
Komentarze
Akatsuki no Yona
- Re: Za dużo shoujo w tym shoujo : Bez zalogowania : 30.08.2020 03:03:09
- komentarz : Byczusia : 30.06.2020 17:39:48
- komentarz : Ryuki : 30.06.2020 17:30:01
- komentarz : Byczusia : 30.06.2020 17:06:28
- Jedyna w swoim rodzaju : Anonimowa : 16.05.2020 07:02:31
- Re: Prawie dobre. : Leda : 7.12.2019 23:31:43
- komentarz : Hmm : 7.12.2019 23:23:14
- Re: Dobre, ale mogło być lepsze... : Hmm : 7.12.2019 23:16:02
- Re: Między 6 a 7 - zawiodłam się. : Hmm : 7.12.2019 23:02:30
- Re: Akatsuki no Yona : Anastasia7 : 26.05.2017 21:31:48
Jedyna w swoim rodzaju
Jednak seria o Yonie i Smokach jest pierwszą, która skłoniła mnie do przeczytania mangi.
Klimat, muzyka, ciekawa fabuła, aktorzy których głosy będę zawsze pamiętać.
I wiarygodna przemiana głównej bohaterki.
A na koniec zacytuję słowa z recenzji
kliknij: ukryte Wracając jednak na chwilę do świata przedstawionego – szalenie ważny jest fakt, że ukazana rzeczywistość bardzo rzadko okazuje się czarna lub biała. Szlachetni bohaterowie nie zawsze podejmują takież decyzje, a rzekomi antagoniści, z kuzynem Yony, Soo‑Wonem na czele, wcale nie są tak źli i okrutni, jak sugeruje początek. Każdy ma jakąś motywację, cel, ale poza nielicznymi przypadkami, nie ma tu osób zepsutych do szpiku kości i zainteresowanych tylko własnymi korzyściami. W pewnym momencie złapałam się na tym, że kibicuję w podobnym stopniu Yonie, jak i Soo‑Wonowi. Warto jednak wspomnieć, że kiedy autorka tworzy już czarny charakter, to naprawdę jest on paskudny i zupełnie nie przypomina pociesznych lub charyzmatycznych antagonistów, znanych z innych serii./ukryj]
Za dużo shoujo w tym shoujo
Mój problem z Akatsuki no Yona jest prosty- mam wrażenie, że tytuł ma potencjał, ale jak widziałam co chwilami twórcy wyprawiali, to nóż mi się w kieszeni otwierał. Fabuła zapowiadała się ciekawie, Soo‑Won był po prostu miodem na me rany po szablonowych czarnych charakterach- ta gra, nakładanie masek, prowadzona przez niego polityka… i tylko to, że z shoujo wyszło shoujo ostudziło mój entuzjazm.
Yona jak na bohaterkę była sympatyczną, młodą kobietą, która po latach życia w dostatku zostaje dość brutalnie postawiona przed okrutną rzeczywistością. Wątek może nieoryginalny, ale fajny, nieźle poprowadzony… tylko szybko okazuje się, że piękność na każdym kroku wzbudza miłość, a intrygi polityczne ustępują miejsca rozterkom sercowym. Każdy facet musiał być nią być zauroczony, podczas gdy ona pozostawała nieświadoma wobec (bardzo) oczywistych zalotów co poniektórych. Wiem, że to walka z wiatrakami, bo przecież to tak typowe dla shoujo, że szkoda klawiatury… ale kurczę, ile razy łapałam się na myśli, że o tyle lepiej byłoby, gdyby do jej drużyny dołączyła jakaś inna, ogarnięta dziewczyna, która zrównoważyłaby poziom słodyczy. I nie winię tutaj nawet Yony, która jako bohaterka broniła się całkiem nieźle, ale po prostu szablonowego traktowania postaci.
Reszta panów była całkiem sympatyczna, z Yoon i Shin‑Ah na czele (i tu mnie mieli, bo mam słabość do tego typu postaci). Bolały tylko, jak zwykle w tego typu seriach, ich niesamowite moce. Bo o ile jestem w stanie zrozumieć, że niektórzy panowie jako smoki byli silniejsi od zwykłych śmiertelników, tak hurr durr, rzucanie się w kilka osób na o wiele większą grupę ludzi zawsze pozostawiało u mnie pewien niesmak. Ale znowu- to przecież tak typowe dla shoujo, że właściwie nie powinnam się czepiać. Tylko żal mi, że gdyby wywalić melodramaty miłosne, a rozwinąć bardziej intrygi czy politykę to nagle dostałabym coś, czym z miejsca byłabym zauroczona. No, ale wtedy nie byłoby to shoujo… i w efekcie kompletnie inna seria.
