Komentarze
Aldnoah.Zero
- Re: Elektroda dla fanów orientu. : BlaXk Magic Mushroom : 7.03.2021 13:05:34
- O recenzji sto lat później. : Bez zalogowania : 5.03.2021 09:15:51
- Re: Elektroda dla fanów orientu. : Slova : 15.02.2020 15:19:28
- Elektroda dla fanów orientu. : Assin : 15.02.2020 12:11:53
- Odpowiedź na komentarz użytkownika Crespo49 : Shorexen : 14.10.2019 23:45:15
- Re: ogół : Slova : 14.10.2019 18:22:46
- Re: ogół, większość i mniejszość : Zawisza97 : 14.10.2019 15:45:59
- ogół : Crespo49 : 14.10.2019 15:10:05
- Re: Pała dla recenzenta : Laura tasto : 14.10.2019 15:07:51
- Re: Trochę ponad przeciętną... : Prawda tak tak : 14.10.2019 15:04:12
Elektroda dla fanów orientu.
To był moment w którym postanowiłem usunąć tą stronę z paska zakładek. Po kilku latach tutaj trafiłem i naszła mnie ochota na przemyślenia. Nie wiem czy tak kiepskie recenzje tak kiepskiej jakości są nadal tutaj dopuszczane, ale wątpię żeby to się zmieniło na lepsze, koniec końców Tanuki to Elektroda dla fanów orientu.
Anime z czarnej listy, zamykamy temat.
ogół
Jest źle, no ale bez przesady....
Jeśli chodzi o fabułę, Cóż, po początkowych odcinkach zapowiadało się na coś jak.. Może Sidonia, tylko w lepszej wersji graficznej. Brnąc jednak dalej w zaparte, z Sidonii jednak nie zostało nic oprócz wątku w kosmosie. Choć, jakby tak na to patrzeć marsjanie i ludzie walczący o przetrwanie na ,,już i tak splądrowanej Ziemi” jest jednak pomysłem ciekawym. Szkoda, że Aldnoah Zero nie wykorzystał całkowicie potencjału jaki z pewnością posiadał na samym początku. To tyle w tym temacie.
Teraz wypada co nieco o bohaterach, a tu się już streszczę; jak ze skróconego opisu możemy się dowiedzieć mamy kilku bohaterów jednych, bardziej, innych za to mniej ważnych. I to powiem, niestety, że pomijając Inaho, reszta tz. głównych bohaterów nie była godną uwagi kliknij: ukryte więc księżniczka, raczej mało rozgatnięta, wciąż myśli o pokoju, choć wszyscy dookoła wmawiają jej ,że jest to zabieg bezcelowy. I rzeczywiście, wszystkie próby pogodzenia zwaśnionych światów przez dobroduszną marsjankę były jak dla mnie nieco zabawne, bo była to jedna z tych bohaterów, którzy dobrzy są, i tacy pozostaną niezależnie od sytuacji, a księżniczka na ten przykład zginęła by przez to z pewnością kilka razy, gdyby nie to, że zawsze z boku był ktoś, kto śpieszył jej z pomocą. W tym przypadku Inaho Inaho, no właśnie.. Tylko on był na dobrą sprawę bohaterem jakiego wszyscy chcieliśmy zobaczyć w tejże serii, gdyż myślał trzeźwo, zawsze potrafił poradzić sobię w zaistniałej sytuacji..właściwie wszystko czego oczekuwałam po protagoniście. Drugim w kolejności był Slaine, ale tu to nawet szkoda pisać, z początku nieco ciekawy, w końcowym efekcie okazał się straszną.. (Tu zapewne doczekam się cenzury) dupą. Nie zrobił nic, za co można by go pochwalić. A teraz; Pytanie tylko czy jeden bohater może uratować 12 odcinkowe anime? Odpowiedź jest prosta. Może. Jednak tu tak się nie stało. Zdaję się, że Inaho był kimś takim jak Lelouch Lamperouge, tylko nie do końca dorobionym i oczywiście nie zawsze mógł wszystko przewidzieć ( za co właściwie należą się podziękowania) Do tego bohater ten przedstawiony został w sposób całkowicie obojętny w stosunku do otaczającego go świata, więc jeśli chodzi o charakter, najlepiej wstrzymać się od zdania.
