Komentarze
Kimi no Iru Machi
- Drażniące romansidło : Farathriel : 5.07.2016 12:46:49
- komentarz : Wiatr1000 : 22.12.2015 19:38:14
- komentarz : Wiatr1000 : 22.12.2015 19:34:48
- komentarz : Wiatr1000 : 22.12.2015 19:29:26
- komentarz : Wiatr1000 : 22.12.2015 19:28:07
- Kimi no Iru Machi : Subaru : 4.01.2015 18:30:38
- komentarz : 10/10 : 25.12.2014 18:08:08
- Re: Jak z tym ecchi? : Alart : 16.09.2014 12:58:34
- Re: Jak z tym ecchi? : Alart : 16.09.2014 12:58:17
- Re: Jak z tym ecchi? : Hiromi : 15.09.2014 18:11:27
Drażniące romansidło
Towarzystwo zaczyna odwalać, robić dziwne irracjonalne rzeczy, a główny bohater zamiast posługiwać się rozumem w relacjach zdaje się bazować na uczuciach jako na wykładni w poznawaniu świata. Jedyne do czego można tutaj śmiało przyklasnąć to bardzo dobre ukazanie właśnie nieudolnego, nieśmiałego choć próbującego być miłym bohatera. Szkoda, że Haruto częściej używa serca jak rozumu i ostatecznie wychodzi na irytującego, niedojrzałego emocjonalnie gówniarza… chociaż mniemam, że taki był właśnie zamysł. Ubolewam, że współczesne kino jest tak przesiąknięte tym paradygmatem „Ci dobrzy idą za głosem serca”. I tak jak urzekła mnie ta niecodzienność w prezentowaniu problemów i rozterek postaci, tak wręcz odrzuciło ostateczne ich rozwiązanie. Japsy i te ich poukrywane tu i ówdzie motywy „przeznaczenia”.
Kimi no Iru Machi
Seria, która usilnie próbuje być lepsza, niż jest.
Romans wbrew pozorom jest gatunkiem dość wymagającym, bo ma tendencje do wpadania w kicz i irytowania widza, a to anime ewidentnie romansem jest. Niezbyt udanym, choć przynajmniej rzecz nie dzieje się w szkole…
Fabuła jest bardzo prosta: kliknij: ukryte zakochują się w sobie, ona odchodzi, on jej szuka, ona jest z innym, ten drugi umiera, ona znów odchodzi, on układa sobie życie z inną, a wtedy ona przychodzi i psuje wszystkim życie przez swój spóźniony zapłon. Bardzo było mi żal kliknij: ukryte dziewczyny, z którą się związał, bo naprawdę go kochała, była stała w uczuciach, bardzo oddana. Nagle pojawia się widmo, które zabiera jej ukochanego, a on kliknij: ukryte chętnie do niej wraca, mówiąc, że to dziewczyna „idealna”. I choćby to świadczy o tym, że jednak głupi szczeniak z niego.
Rozumiem, że taki był zamysł fabularny, że niby było kliknij: ukryte im to przeznaczone od początku, ale przez cały czas życzyłem im niepowodzenia. Nie wypadało to wiarygodnie, ciągle czułem, jakby pominięto coś ważnego, a dziwna kolorystyka i jakby rozmazana gruba kreska mnie osobiście denerwowały.
Średnio. 5/10.
Jak z tym ecchi?
No więc mam pytanie: czy jest to ecchi shounen? Bo jak tak, to trudno, obejrzę, bo jak nie ja to kto? A jeśli ecchi jest ograniczone do openingu i endingu, a reszta to przeciętnawy dramat to sobie podaruję.
Do grafiki nie ma jakoś większych zarzutów.
