Komentarze
Shirogane no Ishi: Argevollen
- komentarz : Alart : 23.07.2016 20:46:18
- komentarz : krajann : 6.04.2016 11:14:04
- komentarz : Slova : 5.04.2016 09:05:55
- komentarz : krajann : 5.04.2016 00:33:06
- Narzekacie :P : YuukiChan : 3.03.2015 22:18:03
- komentarz : chi4ko : 28.01.2015 21:22:52
- komentarz : bobik : 20.12.2014 20:39:52
- komentarz : blob : 18.12.2014 23:30:34
- Nuda i sztampa : eli : 30.07.2014 02:09:50
- komentarz : Altramertes : 26.07.2014 20:56:58
Myślę, że gdyby seria poważniej podeszła do kwestii wojennych, to fajny klimat i udane kreacje drugoplanowych bohaterów nie zmarnowałyby się w cieniu dramatu personelu Argevollena.
4/10
Narzekacie :P
Seria mnie się podobała. Nie była czymś wybitnym na miarę Code Geass, ale była ciekawa, ponieważ do samego końca wyczekiwałam jaki obrót przyjmie ta cała wojna.
Odnośnie paplaniny „synek nie wykonał rozkazu”, „poszli po jednego mecha” „walą do własnej armii”... wszystko ma swoje „jakieś” uzasadnienie. Tokimune dostał karę, nie poszedł pod sąd wojskowy, co można wytłumaczyć (dosyć mocno naciągając), że 8 jednostka była niezależna. Dlaczego poszli po jednego mecha? Bo tylko po niego iść mogli… kliknij: ukryte Zresztą było to potrzebne do powstrzymania Samonji'ego. Jakby nie patrzeć na końcu wszyscy się „zdradzają”, strzelają do swoich, a pod koniec nie można powiedzieć, że kogoś zranili, strzelali do przeciwników z Inglemii, a kwestia, że Samonji ich atakował to swoją drogą. Oni chcieli swojego mecha, więc co się czepiacie :P
Odnośnie Super Robota- seria prawdopodobnie była na to nastawiona, a nie na poważne na miarę Wojen Światowych konflikty.
Aha… przerywanie serii po 1 odcinku… serio? Serio?? Proszę się nie wypowiadać w takim razie. Bo akurat tutaj pierwszy odcinek to typowe shounen‑super‑hero‑tylko‑ja‑mogę‑pilotować‑mecha‑anime :P Nie ocenia się książki po okładce.
Co do samego anime, muzyka na plus, grafika też byłaby na plus gdyby nie dziwne pozy postaci z oddali, ale pewnie płakali gdy to rysowali więc… :P Bohaterowie wybitni też nie są, ale 100 razy lepsi niż typowi shounenowcy. Główny bohater przynajmniej nie był taką niedorajdą i jak chciał coś zrobić to to zrobił. Jamie jest cywilem, więc nie ma się co czepiać. A szczerze to tsun tsun czasami było miło oglądać XD Od mechaników proszę się odtentegować, ponieważ ja ich polubiłam, mimo iż grali rolę zapychaczy \(^^)/.
Nie mniej jednak seria dostaje plusa za podjęcie się tematu eksperymentów wojskowych i kwestię podtrzymywania wojny dla zysku płynącego ze sprzedaży technologii obu stronom konfliktu. W końcu też doceniono rolę zwiadowców. Hakowanie mechów przeciwnika i drony nowej generacji też na plus.
Bohaterowie – raczej nijacy i sztampowi. Interakcje pomiędzy nimi też niewiele wnoszą. Na dokładkę zrobili z moebloba postać pierwszoplanową. Co mnie nurtowało przez całą serię: część postaci ma japońskie imiona i nazwiska a z kolei inni bardziej 'europejskie'. Powodów nigdy nie podano. Arandas to zresztą jakaś pseudo‑Japonia (używają japońskiego pisma).
Muzyka jest ładna i buduję nastrój. O ile mechy w 3D wypadają wyjątkowo dobrze, to dwuwymiarowa animacja często kuleje a twarze rysowane są krzywo. Drugi ED posiadał zapewne jakieś metaforyczne przesłanie, które, niestety, okazało się dla mnie zbyt głębokie do zinterpretowania.
W serialu nie zabrakło idiotyzmów, jak wysyłanie do szturmu piechoty obok mechów, z tymże żołnierze pozbawieni są kamizelek kuloodpornych i noszą jakieś XIX‑wieczne niebiesko‑białe mundury. Już nie wspominając o tym, że tytułowy robot może być aktywowany tylko przez jedną wybraną osobę i tylko jedna i ta sama osoba może go pilotować. To są niezłe jaja. Co się stanie jak aktywujący zginie w wyniku ataku z zaskoczenia, trafi do szpitala albo mech się wyłączy podczas walki (jak zresztą miało miejsce)? I taki drobny szczegół: wszystkie kobiety w wojsku są zawsze nienagannie wyszminkowane, nawet podczas bitwy.
A teraz deser: kliknij: ukryte pod koniec 8 jednostka próbuje powstrzymać blitzkrieg własnej armii w celu odzyskania jednego mecha. (ಥ⌣ಥ) Głupich nie sieją. Oczywiście nic z tej (dość poważnej) sytuacji nie wynika, od razu mamy zawieszenie broni i 'happy end' na hiperprzyspieszeniu. A mogło być tak pięknie… Cayenne nie zapada na pomroczność jasną w ostatnim odcinku, zostaje uznany za bohatera, staje na czele armii i stawia całą 8 jednostkę pod sąd wojskowy za atakowanie własnych sił zbrojnych. Ha! To by było pysznie.
Pozatym nawet zgrabnie pokazane relacje między poszczególnymi członkami oddziału. Główni bohaterowie tumany (co zresztą reszta bohaterów co chwila podkreślała :P), ale inne postacie np. Samonji czy Cayenne, lub ten przełożony Jamie były interesujące. Przedstawinie rozgrywek między różnymi frakcjami i interesami też niczego sobie.
Argevollen bywało momentami nudnawe i należy do kategorii tych anime przy których wypieków na twarzy nie uświadczymy, ale nie można jej nazwać serią byle jaką, bo twórcy odrobili lekcje.
Jak dla mnie 7/10
Nuda i sztampa
Zieeeew
Ścieżki chwały
PS Współpraca na polu bitwy różnego rodzaju wojsk zdecydowanie tak nie wygląda. Zupełnie jak w tym starym dowcipie, w którym Chińczycy przygotowywali się na podbój ZSRR i naczelny dowódca kreśli plan działania:
- Na lewe skrzydło rzucimy trzy miliony żołnierzy. Na prawe skrzydło rzucimy cztery miliony żołnierzy. A środkiem pójdą czołgi.
- Wszystkie dwa?