko przemieniają się oni w ohydne potwory, co zresztą jest stałym manewrem w tym cyklu i prowadzi do interesujących pytań. Czy ten chwyt jest stosowany, żeby uniknąć pokazania przemocy pomiędzy ludźmi? Czy chodzi o to, żeby nikt przypadkiem nie zaczął współczuć pokonywanym przeciwnikom? A może po prostu uznano, że wyglądałoby nieestetycznie, gdyby bohaterki defasonowały twarze przystojnych chłopców?

Nie będę się jednak specjalnie czepiać wspomnianego wyżej tria przeciwników. Nawet gdyby ktoś z widzów był rozczarowany brakiem nowego świata do pokazania, z nawiązką powinny mu to wynagrodzić naprawdę widowiskowe i dobrze narysowane pojedynki. Kinowe filmy Precure zawsze mogły się pochwalić dobrą oprawą graficzną, a nie inaczej jest i tym razem – chociażby z tego powodu tę produkcję można obejrzeć z prawdziwą przyjemnością. Oprawa muzyczna opiera się na utworach napisanych specjalnie na potrzeby filmu, choć w sumie podobnych do tych z serii, ktoś zauważył jednak przytomnie, że odpowiednio dawkowana cisza znacznie skuteczniej podkreśla dramatyczne sceny niż najbardziej nawet patetyczna melodia. W czołówce usłyszymy drugą wersję openingu La La La Suite Precure, której towarzyszy urocze streszczenie pechowego incydentu rozpoczynającego wizytę Mephista na Ziemi. Przy napisach końcowych zrezygnowano z typowego dla cyklu rytmicznego j­‑popu, zastępując go prześliczną balladą Kokoro no Uta, wykonywaną przez piosenkarkę Remi (której śpiew słyszymy w serii telewizyjnej jako głos Hummy). Seiyuu czarnych charakterów niewiele mają do zagrania, jednak w stosunku do Suite Precure większą i ciekawszą rolę dostaje tutaj Mephisto, czyli Ken’yuu Horiuchi (m.in. Oscar z cyklu Angelique, Pain z Naruto, Takafumi Yokozawa z Sekaiichi Hatsukoi).

Aby w pełni docenić ten film, trzeba się przemęczyć z serią telewizyjną Suite Precure – inaczej główny wątek, niepodparty znajomością wcześniejszych wydarzeń, nie będzie robił specjalnego wrażenia. Poza tym jeśli komuś zależy na klimacie, proponuję pominąć instrukcję obsługi latareczek na samym początku (pamiętajcie, żeby nie wsadzić ich koledze do oka!) oraz „wspólny taniec” do endingu serii telewizyjnej po napisach końcowych (nie stawajcie na fotelach i nie przeszkadzajcie osobom obok!), co w sumie skróci seans o dobre pięć minut. Poza tym zdecydowanie polecam.

Avellana, 20 sierpnia 2013

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Toei Animation
Autor: Izumi Toudou
Projekt: Akira Takahashi
Reżyser: Youko Ikeda
Scenariusz: Toshiya Oono
Muzyka: Yasuharu Takanashi