
Komentarze
Junketsu no Maria
- Zaskoczenie : Cloe : 26.09.2021 21:14:03
- Re: Potworne Rozczarowanie : Farathriel : 13.08.2016 17:47:05
- Potworne Rozczarowanie : Amarette : 13.08.2016 16:28:50
- Re: ostatni ending : Raccoon : 22.06.2015 16:44:02
- mmm...eehhhh,,,ok? : agario : 9.06.2015 11:54:02
- "Kościół zna jedyną drogę do zbawienia" : usuniety3 : 31.05.2015 21:20:32
- komentarz : Nikodemsky : 29.05.2015 03:26:46
- komentarz : Obserwator : 27.05.2015 16:44:10
- Dobre, dobre : Maxromem : 10.05.2015 23:26:07
- komentarz : Nerin : 4.05.2015 21:47:47
Zaskoczenie
Nie rozumiem narzekających, że jest „za dramatycznie” (wszak co drugie anime najpierw serwuje słodkie scenki a potem dramaty i łzy) ani tych, co piszą „za płytkie”, w końcu to komedia. Dziecko jest dzieckiem, succub succubem a gołąb gołębiem. Wszystko jest na swoim miejscu. Jedynie osobom bardzo wierzącym bym odradzała bo mogą poczuć się urażone ciągle powtarzanym imieniem dziewicy ;p
Ciekawostka – przy całej prostocie fabuły mamy całkiem mądre i skłaniające do refleksji dylematy moralno‑etyczne na zderzeniu światów kościoła i magii. Cieszę się, że ktoś mi to polecił, warto dać szansę!
mmm...eehhhh,,,ok?
Zazwyczaj gdy anime/manga oferuje nam pacyfistę, jego – bądź jej- działania polegają na docieraniu do źródła konfliktu i próbach likwidowania jego przyczyn, bo każdy, kto choć odrobinę pomyśli nad tematem, dojdzie do wniosku, że to najbardziej korzystne rozwiązanie.
Jedyne co Maria sobą oferuje to przeganianie ludzi (I kliknij: ukryte uwodzenie wojskowych za pomocą swojego succuba, ale też nie ma to dalekosiężnych skutków). Mimo, że pragnie świata nie skażonego wojną i cierpieniem, nie uczestniczy aktywnie w politycznych intrygach, nie stara się efektywniej manipulować postaciami będącymi u władzy i nie myśli długoterminowo ani zapobiegawczo, kierując się jedynie odruchem i impulsywnością. Siedzi sobie w swoim domku w lesie i od czasu do czasu wylatuje by „uspokoić” bojowników smokiem czy inną wywerną, kompletnie nie zawracając sobie głowy jakież to interesy spowodowały starcie wojsk. W dodatku to co robi jest wyjątkowo powtarzalne, tym samym po prostu nudne do oglądania.
Podchodzi do sprawy od złej strony – ciężko jej przez to szczerze dopingować, jak i ciężko w związku z tym 100% opowiadać się po drugiej stronie konfliktu. Obalenie tak słabo ugruntowanych działań, jak starania Marii nie stanowi mocnego kontrargumentu o potrzebie istnienia konfliktów. Krótko mówiąc, ciężko angażować się w wywody obu stron, kiedy wszystko zostało przedstawione tak po łebkach w postaci lakonicznych stwierdzeń typu „ale to jest potrzebnie bo harmonia, kasa i wola Boża” i „nie, bo to jest złe i już”
Przez całe anime dzieje się wyjątkowo mało. Zamysł na fabułę jest prosty i wychodzi niewiele poza podstawowe założenia. Zaczynam tęsknić za anime bardziej napakowanymi jakąś konkretną akcją. Spokojnie upchałoby się to w 6, odcinkach. Nie 12. Projekty postaci gryzą się między sobą. Z jednej strony mamy realistyczne stroje i bronie i ludzi o w miarę realistycznych proporcjach, a z drugiej loli‑wiedźmy i succuby które chyba urwały się ze striptiz‑clubu o tematyce fantasy. Seiyuu tacy jak zwykle. Dziewczynki i młode kobiety piszczą jakby nawdychały się helu, głosy głównych postaci męskich ociekają determinacją a reszta brzmi tak, jak można się po nich spodziewać, nie wychodząc poza utarte schematy. Mam wrażenie, że japonia ma 5 seiyuu na krzyż na cały swój dorobek anime, bo wszędzie słyszę te same głosy, lub te same maniery aktorskie.
