Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 8/10
muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 28
Średnia: 7,46
σ=1,9

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Kysz)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Gochuumon wa Usagi Desuka??

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2015
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Is the Order a Rabbit??
  • ご注文はうさぎですか??
Postaci: Kucharze/cukiernicy, Meido; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Jaką kawę pijecie? Bo ja polecam kolorową jak tęcza i słodką jak moé dziewczęta. Działa znakomicie!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

W drugim sezonie wracamy do malowniczego miasteczka, mogącego poszczycić się mnóstwem przytulnych kawiarenek i niezwykłą atmosferą. Cocoa i jej koleżanki nadal prowadzą w nim wesołe życie, po brzegi wypełnione aromatem kawy. Tyle na temat fabuły, przejdźmy zatem do… Że co mówicie? Trochę mało? Nic nie poradzę, w końcu drugi sezon kontynuuje to, co zostało rozpoczęte w pierwszym i niewiele się tu zmienia. Oznacza to, że znowu dostajemy typową obyczajówkę, złożoną z luźno powiązanych ze sobą scen, dotyczących codziennego życia grupki słodkich dziewczątek. W nowej odsłonie poznajemy co prawda siostrę głównej bohaterki, ale poza tym ekipa jest stała i robi dokładnie to, co robiła wcześniej – urocze rzeczy.

W zasadzie nie przepadam za recenzowaniem sequeli serii tego typu – pozbawionych ciągłości fabularnej i dynamicznych zwrotów akcji. W końcu cóż więcej mogę napisać ponad to, że kontynuacja utrzymuje (bądź nie) poziom poprzedniczki? Dokładnie takie zdanie wystarczy, by przekonać niezdecydowanych, a jeśli komuś spodobała się wcześniejsza seria, po tę i tak sięgnie, niezależnie od tego, co tutaj naskrobię. Postanowiłam wszakże zrobić wyjątek od reguły z jednego prostego powodu – by pokazać, że nie dość, iż Gochuumon wa Usagi Desuka?? faktycznie nie spada poniżej pewnego poziomu, to w drugiej odsłonie stara się wręcz bardziej go utrzymać… i udaje mu się to wyśmienicie! Coś takiego należy raczej do rzadkości w gatunku, w którym największym problem jest powtarzalność motywów, prowadząca nierzadko do zanudzania widzów. Bo ileż można oglądać wiecznie te same banalne rozmowy o niczym, te same żarty, te same schematy postaci? Z czasem to zaczyna zwyczajnie męczyć, dlatego z radością mogę napisać, że w tym przypadku udało się tego uniknąć i to dzięki dwóm prostym zabiegom.

Przede wszystkim niezwykle ożywczym pomysłem było wyjście poza mury szkolne i osadzenie akcji praktycznie w całym mieście. O ile w pierwszej serii większość wydarzeń działa się w kawiarenkach, w których pracują bohaterki, tutaj coraz częściej decydowano się na opuszczenie tej przestrzeni. Nie jest to kolejna seria z cyklu: „siedzimy i gadamy”, o wiele więcej jest w niej działania, co wyjątkowo dobrze wpływa na jej odbiór. Już sama zmiana scenerii powoduje odświeżenie schematu, bo niby wciąż mamy do czynienia z robieniem słodkich rzeczy, lecz te wesołe scenki nie krążą uparcie wokół jednej tematyki. W drugim sezonie dziewczętom zdarzy się nawet wypad za miasto, poznamy także mieszkanie Sharo oraz rezydencję Rize i będziemy towarzyszyć bohaterkom w poszukiwaniu skarbów, rozsianych po różnych zakątkach ich miejscowości.

No dobrze – powiecie pewnie – ale czy to nie jest jednak trochę nudne? Nawet jeśli zmieniają się dekoracje, wydźwięk całości pozostaje ten sam i sprowadza się do tego, że jest różowo i pogodnie, a ewentualne problemy dotyczą totalnie oderwanych od rzeczywistości kwestii. Faktycznie, można tak to ująć, zwłaszcza iż tytuł ten, w przeciwieństwie chociażby do Non Non Biyori, nie ma do zaoferowania kompletnie nic poza byciem moé. Z drugiej strony – jeśli sięgacie po czekoladowe ciasto z truskawkami nie oczekujecie raczej, że będzie smakowało jak foie gras, prawda? Gochuumon wa Usagi Desuka?? nie wychodzi poza ramy gatunku, lecz jednocześnie wyciska z niego prawdopodobnie wszystko, co możliwe. Humor jest stonowany, nie uświadczymy tu mocnych żartów, dzięki czemu nie musimy się też obawiać, że któryś gag nas odrzuci. Zadaniem komediowych wstawek jest raczej ustawiczne utrzymywanie nas w dobrym nastroju niż doprowadzanie do spazmów śmiechu. Żaden element zresztą nie zmienia ogólnego klimatu serii – w ciągu dwunastu odcinków nie zauważyłam momentu odstającego od reszty, który w jakikolwiek sposób psułby mi odbiór. Jeśli siadacie przed ekranem w oczekiwaniu na kolejną porcję przygód słodkich dziewczynek, mogę wam zagwarantować, że dokładnie to otrzymacie.