Nie spodziewałam się
kliknij: ukryte
Miłym zaskoczeniem okazali się smoczy wojownicy i to, że nie rzucili wszystkiego od razu wyruszając za Yoną.
Podobało mi się również to, że główna bohaterka przeszła dosyć widoczną przemianę i nie rozstawiała wszystkich po kątach, kierując się swoim widzimisiem, ponieważ podczas pierwszych odcinków obawiałam się tego wyjątkowo. Wręcz przeciwnie, księżniczka troszczyła się o swoich towarzyszy i ich samopoczucie oraz ukazała sporo empatii.
Co do Soo‑wona, który nie przypomina typowego antagonisty, nie mam zdania. Mimo iż w niektórych momentach jest pokozany w złym świetle, po chwili zaczynałam się zastanawiać, czy jego intencje nie są przypadkiem słuszne.
Mimo iż pierwszy nie porywał jakoś wyjątkowo, to dało się go słuchać, czego nie umiem powiedzieć o drugim endingu, który do klimatu serii nie pasował w żaden sposób.
Gdybym miała się jeszcze do czegoś na siłę przyczepić, to do włosów Yony, które wyglądały, jakby zostały pofarbowane różową szamponetką i nawet koło czerwonego nie stały, ale to detal, który miżna łatwo zignorować na tle wspaniałej serii.
Całkiem przyzwoite shoujo
W anime zwykle najwięcej uwagi zwracam na bohaterów i ich relacje, i tym razem było podobnie. Yona nie jest może postacią, którą wyjątkowo polubiłam czy chciałabym zapamiętać na dłużej, ale podobała mi się jej stopniowa, wiarygodna przemiana z naiwnej, głupiutkiej panienki, przez straumatyzowaną, pogrążoną w żałobę dziewczynę, aż do bohaterki, którą stała się na końcu: nadal wrażliwej, ale już zdecydowanie lepiej ogarniętej życiowo, silniejszej, miejscami nawet bezwzględnej kliknij: ukryte (moment, w którym po raz pierwszy posłała komuś strzałę prosto w pierś – świetny). Fajne były też jej relacje z Hakiem, sztampowe, owszem, ale miło mi się tę dwójkę razem oglądało. Sam Hak też fajny, nawet jeśli znów sztampowy, w typie szorstkiego‑ale‑bardzo‑opiekuńczego chłopaka. Jego złośliwe komentarze dobrze robiły całej serii.
Najwięcej mojej sympatii bezapelacyjnie zgarnął jednak Soo‑Won. Facet inteligentny, kompetentny jako polityk, strateg i wojownik, ale ukrywający swoje prawdziwe możliwości za maską skromnego, grzecznego, wręcz niefrasobliwego młodzieńca. Nie waha się pobrudzić sobie rąk, ale nie działa wyłącznie dla własnej korzyści, intencje zwykle ma słuszne. Uwielbiam ten typ postaci. Żałuję, że nie dostał więcej czasu antenowego. Swoją drogą, sceny z końcówki odcinka 22. i początku 23. były w moim odczuciu bezbłędne. TAK się robi dobre napięcie między bohaterami.
Dla odmiany, żaden ze smoków nie przypadł mi do gustu. Nie, że ich nie lubiłam – byli mi po prostu idealnie obojętni, a i od strony wizualnej żaden mnie jakoś nie porwał. Okropna łapa Gi‑ji strasznie mnie irytowała, nie bardziej jednak niż mięsożerna wiewiórka (sic!) w roli maskotki i kapłan Ik‑su, którego miałam ochotę ubić już po pierwszych dziesięciu sekundach.
Podobał mi się baśniowy klimat „Akastuki”, a także to, że fabuła nie sprowadzała się do rozterek sercowych głównej bohaterki i jej haremiku. Jasne, że w tego rodzaju seriach trudno spodziewać się zawiłych intryg politycznych czy prawdziwie nieprzewidywalnych zwrotów akcji, ale mimo wszystko trochę polityki i suspensu się trafiło. Drażniło mnie absurdalne przepakowanie głównych postaci: to, że taki Hak mógł wyżąć w pień całą armię i ledwie się zmęczyć, zabijało większość napięcia podczas walk. Wiem, że oglądałam shoujo, nie shounen, ale mimo wszystko… Oprócz tego irytowało mnie też natężenie typowych dla anime gagów: ciągłe wrzaski, machanie rękoma, przeskoki na SD i z powrotem. Dobry humor nie jest zły, ale tutaj ktoś pojechał po linii najmniejszego oporu.