Postacie są dość pozbawione charakteru, nie wychodząc poza przydzielone role słodkiego dzieciaka, życzliwej babci, zakochanego i dzielnego młokosa, skorego do bójki najemnika o pokręconej moralności… Nuda. Sama główna bohaterka…ehhh, trochę standard. Ma wybitnie podstawowe motywacje, które nie są szczególnie zgłębione, standardowe rozsterki, które sprowadzają się jedynie do stwierdzania że je ma, dalej nie zgłębionych w żadnym stopniu (nawet pod samiutki koniec), jest standardowo wygadana, standardowo speszona erotyką, generalnie wiele sobą nie wnosi. Mamy schemat pełnomocnika sił wyższych, który ma pilnować główną bohaterkę ale w kliknij: ukryte pewnym momencie przywiązuje się. Mamy grupkę wiedźm, w tym jedną przybyłą z Anglii, ale Brytyjka wnosi malutko a z pozostałych nic z nie wynika. Lewitują sobie na tych miotłach gadając o zarobkach i nic nie robią przez całe anime. Na czym one zarabiają, na patrzeniu? Jedynie pod samiutki koniec przydały się do czegoś na dosłownie momencik, ale przypominało to ściągnięcie rezerwowych z ławki, zamiast użycie prawdziwie zaangażowanych uczestników gry. I czy ten czarny nieokreślony blob też cokolwiek wnosił? Jego dialog mógł być po lekkich poprawkach wewnętrznym monologiem bohaterki i na jedno by wyszło. Tak samo Valkirie- czy wycięcie ich scen zmieniło by cokolwiek? Nie. Były absolutnie zbędne. Całe anime przyozdobione jest zbędnymi elementami, które nie mają wpływu na to co dalej. Jedynie towarzyszka Galfy była dość zabawną i ciekawą postacią wymykającą się schematowi kochanki czy nadmiernie oddanego przybocznego- dziewczyna, z którą można konie kraść, acz nie jest histerycznie przeczulona na punkcie swojego komrata, nie matkuje mu, jest raczej jak kumpel, luzacko podchodząc do jego „miłosnych” podbojów, pijatyk jak i ostatecznie kliknij: ukryte opowiadając się po jego stronie w jego „cięższych” poczynaniach, co czyni z niej postać dwuznaczną moralnie- ale jest ona tylko postacią poboczną, więc też nie ma szczególnego wpływu na cokolwiek.
Jest też sporo niedociągnięć, ale pewna nieścisłość mnie szczególnie uwiera, mianowicie kliknij: ukryte samobójstwo pewnego rycerza po pojedynku w 5 czy 6 odcinku. Na początku niespecjalnie do mnie to dotarło by potem nagle zaskoczyć – co myśleli ci japończycy tworząc tą scenę? Jak oni uważali, że scena powinna być odebrana? kliknij: ukryte Przecież to ICH kultura uszlachetnia samobójstwo. W naszej był to grzech owocujący piekłem, a nie metoda na zmycie plamy na honorze. Co prawda komentarz Józka na ten temat był na tyle ogólny, że można zakładać, że rycerz działał z pobudek czysto emocjonalnych, ale mimo wszystko…tą scenę robili japończycy… i japończycy odbiorą ją w kontekście swojej kultury. Nie mogę odżałować tego, że nie zostało to głębiej przedstawione z punktu widzenia chrześcijaństwa.
