Komentarze
Yuusha ni Narenakatta Ore wa Shibushibu Shuushoku o Ketsui Shimashita
- komentarz : Atsuko : 27.12.2015 13:10:26
- YUUSHA NI NARENAKATTA ORE WA SHIBUSHIBU SHUUSHOKU WO KETSUI SHIMASHITA : waldi : 19.09.2015 21:23:09
- Hmmm ... : yetik : 2.02.2015 19:38:51
- komentarz : Amarette : 27.12.2014 14:20:40
- Re: Yuusha ni Narenakatta Ore wa Shibushibu Shuushoku o Ketsui Shimashita : pozeracz_syfu : 25.06.2014 13:05:24
- Re: Yuusha ni Narenakatta Ore wa Shibushibu Shuushoku o Ketsui Shimashita : Slova : 24.06.2014 16:46:35
- Yuusha ni Narenakatta Ore wa Shibushibu Shuushoku o Ketsui Shimashita : Subaru : 24.06.2014 15:21:32
- Re: Kolejne anime z cyklu: "Co ja paczę (i właściwie dlaczego)?" : Slova : 3.03.2014 16:16:04
- Re: Kolejne anime z cyklu: "Co ja paczę (i właściwie dlaczego)?" : Lenneth : 3.03.2014 14:49:48
- Re: Kolejne anime z cyklu: "Co ja paczę (i właściwie dlaczego)?" : Slova : 3.03.2014 08:48:51
Oficjalnie mogę stwierdzić, że ecchi nie lubię, drażni mnie i denerwuje.
Z drugiej strony to anime ma kilka całkiem fajnych wątków i zaskakująco sympatyczne postaci.
YUUSHA NI NARENAKATTA ORE WA SHIBUSHIBU SHUUSHOKU WO KETSUI SHIMASHITA
Hmmm ...
Od pierwszej minuty widać na czym będzie opierała się cała seria kliknij: ukryte nie żartuję już w 43 sekundzie pierwszego odcinka widać skaczące cycki,a mimo to obejrzałem ją w dwa dni.
Średniawa fabuła, niekumaci bohaterowie i bezsensowne sceny które mają na celu pokazanie walorów animowanych pań są tu na porządku dziennym.
Aczkolwiek jest tu coś co przykuwa do ekranu. Dla mnie była to seiyuu Fino. Strasznie hipnotyzujący głos i ten śmiech w połączeniu z dość nietypowym miksem bohaterów to pewnie to co nie pozwoliło mi się oderwać od monitora.
P.S. Jeżeli ktoś grał w gry z serii Disgaea (a w szczególności w 3), to może łykać tą serię w ciemno. Ciężko to wytłumaczyć słowami ale w obydwu produkcjach można znaleźć to „coś”.
Yuusha ni Narenakatta Ore wa Shibushibu Shuushoku o Ketsui Shimashita
Mogłoby być nieźle, gdyby nie… fanserwis.
Rozumiem, że ma to być wabik na widzów, ale zaczął w trakcie serii osiągać takie rozmiary, że autentycznie czułem się zniesmaczony.
Sam pomysł na fabułę niezły, na pewno jest dobrym materiałem na zabawną komedię, ale nie w klimatach biuściastych, ten rodzaj humoru do mnie nie trafił, serwowano go zbyt nachalnie.
Hojnie obdarzone przez naturę panienki mogą się podobać lub nie, ale największą bolączką jest bardzo naiwne potraktowanie problematyki samej sprzedaży. Jedna firma dobra, druga duża i zła, jedni drodzy, drudzy tani, ale ukryte koszty, poza tym strategie tego biznesu, samo sprzedawanie, pobudki – wszystko jest tak naiwnie prostolinijne, że to biznes bajkowy. Tłumaczy się widzowi banalne rzeczy. Ani przez chwilę nie dałem się wciągnąć w ten główny wątek pracy w sklepie, który oczywiście był świetną okazją po przebierania dziewczyn w ramach akcji promocyjnych, zaglądania im pod spódniczki, gdy sięgają po coś na półce itp. Rozumiem, że taką twórcy przyjęli konwencję, ale sam sposób prowadzenia akcji mnie nudził, główna intryga mało oryginalna, a molestowanie, nawet przy braku sprzeciwu dziewczyny, jest obrzydliwe.