Muzyka ładnie komponowała się z klimatem serii. Drugi ending śliczny (Akiko Shikata zawsze na plus), natomiast jeśli chodzi o drugi opening, zgadzam się z częścią komentujących, że to radosne techno‑disco, choć samo w sobie do przyjęcia, nijak nie pasowało ani do reszty oprawy muzycznej, ani do czegokolwiek w tym anime.
Szkoda, oczywiście, że całość urwała się w momencie, w którym mogło zacząć się robić naprawdę ciekawie. No nic. Idę czytać mangę.
No i stało się..
mogło być lepiej
I takie małe pytanie odnośnie imion. Czemu imiona były koreańskie i ehru.
To był taki kaprys autorki czy jest jakieś inne wytłumaczenie
Miłe zaskoczenie
Pierwszy odcinek nie był zapierającym dech w piersiach, ale coś mnie przyciągnęło. Kolejny podobnie, i następny, i następny i tak obejrzałem całą serię. Bardzo miło i przyjemnie mi się oglądało, dlatego swojej decyzji nie żałuję.
Świat przedstawiony jest bardzo konkretny i logiczny. Nie było tutaj dużego rozwodzenia się na temat struktur państw, charakterów klas społecznych czy polityki jako takiej, ale rozumiem też, że nie jest to anime z tego rodzaju, gdzie takie kwestie mają grać ważniejszą rolę. A ponieważ te tematy co jakiś czas powracały i podawały nam co nieco informacji, mogę spokojnie powiedzieć, że uniwersum jest zbudowane dość solidnie. Nie ma żadnej rewelacji, ale trudno dopatrywać się tutaj błędów, czy wybrakowań.
Bohaterowie, choć nie emanują oryginalnością, są charyzmatyczni i przyciągający uwagę. Wszyscy mają „to coś” oraz nie są puści czy papierowi. W każdym z głównych bohaterów z łatwością można dostrzec zmiany, jakie w nich zachodzą- dojrzewanie, zdobywanie wiedzy o samym sobie, oraz zmiany wynikające z wytworzonych relacji na przestrzeni całej fabuły. Myślę, że w tej kwestii jednostajny pozostał jedynie Shin‑Ach i od wyruszenia na wyprawę z nową paczką raczej niewiele się w nim zmieniło. Inna sprawa, że nie było też na to zbyt wiele czasu… Yona konsekwentnie dojrzewa i przechodzi metamorfozę. Tutaj naprawdę duży szacun dla twórców, bo zazwyczaj takie akcje (w kwestii damskiej kadry bohaterów tego typu) wychodzą bardzo nienaturalnie. Tutaj główna bohaterka jest naprawdę „jakaś”. Nawet jeśli nie do końca odpowiada mi jej charakter, to są to obiekcje jedynie subiektywne. Obiektywnie rzecz biorąc, Yona jest dobrą bohaterką z osobowością, charyzmą i dobrym rozwojem. Podobnie jest z Haku, którego zmiany są całkowicie zależne od Yony, ponieważ to ona jest głównym bodźcem na niego działającym. Tym bardziej rozwój tej postaci wydaje mi się interesujący i jestem bardzo ciekaw, w którą stronę się rozwinie.
Bardzo podobają mi się relacje zachodzące pomiędzy bohaterami, ponieważ są one dynamiczne i ciągle zmieniające się. Nie są to jednak mechaniczne, nienaturalne zmiany, a takie, które wypływają z doświadczeń, jakie między nimi zachodzą. Szczególnie mam tu na uwadze Haka z Yoną (ale nie tylko). O ile stosunek samej Yony do Haka nie zmienia się tak bardzo, o tyle Hak w tej kwestii Zienia się ciągle. A w tle tego wszystkiego ciągle pojawia się Soo‑Won…
Akcja jest stosunkowo prosta, choć bardzo ciężko ocenić, w jakim kierunku zmierza. A przynajmniej na tym etapie rozwoju fabuły. Znamy cel Soo‑Wona (choć wiele z jego osoby pozostaje wciąż tajemnicą), ale nie mamy pojęcia dokąd zmierza smocza banda z Yoną na czele. Jest to o tyle ciekawe, że choć rudowłosa księżniczka jest prawowitą dziedziczką tronu, to nie ulega wątpliwości, że nowy król wydaje się nie tylko wspaniałym, sprawiedliwym i godnym następcą, ale również zdołał uwieść swoją osobą i poczynaniami prosty lud. Z drugiej strony Yona jest kojarzona ze słabymi i niekompetentnymi rządami jej ojca, co z pewnością jej nie pomaga… Jak to się wszystko potoczy? Tego jestem niezmiernie ciekaw.
