Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 7
Średnia: 7
σ=0,76

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Slova)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

THE iDOLM@STER: Cinderella Girls Second Series

zrzutka

Wielki bal, pełnia szczęścia, Kopciuszek bawi się w najlepsze. Tylko kwestią czasu pozostaje, kiedy pryśnie czar.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Chyba nie tylko ja nie przepadam za popularnym ostatnio formatem serii telewizyjnych 12+12, który zmusza autorów do podziału anime na dwie z pozoru niezależne części, lecz tak, jak pierwsza nie opowiada całej historii i nie wyjaśnia wszystkich zawiłości fabuły, stanowiąc zaledwie rozciągnięty wstęp, tak druga nie może istnieć bez wcześniej rozpoczętych wątków. O ile z perspektywy producentów taka sytuacja jest całkiem dogodna, gdyż nie muszą od razu wykładać funduszy na dwadzieścia cztery odcinki, a w razie niepowodzenia mogą poprzestać na dwunastu, tak widz postawiony zostaje w sytuacji, w której dostaje zupę, a na drugie danie musi poczekać pół roku. Rzutuje to negatywnie na obraz serii, zwłaszcza gdy jej pierwsza część nie miała zbyt wiele do zaoferowania, nawet jeśli nie była zła, gdyż najsmaczniejsze kąski zostawiono na później. Nie ma się co dziwić, że nie każdemu chce się czekać na główne, nawet najsmaczniejsze danie.

Taki właśnie problem dotknął Idolm@ster Cinderella Girls. Pierwsze dwanaście odcinków anime skupiało się w zasadzie na kilku bohaterkach, przedstawiając tylko pozytywną stronę japońskiego showbiznesu i od czasu do czasu zagęszczając przyjemną atmosferę emocjonalnymi rozterkami bohaterek. Ogólnie jednak można przyjąć, że było jak w bajce. Ten mało prawdziwy obraz zniechęcił wielu widzów, a ponadto format nie pozwolił na poświęcenie wystarczającej ilości czasu wszystkim postaciom. Należało się więc spodziewać, że druga połowa będzie kontynuowała dotychczasową narrację. Tymczasem okazało się, że pozytywna atmosfera jest jak domek z kart, a wizje nowego architekta mogą zupełnie odbiegać od dotychczasowych założeń.

Tak oto na scenę wkracza pani Mishiro, postępowa bizneswoman, mająca dokonać restrukturyzacji w 346 Production, zajmującym się kreowaniem nowych idolek. Jej wizja jest jasna – promowanie nowych trendów i odpowiedni dobór dziewcząt w zespoły według z góry ustalonego założenia, nie zważając na opinię głównych zainteresowanych. Niweczy to dotychczasowe osiągnięcia dobrze nam już znanego Producenta, który uważa, że dziewczyny powinny mieć swobodę działania. Na włosku wisi więc snuta od początku serialu wizja wielkiego balu idolek, do którego dotychczas przygotowywały się dziewczęta. Co gorsza, zdecydowane działania nowej pani menedżer rozbijają grupę Kopciuszków i wydzielone w jej ramach zespoły. Okazuje się, że nie dla wszystkich może starczyć miejsca w nowych sekcjach. Mimo to Producentowi udaje się wywalczyć, czy raczej wybłagać pozwolenie na kontynuowanie przygotowań do balu. Niemniej musi wziąć na siebie ciężar wszystkich ewentualnych niepowodzeń, a ponadto dziewczyny w międzyczasie mają wcielać w życie nowe plany, nie zawsze po ich myśli. Wyłuskanie dodatkowego czasu na realizację wcześniejszych założeń może okazać się niemożliwe.

Najbardziej cierpi na tym dobrze znane z poprzedniej części trio Mio­‑Uzuki­‑Rin. Po tym, gdy ta ostatnia otrzymuje propozycję współtworzenia nowej, wymyślonej przez panią Mishiro sekcji Triad Primus, w której znalazły się świeżo zwerbowane do idolkowego grona koleżanki Rin, dopiero wschodząca ekipa New Generation ulega powolnemu rozpadowi. Najdotkliwiej cała sytuacja odbija się na Uzuki, która nie potrafi odnaleźć swojego miejsca w nowej rzeczywistości. Metody nowej menedżer są tak bezkompromisowe, że zmianom poddać musiała się nawet Mika Jougasaki, jedna z głównych gwiazd studia, duchowo związana z subkulturą gal girls, stanowiąca niejako wyznacznik nowych trendów w tej dziedzinie. Tymczasem według nowej wizji Mika ma celować w grono młodych dorosłych kobiet, a nie licealistek spędzających czas w barach karaoke. Czy wobec tak drastycznych i głębokich zmian wizja Producenta jest jeszcze możliwa do zrealizowania, jeśli jego podopieczne musiały nawet przenieść się z dotychczasowej sali do piwnicy?