Opening, jest TRAGICZNY. Brzydki, niespójny wizualnie (np. widzimy całkiem akuratne rysunki stylizowane na średniowieczne malowidła, a za chwilę koszmarne 3D bąbelki albo filtry kojarzące się z filmami z lat 20' a nie średniowiecznymi rycinami, przemieszane z jaskrawiej pokolorowanymi fragmentami), i z koszmaną j‑pop muzyką kompletnie nie pasującą do klimatu tej bardziej…„realistycznej” części anime. Ending nie jest jakiś szczególny, ale jest uroczy i przyjemny do słuchania, a białe galaretki udające ptactwo słodko się bimbają na boki.
Koncówka jest dość zabawna i sympatyczna. Niemalże disneyowska xD Ale z drugiej strony trochę rozczarowująca. Słowa Marii kliknij: ukryte o zakończeniu wojny bez względu na okoliczności okazują się być pustym gadaniem. kliknij: ukryte Fajnie, że znalazła własne szczęście, ale jedyne co można wynieść z ostatnich scen to to, że po prostu poszła żyć na wsi z Józkiem i tyle. A cały jej """„character development”""" (I przy okazji fabułę) wspaniale podsumowuje narratorka, kliknij: ukryte która przez 12 odcinków opowiadała nam jak to jest sobie brzydząca się wojną wiedźma o imieniu Maria, tak jak Matka Boża będąca dziewicą, po to by pod koniec dwunastego odcinka powiedzieć nam dokładnie to samo, tylko bez fragmentu o dziewicy. Im bardziej o tym myślę, tym bardziej mnie to śmieszy. Bo technicznie na to patrząc, jest to jedyna permamentna zmiana. kliknij: ukryte Tymczasem wojna trwa dalej. Wiem, poprawność historyczna itp. Ale z drugiej strony jest tu magia, fantastyczne rasy i potwory, więc czemu by nie pokusić się o fabułę w stylu „alternatywny rozwój historii” albo „kulisy znanej nam historii”?
Ogólnie serii brakuje rozmachu i przede wszystkim wnikliwości, jakiej można by oczekiwać po tak ciekawych założeniach fabularnych. Odcinki ogląda się łatwo i przyjemnie, jednak są dość ubogie w treść a bogate w powtórzenia – naprawdę dałoby się to lepiej zagospodarować. Przyjemnie ogląda się walki, wspaniale było zobaczyć realistyczne zbroje, bronie…generalnie jest tu wiele dobrego, ale tak jak powiedziano w recenzji, jest to seria TYLKO dobra i wielka szkoda, że nie została lepiej dopracowana. Jest w niej całkiem sporo drobnych, fajnych niuansów jak właśnie wspomniane przez kogoś nieznikające 2 sceny dalej siniaki, czy wiarygodnie pokazane walki. Pomimo mojego narzekania, seria nie wzbudzała we mnie szczególnej złości i naprawdę było czuć, że scenarzyści wkładają serce w to co robią.
Jeżeli chcesz obejrzeć serię, która nieszczególnie cię wzbogaci o nowe przemyślenia, za to poczęstuje dość standardowym i letnim acz lekkim zestawem przygody, przyjaźni, magii i walki o pokój z odrobiną średniowiecznego klimatu – w sumie…można obejrzeć. Czemu nie.
