Komentarze
Break Blade [2014]
- komentarz : Alart : 9.12.2015 14:39:47
- nowe sceny : Alart : 9.12.2015 14:37:12
- komentarz : Slova : 29.06.2014 19:33:45
- komentarz : Antanaru : 29.06.2014 17:24:17
- komentarz : Slova : 29.06.2014 12:15:39
- komentarz : Antanaru : 16.06.2014 10:13:53
- komentarz : Slova : 16.06.2014 08:58:13
- komentarz : Nikodemsky : 16.06.2014 00:30:50
- Co większe muchy... : Sezonowy : 12.05.2014 15:02:21
Pomysłów jest sporo i są świetne. Nie tylko mechy, ale też intryga, która rozwija się przez pierwsze odcinki kliknij: ukryte (spisek przeciwko Hodrowi, najpierw otwarcie granic dla Orlando, a potem ktoś chciał jego śmierci jako warunku pokoju). No i wszystko fajnie, Zess, czwórka przyjaciół – świetnie.
Niestety jednak intryga zostaje zakopana i przeniesiona na 10plan, Zess znika i zostaje Rygart miotający się w swoim Gundamie kliknij: ukryte i niezbyt wierna żona.
Ogólnie jest dobrze, pojawiają się fantastyczne postaci, walki są na niezłym poziomie. Ale Break Blade początkowo uważałem za kandydata na dychę, a sumarycznie daję 7/10.
Co większe muchy...
Podam dwa przykłady.
Pierwszy to pojawiająca się znienacka scena pokazująca królową Krishny w pościeli, w skąpym negliżu, w wybitnie erotycznej pozie, z apetycznie wypiętym tyłeczkiem. Niby, że zasnęła pracując nad planami technicznymi do późna w nocy. Akurat. Scena nie wnosi do filmu niczego, nic jej nie zapowiada, nic z niej nie wynika. Równie dobrze mogłoby jej nie być w ogóle. W ostateczności twórcy mogli pokazać śpiącą królową‑inżyniera opartą o biurko zasypane podręcznikami i blueprintami, co pasowałoby zarówno do charakteru postaci, jak i do okoliczności. Ale nie, zamiast tego dostaliśmy jednorazowy wizualny zastrzyk podtekstów erotycznych. Dla fetyszystów stanowczo za mało, dla widzów cieszących się samą opowieścią – nieprzyjemne zaskoczenie i mucha w zupie.
Drugi przykład: nocna scena rozmowy Zessa, dowodzącego oddziałem specjalnym, z najstarszym towarzyszem broni. Poważna rozmowa poważnych ludzi, wytrawnych wojowników. Kamera wędruje od twarzy do twarzy, pokazując zatroskane oblicza. A potem budzi się śpiąca w kokpicie mecha dziewczyna. Zbliżenie kamery zaczyna pokazywać ją od brzucha, wędruje w górę ciała opiętego kombinezonem, pokazuje wielkie piersi wypełniające połowę ekranu, w końcu (niechętnie) dociera do twarzy. Nie ma to jak właściwe priorytety. Scena ma pokazać, jak z beztroskiej trzpiotki i ciamajdy rodzi się wojowniczka, zdeterminowana do walki za sprawą niedawnej śmierci najbliższej przyjaciółki. I wszystko byłoby OK, nawet z obecnością ujęć zrobionych tylko po to, żeby pokazać cycki, ale na koniec tej absolutnie poważnej sceny dziewczyna odwraca się, potyka się o własne nogi i ląduje twarzą w piachu. ?! W sitcomie takim scenom zawsze towarzyszy śmiech z offu i w tym momencie naprawdę bardzo go brakowało. Jednym głupim zabiegiem poważny, a nawet dramatyczny charakter sceny został przekreślony.
Nie znoszę podobnych zabiegów. Nie znoszę wprowadzania na ekran ujęć i scen, które burzą rytm i nastrój opowieści w imię sam nie wiem czego: pragnienia dotarcia do jak największej ilości potencjalnych widzów (jeśli tak, to gdzie są seksowne lolitki, ja się pytam?)? Bo twórcy naoglądali się i naprodukowali tyle anime, że nie potrafią już wypuścić serialu, w którym dziewczyny nie będą kusić krągłościami i zachowywać się jak idiotki? I nieważne, że przez takie zabiegi dramat zamienia się w groteskę. Nawet, jeśli dokładnie tak wyglądają sceny w mandze, obowiązkiem reżysera i scenarzysty anime jest wykazanie się zdrowym rozsądkiem i krytyczne podejście do materiału i fabuły, które zostaną poddane adaptacji. Nie zrobiono tego ani za pierwszym, ani za drugim podejściem. Wielka szkoda, bo jak napisałem na początku, Break Blade to naprawdę przyjemna historia i skrojenie jej po latach do wielkości dwunastoodcinkowego serialu było świetną okazją do wyciągnięcia much z animowanej zupy, z korzyścią dla serialu, bohaterów i samej opowieści. Niestety, okazja ta została zmarnowana i opowieść, która mogłaby być naprawdę dobra, jest tylko niezła.