Komentarze
Owari no Seraph: Nagoya Kessen Hen
- komentarz : Aoi9709 : 24.05.2022 02:46:35
- komentarz : ShoriChan : 3.04.2016 05:59:09
- komentarz : Yagami1 : 3.01.2016 21:02:31
- komentarz : Taki : 3.01.2016 06:52:32
- komentarz : Maciejka : 28.12.2015 17:28:19
- Re: Odcinki 11-12, czyli od nienawiści do fanowskiej miłości jeden krok : blob : 27.12.2015 02:07:55
- Re: 2 sezon koniec! : Nanami : 27.12.2015 00:31:07
- Re: 2 sezon koniec! : Igagi : 26.12.2015 22:59:49
- Odcinki 11-12, czyli od nienawiści do fanowskiej miłości jeden krok : Igagi : 26.12.2015 22:52:27
- 2 sezon koniec! : Nanami : 26.12.2015 21:04:01
*cisza*
Las rąk widzę ._. W takim razie wyjawię ten skomplikowany sekret ludzkości! Otóż przyciągnął mnie jak muchę do lepu obrazek Miki na jednym forum. Zaczęłam żmudnie przekopywać internetu w poszukiwaniu anime, z którego pochodzi ten przecudowny blondasek aż w końcu dokopałam się do tytułu Owari no Seraph. Coś mi zapikało w głowie, że gdzieś tam ktoś tam coś tam o tym tytule wspominał. Wiedziałam tylko, że są w nim wampiry i fanserwis yaoi. To pierwsze w sumie mi zwisało, ale drugie! Cóż, nic nie poradzę, że jestem niepoprawną fanką tulących się chłopców, zwłaszcza tak ślicznych, jak tutaj. Dodatkowo, kiedy spytałam się psiółki, czy wie o istnieniu takiego animu, ona zaczęła się ekscytować i poleciła mi natychmiastowe obejrzenie. No ok, więc oglądam. Główny bohater od razu mi nie przypasował – irytująco arogancki i pewny siebie. Poznawszy całe grono postaci, stwierdziłam, że to anime z typu „nie podchodź do tego na poważnie, bo wyrwiesz sobie wszystkie włosy z głowy”, dlatego też nabrałam do serii dystansu jak stąd do Tokio i po prostu cieszyłam oczy Miką, kiedy pojawiał się na ekranie (tak, to głównie dla niego to oglądałam xD). Muszę przyznać, że komedia z tego zacna! Szkoda tylko, że niezamierzona. kliknij: ukryte W każdym razie, całe dziesięć odcinków przesiedziałam, tylko po to, żeby zobaczyć spotkanie Yuu i Mikaeli, które, nawiasem mówiąc, zwaliło mnie z nóg!
No ok, obejrzałam pierwszy sezon. Nie było tak źle, ale fanserwisu yaoi stanowczo za mało, dlatego włączamy drugi! Pierwsze odcinki strasznie mnie nudziły (nawet biorąc pod uwagę walki). Podobnie, jak w pierwszym sezonie, wyczekiwałam ponownego spotkania Yuu (który stał się jakiś taki mniej wkurzający) i Miki. kliknij: ukryte No i w dziesiątym odcinku się doczekałam! Tak, zdecydowanie najlepszy odcinek obu sezonów, zwłaszcza dla takiej fanowskiej fanki, jak ja! xD Tyle przytulasków, miłości przykrytej friendzonem i w ogóle! <3 I ciul, że Mika stał się wampem (chociaż szkoda jego niebieskich oczek </3), ważne, że wgryzł się w Yuu i było to tak pokręcenie urocze, że umarłam <33 Łel, a co do finału, to był równie dziwaczny, jak cała ta seria. Anioł końca, Guren zdrajcą, Yuu uwalnia jakieś moce – nic się kupy nie trzyma, ale nadchodzi trzeci sezon! Więcej yaoistycznego fanserwisu <3 Więcej Miki <3 Więcej nielogiczności! Już nie mogę się doczekać! :D
Odcinki 11-12, czyli od nienawiści do fanowskiej miłości jeden krok
Ale obejrzałam odcinek 12 (ostatni) i znowu czuję się najfankowniejszą fanką OwaSera na świecie! \^q^/
*tu następuje półgodzinna przerwa, podczas której autorka próbuje sklecić swój komentarz tak, żeby zachęcał do obejrzenia, zamiast odstraszać*
Trudno mi o tym pisać, z jednej strony nie chce zdradzać co się zdarzyło a z drugiej… Ja sama właściwie nie rozumiem co to, jak to, o czym to było ._.'
