Komentarze
Steins;Gate: Fuka Ryouiki no Déjà vu
- Spójność świata : RyzykFizyk : 29.11.2019 04:54:10
- Steins;Gate: Fuka Ryouiki no Déjà vu : Subaru : 26.06.2014 18:55:14
- W skrócie o filmie... : Lina : 6.05.2014 14:44:32
- Re: Mieszane uczucia : Otose : 24.03.2014 11:29:03
- Re: Mieszane uczucia : Farathriel : 24.03.2014 11:00:26
- Re: Mieszane uczucia : Otose : 24.03.2014 10:13:01
- Re: Mieszane uczucia : Farathriel : 23.03.2014 18:37:10
- Re: Mieszane uczucia : Otose : 23.03.2014 17:35:03
- Re: Mieszane uczucia : Otose : 23.03.2014 16:54:11
- Re: Mieszane uczucia : Kamiyan3991 : 23.03.2014 16:35:20
Spójność świata
Niestety film w pewnym stopniu psuje spójność świata przedstawionego w serialu. kliknij: ukryte W serialu świadomość bohatera przemieszczała się po granicy świata na różne sposoby (poprzez zmianę przeszłości w skutek przesłania informacji, poprzez przemieszczenie swojego umysłu do swojej osoby z przeszłości lub poprzez fizyczną podróż w czasie), to już bardzo dużo (zwłaszcza fizyczna podróż w czasie w połączeniu z wizją jedynej prawdziwej granicy czasu i uznaniu efektu motyla – w zasadzie każda taka podróż powoduje paradoks, w jakiś stopniu wyjaśniony przez koncepcję atraktorów) i ciężko to wyjaśnić w spójny sposób. Wydaje się też że Tutaj dochodzi do fizycznego zniknięcia Rintarou Okabe w skutek jego doświadczeń. W jakiś sposób ma to powodować, że znikają wszystkie konsekwencje jego działań i istnienia, jednak pozostają jak najbardziej fizyczne (słowami samych bohaterów) zapisy wspomnień w hipokampie, ale tylko niektóre i do pewnego stopnia. Być może można dorobić do tego jakąś interpretację, która będzie musiała uwzględniać związki przyczynowo logiczne i jednocześnie [link], ale wyjaśnienie dane póki co ( kliknij: ukryte że odległość między wszechświatami jest niewielka więc można się między nimi przenieść za pomocą umysłu, jest słabe, bo m. in. :
kliknij: ukryte 1. Do tej pory przeniesienie umysłu nie powodowało fizycznych zmian i było niedostrzegalne dla podmiotów postronnych (wyłącznie umysł bohatera przemieszczał się po granicy świata i dopiero pośrednio pamięć zachowana z innych wersji wydarzeń pozwalała mu zachować się inaczej).
2. Istnieje już koncepcja „granicy świata”, oznaczająca że realnie istnieje tylko jeden świat, a pozostałe istnieją potencjalnie, bohater nie może przenieść się z czegoś co istnieje realnie, do czegoś co istnieje potencjalnie, może najwyżej przekształcić świat w inny do tej pory istniejący potencjalnie, ale nie spowoduje to w interpretacji innych postaci jego zniknięcia, tylko przekształcenie świata w inny.
Wydaje się że twórcy wprowadzają coraz to nowe, trudne do pogodzenia koncepcje nie mając kompletnej wizji i całości nie będą w stanie w spójny sposób wyjaśnić nigdy – zachowują jednak przynajmniej sztukę nie wyjaśniania tego czego wyjaśnić nie potrafią i dzięki temu unikania oczywistych błędów logicznych. Zastrzegam, że nie widziałem Steins;Gate 0, więc może film jest do niego wstępem który później zostanie mistrzowsko wyjaśniony, ale niestety się na to nie zapowiada (z recenzji wynika że będą wprowadzane raczej nowe pomysły niż wyjaśnienia). Jeżeli ktoś chce jednak zostać ze spójnym światem, to zakończenie na Steins;Gate: Egoistic Poriomania i odpuszczenie filmu jest dobrym pomysłem.