Co zostało..? Muzyka. Tu, szczerze byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona, gdyż muzyka była naprawdę świetna. No, poziom Fate Zero to może nie jest, ale nawet to, co zostało nam podane wielokrotnie w czasie bitew nie było czymś co zasługuję na tak niskie noty, panie recenzencie… Opening, istne cudo, ending, gorzej ale również w porządku. Na pewno warto wspomnieć o muzyce w tejże serii, gdyż z doświadczenia wiem, iż wiele z tytułów jako takiej, wyróżniającej się ścieżki dźwiękowej nie posiada. A to naprawdę spory błąd.
Grafika nie zrobiła na mnie wrażenia. Żeby nie powiedzieć, że brzydka.. Drodzy państwo, brzydkie to było Shiki, bądź Higurashi no naku koro ni, a to było tylko.. Przeciętne. Animacja płynna, mechy ładne. Nic ,,ponad to”.
I wreszcie dochodzimy do momentu końca, czyli ostatnich odcinków 12 odcinkowe serii..i co w związku z tym… kliknij: ukryte niestety, zdaję sobię sprawę, że wielu z czytelników zauważając napis ,,spojler'' lub,, ukryty tekst” z pewnością nie może się powstrzymać i sięga po tajemnicę. Nie wiem ,czy wynika to z powodu zbyt dużej ciekawości, czy niektórzy zwyczajnie lubią sobię ,,zaspojlerować” Tu nie napiszę nic konkretnego, tylko dla tych, którzy serię tą oglądnęli… Dla mnie fakt, że ,,umarli” był właściwię czynnością przeprowadzoną raczej z powodzeniem. Żałuję jednak z tego powodu decyzji o rzekomej kontynuacji, gdyż nie jest to coś potrzebnego tak bardzo, jak np. drugi sezon Noragami.. Reasumując, zdaję sobię sprawę iż wiele z tego co napisałam powyżej nie jest raczej zachęceniem do oglądnięcia danego tytułu. Nic bardziej mylnego. Uważam, że choć Aldnoah Zero nie jest całkowicie wykorzystanym, tytułem to zwracając uwagę na ładną grafikę, bohatera( który choć częściowo dostarczył śladowych ilości rozrywki) muzyki, przede wszystkim i tego, że pomimo niedokończonej fabuły nie była ona sprzecza…załuguję na mocne 6.5, co niewiele zachaczyła o 7, przynajmniej u mnie.
A na koniec, drodzy koledzy/ koleżanki: uważam, iż recenzja ta nie jest zbyt adekwatna do poziomu tegoż anime, z pewnością nie jest ono ,,aż tak złe” jak zostało to zapisane. Zachęcam zatem do uprzedniego czytania komentarzy, w celu poznania opinii innych osób. Jak widać, recenzje nie zawsze są przydatne tak, jak sądzimy. Pozdrawia.
5-/10
Minusy:
- Bohaterowie. Po obu stronach konfliktu płascy jak naleśniki.
- Dialogi. Jedna z niewielu serii gdzie chciałem je skipować.
- Rozwój fabuły. Podstawowym źródłem absurdu, są nastolatki bawiące się w wojnę. Do dużej dawki absurdu dorzucono mocno ograne schematy: kliknij: ukryte kilka oczywistych zdrad czy bezmyślną nienawiść do przeciwnika.
Plusy:
+ Walki. Nie ma ich za dużo, ale zacne. Też naciągane, ale bardzo miło się patrzy jak kliknij: ukryte słabszy mech rozgryza przeciwników na różne sposoby.
+ Wygląd mechów (animacja i jakość cgi)
+ Inaho. Przeciwieństwo typowych ciepłych kluch… aż do przesady.
+ Fragment 8‑bitowy ED'a. To raptem 9 sekundowy sampelek, ale mam słabość. Reszta ED'a i OP nie zainteresowały.
+ Muzyka. Szczególnie podczas walk fest zacne instrumentale się załączają. Podczas sceny na moście powiało RED ALERTEM! Świetne miksy elektroniki, chórów i muzyki poważnej.