Co do bohaterów, pamiętam ich mgliście, więc niczym specjalnym się nie wykazywali, dobre wrażenie pozostawił po sobie tylko główny bohater, Raul.
Bardzo średnio. 4/10.
Kolejne anime z cyklu: "Co ja paczę (i właściwie dlaczego)?"
Zabierając się za to anime, oczekiwałam zgrabnej, lekkiej komedyjki z prostą, ale ciekawą fabułą, podlanej głupiutkim, lecz miłym dla oka fanserwisem. Co dostałam? Miejscami mocno niesmaczny fanserwis i praktycznie zero fabuły. Standardowo, jak to w tego typu dziełkach bywa, całą akcję i namiastkę scenariusza upchnięto w ostatnich odcinkach, a przez większość czasu antenowego nie działo się właściwie nic – nic poza staniem w sklepie, zbliżeniami majtek, jedzeniem lunchu i banalno‑moralizatorskimi dialogami o tym, że każda praca uszlachetnia i że nawet na kłanianiu się klientom w pas można budować sens swojego życia. Wyszła z tego infantylna, a przede wszystkim koszmarnie nudna seria. Postacie wydały mi się bezbarwne, nawet bohaterka z największym potencjałem, czyli Fino – mam wrażenie, że z jej niezrozumienia dla zasad obowiązujących w świecie ludzi dałoby się wykrzesać coś o wiele, wiele ciekawszego, zabawnego i/lub przejmującego.
Jeśli chodzi o fanserwis, czyli tak naprawdę podstawowe „mięso” tego anime, mam kilka uwag. Po pierwsze, odcinek numer jeden był zdecydowanie najgorszy, jeśli chodzi o nachalne, kuriozalne wręcz ujęcia biustów, majtek i całej reszty; później scenarzyści się pohamowali i próbowali przynajmniej wymyślać jakieś preteksty dla rozbieranych scenek, plus pamiętali o jako‑takiej równowadze między zbliżeniami na krocza i twarze bohaterek. Po drugie – fanserwis wydał mi się zwyczajnie brzydki. Jakoś nie przemawiają do mnie cycki, które z rzeczywistością (głównie z grawitacją i innymi prawami fizyki) nie mają nic wspólnego. Refleksy świetlne na ciałach bohaterek wyglądały natomiast jak gigantyczne pryszcze: w środku wielki biały zbiornik ropy, naokoło silnie zaczerwieniona skóra… Obrzydlistwo, i to w każdym odcinku. Po trzecie i ostatnie – ja wiem, wiem, to anime to durna komedyjka oglądana (przynajmniej w teorii) dla czystego funu, ale trudno mi przeboleć ukazywanie molestowania seksualnego jako czegoś akceptowalnego i fajnego (m.in. sceny z dziadkiem od żarówek – tja, kiedy stary dziad obmacuje ci poślady, to taaakie sympatyczne – albo tłum facetów obfotografowujących ewidentnie upokorzoną bohaterkę, której spadł biustonosz).
Jedno trzeba natomiast tej serii oddać: voice acting brzmiał bardzo przyjemnie, aż dziwiłam się, że w obsadzie tylu niszowych seiyuu, nie jakieś gwiazdy. A piosenka z openingu, choć zdecydowanie nie w moim guście, dawała całkiem spory zastrzyk dobrej energii i opierała się wszelkim próbom pominięcia/przewinięcia.
Yuusha ni Narenakatta Ore wa Shibushibu Shuushoku o Ketsui Shimashita
Zaskakująco dobre
Dać szanse
Ciekawe
Jest jeszcze pełno fanserwisu, ale mi jest on właściwie obojętny.
Nie mogę za to powiedzieć, że nie podobała mi się grafika oraz fantastyczny świat, który po upadku władcy demonów stał się prawie taki sam jak nasz, ładnie współgrał (koniki morskie jako zaprzęg dla nowoczesnych samochodów).
Pomysłów na fabułę mogłoby być wiele, ale boję się, że poprzez odgrzewanie znanych już gagów ta seria będzie po prostu nudna…