
Komentarze
Yuri Kuma Arashi
- Łyżka dziegciu w beczce miodu : BlaXk Magic Mushroom : 5.11.2017 21:59:11
- komentarz : Yagami1 : 12.01.2016 23:48:23
- komentarz : Askortt : 5.10.2015 11:08:54
- Bardzo strawne : Nanashi : 7.09.2015 18:07:52
- Świetne!! : Yukari : 30.05.2015 20:04:32
- komentarz : Tamago-chan : 19.04.2015 22:08:26
- komentarz : Kysz : 19.04.2015 20:04:02
- komentarz : Tamago-chan : 19.04.2015 19:46:23
- komentarz : Kysz : 19.04.2015 13:33:25
- komentarz : gaijin : 19.04.2015 13:30:33
Łyżka dziegciu w beczce miodu
Bardzo strawne
Świetne!!
Akuma no Riddle to tutaj się mile zaskoczyłam.Może niektórych symboli nie zrozumiałam,ale nie przeszkadzało mi to w oglądaniu.
Moją ulubioną postacią jest Ginko.Lulu też polubiłam,ale brakowało mi postaciom czegoś coby byli bardziej żywi.Wtedy oglądający mógłby się bardziej wczuć w bohaterów.Bardzo polubiłam muzykę.Właśnie teraz sobie słucham openingu.Świetny!Do grafiki też nic nie mam.
Obejrzałem x2
Podsumowując:
Najlepsza postać: Yurigasaki Lulu
Najlepszy czarny charakter: Yurizono Mitsuko
Najlepsza postać poboczna: Milne
Najlepszy odcinek: Odcinek 4
plusy:
+ kreska
+ muzyka
+ OP/piosenka
+ powiedzonka
+ ładne obrazki
+ przesłanie
minusy:
- za dużo metafor/symboliki
- za mało treści
- narracja
- słabo nakreślone postacie
- trochę przewidywalne
ocena: 5+/10
PS: Po obejrzeniu YKA strasznie straciłem ochotę na obejrzenie Uteny. Na szczęście dobrzy ludzie z 4chana poinformowali mnie, że za sukcesem Uteny nie stał sam Ikuhara. Za scenariusz i całą kompozycją serialu stał Enokido Yoji. Koleś napisał FLCL, Redline, Nodame Cantabile Paris‑Hen, Bishoujo Senshi Sailor Moon S, Bishoujo Senshi Sailor Moon SuperS. Maczał również palce w Neon Genesis Evangelion. Wszystkie te produkcje oglądałem i mi się podobały. Jest nadzieja.
co ja obejrzałem
8/10 ode mnie. Jedyne co mnie momentami denerwowało to powtarzalność niektórych motywów ale jestem w stanie to wybaczyć. Ogólne wrażenia baaardzo pozytywne.
W sumie seria była lepsza niz mogło by się wydawać na pierwszy rzut oka i gorsza niż mogła być. Fajna stylistyka (i te różne ukryte smaczki), ale jednocześnie irytująca powtarzalność (np. jak już wspominałem wcześniej wypowiedziane chyba z tryliard razy słowo „suki”). Niektóre shcematy czy motywy były do tego stopnia ciągle powtarzane, że człowiek poważnie się zastanawia czy nie było to jakieś cięcie kosztów.
Specyficzna seria wymagająca specyficznego podejścia, pomijając już kwestie moralne i obrazoburcze (dla niektórych). Nawet jeśli seria ma mieć jakiś przekaz to chyba nie do końca udało się to zrealizować, albo to ja jestem jakiś nieczuły. Blah!
Dam z 7/10 a niech stracę (za tańczącego misia i pornografię :P)... niedługo i tak stracę pewnie wiarygodność (o ile już jej nie straciłem), bo coś za wysoko te różnorakie animu oceniam…
A co do odcinka – druga postać męska, co prawda nosząca się lekko kobieco i stukająca obcasami w charakterystyczny dla Dorotki z „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”. No i wszystko układa się bardzo „Utenowo”, od samego tytułu odcinka po machinacje Yuriiki, która konsekwentnie robi z Kurehy kogoś w rodzaju Anthy, która również godziła się na zamknięcie w zamian za złudzenie bezpieczeństwa. Tam granice jej świata wyznaczały mury Othori, tutaj – mur oddzielający oba światy.
Swoją drogą, muzyka! Sekwencja w ostatnich fragmentach reminiscencji jak żywo przypominała najbardziej dramatyczne fragmenty tego piękna, które ozdabiało Noir. Fortepianowa partia w urywkach szczęśliwych wspomnień – cudeńko. A ten śpiew w finale – kolejna perełka.
I pozostaje teraz gdybać co padło w tych niesłyszanych słowach i co zostało napisane w liście, który przeczytała Lulu. Zauważyć warto, że pojawienie się tej ostatniej Yuriika powitała z uśmiechem, co wskazuje dość wyraźnie na to, iż taki był jej plan. Co za tym idzie, można założyć, iż w liście tym Yurika zrzuciła na Ginko winę za śmierć Sumiki.
