Komentarze
Sidonia no Kishi: Daikyuu Wakusei Seneki
- Re: Dobre : Keiy : 22.05.2016 11:10:31
- 6+/10 : Windir : 16.12.2015 09:22:10
- Re: Dobre : Playboy : 26.09.2015 21:02:53
- Re: Dobre : Playboy : 26.09.2015 21:02:20
- Re: Dobre : imspidermannomore : 26.09.2015 00:49:49
- komentarz : Playboy : 25.09.2015 22:29:56
- Dobre : Playboy : 25.09.2015 22:26:26
- komentarz : Asmitha : 20.09.2015 21:37:14
- głodnemu chleb na myśli : imspidermannomore : 5.09.2015 12:29:35
- komentarz : Nick : 18.08.2015 23:05:29
6+/10
Niestety jedyny obiecujący wątek z pierwszego sezonu ( kliknij: ukryte łożysko Shizuka) został pogrzebany w mniej niż 40 minut… Z czegoś tajemniczego, dziwnego i obiecującego zrobiono kliknij: ukryte maszynę do
zabijania o umyśle głupiutkiej, naiwnej do bólu nastolatki, która komunikuje się z za pomocą macki w kształcie duszka i ma słabość do głównego bohatera…
Sezon w skrócie ? Ciekawa intryga, potem masa sympatycznego haremu (czyli małe ilość cycków/majek, a sporo rumieńców) i dopiero w końcówce naprawdę fajne walki.
W sumie to czekam na kolejny sezon.
Dobre
Każdy zwróci uwagę że w tej odsłonie, walka została troszeczkę zepchnięta na dalszy plan, a takim głównym wątkiem były relacje naszego głównego bohatera z innymi kadetami, czy wątek romantyczny. Ten wątek romantyczny mi się podobał(pomijając moje opory wobec Izuny który/która to jest transem), bardzo podobało mi się budowanie tego wątku, był prowadzony dwubiegunowo co jest rzadkością. Niestety została spieprzona rzecz najprostsza, czyli zwieńczenie. (to w końcu są razem, czy nie, bo wszelkie znaki na niebie i gwiazdy mówiły że tak). Mam taką cichą nadzieję że w sezonie trzecim, który prawdopodobnie zostanie zrealizowany w roku przyszłym dojdziemy do jakiejś konkluzji.
Znów słabym punktem tej serii są bohaterowie drugoplanowi(no i ci dalsi), tłumaczyć raczej nie muszę o co chodzi, no i czemu nie miła pani Porucznik(czy jak jej tam) chciała współzyć z naszym głównym bohaterem? No i czemu oni nazywają to fotosyntezą?
Czekam na sezon 3, no i poczytam sobie mangę. Bo gatunek Space Opera uwielbiam.
Może wam umknęło ale seria przeszła dość gruntowne przewartościowanie a wy ją oceniacie kryteriami 1 sezonu.
I tak wiem końcówka trąca sztampom wołającą o pomstę do nieba.
głodnemu chleb na myśli
Trudno mówić o „zsykaniu sympatii dla Kunato” albo o tym, że „Kunato ma do odegrania ciekawszą rolę” skoro, jak sam recenzent zauważa, jego ciało zostało przejęte przez Ochiaia. kliknij: ukryte Kunato już nie ma. To już zupełnie inna postać.
Nie bardzo rozumiem o jakie sceny chodzi. Przydałoby się jakieś wyjaśnienie. (Rozumiem, że Tsumugi nie ma wstępu do części mieszkalnej statku i za pomocą swojej macki łamie te ograniczenia. Z powyższego sformułowania wynika, że chodzi o coś jeszcze innego. Ja za bardzo nie rozumiem o co.)
Nie miałem takich brudnych skojarzeń związanych z macką Tsumugi dopóki nie przeczytałem recenzji.
Nagate od samego początku był faworyzowany przez dowództwo (w szczególności przez Kobayashi). Już w pierwszej serii zaczynało się wyjaśniać dlaczego Kapitan ma dla niego specjalne względy.
Kwestia gustu. Jak miałem w głębokim poważaniu płaskich, manekinowatych bohaterów w pierwszym sezonie, tak w drugim zdecydowanie bardziej emocjonowałem się losem. Można się zżymać na harem, romcom i dłużyzny, ale te długie pozorne przestoje pozwalały zbudować więź widza z bohaterami, zainteresować się nimi i nabrać do nich sympatii. Poza tym mając po pierwszym sezonie świadomość, że autor się z bohaterami nie patyczkuje, te sielskie sceny budują mimo wszystko atmosferę napięcia i grozy – przez cały seans miałem nieodparte wrażenie, że już za chwileczkę, już za momencik ta cała idylla legnie w gruzach.
Dzięki tym wszystkim zabiegom końcówka drugiego sezonu naprawdę wywiera na widzu wrażenie, nie tylko pod względem wizualnym, ale i emocjonalnym, czego nie potrafiłbym powiedzieć o zakończeniu pierwszego sezonu.
bdb
daje radę
Materiał fabularny moim zdaniem rozłożony jest dość nierówno. Mam wrażenie, że najciekawsze wydarzenia mają miejsce w ciągu pierwszych 3‑4 odcinków a reszta serii sprowadza się do kolejnych potyczek z Gauną i rozwoju relacji między bohaterami. Nie jest to może wada, co raczej niezgodność z moimi oczekiwaniami. Po pierwszym sezonie SnK było dla mnie intrygą w kręgach władzy z walką z potworami w tle. Druga seria odwróciła ten porządek.
Na minus zaliczam kieparny pompatyczny opening (dziwne, bo z wyjątkiem openingu ścieżka dźwiękowa jest świetna) oraz Tsugumi, której ścierpieć nie mogę.
Koniec ostatniego odcinka tym razem nie zapowiada dalszego ciągu ale mam nadzieję, że kolejny sezon powstanie.
...
pod względem treści 2ka zapowiada się ciekawiej
Czegoś mi tu brakowało.