Komentarze
Hoozuki no Reitetsu
- Hoozuki : Bez zalogowania : 27.07.2020 11:14:32
- Kolejne odcinki : Anonimowa : 24.07.2020 14:22:47
- Odcinek drugi : Anonimowa : 24.07.2020 12:56:54
- Re: Wrażenia po pierwszym odcinku. : Anonimowa : 24.07.2020 08:14:09
- Hozuki : Anonimowa : 24.07.2020 07:58:37
- Po pierwszym odcinku : Anonimowa : 24.07.2020 07:20:44
- Świetne anime : Captain Unicorn Apocalypse : 17.04.2018 23:49:05
- Trzeba trochę wiedzieć, jak się za zoś zabieramy. : Yuno33 : 18.11.2015 13:31:44
- Re: Wrażenia po pierwszym odcinku. : Zimna_Sadako : 11.10.2014 07:35:08
- Piekło na wesoło : Kanaria. : 5.10.2014 11:26:35
Hoozuki
Spodziewałam się po pierwszym odcinku, oraz po komentarzach innych oglądających, że będzie to ktoś w stylu Seshoumaru z Inuyashy. Czyli zupełnie opanowany i pełny mocy. A trafił się ktoś, kto dosyć często ulega emocjom. Zupełnie mi to przypomina cytowanego wcześniej Tomoe z Kamisamy niż owego Seshoumaru
Zapewne wrócę do oglądania jeżeli będę miała kiedyś ochotę na groteskę z delikatnymi elementami makabry
Po pierwszym odcinku
Grafika super (według mnie)
Na ten moment 9/10 bo jednak… złote rybki
Świetne anime
Trzeba trochę wiedzieć, jak się za zoś zabieramy.
Piekło na wesoło
Podobał mi się ten podział na piekło europejskie, chińskie czy właśnie japońskie, prawdopodobnie nie wielu z nas się zastanawiało nad tym, ile jest rodzajów piekieł, bo przecież piekło to piekło i nikt z nas tam trafić nie chce.
Wiele nawiązań do historii i przeróżnych legend, nie koniecznie znanych i oczywistych również bardzo mi się podobało. W sposób komiczny ukazano tortury i piekielne męki, co trafia do odbiorcy bardziej niż mroczne i ponure scenerie (chociaż Hozuki czasem przerażał).
Hozuki był świetną postacią, pomimo, że przez 13 odcinków ani razu nie zmienił wyrazu twarzy. Genialnie jednak reagował na to co dzieje się wokół, i nie był jednolitą i schematyczną postacią. Bo był surowy i mało wyrozumiały, ale miał ciekawe hobby, nie stronił od sake, lubił bawić się na festiwalach. Po prostu ciekawa postać.
Bardzo polubiłam też Hakutaku, który był po prostu przesłodki. No i te ciągłe porównywanie go z tytułowym bohaterem.
Świetne dialogi, które naprawdę śmieszyły, a nie powielały schematy, które z zasady miały śmieszyć.
Osobiście oceniam serie bardzo wysoko.
No i ten wesoły opening.
- Wychodzę za mąż!
- Cooooo?!
- Zostanę kurą domową :D
Hozuki rządzi XD
Uwielbiam Hozukiego; na jego widok przypomina mi się twierdzenie, że żeby odnaleźć prawdziwego władcę, czy „górę” jak kto woli, to trzeba zejść kilka stopni w dół w hierarchii, bo tylko stamtąd można jeszcze sprawnie rządzić XD Dla mnie smaczki japońskie nie były aż tak wyszukane, sporo zrozumiałam, może dlatego, że zwyczajnie mam parę setek tytułów za sobą… No cóż jak dla mnie 7/10, a dla Hozukiego 11 :)
Hmmm
Ja wiem, że subiektywizm, że jak mi się nie podoba, to mogę napisać lepszą recenzję etc, wszystko prawda. Nie zgadzam się z opinią o grafice i postaciach, ale to nie o gust idzie. Skoro recenzent sam przyznaje: „Anime jest pełne nawiązań do tamtejszej kultury i przywar społeczeństwa, jednak mnie jako polskiemu widzowi trudno było się wczuć w ten klimat," to dla mnie jest to tożsame z twierdzeniem, że brakuje mu kompetencji do wypowiadania się o jakości fabuły.
5 to za mało
grafika (znowu)
A co do samych teł, to one nie są uproszczone, ale stylizowane, więc tu jest kolejny aspekt gdzie recenzent popełnił błąd. Zresztą wystarczy spojrzeć na kadry.
A, i niezbyt rozumiem co recenzent zarzuca serii, pisząc o nadmiarze żartów. To jest komedia, więc o chyba dobrze że ma dużo żartów? Jeszcze gdyby naprawdę było ich za dużo…
Co za bełkotliwy koszmarek!