I ech, ten cliffnager w finale – co za wredne zagranie. This wasn't sexy at all! Gau gau! Niemniej, był to na pewno jeden z najlepszych odcinków – mocny, poruszający i bardzo emocjonalny. Dajcie mi już kolejny odcinek!
Odcinek 7
Trollem byłoby natomiast, gdyby okazało się, że iż łóżkową zabójczynią jest Sumika, która z jakichś powodów odmieniła swoje zdanie o Kuresze (vide list z tekstem „Ta dziewczyna jest twoją nową przyjaciółką”). Ale to chyba zbyt zwariowana teoria. Niemniej, czy w przypadku tego anime można mówić o czymś za mało zwariowanym?
Kolejne mrugnięcie okiem, czyli scenka z pocałunkiem do góry nogami rodem z artów z Uteny. Do tego „Full metal Jacket”, czyli „Born to eat”. Poza tym „Wolność wiodąca lud na barykady”, bez żadnych misiowych aluzji, o ile dobrze zauważyłem.
Epizod dość spokojny, bez żadnych mindfucków, za to dopowiadający co niego o przeszłości Ginko. Ale i tu nie zabrakło symboliki – warto zwrócić uwagę na kapitalną scenkę, w której Ginko tłucze swoich prześladowców, ogłasza swój triumf, po czym ci nagle wstają i jakby nigdy nic wracają do domu, a Ginko nadal cierpi. „Jednostka zerem, jednostka bzdurą”, jak u Majakowskiego? Co zresztą potem znajduje potwierdzenie na polu bitwy.
Nadal jednak trudno nie zadać pytania – co sprawiło, że mama Kurehy zgodziła się, aby jej córka przyjaźniła się z misiem? I coś mi mówi, że kwestia Kumalii nie jest tu bez znaczenia…
I co ciekawe, to chyba pierwszy odcinek bez składu sędziowskiego? To nie było sexy! Shaba‑da‑do…
A myślałem, że miłość ma tu tylko czysto poetycki wymiar :P O ja głupi!
Wreszcie jakiś konkretniejszy odcinek, który wyjaśnia conieco. Mam rozumieć, że seria też, poza problemami nietolerancji lub wykluczenia społecznego także m. in. piętnuje inny problem społeczny trochę bardziej obecny kilkanaście lat temu (teraz już raczej nie istnieje, bo coming‑outy i powszechna tolerancja homoseksualizmu jest na porządku dziennym, acz oczywiście jest jeszcze wiele „ale”). O czym mówię? O krypto‑gejach obecnych np. w showbisnesie, którzy ostro potępiali homoseksualizm lub np. byli symbolami „prawdziwego faceta” (czy też kobiety) by później ogłaszać i szokować opinię publiczną, że tak naprawdę od zawsze byli gejami (był np. taki aktor w dawnych filmach amerykańkich, zawsze grał „modelowych” macho facetów który okazał sie gejem). W Yuri Kuma mamy dzięwczęcą szkołę, gdzie lesbijstwo jest potępiane jako „zło” (przynajmniej tak to rozumiem), a po kątach ci co najgłośniej „krzyczą przeciw” mają najwięcej „tajemnic”.
PS: Fajny design miśka z lasu w tej bajce, może tak powinny wyglądać misie w swojej ludzko‑niedźwiedziej postaci?
Odcinek 6
Wracając do Sumiki – trochę się wyjaśniło, a jako bonus dostajemy bliżej nieznanego knuja. Acz cały czas mam wrażenie, że Sumika jeszcze jakąś rolę w tej historii odegra.
Swoją drogą, po raz pierwszy państwo sędziowie wyszli z sądu (nie licząc odcinka, w którym opowiadali pierwszą bajkę), co jest pewną niespodzianką, bo nie sądziłem, iż powierzy im się jakiś bardziej aktywny udział w fabule.
Finał zdecydowanie nadrobił brak dramatyzmu na początku i zagęścił atmosferę. Cieszę się, że całość powiedziała już definitywnie „do widzenia” schematowi znanemu z początku serii i idzie w stronę… No właśnie, w którą? Konfrontacji czy ucieczki? To się dopiero wyjaśni.
O.o
Wciąż ciężko powiedzieć do czego właściwie ten tytuł zmierza, ale coraz więcej elementów układanki dostajemy. Pytanie tylko, czy wstawiamy je we właściwe miejsce?