5/10
Bohaterowie byli jednak dość dobrze wykreowani. Widać było nieco inne, ciekawsze podejście do poruszonego tematu, gdzie bohaterowie wreszcie rozmawiają o uczuciach i potrafią wyrazić to słowami a nie jąkaniem i burakiem na twarzy. Tutaj też brawa dla Haruto, który podwyższył moją ogólną ocenę serii za kilka rozsądnych i zadziwiająco naturalnych reakcji. Czasem denerwował jego brak zdecydowania, jednak wyraźnie widać było, że z Asuką łączą go inne relacje a niżeli z Yuzuki. Była to nie kończąca się pogoń za miłością z lat młodości, o której nie można zapomnieć.
Dużo złego można powiedzieć o fabule, o ciągłym oszukiwaniu się bohaterów, ale z drugiej strony, było to prawdziwe. Szczególnie ta niepewność widoczna jest gdy dzieciaki są jeszcze licealistami. Gdy są starsi dokładniej rozumieją swoje uczucia i potrafią nimi kierować. Niepewność uczuć jest bardzo naturalna i nie ma śmiertelnika, który przez podobną sytuację nie przechodził.
Szkoda też, że pewne wątki zupełnie nie zostały poruszone, jak konflikt między siostrami Eba (bo zapowiadało się naprawdę na wielką kłótnię) albo sam powód wyjazdu Yuzuki do Tokio. To też wyglądało dość poważnie, zaczęłam się też zastanawiać czy przypadkiem Haruto nie jest jakimś sadystą, skoro jego ukochana musi przed nim uciekać.
Nie pasował mi też opening, zupełnie nie związany z treścią anime (roznegliżowane panny biegające po plaży, serio?)
Całość odbieram raczej pozytywnie, ciekawa historia wielokąta romantycznego (chociaż może nie do końca) przedstawiona w zwięzły, przekonywujący sposób.
Animacja w większości scen jest albo zupełnie niejasna, albo składa się z pięciu zapętlonych klatek i nie ma zupełnie żadnego sensu. Kreska w serii miała prawdopodobnie odzwierciedlać oryginalny styl i projekty postaci z mangi, ale i to oczywiście się nie udało. Nic zresztą dziwnego, jak się zatrudnia do robienia pełnej serii anime stado pawianów, które nigdy wcześniej ołówka w łapach nie trzymały.
0/10000000000
Grafika – kreska bardzo wyraźna, momentami nawet bardzo szczegółowa, jednak na większych krajobrazach zwyczajnie „leniwa”. Jeśli chodzi o postaci, to faktycznie niektóre wyglądały, jakby były odrysowane od jednego wzoru, choć raczej nie raziło mnie to aż tak mocno w oczy, postaci miały dość wyraźne charaktery, więc raczej nie było mowy o „pomyleniu” jednej osoby z drugą. Mnie jako faceta strasznie drażniło stylowanie mężczyzn w anime na „kenów”(czyt. przystojnych rycerzy w lśniącej zbroi) – podejrzewam jednak, że to właśnie z tego względu, że jestem facetem :) Spośród dziewczyn Yuzuki mimo wszystko wyróżniała się pod względem urody, być może to moje wrażenie ale raczej poświęcono jej nieco więcej uwagi, co w sumie mnie cieszy. Podsumowując właściwie kreska lepsza od większości innych serii(jeśli mógłbym przyrównać przykładowo do innych dramatów).
Oprawa audio właściwie kulała, czasami ścieżka była odpowiednia pod nastrój, jednak znów innym razem czułem się zmieszany… Co jednak podobało mi się – głosy były podkładane były w należyty sposób, głosy dziewczyn nie były wysokie i cienkie, tak jakby miały to grać dziewczyny z podstawówki(tego właściwie bardzo często brakowało mi w seriach ecchi, których mam obejrzane dość dużo), jedyne co nie przypadło mi do gustu to akcent Haruto – rozumiem, że tutaj chodziło o podkreślenie jego pochodzenia z konkretnej części kraju i jestem w stanie zaakceptować sam fakt ale jego non‑stop zmieniającego się tonu głosu nie mogłem przełknąć…
Postaci – tutaj właściwie potrzebowałbym jakiegoś odniesienia do innego romansu, jednak nie mam(porównywanie do serii ecchi czy innych dramatów byłoby raczej nie do końca sprawiedliwe), wydawały mi się dość „wyraźne”, pomimo powielanych i oklepanych schematów typu „przyjaciele z dzieciństwa”, „dziewczyna, która u mnie mieszkała”, czy „nieodwzajemniona miłość”, nigdy wcześniej nie widziałem tego typu serii anime, jednak schematy postaci już widywałem wielokrotnie.
