Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

3/10
postaci: 3/10 grafika: 3/10
fabuła: 3/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,00

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 66
Średnia: 6,18
σ=2,1

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Nobunagun

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ノブナガン
zrzutka

Kosmici, obcisłe kombinezony, super bronie i zmarnowany potencjał. Idealny przepis studia Bridge na zniszczenie dobrego pomysłu poprzez słabe wykonanie i nieprzemyślany scenariusz.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Motyw inwazji kosmitów, którą mogą powstrzymać tylko obdarzeni niezwykłymi umiejętnościami licealiści, jest oklepany do bólu. Były już słodkie nastolatki, które prędzej budziły odruch wymiotny w tęczowych barwach niż strach, lecz tym razem sięgnięto po coś z innej półki. Twórcy musieli się mocno natrudzić, aby stworzyć tak nijakie anime, począwszy od grafiki, przez fabułę, na postaciach skończywszy. Dzieło, zamiast być oryginalne, okazało się bezpłciowe i wywołało we mnie tęsknotę za schematycznością w anime.

Shio Ogura jest uczennicą liceum, w momencie rozpoczęcia fabuły przebywającą na wycieczce z klasą na Tajwanie. Zabawa trwa w najlepsze do chwili ataku nieznanych potworów. Jedna z jej przyjaciółek zostaje ranna w trakcie walki, a Shio wbrew wszelkiej logice postanawia ją uratować, nie zważając, że nie zna liczby przeciwników oraz ich siły, a także na to, że nawet wojsko jest bezradne. Na miejscu spotyka białowłosego chłopaka ubranego w dziwny kombinezon i mającego zamiast ręki wielki nóż. Wojownik musi ustąpić z powodu liczebności wroga, jego dłoń wraca do normalnego wyglądu, a broń zmienia się metalową kulę. Z braku innych perspektyw na ratunek, Shio bierze ją do ręki i ku ogromnemu zaskoczeniu publiczności zamienia się ona w wielki karabin maszynowy z nieskończoną ilością amunicji. Jeszcze większym szokiem jest to, że nastolatka samodzielnie wybija dwieście(!) wrogich obiektów, nie dysponując żadnym przeszkoleniem bojowym ani wyjątkową sprawnością fizyczną.

Po wygranej bitwie dziewczyna dowiaduje się, że jest nosicielką E­‑genu, pochodzącego od wybitnej osoby żyjącej w przeszłości; w tym przypadku dawcą był Oda Nobunaga. Wszystko zostało zaplanowane przez kosmitę nieznanego pochodzenia – Dogoo, który przez 1500 lat zbierał geny niezwykłych jednostek, aby zaszczepić je uśpione w kolejnych pokoleniach, do momentu, gdy dojdzie do starć z niezwykle szybko ewoluującymi bestiami. Fabuła skupia się na zabijaniu przeciwników oraz na powstrzymywaniu kolejnych fal jeszcze silniejszych wrogów. W przerwach między walkami przychodzi czas na planowanie kolejnych rzezi oraz kilka słabych dialogów między postaciami.

Skoro o nich mowa, to był prawdopodobnie najsłabszy element serii. Główna bohaterka, dalej zwana Nobunagun (od imienia dawcy jej E­‑genu), to przeciętna licealistka z obsesją na punkcie militariów. Jest odludkiem posiadającym jedną „przyjaciółkę”, z którą de facto zaprzyjaźniła się dopiero na tej wycieczce, a mimo to ryzykuje dla niej życie. Charakterem oraz modelem postaci niezwykle przypomina Mankanshoku z Kill la Kill, wyłączając jakiekolwiek poczucie humoru oraz dodając niezwykłą nieśmiałość. Reszta bohaterów po prostu istnieje dla zapchania miejsca na ekranie i morduje wszystko, co się napatoczy. Dopiero w ostatnich kilku odcinkach rozwinięto wątek przywódców organizacji Dogoo oraz samego kosmity. Pozostali posiadacze E­‑genów to pozbawione osobowości lalki bez przeszłości, którym przyszło pełnić rolę kombajnów kosmitów. Na przykład Kuba Rozpruwacz to postać dająca przeogromne możliwości fabularne, ale owiany tajemnicą londyński zabójca został sprowadzony do roli chlastającego Obcych chłopaka bez przeszłości i motywacji. Isaac Newton, Geronimo czy Gandhi to postacie, które widzimy przez większość czasu na ekranie razem z Rozpruwaczem, a mimo to nie wiemy o nich zupełnie nic. Nie mówię nawet o drugiej połowie postaci, które również nie zostały przybliżone i po prostu są. Jedyne, co ratuje ten aspekt serii, to rozwinięcie wątków niektórych bohaterów w końcowych odcinkach.