Cały czas się zastanawiam jaka jest rola Sumiki w tym wszystkim? Co ona ma właściwie reprezentować? Niewinność, czystą miłość, a może nieświadomość? W końcu dopiero po jej zniknięciu Kureha zagłębia się w cały ten misiowy świat. Czy jednocześnie oznacza to odkrycie cielesnych pragnień? Gdybać można w nieskończoność, a nie do końca jestem zwolenniczką tworzenia teorii na podstawie kilku przesłanek, więc na razie się z tym wstrzymam. Muszę jednak przyznać, że w końcu mnie to zaciekawiło. Oczywiście cała masa symboliki tu użytej i wszelakich nawiązań idzie na plus, ale nie przesądza o genialności anime. Bo jeśli koniec końców nie dostaniemy spójnej całości, to szczerze powiedziawszy nie obchodzi mnie ile symboliki tu użyto, gdyż wtedy to będzie znowu tylko „Shaftowy styl” (ach, jakże ja się cieszę, że to nie studio jest za ten tytuł odpowiedzialne).
Swoją drogą, ta scena mnie rozwaliła: [link]
Btw. przeglądając różne dyskusje na temat tej serii trafiłam na dość ciekawego linka, może kogoś również to zainteresuje: [link]
A teraz pozostaje czekać na kolejny Kuma Shock!
Wygląda na to, że możemy zapomnieć o yuri? Wszystko co do tej pory widzieliśmy to zwykły fanserwis? Trochę to smutne, że kolejne anime zapowiadające się na yuri, to nie yuri :(
Odcinek 5
Ech, te śliczne R‑17 we flashbacku… Acz wizje Ginko były tak ślicznie absurdalne, że nawet dało się w nie uwierzyć. No i jeśli ktoś się obawiał powtarzalności, to finał go pewnie zaskoczy. Chociaż nikt nie lubi cliffhangerów. Ale i tak to był mocny kuma shock!
Słowo „niewidzialny” wydaje się tu coraz bardziej kluczowe (vide stwierdzenie naszych misiolesbijek, że mogą jeść tylko „niewidzialne dziewczęta”, a zjadały głównie te, które czuły miętę do Kurehy). Jeśli przyjmiemy, że oznacza ono lesbijki, to czy w takim razie owa zapowiadana i nadciągająca niewidzialna burza ma oznaczać jakiś gwałtowny atak homofobii? Z drugiej strony, jak dotąd jedyni mężczyźni, jakich widzieliśmy, występowali wśród misiów, wśród ludzi samców niet.
Swoją drogą, ta seria coraz bardziej skrzy się od nawiązań i to takich naprawdę mocno niekiedy pomysłowych. Mieliśmy już Utenę, Shingeki no Kiyojin, Psychozę, Suspirię (ten film tu wyjątkowo pasuje) i Lśnienie…
I tak mi się powoli zanosi, że prędzej czy później obie nasze misiolesbijki staną po dwóch różnych stronach barykady. Bo jeśli nawet Ginko uda się „zdobyć” Kurehę, to wówczas Lulu ją de facto straci.
Tak pytam…
Odcinek 4
To uzmysłowiło mi jakim wartościowym anime mogła być ta seria, mówiącym w sposób metaforyczny o ponadczasowych, uniwersalnych wartościach, jak miłość, rodzina, przyjaźń.
Często mają miejsce takie animozje między rodzeństwem. Starsze dziecko czuje się pominięte i zazdrosne o młodsze. Czwarty odcinek ujął temat w postać atrakcyjnej, zwariowanej, kolorowej baśni którą jednak nawet dziecko mogłoby zrozumieć. Zamiast nagości oferując tyle w zamian. Dlaczego tak nie wygląda cała seria?
Criminal bear!
Motywacja misiolesbijek jest lepiej wyjaśniona, choć wciąż nieujawnionym do końca elementem układanki pozostaje kwestia kliknij: ukryte matki Kurehy.
Plus z muzykę w tym odcinku – nieco inną niż do tej pory, ale też śliczną.
Odniosłem również wrażenie, że również obecność naszych panów nie jest przypadkowa i będzie mieć duże znaczenie w przyszłości.
No i przede wszystkim pewna jest kliknij: ukryte relacja Ginko oraz matki Kurehy w przeszłości. Czekam na pozostałe kawałki układanki.
Moja psychika właśnie została przeorana. Ilość bodźców i absurdu wylewająca się z tego chorego gó**a jest ogromna. Przytłaczająca wręcz.
Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, byłem w stanie w miarę normalnie dotrwać do OP i się na nim skupić – ciekawy. Naprawdę ciekawy, na tle tego, co przyszło mi usłyszeć w tym sezonie póki co. Na ending zabrakło mi siły – cała melodia wpadała uszami, a wylatywała rozdziawionymi ustami. No i ta jednoznaczność elementów erotycznych, na Boga, błagam… Chyba się poddaję, bo to nie jest taki napływ jak innym, sezonowym anime mahou shounen, to jest coś o wiele gorszego.
O symbolice nawet się nie będę wypowiadać, bo zwyczajnie jej nie widzę, a nawet jeśli coś wyłapałem, to po 5 sekundach wylatywało mi to z głowy z powodu dalszej części.
Porzucam, pierdziele to.