Fabuła występuje w każdym dziele fabularnym, oprócz dzieł surrealistów, które z samego założenia są fabuły pozbawione. Tutaj mamy po prostu do czynienia z fabułą epizodyczną.
Dalsza część wypowiedzi jest z kolei całkowicie nonsensowna: nieudane i serwowane w nadmiarze żarty (czyli to źle świadczy o tytule) muszą wywołać choć jeden uśmiech (czyli to jednak dobrze?), bo przez kilka godzin serwowania żartów na niskim poziomie (czyli jednak źle -,-'), któryś przypadnie nam do gustu (a jednak dobrze!). W dwóch kolejnych zdaniach autor dwukrotnie sam sobie zaprzecza. Ktoś w ogóle redaguje te teksty, czy tylko poprawia słowa, które Word podkreślił na czerwono?
I co to znaczy, że autor odebrał serię w sposób niezamierzony przez twórców? Przecież to kolejne wewnętrznie bezsensowne zdanie! Jak je w ogóle rozumieć?! Że zamiarem twórców było stworzenie komedii, a recenzent odebrał ją jako dramat albo horror? No nie odebrał. Odebrał ją, jako komedię, tylko nieudaną, bo nie rozumiał nawiązań do japońskiego folkloru i współczesnej kultury. A zatem odebrał serię dokładnie w sposób zamierzony przez twórców. A poza tym trudno mi sobie wyobrazić, aby sposób odbioru akurat TEJ serii przez zagranicznego widza był w ogóle objęty zamiarem twórców.
PS Ja rozumiem, że bida w interesie i mało nowych tekstów dostajecie, ale to jeszcze nie powód, żeby publikować tu byle chłam, bo to tylko podkopuje i tak już wątpliwą wiarygodność i prestiż tej strony.
A opening ...a opening jest świetny…
jigoku, jigo, jigo, jigoku da yoo!!
karameru~ tengoku~ doki doki
Kiedyś sięgnęłam po mangowy oryginał i zrezygnowałam w połowie pierwszego rozdziału. Stwierdziłam że, nie chce mi się przez to przedzierać. Pomysł jest genialny, ale jakoś tak wizualnie mnie odrzuciło. Dlatego animowa wersja budziła moje wątpliwości, jednak w ruchu i kolorze wszystko zaczęło wyglądać lepiej.
Tematyka, jak już powiedziałam, to strzał w dziesiątkę. Buddyjskie (i kawałek „europejskiego”) piekło w pozornie
rzywym zwierciadle. Opłacało się pisać prace naukowe o japońskich obrzędach, miałam zaplecze teoretyczne do rozumienia dowcipów XD
Można też na to spojrzeć z innej strony. W piekielnych dekoracjach pokazano działanie korporacji a także pięknie zażartowano z reguł panujących w show‑biznesie.
Peach Maki to przecudowna parodia Kyary pamyu pamyu! Oczywiście nie mogę dać głowy, że taki był zamiar, ale… no, ja tak ją odbieram xD
Humor, jak to mówią, nie dla dzieci i oj, czasem ostro jechano po bandzie. Można powiedzieć, że poziom żartów jest taki trochę gintamowaty, aczkolwiek nie jest to idealne porównanie. Tak czy inaczej, przez większość czasu bawiłam się naprawdę dobrze. Czarny humor i groteska w naprawdę dobrym wydaniu.
Bohaterowie straszni z zawodu, „rozkosznieli” z każdą chwilą. Nawet Hozuki‑san, ten arcymistrz sadyzmu w każdej postaci~ jego „trudna przyjaźń” z Hakutaku przysporzyła mi wielu radosnych chwil. Znęcanie się nad Enmą już mnie tak nie bawiło, bo bardzo królowi współczułam.
Absolutnie kocham Shiro i Nasubiego, cóż za rozkoszne stworzenia, chcę ich adoptować.
Ogólnie bardzo dobra seria, oryginalna i niecna.
Ulubiona postać? Shiro :P Gdy widzę ten melancholijny i roześmiany biały pysk od razu poprawia mi się humor. Już dla tej postaci, choc nie występuje niestety w każdym odcinku, warto serię obejrzeć.
Podsumowując, specyficzna komedia, ale warta obejrzenia, bo w sumie oryginalna…
Muzyka
Ciekawostka muzyczna :)
W czwartym odcinku, w scenie szkolenia nowych pracowników, kiedy Hozuki wyświetla film poglądowy, w tle słychać melodię piosenki ludowej (dzisiaj: biesiadnej) „Szła dzieweczka do laseczka”.
Niezbadane są drogi, jakimi nasz folklor dociera pod japońskie strzechy. :)
Wrażenia po pierwszym odcinku.