kliknij: ukryte Yuzuki – właściwie dziewczyna nonstop niezdecydowana, specjalnie przyjechała do hiroshimy dla chłopca, którego kocha(czy może dopiero później zrodziło się w niej uczucie?), jednak nagle postanawia od tak znikąd wyjechać z powrotem do Tokio, nigdzie w serii nie było dokładnie wyjaśnione dlaczego tak właściwie ona tam powróciła. Powracając związała się z poczucia obowiązku oddania przysługi, oszukując samą siebie w swoich uczuciach i zrywając również kontakt z Haruto, którego kochała całe życie, nie wspominając o następnych razach i spotkaniach, czy wodzeniach za nos(również choćby po śmierci Kyousuke, zamiast spróbować jakoś przejść przez tą tragedie razem, to po prostu zmyła Haruto) – nie potrafię znaleźć tutaj logicznego wytłumaczenia na te zachowania…
Haruto – prosty chłopak z wioski, który właściwie nie był postacią skomplikowaną, czy nawet interesującą, dziwna mania wyższości, temperament i chyba nie do końca ktoś, kogo można strawić przy pierwszym „spotkaniu”, odwagą wykazał się właściwie tylko raz, kiedy postanowił odbić dziewczynę od Kyousuke(zgodziłem się z wyrażeniem Asuki – że w każdej innej opcji poza „walką o dziewczyne” byłby po prostu na przegranej pozycji i straciłby obie osoby) i właściwie to chyba jedna z niewielu pozytywów, które udało mi się upatrzeć w tej postaci. Na pewno nie jest to protagonista nr 1
Mógłbym się również rozpisywać o postaciach drugoplanowych, chociaż poza tym, że każda z nich miała swój „dość wyraźny” charakter nie mógłbym zbyt wiele napisać.
Fabuła – tutaj nie mam znowu jak się odnieść… było wiele nielogicznych sytuacji, czy zachowań, które prowadziły do następnych „podsegmentów” spotkań głównych postaci i to właściwie napędzało całą serię przez większość czasu, ciężko powiedzieć, czy mi się podobało… nie jestem raczej fanem „niezręcznych sytuacji”, „problemów w miłości” itp. dlatego też pewnie wcześniej nie oglądałem żadnego typowego romansu anime. Jednak jeśli miałbym ocenić subiektywnie, to 6/10 – bardzo wiele dałoby się zrobić lepiej, bez większych niedomówień.
kliknij: ukryte Swoją drogą – tak po prawdzie cała historia mogłaby się zakończyć w jednym momencie, czyli kiedy Yuzuki miała ponownie pojechać do Tokio, jeśli by po prostu została, to byłby happy ending bez „ofiar pobocznych”, no ale nie byłoby wtedy materiału na dalszą historię. Następenie jest ciągłe wodzenie za nos – mimo, że seria właśnie w zarysie miała się na tym opierać(bynajmniej ja tak to widziałem), to widz już raczej miał wrażenie, że główne postacie są zwyczajnie niezdecydowane w swoich działaniach, oczywiści z Yuzuki na czele.
Podsumowując – seria raczej dla dziewczyn, które nie są zaznajomione głębiej w świecie romansu przy anime, zapewne znajdą tutaj coś dla siebie – trochę dramatu, trochę okruchów życia no i przede wszystkim wątek miłosny, wokół którego wszystko się kręci. Dla facetów raczej bym nie polecił – chyba, że faktycznie kogoś kręcą takie klimaty albo zwyczajnie ma ochotę popatrzeć na całkiem zgrabnie narysowane dziewczyny, ewentualnie obejrzeć 2‑3 odcinki na próbę, aby zobaczyć czy faktycznie komuś podpada dany klimat. Serię całościowo oceniam na około 6.5/10, byłoby zapewne niżej ale jest to właściwie pierwszy romans, który dał radę przeciągnąć mnie do końca bez większej nudy(a próbowałem już ze 2 razy na innych seriach).