Śmiechłem
To może teraz trochę poważniej:
Fabuła: nielogiczna, płytka, złożona z przypadkowych zdarzeń, które dają następstwo kolejnych przypadkowych zdarzeń i powstaje takie błędne koło. Dostajemy dzieciaki ratujące świat (o ile coś na nim zostało) przed antagonistami. Nic nadzwyczajnego, tylko w tym przypadku, to wygląda na jedno starcie, mianowicie Inaho vs Rycerze. Cóż więcej napisać, absurdalność wydarzeń jest na pewno wielka, nie raz robiłem tego śmiesznego facepalm'a myśląc coś w deseń „No plis… serio?”
Coś co jednak odczuwałem na plus w serii to dynamiczność i ciągłość akcji: nie było przynajmniej długi monologów, które w przypadku tej serii były by nic nie warte, ponieważ bohaterowie nie posiadali głębszej psychiki.
Co do losów Slaina to mnie zbytnio nie obchodzą.
Bohaterowie: Ogólnie przy bohaterach miałem odczucia takie same jak recenzent – wszystkie postacie oprócz Inaho to statyści, którzy podporządkowują się protagoniście, by mógł się on wykazać.
Sam Inaho przypomina mi Tatsuyie z Mahouka Koukou no Rettousei – zimnokrwistego, bez emocjonalnego władce czasu, rozumu, przestrzeni z wymaksowanymi skillmi w obsłudze wszystkiego, o tyle, że nie zgłębił jeszcze tajniki nieśmiertelności oraz ożywiana ludzi (chociaż nie wiadomo – mam na myśli zakończenie (12 odc.) Jakby nie patrzeć reszta bohaterów jest płytka i schematyczna na czele z księżniczką Vers, ewentualnie jakąś role pełni jeszcze tragiczny bohater Slain, ale mnie jakoś nie urzekł, właściwie jeśli zginałby w którymś odcinku serii to nawet bym się ucieszył. Już chyba wole oglądać herosa Inaho niż przygody Slaina.
Grafika spełniła swoje wymagania, kreska całkiem w miarę tak samo jak animacja. Strój wojenny Marsjan przyzwoicie wyglądał, jedynie co mi trochę szło na oczy to biała suknia księżniczki. Co do mechów, to trochę zawiodłem się na Versiańskich maszynach, bo mimo wyglądu jakim dysponowały to nie miały wiele w zanadrzu, góra po kilka skilli, przy czym podobnym wachlarzem dysponował ziemski mech, o tyle, że był słabszy technologicznie.
Muzyki miło się słuchało, w samym anime była puszczana w miarę do klimatu, a OP i END nie były złe, chociaż w przypadku END aLIEz, zwrotki z j. niemieckim mnie nieco irytowały.
Fabuła: +2/10
Bohaterowie: -2/10
Grafika: 8/10
Muzyka: -8/10
Całokształt: 5/10
I tu może zrodzić się pytanie czemu 5/10, po mimu tak wielu wad?
Odpowiedź z mojej strony jest taka, że granica dzieląca postawienia tej serii 3 punkty a 5 jest bardzo cienka, jednak postanowiłem dać jej tą wyższą, ze względu, że nieźle przy niej się bawiłem i wywoływała u mnie te nietypowe uczucia (które opisywałem w pierwszych linijkach mojej opinii na temat anime).
Tak naprawdę nie polecam i radzę znaleźć sobie inny lepszy tytuł.
Co do recenzji, no nie powiem, subiektywna – tego nie pochwalam, ale przynajmniej chciało się recenzentowi pisać tyle tekstu i wyjaśniać wszystko czemuż to jest takie słabe anime z rażącą ilością wad – Jest długie uzasadnienie, więc nie będę się bardziej czepiał, głównie dlatego, że podzielam opinię recenzenta.
O recenzowaniu słów kilka...
