
Komentarze
Air Master
- No, no, no... : Lycoris : 2.11.2012 09:56:23
- powrót do dzieciństwa : zenonkosa : 30.12.2011 09:43:08
- pozytywy... : hakman4 : 2.12.2009 12:36:46
- Air Master : Kelly : 26.07.2006 09:09:25
- Nieprawidłowa diagnoza : richie : 1.06.2006 19:30:19
No, no, no...
-Słyszałeś? W mieście jest podobno nowy uliczny wojownik… Ta dziewczyna potrafi latać! To Airmaster!!!
Wyobraźcie sobie anime o bijatykach. Takie pełne patosu i do granic możliwości wypchane śmiertelną powagą. Bo tylko główny bohater może ocalić świat przed kolejnym wcieleniem Master of Evil!
Tego wszystkiego w Airmaster nie ma. Jeśli tego oczekiwaliście po tym anime, to porzućcie je czym prędzej!
Co zatem jest?
Airmaster ma… no nie oszukujmy się, ma beznadziejną kreskę. W przeciwieństwie jednak do innych anime, gdzie zabrakło trochę kasy na grafikę, nie ukrywa tego i czyni jednym ze swoich atutów. W jaki sposób? A w taki, że zamiast udawać, że wygląd bohaterów jest jedynie złudzeniem optycznym i w rzeczywistości są nieziemsko doskonali, Airmaster dodatkowo ich ośmiesza i wykorzystuje to jako element autoparodii.
Kolejnym ważnym filarem dla świetności tego anime są jego bohaterowie. Nawet jeśli mowa o postaciach epizodycznych, to bez poświęcania im większej uwagi można zrobić niezły portret psychologiczny każdej z nich. Nie mówiąc już o tym, że roi się tu od oryginałów takich jak Sakamoto Julietta czy Sakiyama Kaori.
Przede wszystkim zaskoczyła mnie wielowątkowość fabuły. I to bardzo sprawnie zmontowana wielowątkowość. W wielu anime wątki poboczne wykorzystywane są jako przerywniki dla wątku głównego. W Airmaster jest na odwrót – wraz z głównym wątkiem Maki, snują się wątki równoległe, które uzupełniają główny, nadają mu komizmu i tworzą z nim spójną w miarę logiczną całość. Do Durarary sporo brakuje, ale każdy bohater ma tu nie „swoje pięć minut” tylko „swoje miejsce”. Warto też wspomnieć, że w skład wątków podocznych wchodzi: shoujo‑ai, shounen‑ai, mecha, mistyka i wiele innych, których nie sposób się spodziewać :D
Jedyna wada, jaką znalazłam w tym anime, to, niestety, polskie napisy „by Rosolak od czegoś‑tam”. Airmaster nie jest anime, które potrzebuje wulgaryzmu, by być śmieszne. Napisy do anime to nie miejsce na przemyślenia czy inwencję twórczą. To, co zrobił pan Rosolak, to ZUO ociekające brakiem profesjonalizmu i fachowego podejścia do sprawy i powinno być przestrogą dla wszystkich tłumaczy.
Podsumowując: Airmaster z niewymuszoną gracją stąpa po cieniutkiej linii oddzielającej szczyty epickiego patosu od bezdennych odmętów absurdu. I robi to w sposób tak fenomenalny, że najchętniej poleciłabym to anime każdemu, komu brakuje akurat lekkiej rozrywki trzymającej poziom ;D
powrót do dzieciństwa
pozytywy...
Może kreska razi lub bohaterowie którzy są niepoprawni w swoim zachowaniu ale trzeba brać to na pozytywy bo nie musi być to ideał na miarę wielkich twórczości wizualnych.
Mi się podobał i z chęcią oglądałem następne odcinki.
Tak na koniec to fajnie by było takie robić combo`sy xD w powietrzu miedzy budynkami lub nad nimi :D.
Nie zważając na nie docieknięcia bo nie mówimy o bardzo ambitnym tytule ale o anime w którym są walki uliczne.
Polecam.
Air Master
Nieprawidłowa diagnoza
Airmaster, choć nie jest to na pierwszy rzut oka oczywiste, jest parodią gatunku bijatyk. Koronny dowód rzeczowy – mi się podobało ;)
Kto nie widział kolejnego napadu schizy w wykonaniu Kaori, kto nie widział reakcji Maki na subtelne zaloty Sakamoto Julietty tudzież akcji gdy tenże właśnie „podłączył” trzech mięśniaków prosto w sufit,
wreszcie kto nie widział ultrahardcorowego yaoi kissu w wykonaniu bishounenka oraz jego służącego o posturze (i urodzie) młodszego Frankensteina ten nie może powiedzieć że widział prawdziwego Airmastera.
A sceny walki? To tylko takie przerywniki.. nieźle zrobione choć momentami zbyt długie, przyznaję, dlatego z mojej strony tylko solidne 7/10