"Kościół zna jedyną drogę do zbawienia"
Nie bardzo podobało mi się rozplanowanie fabuły. Gdzieś tak w połowie poczułam się zaskoczona, że twórcy zdają się chcieć odejść od jakichś utartych schematów: kliknij: ukryte Galfa gwałci Marię (jak się okazuje potem — wcale jednak nie), Viv zostaje poważnie przebita włócznią archanioła Michała, a Bernard, całując czarownicę stopę, wyraźnie pokazuje, że zmienia swój stosunek do niej. Z tych trzech rzeczy tylko ta ostatnia została pociągnięta jakoś tym torem, którym się zapowiadała. Bardzo nie podobało mi się to zagranie, iż Maria straciła na jakiś czas swoje moce, by potem je odzyskać — wciąż nie przemawia do mnie, dlaczego tak miałoby się stać i wydało mi się to mocno naciąganym. Samo zakończenie jest zdecydowanie za słodkie i chociaż nie oczekiwałam żadnego dramatu (bo to nie taka seria), to jednak stężenie szczęścia i miłości było za duże. To, że przyjęto bohaterkę z otwartymi ramionami do wioski zostało zrealizowane na siłę i byleby tylko wątki dobrze się rozwiązały. Fakt, że Michał przemówił do ludu, oczyszczając Marię z jej postępków, jeszcze bardziej potęguje u mnie to wrażenie. Z ostatnich takich rzeczy, które mnie nieco męczyły, to postać Ezekiel. Nie chodzi tutaj o charakter, a raczej o cały jej wątek bycia posłańcem archanioła. Przecież to, jak ona bohaterki pilnowała, można było o kant czegoś rozbić. Dobrze, że sam Michał się tam dość szybko w tę sprawę wtrącił, bo to było naprawdę „typowo mangowe” zagranie, które robi po prostu widza w konia.
Poza jednak tym kwękaniem, to anime oglądało mi się bardzo dobrze. Odcinki szybko połykałam, nic się jakoś specjalnie nie dłużyło. Postaci z założenia pozytywne lubić się dało (chociaż osobiście stwierdzam, że zupełnie nie rozumiem po co wprowadzono kogoś takiego jak Priapos — przecież on tam w fabule nic nie zdziałał), a „tych złych” miejscami nawet też — nie byli tak do końca jednoznaczni. Muzyka lecąca w tle była przyjemna i pasowała do wydarzeń, a animacja, nawet jeśli miejscami dość mocno oszczędna, nie bolała. Bardzo podobał mi się androgeniczny design archanioła Michała i te jego puste oczy.
Generalnie rzecz ujmując, to pomimo tych negatywniejszych odczuć, które wypisałam powyżej, seria spełnia dobrze swoją powinność jako tytuł dostarczający rozrywki. Miejscami potrafiło zaskoczyć, szkoda więc, że nie pociągnięto tych pojedynczych nieprzewidywalności trochę bardziej.
Jest to ciekawa, zgrabnie poprowadzona i zamknięta przygodówka, którą warto obejrzeć.
Ode mnie 7/10.
Dobre, dobre
Chyba najmniej ciekawą częścią całego anime byłą Maria i cała reszt wiedźm. I Joseph. Matko co za kartofel.
Następnym razem więcej Galfy, więcej wojen, więcej technik z Talhoffera i więcej takiego podejścia do zachodniej historii ze strony naszych wschodnich przyjaciół!
ostatni ending
Anime bardzo fajne. Co prawda na początku zalatywało Hentaiem ale potem zrobiło sie całkiem fajnie. 8/10 + świetna końcówka. Polecam. Ciekawe czy będzie jakieś OVA.
Główna bohaterka również przypadła mi do gustu. Silna, niezależna kob… dziewczyna można by rzec :) Może to ratowanie świata na siłę było momentami nieco wymuszone, ale cóż, taki jej dali charakter.
Do fabuły nie mam większych zarzutów. Jak dla mnie zgrabnie poprowadzona- nie rzuciły mi się w oczy żadne dłużyzny czy zbyt przyśpieszone tempo akcji. Zgrabne wplecenie średniowiecznej kultury europejskiej jak najbardziej na plus kliknij: ukryte ( poboczna scenka z osądzaniem grzesznej świni nie rozwaliła, tym bardziej, że serio takie rzeczy robili) Muzyka może nie rzuciła mnie na kolana, ale była dość dobra.
Na pochwałę zasługuje też zwracanie uwagi na takie „szczegóły”, jak siniaki kiedy ktoś cię porządnie zdzieli. Bardzo mnie irytuje kiedy 2 sceny później praktycznie wszystkie rany znikają. Dlatego mimo że to może dla większości pierdoła, to dla mnie był duży plus. Nie można zapomnieć też o braku cenzury zarówno przy ecchi, jaki i krwawych scenach- tu również duży +.