W czym rzecz? Otóż dawniej na pierwszym planie był cel informacyjny recenzji – miały one przede wszystkim stanowić wskazówkę dla widza odnośnie tematyki anime, jakości wykonania, ścieżki dźwiękowej i innych. Dzięki temu Tanuki.pl stanowiło de facto ogromną wikipedię anime i mangi. Rzut okiem na recenzję był obowiązkowym rytuałem przed seansem każdego anime.
Tymczasem obecnie na pierwszy plan wysunął się cel wartościujący recenzji polegający na przedstawieniu subiektywnych wrażeń recenzenta na temat danej pozycji, ocenie poszczególnych jego elementów i w konsekwencji wyrażenie postulatu (zachęta albo zniechęcenie).
Moim zdaniem taki trend trzeba ocenić negatywnie!
Recenzja w pierwszej kolejności powinna mieć wartość informacyjną, a osobiste odczucia recenzenta powinny być wplatane subtelnie.
W innym wypadku rychło ten portal zmieni się w śmietnisko pełne „artystycznych recenzji”, z których dowiedzieć się będzie można jedynie tego, jak bardzo dany autor męczył się przy seansie anime.
Być może kogoś urażą moje słowa, przepraszam.
Ale odnoszę wrażenie, że ostatnimi czasy mamy wysyp jajogłowych przemądrzałych recenzentów, stawiających się ponad szarą, głupią masą widzów. Bo niejednemu wydaje się, że skoro obejrzał X‑set pozycji anime to stał się kami anime i na pewno jemu zdaje się lepiej niż w opinii tysiąca pozostałych bałwanów („z pewnością gimnazjalnych otaku").
Przyjaciele, nie tędy droga! Recenzja anime to nie okazja do popisywania się elokwencją i zasobem słownictwa, do dawania upustu swoim grafomańskim zapędom! Recenzja nie służy temu żeby nabić komentarzy, prowokować, zyskać pogłosu i przy okazji pokazać „motłochowi”, co o nim się myśli.
Naprawdę, warto wrócić do korzeni solidnego recenzowania a'la Tanuki.pl. Więcej informacji, a mniej popisów. Szanujmy oceny widzów, jeśli kilkadziesiąt osób ocenia dany tytuł pozytywnie to chyba coś oznacza…
A jeśli ktoś koniecznie musi się wyszaleć w krytyce, czemu nie zrobić tego na prywatnym blogu. A na Tanuki zamieścić profesjonalną recenzję, wartościową dla czytelników.
Tak więc, przeklinam twórców, którzy odsunęli Urobutchera i oddali odcinki 4‑12 innemu scenarzyście i mam nadzieję, że wróci on w drugim sezonie i napisze coś sensownego, co wyniesie serię na lepszy poziom.
Dafuq?
Szacunek dla Slovy
Rozumiem, podobało wam się anime. Rozumiem, nie zgadzacie się z oceną. Sam również uważam, że 2/10 to mało dla produkcji takiej jak Aldnoah.Zero, jak również przyznaję się, że seria ta mi się podobała – ot, dość miłe dwunastoodcinkowe coś dla zabicia czasu. Nie będę się rozpisywał, bo nie o to mi w tym momencie chodzi. Porównajcie sobie recenzję Aldnoah.Zero do jakiejś innej recenzji ocenionej na 2. Jest różnica? I owszem. Nie śmiem zapytać, ile recenzentowi zajęło napisanie tego imponującego w rozmiarach bloku tekstu. „Ale zaraz”, powiecie, „każdy może napisać referat na parę kartek A4 jak bardzo czegoś nienawidzi bez większego wysiłku”. Może i racja. Ale na pewno nie każdy zrobi to tak skrupulatnie jak Slova. Ów recenzent, obiekt waszej nienawiści, poświęcił, jak wierzę, naprawdę dużo czasu, przygotowując recenzję, która wyjaśnia wszystko odnośnie oceny. A wystarczy przeczytać, by zrozumieć.