Ocena oczywiście tyczy się samego anime, mangi nie czytałem i raczej czytać nie będę, bo podejrzewam, że to raczej coś dla dziewczyn, aniżeli chłopaków szukających interesujących historii.
dla seri mogę dać max 5/10
Pora na podsumowanie
Megatony dramatu i trochę paskudnej grafiki, polane sosem z plastiku.
Pierwszy odcinek dawał nadzieję na coś nietuzinkowego, jakieś wyłamanie się ze schematu dzisiejszych romansów, w których sidła wpada większość anime z tej kategorii. Fakt – wyszło nieco inaczej, aczkolwiek uczucia pozostały tylko negatywne.
W przypadku serii niemal „bezfabularnych”, największą siłą napędową powinni być bohaterowie. Tutaj dostaliśmy komplet przerysowany z dawno sprawdzonych szablonów. I tak mamy niewyróżniającego się niczym protagonistę, jego uroczą do bólu ukochaną, wesołą przyjaciółkę z dzieciństwa, nowego, energicznego kumpla (tym razem z koleżanką do kompletu) i starszą siostrę Dobra Rada. O dziwo, udało mi się polubić dwójkę z nich, aczkolwiek, jak to zazwyczaj bywa, oboje zostali okrutnie przez scenariusz potraktowani. Kyousuke kliknij: ukryte uśmiercono już w połowie serii, natomiast Asuka dostała rolę kliknij: ukryte głównej poszkodowanej. Obojga mi było szkoda, tym bardziej, że do głównego bohatera nie mogłam wykrzesać nawet odrobiny sympatii. Przez całą serię miałam wrażenie, jakby mi coś umykało albo twórcy zapomnieli nam przekazać czegoś istotnego dla fabuły. Nieznośne uczucie niedosytu utrzymało się aż do ostatniego odcinka. Brakowało mi jakiegoś wyjaśnienia poczynań bohaterów, dlaczego są do siebie tak przywiązani bądź czemu też robią to, a nie co innego. Najbardziej intrygował mnie wątek Yuzuki i jej siostry. Może to dlatego, że z racji znużenia, nie skupiałam się zbytnio podczas seansu, ale na dobrą sprawę, wciąż nie wiem, co się między nimi działo i jaki był ku temu powód. Przez to wszystko, relacje pomiędzy bohaterami wydawały mi się płytkie i naciągane. Tak samo z resztą cała seria.
Najgorzej stoi zdecydowanie strona audiowizualna. Postacie żeńskie zostały narysowane prawdopodobnie od kalki, gdyby ogolić je na łyso, a oczom nadać ten sam kolor, nigdy w życiu nie zdołałabym zgadnąć, która jest która. Animacja kulała, a miejscami wręcz pełzała. Do klimatu dramatu dużo daje muzyka, aczkolwiek w tym przypadku nijak nie zmieniła mojej opinii odnośnie całości. Szczerze powiedziawszy, w ucho wpadł mi tylko spokojny ending. Muzyka w tle… była, opening pominę wymownym milczeniem.
Uwielbiam dramaty. Naprawdę. Cóż jednak z tego, skoro od wieków nie oglądałam dobrego przedstawiciela gatunku? Jeżeli szukacie romansu – nie te drzwi. Dramatu – to też nie tu. Nie wiem, może miłośnikom przesadnego wręcz dramatyzmu i tanich romansideł przypadnie do gustu. A może to tylko ja jestem taka wybredna. 3/10
PS Ocena podciągnięta o jedno oczko, za te retrospekcje w retrospekcji. Toż to już prawie Incepcja.
Narzekanie
Zjazd
Fabuła
Kolejna koszmarna grafa