Twórcy zachowali też (stosunkowo) wyważone podejście do Kościoła- były pokazane intrygi księży „dla wyższego dobra”, ale w sumie nie byli całkowicie przegnici złem.
Podsumowując oglądanie Junketsu no Maria sprawiło mi wielką przyjemność. Moja ocena 10/10. Historia chyba jest zakończona, ale nie pogardziłbym żadnym OVA.
Pomińmy już milczeniem próby ugryzienia realiów średniowiecznej Europy, bo wyszło to po prostu fatalnie.
Nie mogę odżałować tego anime, bo zaczęło się genialnie. I w sumie poleciłbym je nawet tylko dla tych pierwszych kilku odcinków.
END
Można nawet powiedzieć, że niepowtarzalna próba ugryzienia tematu chrześcijaństwa i jego pryncypałów przez mieszkańców Japonii. Nie mnie oceniać, bo prawdę mówiąc wygłaszane tu i ówdzie treści jakoś do mnie nie trafiły. W moim przypadku nie było to najważniejsze, chociaż jak mniemam głównie z tym kojarzona będzie ta seria. Wypada dodać, że także obserwować możemy tu próbę odtworzenia realiów średniowiecznej Europy (mentalność prostaczków czy rycerstwa/żołnierzy, podejście do religi, wojny, obyczajów itd) w pewnych elementach udana, w innych nie.
Dla mnie była to po prostu ciekawa i dobrze zrealizowana przygodówka z elementami fantasy. Historia mnie wciągnęła a postacie nie pozostawiły obojętnym. Choć seria miała tylko 12 odcinków myślę, że wystarczyło to aby zamknąć historię. Wiem, że seria jest tu i ówdzie rozliczana, a to za naciąganą konwencję, czyt też np. potraktowanie realiów historycznych z przymrużeniem oka. Myślę, że nie ma się co nad tym rozwodzić i mam nadzieję, że MtVW nie będzie piętnowana z powodu wspomnianego wcześniej podejścia do chrześcijaństwa, zwłaszcza po ostatniej, obrazoburczej sentencji, zaraz po napisach końcowych :P
8/10
Można porównać z takim Nanatsu no taizai, które jest bardzo jasno i przejrzyście określone i trzyma się tego kursu(oby kontynuowali).
Nie twierdzę że musi to być wada, mnie takie rozwiązanie w tej konkretnej serii się nawet podoba bo nie wiadomo do końca co nam twórcy za chwilę zaserwują, taki dreszczyk jak kto woli.
Popkultura średniowiecza
1)Problem wiedźm jak i okultystów pojawił się dopiero u początku renesansu. Wcześniej był to kłopot marginalny i ograniczał się do przestępców. Heretycy byli paleni na stosach dopiero w renesansie.
2)Wspomniane gdzieś niżej chaty ze strzechy – faktycznie takie istniały, ale tylko na dalekich wsiach i zadupiach, a nie na podgrodziu.
3)Nastroje antyheretyckie były nasilone dopiero w momencie wykwitu herezji i ezoteryki, który nastąpił po reformacji.
4)Nie wiem czy powinienem doczepiać się do pomieszań kontekstów religijnych chrześcijaństwa z mistyką wschodu… Ale chyba to pominę – Japończycy mają tendencję traktować sacrum jako wytwory czysto kulturowe, więc nie ma sensu czepiać się synkretyzmu religijnego i… kompletnego pomieszania różnych teologii z praktycznie wszystkich religii monoteistycznych + jakichś elementów panteizmu.
Na pewno warto to oglądać. Nie zaprzeczam. Bo zarówno graficznie jak i pod względem kreacji postaci – ogląda się to naprawdę fajnie. Największy mankament to tylko antagonistyczny charakter postaci, które naturalnie kojarzą się z czymś dobrym… No i te nieścisłości natury historycznej.