Wiem tylko, że na przemian wybałuszałam oczy, szczerzyłam się jak głupi do sera, zatrzymywałam film, żeby zrobić screeny do przyszłych homo‑parodii, przewijałam co niektóre sceny, bo nie mogłam uwierzyć w to co czytam albo w to co widzę ( kliknij: ukryte Anioł zniszczenia zamieniający wrogów w słupy soli? Tylko tutaj!).
W ostatnim odcinku działo się dużo, tak dużo, że żadne z tych wydarzeń nie zostało rozwinięte, teraz kiedy emocje już trochę ze mnie zeszły, zaczynam czuć się, jakby twórcy anime machali mi przed nosem kostką z resztkami mięska, obiecując przy tym smakowitego kurczaka – czyli sezon trzeci anime albo wersję mangową.
I mam teraz dramat debila – czytać kolejne rozdziały komiksu zaraz po tym jak będą się ukazywać, czy czekać na Owari no Seraph 3? Oglądanie po przeczytaniu pierwowzoru było było dla mnie nie tyle mordęgą, co raczej nudnym zajęciem, którego o mały włos nie porzuciłam – a teraz znów czuję się rozpalona i ciekawa co będzie dalej, jak zakończą się te wszystkie rozpoczęte w 12 odcinku wątki…
Po tym ostatnim odcinku… Będę czekać na 3 sezon!
P.S. kliknij: ukryte W 11 odcinku powrócił Ferid, a w tracie 12 powrócił na szczyt mojego rankingu – no trudno, żyje się ciężko, a potem umiera, Mika :0
2 sezon koniec!
I niby się tak dużo dzieje, a w zasadzie dalej nie wiem o co chodzi. Intryga się pogłębia, trochę trupa się ściele (oczywiście głównych bohaterów to nie dotyczy, tutaj można zostać pchniętym mieczem w brzuch i żyć, ba! biegać, choć trochę wolniej, walczyć, uciekać i tak dalej). Pojawiają się kolejni konspiratorzy, szkoda tylko, że poza enigmatycznymi tekstami nic a nic nie wiadomo ani o konstrukcji świata, ani o celach tych spisków, a każdy chyba ma trochę inny cel – o co chodzi?… Niestety nie dane w tym sezonie nam będzie poznanie.
Zyskujemy za to puszyste sceny kiedy Mika wreszcie spotyka Yu, fanserwis dla yaoistek pierwsza klasa.
Czemu więc daję aż 7/10? Bo nadal mnie bawi ta seria. Jest głupiutka, dziurawa, dosyć przewidywalna. Ale mimo tego kilka charyzmatycznych postaci przykuwa do ekranu. Ot taki fajny odmóżdzacz. Szkoda tylko, że aż tak mocno jest reklamą mangi, bo kto wie, czy kolejny sezon będzie, a ewidentnie do końca jeszcze szmat materiału.
Odcinek numer 10, a raczej 801!
Ten odcinek to była mniej więcej ta parodia autorstwa koleżanki z dodatkiem łez, rumieńców, przytulasów (na siedząco, latająco i leżąco), prawie‑pocałunków, prawie‑wyznań‑miłosnych i fochów z zazdrości: „moja ukochana księżniczka ma jakichś LUDZIÓFFFF na boku!”.