Studio Bridge znam jedynie z Devil Survivor 2 The Animation, w którym grafika stała na dobrym poziomie. Nobunagun nie powtórzyło tego sukcesu, nie osiągnęło nawet średniego poziomu. Rysunki tła wykonano przeciętnie. Ot, stoi sobie parę drzewek, widać trochę wody, chmurek oraz jakieś pomieszczenia. I tak przez całą serię. Podziwianie tych samych okazów flory szybko mi się znudziło, tak samo jak morza i nieba. Przez większość odcinków będziemy oglądać sceny walki, które rozgrywają się właśnie na wodzie, gdzie nie ma żadnego tła, lub w parkach, ewentualnie na pustych przestrzeniach. Twórcy ułatwili sobie rysowanie ujęć potyczek, używając głównie zielonego, fioletowego i czerwonego koloru. Było to brzydkie i nie dawało żadnych kontrastów, przez co wyglądało nudno i monotonnie. Sytuację pogarszało okropne cieniowanie. Graficy chyba nie słyszeli tego słowa, bo przez lwią część czasu cienie pojawiają się tylko podczas masakrowania wroga, w postaci ogromnych plam na twarzach lub ciele bohaterów. Jest to brzydkie, ale przede wszystkim pogarsza wrażenie głębi. Modele postaci są mocno uproszczone, a brak cieniowania dodatkowo je rujnuje, przez co otrzymujemy prawie płaskie postacie. W shounenie nastawionym na walkę liczyłem na lepszą animację. Porzuciłem złudzenia, gdy zobaczyłem, jak Kuba Rozpruwacz, zamiast wbić broń we wroga i rozpruć mu brzuch, kąpiąc się we wnętrznościach Obcego i tryskających fontannach krwi, zadaje jeden cios, po czym widać błysk i kosmici giną bez żadnych efektów. Przeciwnicy to tak naprawdę pomalowane kartony, które zdaniem twórców po przekrojeniu nie zostawiają żadnych śladów. Nigdy nie było widać kontaktu broni z Obcymi, co moim zdaniem jest zbrodnią w przypadku serii opartej na ciągłej walce. Plusem grafiki jest jedynie to, że nie wypala oczu i da się wytrzymać przez trzynaście odcinków.

Z reguły, jeśli coś samo nie wpada mi w ucho podczas oglądania serii, to ścieżka dźwiękowa nie jest dobra. Nawet słuchając samego soundtracku, nie byłem w stanie zapamiętać żadnej melodii poza openingiem Respect for the Dead Man autorstwa Pay Money To My Pain – mocno rockowy klimat i ciekawy wokalista. Jak wspomniałem, ścieżka dźwiękowa jest średnia, poza kilkoma tytułami w trochę mocniejszych klimatach, których słuchało się przyjemnie. Oprawa audiowizualna nie była ani trochę zsynchronizowana. Piosenki leciały sobie w tle niczym w Winampie, którego twórcy zapomnieli wyłączyć, a akcja szła dalej swoim rytmem. Chylę czoła przed seiyuu głównej bohaterki, debiutującą Shiori Mutou, którą mam nadzieję usłyszeć w kolejnych produkcjach.

Na początku seria bardzo przypominała mi Kill la Kill, zwłaszcza przez wzgląd na główną bohaterkę, która wyglądem oraz niektórymi cechami charakteru przypominała Mako, zaś zawziętość i wolę walki dzieliła z Ryuuko. Był najazd kosmitów, była grupka wybranych osób, które jako jedyne są w stanie ocalić planetę, nie zabrakło przyjaźni, współpracy i reszty wartości prezentowanych w shounenach. Nobunagun wypadłoby o wiele lepiej, gdyby poszło w kierunku Kill la Kill lub Tengen Toppa Gurren Lagann, ponieważ nowe moce, większe wybuchy i więcej akcji na m2 działają na każdego fana gatunku. Zamiast tego bohaterowie cały czas prezentują podobny poziom, przeciwnicy dają się wyrzynać, a widz siedzi smutny i nie wie, czy wyłączyć komputer i płakać nad poziomem tego anime, czy czekać na rozwój akcji. Podpowiedź: nie doczekacie się. To może chociaż jakiś fanserwis? Jeśli jedno ujęcie majtek, dwukrotnie pokazane macki i trzykrotny francuski pocałunek mają cokolwiek zmienić, to jedynie na gorsze. Nie było to śmieszne ani podniecające, raczej zbliżało serię do granicy wytrzymałości widza.

Długo myślałem nad oceną, jednak nie byłem w stanie wskazać żadnych wyraźnych zalet serii. Nobunagun to zmarnowany potencjał jak na shounen, który można by popchnąć w nieco bardziej sztampową, ale lepszą stronę. Eksperymenty dzielą się na udane lub nie, jednak ze wszystkich wyciąga się wnioski. Mam nadzieję, że dzięki temu nieudanemu doświadczeniu ludzie z Bridge czegoś się nauczą. Anime (nie) polecam jedynie zagorzałym fanom gatunku.

komilll, 16 października 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Bridge
Autor: Masato Hisa
Projekt: Hirofumi Nakata, Hiromi Matsushita, KAZZ T, Ken'ichi Takase
Reżyser: Nobuhiro Kondou, Takeshi Furuta
Scenariusz: Hiroshi Yamaguchi
Muzyka: Yutaka Shin'ya