Kreska jest zdecydowanie ponadprzeciętna. Nie nazwałbym jej genialną, ale zdecydowanie trzyma wysoki poziom. Z animacją jest podobnie. Postacie są różnorodne i ładne (ale nie cukierkowe), widoki piękne, a sceny walki takie, jakie mają być, czyli pełne dynamiki i estetyki. Krwi, co prawda, za dużo nie było, ale w tego typu historii nieszczególnie mi jej brakuje.
Soundtrack nieszczególnie mnie ujął, ale propsy dla twórców, ponieważ muzyka została doskonale dobrana i jako tło sprawdzała się idealnie. Muszę też pochwalić pierwszy Opening. Z natury przewijam tę część odcinka, ponieważ totalnie nie kręci mnie japońska muzyka (czasami tylko typowy folk) i takich openingów/endingów, których faktycznie mogę oglądać i słuchać, można wyliczyć na palcach jednej ręki.
Całość oceniam na 8/10. Bardzo miło spędzony czas, którego nie żałuję. Polecam chyba każdemu, ponieważ to stosunkowo lekka i ciepła w odbiorze seria, która jednak nie zalatuje tandetą, a stosunkowo dobrym warsztatem. Jeżeli pojawi się sie drugi sezon, to niewątpliwie się za niego zabiorę.
Akatsuki no Yona
Bardzo mi się spodobało, że każdy z bohaterów dostał czas na „przedstawienie się”. Postaci mają swoją historię, uwarunkowany nią charakter i nie są zapychaczami (cały czas bałam się, że ostatni smok będzie właśnie takim zapychaczem, bo już żaden ciekawy typ bohatera do przedstawienia nie został. Na szczęście zapowiada się dobrze, a czytający mangę potwierdzają, że to bardzo obiecująca osóbka). Generalnie lubię wszystkich bohaterów. Nawet zaczynam lubić Yonę – chociaż w pewnym momencie dużo płakała i zaczynało mnie to irytować, powoli zmienia się na lepsze (dobrze, że powoli, bo wygląda to przynajmniej realistycznie). Nie można mieć do niej pretensji, skoro całe życie była rozpieszczana i nie wie nic nawet o swoim królestwie. I ma dopiero 16 lat! Zerknijcie na współczesne szesnastolatki!
A jednak jest jedna postać, za którą nie przepadam. Hak. To nie tak, że go nie lubię. Po prostu wydaje mi się strasznie sztampowym bishem, jakich na pęczki w innych produkcjach. Zarówno z charakteru, jak i z wyglądu. Mogłabym go polubić, gdybym chciała, ale mam już dosyć bohaterów w jego typie i nawet się nie staram znaleźć do niego choć trochę sympatii. Szczerze liczę, że nie zejdzie się z Yoną (czyli proszę o niemożliwe, hyhy). To dobry facet, ale po prostu widziałam już takich wielu i mam ich dość.
Szczególnie upodobałam sobie… Soo‑wona, Je‑hę i Yuna.