Możliwe, że to anime warto traktować jako twórczość z własnym uniwersum, które nawet nie pretenduje do naśladowania jakichś elementów rzeczywistości, a tylko z nich bez pardonu korzysta i w dodatku je przerabia jak chce.
Pomijając pierdoły nowego nurtu wymuszone wiekiem i opóźnieniem emocjonalnym grupy docelowej to anime jest perełką. Jak długo żyję jest to pierwsze dzieło japońskie w którym taki nacisk położono na odwzorowanie realiów średniowiecznej Europy.
Od wyglądu chat i obejścia przez zachowanie i wypowiedzi postaci aż do opus moderandi wojsk najemnych.
Cud, miód i malutkie cycki naszej protagonistki….
.Czy to nie zabawne że głównne wątki w tym sezonie zaczyną się od 2 odcinka?
Swoją drogą mam świetny polski tytuł – Maria zawsze dziewica.
Po drugim odcinku widzę, że seria wchodzi na jeszcze „śmielsze” tematy i choć Japończycy zawsze mieli, nazwijmy to, dosyć swobodne podejście do chrześcijaństwa, to tutaj może to doprowadzić do poważnych zarzutów. O kwestiach seksualnych nie wspomnę. Niemniej seria trzyma poziom, a „pinchi” z końca odcinka mocno mnie zaciekawiło…
ot kolejna siurpryza
Przy okazji też pochwalę, że owszem fanserwis jest ale taki mało rażący po oczętach xp (to, albo po obcowaniu z „Yuri Kuma Arashi” teraz wszystki fanserwis będzie mi się jawił jako subtelny -_-" ).
Gdyż główny jego obiekt, urocza Sowa‑Sukkub mimo iż prawie nieodziana, jakoś zgorszenia nie budzi głównie dlatego, że wygląda jak dorosła, świadoma swego ciała kobieta a nie kolejna nieletnia moe‑lolitka, słuszna odmiana.
Dodajmy sympatyczne postacie, udane sekwencje bitewne oraz imponujące Wejście Smoka xD (tak, smok był boski x3 a choć sekwencja jego wyczarowywania dość sadystycznie niewygodna xD to jakaż efektowna x3 ).
I tylko mam nadzieje, że ten cały absurdalny wątek 'dziewictwa i utraty mocy' zostanie potraktowany jako pretekstowy i czysto komediowy (albo zepchnięty na dalszy plan xp ), bo jako główny, poważny problem fabularny niesie z sobą takie monumentalnie niewygodne kwestie, że naprawdę dla dobra tej póki co sympatycznie zapowiadającej się serii mam nadzieję, że autor w niego na serio za bardzo nie brnął -_-". Pożyjemy zobaczymy, ale pierwsze wrażenie nie jest złe.
Postacie bardzo łatwo przyszło mi polubić jest w nich taka pozytywna energia, elementy ecchi były delikatne i zachowane w koncepcie całego show, z klasą krótko mówiąc.
Jedyne co mnie może martwić to że fabuła pójdzie troche w zbyt japońską strone? Tutaj to by nie pasowało aż tak bardzo.
No cóż. Spodziewałem się serii wyjątkowej, dostałem serie wyjątkową. Trzymam kciuki by poziom został zachowany.
Na to anime najbardziej się napalałem w tymże sezonie i póki co się nie zawiodłem.
Swoją drogą, jak na japońską animację całkiem nieźle odwzorowane realia bitew średniowiecznej Europy. Różnorakie zbroje najemników (a nie tradycyjna pstrokacizna i setki wystajacych ozdóbek), walijscy łucznicy, taktyka!, łapanie rycerzy dla okupu itd.
A strony ecchi za bardzo bym się tu nie czepiał. Trochę sprośniosci w „średniowiecznej” serii nikomu chyba nie zrobi krzywdy…
Liczę na 24 odcinki, bo wątek dziewictwa i utraty mocy jest niewątpliwie ciekawy.