W skrócie. Nie wiecie dlaczego wystawił 2, to zanim zaczniecie się mądrzyć, przynajmniej przeczytajcie jego wypociny. Dokładnie do tego samego zachęca was recenzent w pierwszym akapicie. Jeżeli chodzi o mnie, po przeczytaniu recenzji mam naprawdę duży szacunek dla Slovy. Niewielu dałoby radę napisać tak pokaźną recenzję, a co dopiero recenzję dwunastoodcinkowego anime, które na zbyt dużą ocenę nie zasłużyło.
a co do samego anime
zamknijcie recenzenta w pokoju, gdzie nie będzie miał dostępu do klawiatury
Podsumowując: recenzent w ogóle nie zrozumiał serii, najwyraźniej z powodu niedostatków intelektualnych, a komentowanie jego wypocin zamieszczam tu tylko dlatego, że są mylące dla osób, które serii jeszcze widziały i tak niska ocena może je zniechęcić. Właśnie po to zdaje się powstała idea gwiazdek i oceniania, która autora tak bardzo nie obchodzi, że aż pisze recenzje. Dla dobra ludzkości proszę odbierzcie mu klawiature, bo jak tak dalej będzie to te mechy nas jednak zaatakują i zniszczą ziemię i będą miały rację skoro pozwalamy publikować tak długie teksty pisane przez półidiotów. Inaczej: ja się do nich przyłączę!
Aldnoah Zero
Seria nie jest idealna, ma wiele słabych punktów – ale stanowczo warta zainteresowania.
Trochę ponad przeciętną...
GRAFIKA: 7/10
standardowe już połączenie grafiki „odręcznej” z animacją komputerową zgrabnie się tu łączy i nie ma nawet do czego konstruktywnie się przyczepić – postaci są narysowane zgrabnie, ich animacja jest bez zarzutu, a maszyny i pojazdy (choć tyczy się to tylko sił Ziemi) są zaprojektowane z podziwu godną dbałością o szczegóły i naprawdę cieszył oczy. niestety, nie tyczy to sił marsjańskich – ich – co tu dużo kryć – Super Roboty są po prostu brzydkie. s
AUDIO: 8/10
muzycznie, Aldnoah Zero ma się czym pochwalić – muzyka jest przyjemna i wpada w ucho (chociaż do poziomu wybitnego, troce jej brakuje), dźwięki otoczenia doskonale dobrane i zsynchronizowane, a głosy podłożone bardzo dobrze. tu nie ma kontrowersji i kłótni – oprawa audio jest jedną z najmocniejszych zalet serii
FABUŁA: 5/10:
hur, hur… fabuła jest drugą najdziwniej zrealizowaną warstwą Aldnoah Zero. z jednej strony – kicz, sztampa i oklepane schematy, czyli kliknij: ukryte cudownie ocalona księżniczka, tajna super‑hiper‑mega broń Ziemian, kiczowate marsjańskie Super Roboty, brak jakichkolwiek postępów inwazji na Ziemię, realizacja większości odcinków w formie „potwora tygodnia”. z drugiej strony, wątek samej wojny, powodów jej wywołania i działań poszczególnych Rycerzy zaskakuje większą niż pozornie się wydaje złożonością. rewelacyjne został też poprowadzony wątek niwelowania przewagi technicznej przeciwnika doskonale dobraną taktyką, przy czym zarówno przewagi techniczne, jak i dobór taktyki do ich skontrowania są zrealizowane niemal perfekcyjnie, sprawiając, że pojedynki ziemskich i marsjańskich mechów ogląda sięz prawdziwą przyjemnością. połączenie negatywnych i pozytywnych aspektów fabuły daje zaledwie „średniaka” pozbawionego polotu.