Soo‑won – to naprawdę nie jest zły człowiek. Nie wiem dlaczego, ale większość oglądających ocenia go powierzchownie i nie pamięta albo nie chcę pamiętać (tak jak Yona, ona ani razu o tym nie pomyślała), że król Il zabił ojca Soo‑wona. Właśnie dlatego Soo‑won nie czekał, aż król umrze ze starości. Jemu nie zależało na tronie. Chciał zemsty i lepszego królestwa, bo jak się okazuje, królestwo aktualnie jest na drodze do zguby. Król Il – mimo wszystkich pięknych przemów Haka (za które nie lubię go jeszcze bardziej) – jest tchórzem. Uwielbienie pokoju i przesadna dobroć nie są dobre dla państwa. Parafrazując, świata nie da się zmienić tylko za pomocą pięknych słów. Aby to zrobić, czasami trzeba splamić sobie ręce. Soo‑won jest dobrym człowiekiem. Jego jedyne złe czyny to zabicie króla Ila… oraz niby, że chciał zabić Yonę. Pewnie by to zrobił, bo nie miał innego wyjścia, ale kto wie. W każdym razie tego nie chciał. Trudno tego nie zauważyć. Zresztą, w 23 odcinku kliknij: ukryte ochronił Yonę i nie pozwolił, żeby strażnicy ją zobaczyli. Gdyby ją odkryto, zabito by niechybnie.
Je‑ha to po prostu postać o zdecydowanym charakterze. I pięknie gra <3 Btw, na czym on grał…?
Yuna też nie da się nie lubić.
Żółty smok nie został jeszcze przedstawiony ( kliknij: ukryte liczę, że będzie miał podwójną osobowość albo coś oraz, że będzie naaaapraaaawdę silny). Białego smoka (gadzina, biały wąż <3) też lubię, oczywiście. I panią kapitan! I lubię jeszcze tego faceta z czarnymi włosami, który jest doradcą Soo‑wona. Chciałabym, żeby jego też przedstawili. Ale to raczej się nie stanie.
Zakończenie w porządku, cieszę się, że w jaskini do niczego nie doszło. A znalezienie Żółtego smoka było epickie xD
Bardzo przyjemna seria. Pewnie zasługuje na 7/10, ale w przypływie emocji po zakończeniu serii dałabym 8/10. Polecam!
Między 6 a 7 - zawiodłam się.
Wszystkie smoki były naprawdę okay, ale tutaj oczywiście jest przeszkoda.
Wystąpiło coś czego nienawidzę – mamy tutaj Yonę, robioną na waleczną, odważną dziewczynę wyrwaną z zamku, a zrobioną na głupią sierotkę, która co jakiś czas się wykazała i znów ciągle ryczała, a wokół niej, no właśnie – męski harem postaci które oddają jej cześć bo jest najwspanialsza bla bla bla no i Yona płacze ze wzruszenia, potem płacze, bo oni walczą, a ona nic nie umie, płacze i jeszcze raz płacze. Dawno żadna kobieca postać tak mi nie zepsuła seansu.
Więc daje to 7/10 ze względu na te nieszczęsne smoki i że seria była w miarę ciekawa i udana.
Dobre, ale mogło być lepsze...
Wracając do anime.. Pierwszą rzecz to humor. Nie cierpię tego japońskiego dowcipu, który tak jak tu nie rozbawił mnie ani razu, a na 20 min odcinek, żart był praktycznie co kilka sekund. Niepotrzebny. Bez tego tytuł z pewnością nabrał by o wiele lepszego klimatu. Druga- bohaterowie. Do nich w sumie nic nie mam. Jestem dziewczyną, to klubie bisze, choć tu było ich zdecydowanie zbyt wiele. Dwoili się i troili w oczach. Zresztą wszystkie prawie sceny miały jakiś podtekst, jak mówienie ,,kocham kolor twoich włosów'' czy ,,jesteś bardzo uroczą panienką'' Na początku zorientowała się, że między główną bohaterką, a którymś z pobocznych bohaterów będzie coś na kształt romansu.. Ale na boga Nie z wszystkimi!
Wracając do romansu, strasznie szkoda mi, że nie został on przedstawiony jak należy. Myślałam, że rozwiną wątek księżniczki z Hakiem, rozczarowała się jednak.
Fabuła jako tako nie pozwalała. A właściwie była dość mizerna. Historia że smokami była ciekawym pomysłem, ale koniec końców okazało się, że nie mają one tak naprawdę nic do zrobienia, a księżniczka kliknij: ukryte zamiast odzyskać królestwo postanowiła po prostu z nimi spacerować
Muzyka..ech. Pierwszy op był w porządku, drugi katastrofa. Słowami pasował jak nic, ale muzyka..wywołała u mnie salwę śmiechu.