Ależ to było świetne, ależ to jest inspirujące do rysowania homo‑głupot! :D
..........Niestety, odcinki 3‑8,5 takie nie były :/
Sama sobie odebrałam ten zaciesz z oglądania przez przeczytanie wszystkich dostępnych rozdziałów mangi – ekranizacja jest dość wierna (czasami homo‑żart wycinają…). więc już przed seansem wiedziałam, kto umrze, kogo uratują w ostatnim momencie, co się za chwile stanie, itp. i w ogóle nie czułam żadnego napięcia, przejmowania się losem postaci… Chociaż dobra, przyznaję, ciągle życzę głównemu bohaterowi śmierci, ale nie jestem pewna, czy to się zalicza do „przejmowania czyimś losem”.
Ten odcinek sprawił, że Mika wskoczył na pierwsze miejsce moich ulubionych męskich postaci z tej serii – (wybacz Ferid, ale za mało się ostatnio pojawiasz :0) większość screenów/scen z nim z tego (i drugiej połowy poprzedniego) odcinka mogłaby być podstawą do całej serii AMV, fanfików, fanartów i parodii w wiadomo‑jakim‑stylu :D
Chociaż można by napisać/narysować o Mice z 10 odcinka coś poważniejszego, motyw strachu przed przemianą w „potwora”, przeżycia i dalszej walki za wszelką cenę, pragnienie krwi – dzięki temu Mika wydał mi się dzisiaj najbardziej „ludzką” postacią tej serii.
Mam nadzieję, że osoba odpowiedzialna za recenzję nie będzie się podniecać głównie yaoistyczną otoczką (tak jak ta to robię :B) i będzie w stanie opisać Mikę z 10 odcinka ładniej niż ja ^^'
Tak w ogóle, to miałam niecny, znaczy się, szlachetny plan wykonywania cotygodniowych opisów odcinków OwaSera2 na tanuki, ale mój plan poszedł robić ze sobą brzydkie rzeczy podczas wysyłania komentarza o wrażeniach z odcinka 3 – przeglądarka wolała się zawiesić, niż pozwolić na zamieszczenie komentarza, komentarz wziął i uciekł, ja się zdenerwowałam i stwierdziłam, że napiszę go jeszcze raz, tylko jutro, a jutro… Znaczy, nazajutrz po seansie 3 odcinka już nie pamiętałam właściwie, co się wydarzyło, a byłam za leniwa, żeby oglądać odcinek ponownie…
I teraz nie wiem, czy to ja mam taką kiepską pamięć, czy ta seria już mnie nie obchodzi i nudzi? I czy recenzenci tanuki zapisują sobie wrażenia/odczucia odnośnie serii o której będą pisać teksty odcinek po odcinku, czy oglądają serial w wersji maratonowej i od razu potem piszą o niej teksty, póki jeszcze pamiętają co w danej serii było? Tyle pytań…
Dobra adaptacja
Fajerwerki w Nagoyi :3
Szkoda, że Shinoe nie jest już takim trollem. (Chociaż to wytłumaczalne, bo na wojnie; trollować nie wolno!)
Wrażenia
Odcinek drugi, nowy OP i ED, juuuu...! Hu....?
Początek odcinka, początek treningu trójki… A przepraszam, dwójki dzielnych kadetów, łucznik opanował już używanie swojej demoniczną broi bez żadnego treningu, ot po prostu, wrodzony talent… Ale chwila moment, czy ten geniusz poskramiania mocy demona nie został przypadkiem (jako jedyny!) przez niego opętany w poprzednim sezonie? Aaaa… No tak, jak to fajnie jest być pacyfistą w anime i załatwiać wszystko poprzez milusie rozmowy przed snem… G(ł)ówny bohater nie może być przecież gorszy od pomagiera i aktywuje swoją demoniczną(-wampiryczną?) broń i pada na pysk (i mam nadzieję, że już nie wstanie do końca odcinka) a ja patrzę się na scenkę rozmowy pozostałych bohaterów, z której screeny mogłyby trafić na sailormooncrystalfailures (to dopiero drugi odcinek i już są takie koszmarne deformacje?), ale wtedy zaczyna się…
~Opening~
Niby byłam przygotowana na piosenkę, bo puszczono wcześniej kawałek w trailerze, ale i tak uuuuuuuuch. UUUUUUUUUUUUCH. Ilu piosenek tego zespołu bym nie słyszała i tak przed oczami staje mi (a raczej „w uszach dzwoni”?) „flower of bravery”... Wszystko co one tworzą, brzmi dla mnie jednakowo, robione na jedno kopyto (nawet jeśli wokalista się zmieniła).