Steins;Gate: Fuka Ryouiki no Déjà vu
Wszystko fajnie, ale jednak to nie to.
Bardzo przyjemnie po raz kolejny zobaczyć zwariowanego naukowca i Christinę, w dodatku w wersji kinowej, z lepszą grafiką, ale… ciągle miałem wrażenie, że wszystko jest na siłę. Zakończenie wersji TV oraz OVA było tak satysfakcjonujące i pełne, że podczas seansu tej kinówki nie czułem już żadnego napięcia.
Akcja jest co prawda dobrze rozplanowana, scenariusz nieźle napisany, ale nie mogę powiedzieć, bym czuł się przykuty do ekranu.
Miło zobaczyć znajome twarze i znów posłuchać tego wariata, ale można sobie lekko popsuć wrażenia z poprzednich projektów. Coś mocno nie zagrało, bo czego jak czego, ale w „Steins Gate” nudy nie powinno być.
6/10.
W skrócie o filmie...
1. dobry (7‑8/10)
2. średnio potrzebny
3. tytuły alternatywne: Makise Kurisu no Yuuutsu / Okabe Rintarou no Shoushitsu
Mieszane uczucia
Autorzy zdaje się chcieli za wszelką cenę pozamykać wciąż otwarte wątki z czasów serialu. Dlatego wyszło tak jak wyszło – film jest po brzegi upchany mocno skondensowaną treścią i nie pozwala na chwilę wytchnienia. Jednym to do gustu przypadnie, drugim nie. Mnie to osobiście raziło. Nie dano mi czasu na przypomnienie sobie relacji między bohaterami, całej Steins Gate'owej otoczki fabularnej. Ot – wir fabularny w który od samego początku jesteśmy wrzucani.
Na koniec mógłbym się przychrzanić do niektórych zachowań bohaterów – ale jako, że mają one swoje uzasadnienie, to pominę tą kwestię, byłaby ona tylko marudzeniem – kliknij: ukryte (mówię tu chociazby o ciapowatym zachowaniu Rintarou wobec Kurisu – no błagam, dwójka dorosłych ludzi, kobieta na niego wyraźnie leci, a ten sobie w kulki – zabieg celowy? Czy po prostu anime'owy stereotyp wiecznie zawstydzonego bohatera, który kompletnie, ale to kompletnie nie potrafi poradzić sobie w relacjach stricte erotycznych?)
Więc jak – oglądać? Oglądać, bowiem odgrzewanym kotletem tego nazwać się nie da. W sumie jeden warunek – oglądać, ale z dystansem, bo choć wciąż ten film zasługuje na miano fabularnego kontynuatora Steins Gate, to jednak są tam elementy, które starych fanów serialu mogą razić lub zniechęcać. Tak drogą miłego zakończenia – 9/10 – bo pomimo kilku wad, jest to bardzo dobry film, który znacząco umilił mi wczorajsze godziny po południowe.
Bardzo dobry lecz bez rewelacji
Film tych oczekiwań nie spełnił, ale nie oznacza to, iż jest to produkcja niegodna uwagi.
To nadal ten sam Steins;Gate, może już nie tak śmieszny jak wcześniej, może już nie tak ciekawy jak wcześniej, ale nadal jest to produkcja, która zdecydowanie przebija większość średniaków, które obecnie mamy na rynku.
Z czystym sumieniem mogę ten film polecić każdemu, aczkolwiek fani serii TV mogą się nieco rozczarować.
Także wystawiam już ocenę bez zbędnej paplaniny.
8/10
Wielką, ogromną zaletą jest pięknie przedstawiony świat uczuć naszych bohaterów, wielki ukłon dla reżysera i całej ekipy. Myślę jednak że bez zapoznania się z główną serią nie ma sensu tego oglądać.
Nie wiem jak dla was, ale tytuły z ";" w tytule ładnie zaczynają się zazębiać:D
Warto!