
Komentarze
Uchouten Kazoku
- 9 lat później : PaSaT : 14.02.2023 02:18:45
- Re: oh ah : jolekp : 15.03.2016 18:24:04
- oh ah : Chmura : 14.03.2016 23:16:01
- Nietuzinkowe : Lenneth : 27.09.2014 01:46:28
- Uchouten Kazoku : MrKrzychu : 4.09.2014 09:42:09
- komentarz : kapplakk : 24.03.2014 22:17:14
- Oryginalne : PaSaT : 3.02.2014 22:54:23
- Perełka? : Bawmorda : 22.01.2014 10:17:29
- Uchouten Kazoku : Yuffy : 20.01.2014 18:17:09
- specyficzne! : Irja : 19.01.2014 16:03:57
9 lat później
Nic się nie zmieniło, potwierdzam. Anime zdecydowanie dostaje znak jakości. Tyle lat, a ja wciąż pamiętam całe mnóstwo scen z tej serii… Perełka w zalewie tandety. Raz na jakiś czas się trafi, przez blisko dekadę było kilka takich serii, chociaż nie aż tak oryginalnych, jak to cudo.
Przykładowo: Yoru wa Mijikashi Aruke yo Otome (2017)
Sora no Aosa o Shiru Hito yo (2019)
Shoujo Shuumatsu Ryokou (2017)
Sabikui Bisco (2022 – ale to nie ten sam poziom, co Uchouten Kazoku, choć wciąż świetne)
Ore, Twintails ni Narimasu (2014, anime nad animami)
Ninja Slayer From Animation (2015, po prostu 10/10)
Mushoku Tensei (2021, w końcu porządny isekai)
Hisone to Masotan (2018)
Boku dake ga Inai Machi (2016, super dobra seria)
Made in Abyss (2017)
Kujira no Kora wa Sajou ni Utau (2017, dla mnie 10/10, ale oceny są mocno rozrzucone)
ID:Invaded(2020)
Houseki no Kuni (2017, tak dobre, że nawet CGI przebolałem i obejrzałem)
oh ah
Nietuzinkowe
Obiektywnie doceniam m.in. nietuzinkowy pomysł, zgrabną fabułę (scenki „o niczym” z czasem zaczęły układać się w logiczną całość), udane mieszanie powagi z humorem, prześliczne tła, dopracowaną kreację postaci oraz ich relacji.
A subiektywnie – nie moje klimaty, za mało akcji (w sensie: jakichkolwiek wydarzeń, niekoniecznie takich jak z filmu sensacyjnego), za mało absurdalnego humoru, za dużo snucia się po ekranie i niespiesznych dialogów, które jakoś nieszczególnie zmuszały mnie do zadumy nad kondycją człowieka (jenota) we współczesnym świecie. Były momenty, w których chichotałam na głos (Kinkaku i Ginkaku ubawili mnie bardziej, niż mogłabym przypuszczać) i takie, w których wzruszyłam się do łez (wątek żaby w studni był naprawdę fenomenalny i poruszył we mnie czułą strunę), ale mimo wszystko nie mogłam otrząsnąć się z lekkiego znudzenia, które towarzyszyło mi w większości odcinków.
Uchouten Kazoku
Seria inna niż wszystkie, nietypowa, o niecodziennym klimacie.
Oryginalne
Mi osobiście anime pozostanie w pamięci na długi, długi czas. Ze względu na swoją oryginalność i masę ciekawych pomysłów, nierówny świat i… ekscentryzm :)
Perełka?
Osobiście zmęczyłem 10 odcinków Uchouten Kazoku i czuje się osobiście zbrukany, zastanawiając się dlaczego nie porzuciłem serii po pierwszym epizodzie, główny bohater Yasaburou wg mnie to skończony idiota, który powinien trafić w drugim epizodzie na piątkowe spotkanie jako danie główne i na tym powinno to anim się skończyć. Dla mnie wyjątkowa strata czasu – stanowczo odradzam tą serię.
Uchouten Kazoku
Wśród zalet śmiało można wymienić wyraziste (aż nadto) postacie, które nie sposób zapomnieć nawet po dłuższym czasie od obejrzenia. Zwłaszcza mam tutaj na myśli Benten, która z pozoru wydaje się być chłodna i bezwzględna, to w rzeczywistości ma w sobie jeszcze tę (malutką) cząstkę zwykłego człowieka, zachowaną z czasów młodości, przez którą tęskni za prawdziwym, pełnym ludzkich emocji, życiem. W Yasaburou natomiast najbardziej spodobała mi się jego rodzinność, którą osobiście sama bardzo sobie cenię. Żałuję tylko, że nieco więcej czasu nie poświęcili dla Kaisei, bo naprawdę już od początku spodobała mi się jej postać. Ale z drugiej strony, gdyby twórcy mieli tak mocno skupiać się na każdej z postaci to anime liczyłoby znacznie więcej odcinków, co według mnie mogłoby poważnie zaszkodzić.
Od strony technicznej warto wspomnieć o kresce i animacji, dodające anime niepowtarzalnego uroku oraz klimatu. Nieprędko zapomnę ten tramwaj mknący po ulicach Kioto bądź liście spadające w którymś z odcinków. Jednakże, najbardziej podczas oglądania pierwszych odcinków, jakoś nie potrafiłam przyzwyczaić się do wyglądu uszu bohaterów, chyba po raz pierwszy przy oglądaniu anime zwróciłam na to uwagę, ale z czasem się do nich przyzwyczaiłam, bo zwyczajnie przyćmiła to cała oprawa graficzna. A muzyka? Opening oddawał charakter całego anime – zwariowany, szalony, zaś ending i pojawiające się w nim obrazki z Benten nadawały pewnej lekkości, a przez co doskonale się równoważyły. Sam soundtrack też jest w porządku, chociaż nie będę ukrywać, iż momentami mnie denerwował.