Animacja też o wiele mniej mi się podoba niż poprzednia, nie ma Krul‑baletnicy (sekundowa scena z jabłkiem się nie liczy!), nie ma Ferida‑modelki („stoję nieruchomo i powiewam szpanersko peleryną” też się nie liczy!), nie ma potworów (no co? Może ja lubię potwory w anime =3=)... A co jest? No… Niby jest walka z wampirem z warkoczem‑jak‑mu‑tam (jeszcze się nie nauczyłam jego imienia… Ale to nie Ferid walczy, więc się nie liczy!), niby są „obściskujące się chłopy” ale i tak najbardziej z całego openingu podoba mi się scena z panną z kosą (dopóki piosenkarka nie momorzy) i chłopakiem z… Trójzębem… Albo widłami? Nieważne co on trzyma, ważne, że świetnie by mu było w męskich błękitnych spinkach, hje hje…
I najważniejsze z ważnych – peleryna Miki jest teraz lamersko krótka
...koniec openingu (uff!), wracamy do paskudnych deformacji i sceny z parodią yaoi/yuri w wykonaniu kosy i siekiery… Co twórcy anime zrobili z tą sceną?! Że niby wykorzystali cały zapas uścisków na opening?! Jak mawiają w wyższych sferach – PFI!
Dalej, Yuu‑pacyfista dbający o przyjaciół… Dziękuję bardzo za taką „cudowną” przemianę, Luke z „Tales of Abyss” już mi wystarczył… A może ja zwyczajnie nie trawię głównego bohatera tej serii i cokolwiek on by nie zrobił, ja zawsze będę na „nie”?
I wtedy pojawia się on, mój mroczny promyczek rozświetlający… Znaczy, czyniący tą serię wartą oglądania – a to pstryknie na Mikę ze służbowym piórkowo‑szklanym tabletem (dokładnie tak!), a to zaklaszcze, a to załopocze pelerynką i rozwścieczy królową wampi‑loli (swoją drogą jest też król wampi‑shota (młodszy o królowej o marne 200 lat ^_-) który przypomina Ciela z „Kuroshitsuji”, ale poświecono mu tak mało klatek animacji, że równie dobrze mógł być zakryty szpanerskim awatarem jak inni wampirzy lordowie)... Tak jak Yuu mnie denerwuje, tak Ferid działa na mnie niczym rozgrzana patelnia na masło – jedno scena a ja się rozpływam… I zaraz będzie scena „Weź mnie za rękę, Krul Tepes” a potem…! >//w//< .........Jak to nie ma TEJ sceny?! Twórcy tego anime sobie u mnie grabią…
Potem mamy trochę tragicznej przeszłości, trochę machania mieczami, które ma udawać sceny walki i zapowiedź tragiczne/mrocznej/dramatyczne przyszłości DUN DUN DUN! I koniec odcinka… Prawie.
~Ending~
Hmm… Zaczyna się całkiem nieźle, chórki, animacjo‑slajdy płomyczka rozjaśniającego mrok (nie, nie chodzi o Ferida, nie tym razem), zaczyna się piosenka… Nie wiem dlaczego, ale spodziewałam się angielskiego, ale nic to da się słuchać bez zaciskania zębów, nie jest źle… Ilustracje zrujnowanego miasta bardzo mi się podobają, chyba nie będę przewijać endingu (w przeciwieństwie do openingu…), znowu są chórki, fajnie- I wtedy piosenka przyśpiesza, wokalistka chce zaśpiewać jeszcze fajniej, ale jej nie wychodzi, pojawia się koślawy główny bohatera i całość kończy się Engrishowym „toorikku sutaaaaaaAAAAaaaa…!” (Trick Star). Nie. Jednak do przewijania.