Ostatnią rzeczą jest zakończenie. Wprawdzię przeczytała w recenzji, iż nie zostało ono dokończone, a wręcz urwane, to nie spodziewała się, że kliknij: ukryte ostatniemu smokowi, notabene prezentujący się nadwyraz ciekawie poświęcą tak mało czasu. Jeszcze jedną scena z ostatnich odcinków kliknij: ukryte gdy Yona nagle spotkała so‑wona na ulicy przy porcie. Masakra! Ani go nie zabiła, ani nie wybaczyła mu.. Spodziewała się czegoś więcej. Modłę się o kontynuację, choć przyzanję, że jeśli już za nią chwycę, dopiero po zakończeniu i uprzedwszym zastanowieniu.
Bardzo polubiłam postacie, ponieważ są naprawdę sympatyczne.
Na początku miałam opory, myślałam, ze główna bohaterka będzie tylko płaczącą dziewczynką, tylko polegającą na swoich chłopcach. Z jednej strony własnie tak jest ale.. widać, że jednak dorasta, stara się chociaż, dlatego jej wybaczam. Banda smoków, grzmiąca bestia oraz bishouneny geniusz to stadko, które z chęcią zobaczę w następnym sezonie, ponieważ z tak otwartym zakończenie pierwszej serii, po prostu musi być.
Grafika ładna, muzyka również. Myślę, ze pierwszy opening sobie jeszcze nie raz puszcze do posłuchania, ponieważ jest naprawdę piękny, wyjątkowy i bardzo pasował do serii.
Jakieś wady? w sumie takich wielkich jak dla mnie nie ma, trochę niedopowiedzeń, cudów, można przymknąć oko…. Chociaż nie oszukuję się, to tylko zasługa postaci, które są fantastyczne!
Myślałam, ze wszystko zamknie się w tych 24 odcinkach, a jednak nie. Chciałabym wiedzieć jak to jest naprawdę z Soo Wonem, niby taki zły, no ale coś ukrywa… Do końca będę miała nadzieję, że to jednak nie on zabił króla (chociaż nie mam pojęcia, kto mogły to zrobić) albo że miał naprawdę naprawdę poważny powód tego, nah..
Jak dla mnie (zawyżone, ale no..) 10/10.
Będę tęsknić za tą rozbrykaną gromadką, która mnie rozśmieszyła i rozczuliła nie jeden raz i cóż.. Czekam na kontynuację :)
Prawie dobre.
Ale rozdrabniając się:
OP i ED – podczas kiedy pierwszy OP mi się podobał, drugi po prostu psuł klimat. Z ED było odwrotnie.
Grafika – dobra. Zarówno tło jak i efekty. Co prawda, czasem chciało mi się śmiać, kiedy kolejny raz w oczach bohaterki widać było płomienie, ale tak to naprawdę dobra grafika. Chociaż powiem otwarcie, realia batalistyczne pozostawiają wiele do życzenia. Hak z taką bronią może sobie skakać, biegać, robić co chce! No ale cóż, to opowiadanie w stylu epic‑fantasy, więc bohaterowie mają jakby już wrodzony plus do szałowości i dodatkowe punkty doświadczenia z racji bycia głównymi bohaterami.
Oh, siłą rzeczy przeszłam do opisywania postaci. No to tak, Hak buntownik, maczo, Pies Ogrodnika Yony (sam nie weźmie, drugiemu też nie da). Tworzy obraz sympatyczny mimo wszystko, a jego złośliwe docinki są naprawdę zabawne. Biały, Zielony, Żółty i Niebieski smok, różni od siebie. Podobało mi się to, że każdy z nich reprezentował sobą inne wartości. Biały – wierność, Zielony – wolność, Żółty – radość i wdzięczność, Niebieski – spokój i opanowanie. Dodatkowym plusem było to, że każdy z nich miał inne marzenia i cele. Co prawda, ostatecznie i tak zakochiwali się w głównej bohaterce, ale o niej może na samym końcu.
Kolejną postacią wartą zapamiętania jest nowy król i władca Soo, czy też Suu.. No mniejsza. Straszliwie spodobał mi się już na samym początku. Co prawda, po pierwszym odcinku nie miałam do niego sympatii, lecz po kolejnych jak autentycznie i faktycznie zabrał się za poprawienie bytu w królestwie… Władca idealny, no i sto razy lepszy od zamordowanego króla. Nie zapomnijmy też o uroczej kliknij: ukryte mięsożernej też wiewiórce Ao.
