Anime
Oceny
Ocena recenzenta
9/10postaci: 9/10 | grafika: 10/10 |
fabuła: 8/10 | muzyka: 8/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Mob Psycho 100
- モブサイコ100
Młodszy brat One‑Punch Mana, który zjadliwą parodię uzupełnia dawką głębszej refleksji.
Recenzja / Opis
Kiedy w fandomowym gronie podrzuci się temat Akiry, momentalnie rozbrzmiewają słowa klucze, opisujące rozmach zainteresowań tej produkcji: cyberpunk, postapokalipsa, militaryzm. To wszystko określenia słuszne, trafnie ujmujące przynależność gatunkową, ale nie ujmujące sedna zarówno tego filmu, jak i mangi. Jego serca. Bowiem Akira, pomimo swojej technokratycznej otoczki, jest dziełem głęboko humanistycznym, aktywnie krytykującym podporządkowanie człowieka jakimkolwiek nadrzędnym wartościom. Wątek parapsychologiczny, który początkowo zdaje się wyłącznie narzędziem fabularnym, w dalszej części okazuje się tego symbolicznym wyrazem. Oś filmu – tytułowy Akira, jest postacią nadludzką, ucieleśnionym dążeniem do wykroczenia ponad ludzką kondycję i wzniesienia się na wyższy poziom egzystencji. Jednak zamiast zaaprobować tę naturalną aspirację, film ją krytykuje, zaprzecza własnemu centrum. Zdaje się pokazywać, że byliśmy, jesteśmy i pozostaniemy ludźmi, wraz z naszymi chaotycznymi emocjami i prozaicznymi ograniczeniami. Władza, technologia, wiedza, moc – tak realistyczna, jak i paranormalna, nie zmieniają w tej materii nic.
Animacja w Mob Psycho 100 zachwyca. Oryginalna manga autorstwa ONE do pięknych nie należy, ale przynajmniej daje okazję do obcowania z kreską diametralnie inną niż mangowy standard. Ekranizacja bierze tę istotną zaletę, podkreśla ją, a jednocześnie podnosi jakość grafiki niemal nieskończenie. Studio Bones ma za sobą historię udowadniającą, że kiedy chcą, to potrafią, ale w tym przypadku to w dużym stopniu zasługa jednego człowieka – Yoshimichiego Kamedy. To animator do zadań specjalnych, po którego sięga się, gdy zwykła efektowność to za mało, a akcję trzeba podkręcić do niedorzecznego poziomu. Nie do każdego serialu to pasuje, ale w Mob Psycho 100 to perfekcyjne trafienie – seria utkana z kiczu i tandety, nierozerwalnie związanych z tematem zjawisk parapsychicznych. Wyginanie łyżek, duchy i ektoplazma żywcem wzięte z Ghost Busters, sekty jak z ulotek „Chrońcie swoje dzieci!”, telepatyczne bliźniaki, miecze samurajskie, brzdąkające w tle indyjskie rytmy… Mob Psycho 100 bawi się tym wszystkim i to parodiuje, czym daje sobie przyzwolenie na sceny absurdalnie efektownej akcji.
To nie byłoby możliwe bez technicznej perfekcji – praktycznie nie da się w tej serii dostrzec spadków jakości. Muzyka i udźwiękowienie zaskakują ogromną różnorodnością użytych motywów i każdą kolejną scenę czynią niespodzianką. Podobnie jak w projektach graficznych, dużo w niej zabawy i polotu. Na tym tle dizajn postaci może się wydawać nadmiernie prosty, ale ten minimalizm sprawia, że trudno je zepsuć, za to łatwo animować, a małą złożoność projektu nadrabiają charakterem – trudno tu znaleźć dwóch bohaterów, którzy byliby choćby w przybliżeniu podobni. Poza tym akcja, która cały czas jest żywiołowa i niestroniąca od przesady, gdy dochodzi do gwałtownych wydarzeń, odlatuje zupełnie, tak jeśli chodzi o styl, jak i wykonanie. Tak dynamiczna praca kamery podczas walk jest niemal niespotykana w animacji 2D ze względu na niebotyczne koszty, tutaj jednak występuje i zadziwia. Obraz sytuacji jest dopełniony przez animację końcową, która jest malowana na szkle, co jest kolejną niedorzecznie wymagającą techniką.