W porównaniu do pierwszej części nastrój zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Skończyły się tańce, hulanki i swawole, a wiele bohaterek dostrzega w pomysłach nowej menedżer szansę, porzucając koleżanki i zauważając, że kariera estradowa to nie jedyna droga do zostania idolką. W późniejszych odcinkach serial skupia się na kulisach pracy w showbiznesie, przybliżając sylwetki kolejnych idolek, które biorą udział w programach telewizyjnych dla dzieci i młodzieży, ale także wcielają się w role reporterek, szlifując trudną, ale potrzebną w tym fachu sztukę komunikacji. Jeśli wziąć pod uwagę dosyć ślamazarne tempo pierwszej części serialu, to w tej dzieje się naprawdę wiele, a widz co odcinek raczony jest nowymi informacjami na temat świata idolek. Oczywiście, jak to w bajce o Kopciuszku, ostatecznie wszystko kończy się szczęśliwie, a zapał dziewcząt topi lód z serca złej macochy. Inna sprawa, że niektóre wydarzenia wyraźnie pokazały, że nie wszystkie jej metody były trafione, a chłodna kalkulacja niekoniecznie idzie w parze z polerowaniem młodych talentów.

Chociaż od zawsze istotnym elementem Idolm@stera była oprawa wizualna, to podobnie do poprzedniej części, nie obyło się bez oszczędności. Wprawdzie nie objawiają się one już wyraźnym spadkiem jakości rysunków w postaci nagłego zeza rozbieżnego, ale animatorzy stosują wiele sztuczek, byleby tylko się nie przepracować. Dla przykładu w momencie, w którym pierwszy raz w tej serii na scenę wchodzi Kaede Takagaki, jedna z najstarszych idolek w anime, jej występ co chwilę przerywają wstawki rozmawiających za kulisami bohaterek, których sceniczne popisy ograniczyły się to ukazania ostatniego kroku w układzie choreograficznym. W obliczu takich zabiegów widz ma pełne prawo czuć się oszukany, bowiem to nie jedyny raz, gdy nie dane mu będzie nacieszyć się kunsztem animatorów w rysowaniu scen tanecznych, z czego przecież telewizyjny Idolm@ster słynie (nie licząc oczywiście Xenoglosii). Oczywiście bez spektakularnych, porządnie animowanych występów ta seria nie miałaby racji bytu, dlatego pojawiają się one jako wisienka na torcie na sam koniec. Na szczęście serial ma odbiorcom do zaoferowania wiele innych walorów, dlatego wyczekiwanie spektakularnego finału nie nuży. Konsumpcja anime nie polega jednak tylko na podziwianiu animacji, uwagę zwracają detale, szczególnie codziennie stroje dziewcząt. Każda nie tylko ma własny styl na scenie, ale także wykazuje indywidualny gust w kwestii mody. Oczywiście to jakby odgórnie przydzielone cechy wynikające z profili dziewcząt w elektronicznym pierwowzorze, a także z wyobraźni projektantów, niemniej przekrój trendów odzieżowych w Cinderella Girls może zachwycić, tym bardziej że ubrania wydają się dobrane bardzo konsekwentnie. Dobrym przykładem jest Rin Shibuya, dość poważna z natury, zawsze nosząca stonowane stroje, które przywodzą na myśl gust dziewczyny o kilka lat starszej. Rin jest przykładem o tyle dobrym, że w podobnym stylu ubierać mogłaby się każda młoda kobieta, zaś inne idolki (oczywiście nie wszystkie) nawet w dni powszednie są wierne swojemu stylowi. Uważny widz dostrzeże też, że kreacje bohaterek potrafią zmieniać się kilkukrotnie w ramach odcinka, jeśli ten rozgrywa się na przestrzeni kilku dni. Rysownicy nie zapomnieli nawet o niezłomnej miłości kobiet do torebek. Warto zwracać uwagę na takie detale, gdyż wydatnie podnoszą atrakcyjność serialu. Okazji do śledzenia szczegółów jest w bród, bowiem godne podziwu są wystroje wnętrz, ujęcia w mieście, pokoje bohaterek… Idolmaster: Cinderella Girls nie jest spektakularną serią telewizyjną, często idzie na skróty, na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym, lecz wprawne oko szybko dostrzeże, w czym tkwi jego czar.

Cóż byłyby to za idolki, gdyby nie śpiewały. Odniosłem jednak wrażenie, że w natłoku innych spraw bohaterki trochę zapomniały o swoim głównym powołaniu, a początkowe odcinki są ubogie w ich występy, które skondensowano w odcinkach ukazujących ważniejsze wydarzenia. W innych przypadkach w anime pojawiają się tylko fragmenty utworów, co stanowi pewien zawód, biorąc pod uwagę plejadę seiyuu. Jeśli któremuś z widzów zależy głównie na podziwianiu wokalnych popisów, to chyba powinien zainteresować się grami z serii Idolm@ster, kilka obfitujących w piosenki odcinków raczej go nie usatysfakcjonuje.

Jak już wspomniałem we wstępie, dzielenie serii na dwie tylko pozornie niezależne połowy jest złym pomysłem, zwłaszcza jeżeli ta druga ma być ewidentnie lepsza. Dlatego Idolm@ster: Cinderella Girls powinno być traktowane jako całość i w taki też sposób konsumowane, gdyż późniejsze odcinki, zwłaszcza te bliżej finału, skutecznie rekompensują nie najlepszy początek.

Slova, 26 marca 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: A-1 Pictures
Autor: Bandai Namco Games
Projekt: Yuusuke Matsuo
Reżyser: Noriko Takao
Scenariusz: Noriko Takao
Muzyka: Hidekazu Tanaka