Na szarym końcu wymieniania bohaterów umieszczam Yonę, nie bez przyczyny. Zasługuje ona na ostatnie miejsce. Dlaczego? W anime mamy szereg męskich ciekawych kreacji, naprawdę różniących się, do pewnego stopnia powielających stereotypy, lecz ostatecznie tworzących ciekawy typ charakteru. A ona? Ech, księżniczka, która nic nie wie o własnym królestwie, płacząca na każdym odcinku i mdlejąca w co trzecim. kliknij: ukryte A już najbardziej rozwaliła mnie scena walki z najemnikami w końcowych odcinkach. Ona nawet upaść nie umiała by sobie czegoś nie zrobić, a mimo to i tak w kolejnych chwilach fabuły jakby zapomniała o ranie i biegała, skakała, a nawet walczyła. Dodatkowo trzeba zaznaczyć, że w momencie odpalania racy najemnicy chyba byli tak zażenowani jej głupotą, że pozwolili jej podbiec do towarzysza, wyciągnąć mu z ukrytej kieszeni racę, odbiec, wystrzelić ją i dopiero w tym momencie jakiś się zorientował i złapał naszą bohaterkę za włosy… Gratulować spostrzegawczości. Była irytująca, swoją bezradnością. A już śmiać mi się chciało, kiedy to tylko zmarszczyła brwi i wszyscy się jej bali. Żal mi jest Yony i właściwie tylko ona psuje całe anime. Dla mnie. Wieczna ofiara losu, która tak naprawdę nic nie umie, poza uśmiechaniem się i udawaniem, że kliknij: ukryte wystrzelenie 200 strzał faktycznie jakoś będzie jej pomagało. Stanowczo prezentuje sobą ten typ charakteru jaki mi się nie podoba.
Fabuła – jak powiedziałam na początku. Dobra. Gdyby główną bohaterkę zastąpić jakąś z mózgiem w głowie anime mogłoby zyskać u mnie nawet pełne 10/10, tak to marzycielka i romantyczka Yona niszczy klimat i atmosferę do takiego stopnia, że anime daję 6/10. Mimo to, będę czekać na OVA oraz na ewentualnie drugi sezon.
Fabuła:9
muzyka:9
bohaterowie: 10 (hak jest najlepszy, no i może ki‑ja no i jeszcze… no wszyscy są boscy)
grafika:(na 100%) 10
Anime bardzo wciągające, manga też przepiękna i ta kreska <3
NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ 2 SEZONU!!!!
Anime rewelacyjne, mogę się przyczepić tylko do końcówki.
Ktoś wie czy jest planowana kontynuacja?
PS:Bardzo wciągające ^^
Super
Przecierz yona dała Hakowi odpowiedz
Zadziwiająco dobre
Fabuła – mamy księżniczkę zmuszoną do opuszczenia bezpiecznego gniazdka, czyli zamku, mamy jej ochroniarza i 4 smoki, których poszukuje, by się zemścić. Niby pachnie to jak standardowa fabuła, w której wszystko zmierza do nieuniknionej konfrontacji pomiędzy głównymi bohaterami, a „tymi złymi”. Tylko czy faktycznie ci źli są tacy źli? Szczerze powiedziawszy nie wiem, jak powinna się zakończyć ta seria. kliknij: ukryte W końcu Su‑won sam zemścił się za śmierć ojca i przejął królestwo będące pod rządami beznadziejnego władcy, by je ustabilizować i przywrócić mu dawną świetność, a także zaprowadzić w nim porządek (bo jak się okazuje, wcale nie ma tam tak sielankowo). W dodatku w jego działaniach widać sporo dobrego, więc właściwie poza samym faktem zabicia ojca głównej bohaterki i prób pozbycia się jej samej od razu po fakcie, ponieważ była świadkiem morderstwa (czego właściwie nie chciał jak się okazało), robi to, co jest słuszne. Z drugiej strony mamy Yonę, która z wiadomych powodów chciałaby się zemścić za śmierć ojca, ale czy faktycznie oznacza to również chęć zabicia Su‑wona? Poza tym co potem? Czy byłaby w stanie rządzić całym państwem, a jeśli nie, to kto pozostałby królem? Naprawdę ciekawi mnie co twórcy wymyślili w tym tytule, bardzo chętnie więc poznałabym ciąg dalszy historii.