Moja ocena to zasłużone 8,5/10.
specyficzne!
Seria na pewno godna obejrzenia ale bardzo mnie nie zachwyciła.
(nie) do rozgryzienia
wiem jedno: dawno nie zachwyciły mnie tak postaci, i to prawie wszystkie, zarówno z wyglądu (łącznie z tymi spłaszczonymi uszami, które w pierwszej chwili mnie przeraziły, ale po 10 minutach były już częścią uroku), jak i charakteru. szczególnie trójka: Yasaburo, profesor Akadama i Benten to majstersztyki, kreacje złożone, głębokie i w swych niekonsekwencjach aż do bólu konsekwentne. przerażająco i fascynująco ludzkie. relacje między nimi pokazano tak subtelnie i realistycznie, a przy tym praktycznie bez słów, że po prostu nie znajduję adekwatnych wyrazów uznania.
oczywiście centrum tajemnicy jest Benten, femme fatale trzech światów, otulona zapierającym dech seksapilem i nieskończonym smutkiem. o takich jak ona jedni pisali poematy, inni się pojedynkowali albo strzelali sobie w usta… czego pragnie, co ją smuci, czym się kieruje? nie dowiemy się, i chyba to właśnie jest w niej tak pociągające. wymyka się wszelkim próbom zrozumienia i wciśnięcia w ramy. podobnie Yasaburo i profesor – są zbyt złożonymi postaciami, by zamknąć ich w paru słowach. takoż Yaijiro, żaba w studni wspomnień i wyrzutów sumienia, czy sam Souichiro, którego nie ma, a tak bardzo jest i na tak wiele sposobów – w swoich synach.
zinterpretować fabuły się nie podejmuję, czekam z niecierpliwością na recenzję lub jakąś dyskusję.
naprawdę, to trzeba zobaczyć i samemu (spróbować) wyrobić sobie zdanie.
Myślę, że jak żaden z fanów tej serii, nie umiałby powiedzieć o czym to jest. (bardzo współczuje recenzentowi, kiedy będzie miał pisac o czym jest fabuła). I w sumie gdyby się nad tym zastanowić jest to seria o niczym. Czy to stanowi wadę? Dla mnie osobiście nie.
Postacie, najmocniejsza i zarazem dość skomplikowana część tej serii. Gdyż mamy grono bohaterów, z czego dwójka zasługuje na szczególne uznanie, pewnie przez ich tajemniczość. Mowa tu o Tanuki Yasaburo i człowieku Benten.
Do moim ulubieńców mimo wszystko zalicza sie pewien podstarzały tengu, o nazwisku, którego chyba żaden polak by nie wymówił :D Przezabawna postać, szczególnie w ostatnim odcinku, jak się pokazał, myślałem, że spadnę z krzesła xD
Może żeby z tego nie robić recenzji napiszę krótko oceny:
Fabuła: 7/10
Postaci: 10/10
Grafika: 9/10 (choć wachałem sie czy 10 nie dać)
Muzyka: 8/10
Wychodzi 8,5/10, czyli seria dostaje ode mnie zasłużone 9/10 i gorąco polecam ją każdemu, (Byle tylko nie pytali o co w niej chodzi ;D)
O bohaterach mogłabym się rozpisywać i rozpisywać, a i tak nie zdołałabym uchwycić tego, co w nich najlepsze. Ot, chociażby taki Yasaburou. Przez 13 odcinków nie zdołałam się jakoś przekonać co do tej postaci. Po prostu zupełnie nie potrafiłam go rozgryźć, momentami mnie irytował nawet, a uważam, że jest to jeden z lepiej wykreowanych głównych bohaterów, jakich dane mi było oglądać. On się z jednej strony nie wyróżnia jakąś szczególnie jaskrawą cechą charakteru, a przy tym jest tak charyzmatyczny, że ciężko mi będzie o nim zapomnieć.
Natomiast najbardziej rozkochała mnie w sobie postać Benten, która była kolejną wielką zagadką Uchouten Kazoku. To naprawdę niezwykle silna psychicznie kobieca postać i już samo to zasługuje na wielki plus. Ale było w niej też coś niezwykle smutnego, nawet nie wiem co – to po prostu takie jakieś moje ulotne wrażenie, mocno spotęgowane endingiem. Naprawdę strasznie ją polubiłam.
Także strona graficzna zasługuje na pochwały, przede wszystkim za oryginalność i nie schodzenie z jakości na dalszym planie (popatrzcie na te tłumy ludzi w tle!). Niestety czasami coś zgrzytało i na przykład w niektórych scenach widać jakby zakrzywienie przestrzeni.
Muzycznie też było świetnie. Opening to zupełnie nie mój gust, za to ending pokochałam niemal od początku. A jeszcze te nutki w tle, stylizowane na bardziej tradycyjną japońską muzykę – cudo!
Od początku nie wiedziałam czego się spodziewać po tym tytule i nadal nie wiem co tak naprawdę dostałam. Mimo wszystko było to wspaniałe i za ten mętlik w głowie jestem w stanie wystawić tutaj nawet ocenę 9/10, nawet mimo tego, że jednak gdzieś w tym zachwycie nie umknęły mi drobne błędy i „gorsze momenty” serii^^
Ps. lubię opening.
Zobaczymy