POSTACI: 6/10:
taa, bohaterowie Aldnoah Zero nie przedstawiają się najlepiej. brakuje im oryginalności i polotu, tworzą schematy tak znane i oklepane, że szczęki aż pękają od ziewania. mógłbym się tu rozpisać na temat sztampowej księżniczki, pilota z PTSD, sztampowo kompetentnej pani kapitan z z genialnym pierwszym oficerem… tylko po co? wszystko to już było. z jednym wyjątkiem, kontrowersyjnym wyjątkiem. a jest nim Inaho. zaskakujące, ale naprawdę polubiłem tą postać. jakim cudem? bardzo łatwo, jak się okazuje – po latach, dłuuugich latach oglądania kolejnych narwanych, niezdyscyplinowanych pilotów mechów, miło jest obejrzeć kogoś, to wygrywa nie dzięki szczęściu, a chłodnej logice. miło zobaczyć w końcu geniusza w roli innej niż arcyschwarzcharakter w okularach planujący zagłądę wszystkiego co popadnie. miło zobaczyć dość przeciętnie wyglądającego człowieka potrafiącego zrobić dobry użytek ze swojego mózgu. wielu widzów nie jest w stanie strawić tej postaci, i nie dziwię się im – Inaho jest przesadnie chłdny i opanowany. zupełnie jakby nie wiedział jak okazywać uczucia, a jego hobby urasta do rangi obsesji. hm. zupełnie jak u kogoś z syndromem Asperger… dobra, nie naciągajmy faktów. Inaho jest jaki jest, ale dzięki swojej odmienności, zdobył mą sympatię i dźwignął ostateczną ocenę postaci o dwa punkty.
to była szybka i krótka analiza Aldnoah Zero. nawet jakbym podzielił wszystkie oceny przez dwa, nie uzyskam średniej 2/10. mało tego, zadałem sobie trud sięgnięcia po średnią ze strony AnimeNewsNetwork i z niemałym zaskoczeniem odkryłem, że średnia ocena tego anime na tym portalu wynosi… 7.5/10. z ponad pół tysiąca głosów ocen poniżej 4/10 było 9 (słownie: DZIEWIĘĆ). ooops. tylu ludzi raczej nie może się mylić, więc jedyną pomyłką z jaką mamy tu do czynienia jest pomyłka recenzenta… o ile jest to pomyłka…
Co do bohaterów to było nierówno: część z nich jest konsekwentnie scharakteryzowna i zachowują się jak ludzie z krwi i kości, natomiast inni zajmują dużo czasu ekranowego a i tak niewiele się o nich dowiadujemy, przy czym ich obecność praktycznie nic nie wnosi do historii. Tak, mam tu na myśli uczniaków. Ciekawa sprawa, zyskujemy ogląd na to jakim człowiekiem jest Cruhteo z jednego odcinka, w którym ma szansę pojawić się na dłużej niż parę sekund, natomiast o charakterach Niny, Inko i Calma nie da się wiele napisać (chyba tylko, że to mdłe i nijakie postacie), mimo że ta trójka włazi w ekran praktycznie cały czas.
Zaskakuje niemal brak dziur w fabule. Eh, gdyby wszystkie anime o mechach były takie…
do tego grafomana od recenzji gównej
W ogóle na tym portalu panuje wszechobecna moda na ekstensywną grafomanię i towarzyszące jej przekonanie, że im dłuższy tekst, tym lepsza recenzja. Niestety w istocie jest dokładnie na odwrót – im krótsza recenzja (zawierająca z grubsza te same informacje co ta rozwlekła), tym lepsza. Nie jest sztuką rozpisać się na 18 stron maszynopisu, jak ty. Sztuką jest zmieścić praktycznie tę samą merytoryczną treść na 6 stronach.
Z drugiej strony Aldnoah był dla mnie „klapą sezonu” i to, że był przyjemnie narysowany czy miał dobry soundtrack, niewiele w tych odczuciach zmienia. Pewnie znowu czegoś nie doczytałam, ale zapowiadało się na poważniejszą, realistyczną serię o mechach z dobrze zarysowanym tłem politycznym, a wyszło coś dziwnego…
Żył diakon Szczepanem zwany
Co miał sławę kaznodziei
I od ludu był lubiany
Gdyż wielką miały estymę
Jego recenzje anime
Przychodziły więc doń wdowy
Pytać, niby od niechcenia:
„Sezona się zaczyna nowy
Niech dobrodziej powie szczerze
Co tam jest do obejrzenia?”
Starzy pytają pasterze:
„Czy dobrodziej nie pamięta
Gdzie na czołgach są dziewczęta?”
Czasem po godzinach pracy
Przechadzają się żołdacy
By posłuchać o animu
Bo im tęskni się do Rzymu
Więc, że lud go słuchał mnogi
Szemrali ci z synagogi
„Wzburzyć trza Jerozolimę!