Bohaterowie – wyjątkowo główna bohaterka nie jest irytującą idiotką. Podobało mi się przedstawienie jej jako standardowej księżniczki, która myśli tylko o pięknych rzeczach, osobie, która jej się podoba i ma kompleksy na punkcie swoich włosów. Jest naiwna i nieporadna, do tego troszkę głupiutka, ale to ma swoje logiczne wytłumaczenie. Z czasem się oczywiście zmienia, ale nie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, tylko stopniowo, krok po kroku. Naprawdę mało która bohaterka shoujo mnie nie irytuje, a Yona jest właśnie przykładem takiej rzadko spotykanej kobiecej postaci, którą idzie polubić. Jedyne co mogli sobie darować, to tę jej ślepotę na uczucia Haka. Co prawda i w tym wypadku podano to w miarę strawnie (w taki humorystyczny sposób), ale osobiście bardzo nie lubię tego motywu.
Także bisze są naprawdę sympatyczni i wszystkich polubiłam bez wyjątku. Nie wiedzieć czemu moimi faworytami zostali jednak Yun i Ki‑ja – reszta też jest spoko, ale do tej dwójki mam szczególną słabość xd Również Su‑wona zaliczam do swoich faworytów, bo okazał się być naprawdę interesującą postacią i szczerze mu kibicuję^^
Grafika - projekty postaci są typowe dla shoujo, ale przy tym wyglądają naprawdę ładnie. Reszta jest również na dość wysokim poziomie, więc dobrze się na to patrzy. Wyjątkowo też podobały mi się scenki w super‑deformed, zwłaszcza iż dobrze wkomponowano je w całość
Muzyka – cieszę się, że postanowiono sięgnąć po motywy stylizowane na tradycyjną muzykę chińską, bo pasują tu one idealnie. 1 op i 2 ed są boskie, szkoda, że w 2 op postawiono na taki koszmarek. Znaczy – nie jest on może zły, ale totalnie nie pasuje do klimatu serii, a wręcz się z nim gryzie.
Ogólnie seria mi się bardzo podobała, aż jestem zaskoczona jak dobry to był tytuł. Nie zmieni ona mojego ostrożnego podejścia do shoujo, a reverse haremów zwłaszcza, ale dobrze wiedzieć, że nawet w tym gatunku wychodzą jeszcze naprawdę dobre tytuły. Ode mnie ma to 8/10
odcinek 24 i całość
Co zatem mamy? Mamy akcję, której dużo nie jest, tylko na początku serii i w niektórych odcinkach potem, mamy humor, mamy bardzo przyjemnych bohaterów, doświadczamy relacji pomiędzy nimi, rozwój ich. Trochę może zniechęcać urwany finał, ale jestem przekonany, że sezon drugi zostanie zapowiedziany z nadchodzącą OVA. Zresztą, zakończenie na to wskazuje, bo gdyby mieliby zakończyć przygodę na 24 odcinku, to dorobiliby własne zakończenie.
Techniczna część anime też jest niczego sobie, znośna grafika i przepiękna muzyka, openingi i endingi fajne (zwłaszcza drugi ending, za to drugi opening to mała wpadka).
Ode mnie zasłużona 9 i tytuł najlepszego anime jesieni, obok Kiseijuu i Garou.
Solidna, wciągajaca fabuła i fajnie nakreślone postacie, które wzbudzają sympatię do tego stopnia, że człowiek przeżywa ich losy. Trochę humoru, trochę dramatu. Sporo akcji, ale też relacji między bohaterami, interakcji i scenek rodzajowych. Chiński klimat (dla mnie na plus) i zarazem znakomicie wkomponowana muzyka w chińskim stylu (zwłaszcza pierwszy OP i drugi ED utkwiły mi w pamięci). Mamy nawet wątek romantyczny (chociaż póki co bez odzewu od jednej ze stron :P). Ogólnie ciężko się do czegoś przyczepić kliknij: ukryte może jedynie do tego jak wprowadzono Żółtego Smoka, bo w porównaniu do takiego Jaehy, który dostał kilka odcinków Jeno dostał słownie jeden!
Po prostu bardzo dobre anime w starym stylu, bez fajerwerków, ale człowiek ma wrażenie, że wszystko jest tu przemyślane i dopracowane. Prawdę mówiąc myślałem że dziś już takich anime nie robią.
9/10. Polecam, choć warto zaznaczyć, że na razie to „pierwsza połowa” tej historii.
PS: Choć twórcy wyrobili się z wątkiem zebrania smoków to przed nami cały „akt II”. Ale na szczęście z moich informacji wynika, że seria od razu była zapowiedziana na dwa sezony.