Drugi odcinek „Owari no Seraph: Nagoya Battle” skutecznie ostudził mój zapał i fazę na tą serię i na rysowanie parodii… Niby w zapowiedzi kolejnego odcinka mam zapowiedź wspólnego gotowania, ale już na niego nie czekam, bo boje się, że twórcy anime usuną wszystkie śmieszne scenki, takie jak „patelnia alkoholem płonąca” czy „wyznanie homoseksualnego okularnika” :'I
Pierwszy(?) odcinek
1. Była kliknij: ukryte starszą siostrą Shinoi (dobrze to odmieniam?)
2. Była kliknij: ukryte kochanką Gurena (...cooo?! Jak to on nie jest homo? A może odkrył to dopiero po śmierci ukochanej…)
3. Obecnie kliknij: ukryte zamieniła się w demona i pomieszkuje w Gurenowej katanie (Czy to znaczy że inne demony przeklętych broni też były kiedyś normalnymi(?) ludźmi?)
4. ........A na koniec okaże się, że kliknij: ukryte będzie Ostatnim Bossem? Albo, że to ona sprowadziła zarazę na ludzi? Tak czy owak, chyba jest/będzie ważną postacią, skoro od niej zaczął się odcinek. Chyba.
Następnie mamy przypomnienie dlaczego to właśnie Yuu dostąpił zaszczytu bycia głównym bohaterem tej serii – chłopak jest bardziej tępy od stępionej brzytwy i dopiero po kilkunastu odcinkach zauważył, że jego koleżanka pochodzi z rodziny rządzącej całą armią! Ja wiem, trzeba wyjaśniać różne rzeczy widzowi, ale widz potrafi myśleć i kojarzyć fakty z poprzedniego sezonu i po prostu ręce mu opadają, kiedy główny bohater jest dumny z szybkości swojego zapłonu… Przynajmniej moje ręce opadły.
Dalej, przechodzimy do weselszej części, wstrząsającej opowieści o kliknij: ukryte wielkiej sekcie i eksperymentach na ludziach! Nie wiem jak was, ale mnie wstrząsnęło ze śmiechu, kiedy wyobraziłam sobie kliknij: ukryte opiekunkę z sierocińca jako kolejnego „Ostatniego Bossa” (wersja Okrutny Naukowiec) :D Później mamy kolejną wstrząsającą scenę przesłuchań, tortur i okrutnego wyznania, że Guren tak naprawdę kliknij: ukryte nie kocha(ł) Yuu (i tak ich nigdy nie lubiłam razem) i zapowiedź treningu posiadaczy demonicznych broni (no rychło w czas, nie dało się ich przeszkolić zanim zostali wysłani na front, żeby walczyć z wampirami?)
I na koniec, scenka z najlepszą, naj‑lep‑siej‑szą postacią tej serii, czyli Feridem Bathorym (a tak, w przerwie pomiędzy sezonami nauczyłam się jego imienia! Zaraz, czy bycie dumną ze swojego spóźnionego zapłonu nie przypomina mi kogoś…?). Uwielbiam go, nawet jeśli nosi różowe kolczyki i maluje paznokcie na dziwny kolor… <3 Na moment pojawił się też Mika, ale jak to on, smęcił za swoją ukochaną księżniczką, aż miałam ochotę mu oszczędzić bólu istnienia i go podeptać… Nie, on musi być w zestawie z Yuu żebym go lubiła.
To dopiero pierwszy odcinek, a ja już tak się rozpisałam, hmm… Za tydzień postaram się bardziej streścić ^^'