Jak łatwo się domyślić, najważniejsze są zatem słodkie dziewczynki. Jeśli jest w nich zbyt dużo cukru, próchnica gwarantowana – a kiedy ząb boli, niełatwo o jakąkolwiek przyjemność. Tutaj postawiono na słodycze wyższej klasy, niezagrażające naszemu zdrowiu. Ponieważ w drugiej serii spotykamy tę samą gromadkę, nie muszę rozpisywać się na ich temat. Wszystkie da się zamknąć w ramy konkretnych schematów, a zarazem każdą z nich obdarzono kilkoma cechami pozwalającymi na przynajmniej częściowe wyrwanie z przypisanego im szablonu. Weźmy chociażby taką Rize. Generalnie sprawia ona wrażenie typowej chłopczycy, pasjonującej się militariami, obdarzonej mocnym charakterem i sporą siłą fizyczną. Nikt by się nie spodziewał, że tak bardzo lubi ona typowo dziewczęce fatałaszki, głównie dlatego, że sama chciałaby być bardziej urocza. Na pierwszy rzut oka wygląda to sztucznie, jakby stworzono jej taką osobowość dla efektu czysto komediowego. A jednak Rize, mimo takiej mieszanki różnych cech, prezentuje się bardzo naturalnie. To samo tyczy się pozostałych dziewcząt, choć w mniejszym stopniu widać to w postaciach Sharo, Megumi i Mayi. Wraz z kolejnymi odcinkami dowiadujemy się o nich nieco więcej, lecz – zwłaszcza w przypadku Sharo – brakuje tu pewnego dopracowania, ostatniego pociągnięcia pędzlem, który ożywiłby je tak, jak pozostałe dziewczęta. Zdecydowanie starano się ten stan rzeczy poprawić w drugim sezonie i efekty, choć niewielkie, są zauważalne.

Chociaż postaci same w sobie nie są nadzwyczajne, fantastycznie rozwinięto relacje między nimi. Szczerze powiedziawszy, to właśnie interakcje między bohaterkami są dla mnie największą zaletą tego tytułu, przede wszystkim dlatego, że to na ich rozbudowanie poświęca się najwięcej czasu. Nigdy jeszcze w tego typu serii nie widziałam tak dobrze zgranej paczki przyjaciół, w której wzajemne kontakty nie ograniczałyby się do działań grupowych, względnie kilku sztywno ustalonych mniejszych grupek/duetów. Już tłumaczę, o co mi dokładnie chodzi. Cocoa, Rize i Chino pracują razem, mają więc coś, co je zbliża. Ponieważ są miłymi dziewczętami, szybko się zaprzyjaźniają. Cocoę z Chiyą łączy uczęszczanie do tej samej szkoły i tak samo jest w przypadku Rize z Sharo oraz Chino z Megumi i Mayą. Chiya i Sharo to sąsiadki i jednocześnie przyjaciółki z dzieciństwa. Teoretycznie zatem np. Chino i Sharo nie łączy nic, poza znajomością tych samych osób, toteż nie powinniśmy oczekiwać scen tylko z ich udziałem. Najczęściej tak to wygląda, kiedy twórcy decydują się na wykreowanie większej grupy – niby bohaterowie spędzają razem wolny czas, ale punktem centralnym jest protagonista, wokół którego tworzy się dana grupa. Tymczasem tutaj postanowiono bohaterki realnie ze sobą zaprzyjaźnić, co w pełni widać właśnie w drugim sezonie.

Obrazu tej rozkoszy dopełnia przepiękna strona wizualna. Pod względem animacji mamy do czynienia ze standardową produkcją. Brak dynamicznych scen w pełni usprawiedliwia taki jej poziom – zwyczajnie nie ma tu miejsca na prezentację zdumiewających popisów animacyjnych. Za to te tła! Aż chciałoby się wybrać na spacer wąziutkimi uliczkami, pomiędzy stylowymi, kolorowymi budynkami, wśród których co i rusz widnieją szyldy maleńkich kawiarenek, zachęcające do wejścia i odprężenia się przy łyku pysznej, aromatycznej kawy. Czy muszę jeszcze dodawać, że stylistycznie anime kupiło mnie całkowicie? Nawet projekty postaci, z nieproporcjonalnymi sylwetkami, wielgachnymi oczętami i różnokolorowymi włosami, wydały mi się tak idealnie dopasowane, że niczego bym w nich nie zmieniła. Jedynym minusem, o którym muszę wspomnieć, była pustka na drugim planie. Miasto, choć piękne, wydało mi się strasznie wyludnione, co najgorzej wypadło w scenach kawiarnianych. Jedynymi osobami, którym bohaterki cokolwiek serwowały, były one same oraz – okazjonalnie – Aoyama.

Na temat oprawy muzycznej napisałabym zapewne standardowe „Blabla… było miło… blabla”, ale nie zrobię tego. Po prostu pominę ten element milczeniem i ograniczę się tylko do jednego – do rozpłynięcia się w zachwycie nad endingiem! Naprawdę, chyba lepszej „tyłówki” nie mogłabym sobie wymarzyć. Śpiewana przez seiyuu Chino, Mayi i Megumi piosenka, wraz z towarzyszącymi jej slajdami, stanowi kwintesencję stylu moé. Tego nie da się opisać, to po prostu trzeba zobaczyć!

To w sumie wszystko, co mogę rzec na temat tego anime. Jeśli widzieliście pierwszy sezon, wiecie, czego się spodziewać i na szczęście dokładnie to dostaniecie. Jeśli po raz pierwszy stykacie się z tym tytułem, zdecydowanie powinniście zapoznać się najpierw z pierwszą częścią. Niby ciągłości fabularnej te serie nie mają, ale pierwszy sezon stanowi typowy wstęp, zapoznający nas z bohaterkami, a w drugiej odsłonie skupiono się na pogłębieniu tego, co zarysowano wcześniej.

Kysz, 14 lutego 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Kinema Citrus, White Fox
Autor: Koi
Projekt: Yousuke Okuda
Reżyser: Hiroyuki Hashimoto
Scenariusz: Kazuyuki Fudeyasu
Muzyka: Ruka Kawada

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Gochuumon wa Usagi Desuka?? - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl