
Komentarze
Yoru no Yatterman
- Sentymentalna podróż : Yoramaru : 4.10.2016 21:47:26
- słabe : lasagna777 : 8.06.2015 10:09:08
- komentarz : Amarena : 30.05.2015 08:58:03
- komentarz : blob : 31.03.2015 23:51:30
- komentarz : Lina : 24.03.2015 11:04:08
- Re: po trzecim odcinku : tamakara : 1.02.2015 16:28:11
- po trzecim odcinku : Amarette : 1.02.2015 15:51:46
- Komediodramat ?! : Amarette : 19.01.2015 18:28:25
- komentarz : tamakara : 18.01.2015 18:35:52
- Re: Najlepszy pierwszy odcinek tego sezonu : Amarette : 16.01.2015 15:22:36
Sentymentalna podróż
Podczas gdy w oryginale yatameni byli uosobieniem wszelakich dorych cnót i gracji a banda Drombo bandą nieudaczników, to tutaj potomkowie obu grup są mniej więcej równi. Postacie są głębiej zarysowane niż w oryginalnej serii co na dobre wychodzi dramatyzmowi, na złe humorowi.
Wadami jest zapewne za mało humoru i za dużo dramatyzmu, w końcu anime chyba w zamyśle miało być jednak bardziej komedią. Wobec tego anime dałbym jakieś 6/10, ale o dwa oczka podniosę za jeden element.
kliknij: ukryte Otóż oglądajac namiętnie oryginalną serię na Poloni 1 polubiłem nieudaczną bandę Dombo i chciałem, żeby kiedyś choć raz im się udało (tzn nieraz udawało im sie kawałek kamienia zdobyć, ale i tak obrywali, a fajnie by było żeby odnieśli tak naprawdę zwycięstwo i nie oberwali zarówno od yatamenów jak i Dokurobeia). No własnie, Dokurobei. Zawsze go nie znosiłem i uważałem za łajdaka, który wykorzystuje innych a wszelkie własne błędy zwala na inncyh i kara ich za swoje własne błędy (później spotkałem ludzi, któzy podobnie czynią w życiu i uważam ich zajbardziej godnych potępienia). Wielki więc był mój zawód, kiedy w ostatnim odcinku Dokurobei ostatni raz oszukał swoich podwładnych i dał dyla. Marzyło mi sie wtedy połaczenie sił Drombo i yattamenów przeciwko Dokurobeiowi i wspólne danie mu nauczki. I to anime to moje dziecinne marzenie spełniło. I w duzej mierze za to daję mu 8/10.
słabe
Co do bohaterów: Boyakki i Tonzra starają się naśladować zapewne swoich przodków, ale poza tym trudno coś o nich powiedzieć. Doronjo – rozwydrzony bachor, który sam nie wie, czego chce. Gatchan – okropnie zniewieściały, nie wiem, co te panny w nim widzą… Ally, która zachowuje się jak obłąkana, a potem nagle kliknij: ukryte zmienia się w bohaterkę, tak bez żadnego etapu pośredniego? Fanserwis żaden, chyba że liczyć dwóch średnio urodziwych facetów… Bo z dziewczyn jedna smarkata, a druga ogacona jak w krainie wiecznej zimy – koledzy z drużyny nie mają z niej absolutnie żadnego pożytku, nawet takiego...
Generalnie: opowieść o niczym. Silenie się na głębię z próbą jednoczesnego utrzymania klimatu Yattamana. A jak się próbuje złapać dwie sroki za ogon…
Poza tym nie przepadam za postaciami, które mają niedokończone usta – narysowane kąciki, a w środku krechy dziura (usta wyglądają tak: – -).
Z niewiadomych przyczyn wolę starego, „głupiego” Yattamana – przynajmniej potrafił dostarczyć dobrej zabawy.
W pierwszym momencie pomyślałam, że to drugie zdanie odnosi się właśnie do twórców tego anime ;)
Na plus – świetny energetyzujący opening, co godne podkreślenia zaśpiewany przez mężczyznę, a openingi śpiewane przez facetów to zazwyczaj nuda, smęcenie albo porażka.
Sympatyczne postaci.
Ciekawe podejście do kontynuacji długiej, do bólu „jednokopytnej” serii sprzed parudziesięciu lat.
Na minus – seria nie najlepiej sobie radzi z miszmaszem gatunkowym. Trochę fabuły jest, ale nie za wiele. Trochę komedii jest, ale nie najwyższych lotów. Trochę dramatu jest, ale o łzy nikogo nie przyprawi. Trochę akcji jest, ale bez zachwytów. Trochę przygody jest, ale mogłaby bardziej przykuwać do ekranu.
Niestety nie jest to poziom pierwszych trzech serii Slayersów czy chociażby wspomnianego Gurren Laganna. Brakuje tu momentów (poza openingiem), które przyspieszyłyby bicie serca widza.
Dodatkowo (chociaż w mniejszym stopniu) cierpi na przypadłość podobną do Shingeki no Kyojin – prosty, ale mocny start z potencjałem, a potem „jechanie na tym starcie”.
Nie jest to złe anime, ale trochę wybrakowane… jak roboty Boyackiego z dawnego Yattamana.
Robi mi się słabo w ten zły sposób.
Nie wiem, co ta seria próbuje mi sprzedać, komedię, czy łzawą historyję? Przyznam, że wolałabym to pierwsze, a oni mi tu jakąś słuszną zemstą zarzucają, jakimś pseudo mistycyzmem… no nie wiem. Na dodatek Leopardzia trochę mnie drażni. Lubiłam Doronjo i jej drużynę, bo byli głupi i niecni, a tutaj trzeba się solidaryzować… no nie wiem.
Jakkolwiek ending natchnął mnie nagłym optymizmem i postanowiłam pociągnąć dalej niż ten drugi odcinek.
Podoba mi się to odwrócenie ról, a ci „źli wypadli naprawdę sympatycznie i nie mówię tutaj tylko o przesłodkiej Leopard, ale również o jej pomagierach. Liczę na udaną serię.
Brakuje tylko włoskiego dubbingu...
Ciekaw tylko jestem czy będą roboty (chociaż wątpie, seria chyba przyjęła mimo wszystko bardziej „realistyczną” konwencję).
Najlepszy pierwszy odcinek tego sezonu
Klimat wyraźnie jest poważniejszy, lecz jest miejsce dla luźniejszych elementów. Mam wrażenie że chcieli zrobić coś dla fanów serii którzy teraz już są dorosłymi ludzmi a jednocześnie zachowując ducha oryginalnej serii która krótko mówiąc była durna i zwariowana. Opening i animcja do niego idealnie oddają to co mówie.
I od razu powiem, nie trzeba wiedzieć nic kompletnie o oryginalnej serii by się cieszyć tym odcinkiem.
kliknij: ukryte Loli Doronjo jest cudowna.