Tylko my tu mamy prawa
Aby oceniać anime!
Niech przed Sanhedrynem stawa!
Niech z swych ocen się tłomaczy!”
Więc posłali poń siepaczy
Prowadzą przed trybunały
Trybunał się zebrał cały
Już padają oskarżenia:
„Kto anime tak ocenia?
Co to są za recenzenci?
Tylko punkty dwa z dziesięci?
Dajże więcej punktów sknero!
Toż to jest Aldnoah Zero!
To obraza naszej wiary
Najwyższej żądamy kary!
Tłomaczy się kaznodzieja
„Toż to kupy się nie trzyma!
Fabuła im się rozkleja,
Żaden wątek sensu nié ma!
Jest postaci zatrzęsienie
Co w dzikim się miota szale
Nie zachwyca mię to wcale
Obstaję przy swej ocenie!”
Na to śród faryzeuszy
Wielkie zaszły poruszenia
Już zatkali sobie uszy
Już wołają „Daj kamienia!”
Już katują go okrutnie
Już ciskają weń głazami
Nie daj Boże toczyć kłótnie
Z takimi adwersarzami
Aldonah
Recenzje na Tanuki są dla masochistów z dużym zapasem wolnego czasu, bo co jak co, ale ściany tekstu o niczym czytają osoby nie mające co ze sobą zrobić. Wszak metodę lania wody stosowało się w gimnazjum na lekcjach historii i polskiego. Nie wiedziałem, że tu tez można ;) Aldonah może nie jest jakąś perłą animacyjną, ale jest solidnym animu akcji. Oczywiście wady są, lecz nie powinno sie ich tak wyolbrzymiać. A jeden odcinek był o niczym, to całemu animu damy słabą notę. Invalid Logic, lol.
Ja rozumiem, że recenzent oczekiwał co innego, a dostał coś co widocznie bardzo mu nie podpasowało. Ok. Na malu sobie wystawiaj nawet minus 100 jak możesz, bo to twoja prywatna ocena, ale nie na publicznym serwisie, gdzie wchodzą tysiące osób i to czytają.
Fakt faktem, reakcja może być odwrotna od zamierzonej.
„Omijajcie szerokim łukiem” „Ach tak? To muszę to mieć”.
Pała dla recenzenta
Po pierwsze wiele osób pewnie dziękuje Ci za spoiler. Co to niby za zarzut? Tutaj nie ma nawet czego analizować! Po prostu cesarz jest marionetką, chociaż początkowo mieliśmy o nim inne mniemanie. Taki był zamysł fabularny i akurat nie widzę potrzeby przedstawiania tego jako zarzutu. Czy byłoby lepiej, gdybyśmy od razu dowiedzieli się prawdy na jego temat? Czy to zasadniczo zmieniłoby odbiór tego wątku? W ten sposób przynajmniej potrzymano widzów w chwilowej niepewności. To, że recenzent inaczej widziałby taką sytuację jest tylko jego problemem.
To anime jest średniakiem i tak należałoby go ocenić. Skoro takiemu gniotowi jak Sket Dance w którym fabuły nie było żadnej, a grafika była wyjątkowo marna dałeś 3 to chyba jednak trochę Ci się we łbie przewróciło. Nawet Kore wa Zombie Desuka? które było średniakiem w swej kategorii dałeś 7.
Kulturalna dyskusja – dozwolona. Wycieczki osobiste – niedozwolone i wycięte.
Moderacja
Niestety...
Nie rozumiem też jakim cudem ludzie uznają to zakończenie za coś świeżego. Jak mi nie wierzycie, to zapytajcie Suzaku jak wspomina swoje miłostki z monarchią płci przeciwnej.
Ostatecznie cały seans okazał się być strasznie naszpikowany tanim dramatyzmem. Główny bohater miał na drugie imię Deus ex machina, a na pierwsze Neo‑deska‑reeves.
Slain to nie postać. To mokre sny masochistów.
Musze zgodzić się w 100% z tą recenzją bo już dawno nie widziałem takiego chłamu reklamowanego jako coś lepszego niż w rzeczywistości jest.
eeeeeeeeee