Wszechobecna ekspresywność ma jeden kluczowy wyjątek – protagonistę Moba. Szalejący żywioł graficzny rozbija się o niego jak wiatr o skałę, co świetnie obrazuje konflikt charakterów między nim a jego otoczeniem. Mob zachowuje się niemal zawsze do bólu flegmatycznie, nie jest to jednak skutek jego niskiej emocjonalnej wrażliwości, ale raczej dużej pojemności. Emocjonalne obciążenia zbierają się u niego powoli, co obrazuje praktyczny licznik, aż osiągają poziom, z którym Mob już sobie nie radzi, czyli tytułową setkę. Wtedy do akcji wkraczają jego potężne moce parapsychiczne, a wraz z nimi Yoshimichi Kameda. Mob Psycho 100 jest więc anime o kontroli i jej destrukcyjnych skutkach, oraz o utracie kontroli i jej nawet bardziej destrukcyjnych skutkach.
Obydwa te tematy są bardzo typowe dla anime, niespotykane jest jednak ukazywanie ich wspólnie. Ekspresja: bohater uczy się wyrażać emocje, ukazuje światu prawdziwego siebie. Depresja: bohater uczy się panować nad impulsami, pokonuje swoje wady. To proste i zrozumiałe historie. Połączenie obu daje historię, gdzie nie ma prostych odpowiedzi – historię niezrównoważonego bohatera poszukującego złotego środka. Bohatera wśród skrajności poszukującego… normalności. Odrzucającego wyjątkowość.
Jest to zadziwiające tym bardziej, że Mob Psycho 100 aspiruje do miana shounena, czyli przynależy do gatunku stojącego możliwe najmocniej w opozycji do tego konceptu. To serial wewnętrznie skonfliktowany w założeniach, co uchodzi, ponieważ odbija tym wewnętrzne skonfliktowanie bohatera, ale nie oznacza, że wychodzi z wywołanych tym tarapatów zupełnie bez szwanku. Ta niespójność sprawia, że to właściwie nie jeden, a trzy seriale, nie w pełni ze sobą sklejone, ale ciągle przyjemne w odbiorze, przede wszystkim dlatego, że każdy z osobna ogląda się z przyjemnością, a wymieszanie ich razem dodaje nieprzewidywalności.
Pierwsze odcinki to parodia opowieści niesamowitych oraz anime akcji. Mob oraz jego „mistrz” Reigen, hochsztapler udający medium spirytystyczne, wikłają się w różnorakie niepowiązane ze sobą afery, w których zjawiska nadprzyrodzone ponoszą sromotną i komiczną klęskę w starciu z mocą Moba i manipulacjami psychologicznymi Reigena. To zabawne historie, ale ich formuła wyczerpuje się niemal natychmiast, więc całe szczęście, że zajmują tylko pierwsze trzy odcinki.
Z kolei koniec serii to typowa historia walki z mroczną organizacją, która byłaby banalna, gdyby nie specyficzny, unikający walki jak się da, protagonista. Fabuła jest pretekstowa i specjalnie nie wciąga – to w największej części ciąg potyczek z pomniejszymi przeciwnikami i głównym złym sezonu. Sprawdza się za to jako pole do dalszej subwersji, która nie jest specjalnie głęboka, ale dostarcza rozrywki. Odcinki te starają się zachować związki z parodią, ale komediowe wstawki są zszyte z resztą nieco zbyt grubymi nićmi, sprawiając wrażenie miotania się wte i wewte, co z jednej strony pasuje do chaotycznego nastroju serii, z drugiej jednak osłabia wymowę każdej części z osobna.
Wątkiem dominującym nie jest zaś ani parodia, ani bijatyka, tylko aspekt najważniejszy dla głównego bohatera, czyli psychologiczny, i to zarazem najlepszy wątek, pokazany z prostotą, szczerością i sercem. Elementy tego podejścia rozrzucone są po całej serii, jego zwiastuny można dostrzec już od początku w postaciach przegranych życiowo duchów, które egzorcyzmują Mob i Reigen, ale rozkwita przede wszystkim w środkowych odcinkach serii. Najbardziej przypominają one szkolny dramat obyczajowy, zajmujący się oceną emocjonalnych skutków posiadania mocy paranormalnych. Epizody te wprowadzają nowe postacie – przede wszystkim brata Moba Ritsu i jego znajomego Teru, również obdarzonego mocą paranormalną. Są oni ważni nie ze względu na ich rolę w akcji, ale filozofie życiowe, jakie reprezentują. Z kolei inne wcześniejsze postacie nie mają w tych odcinkach wiele do roboty – Reigen jest postacią efektowną i przydatną w aranżowaniu ciekawych scen, ale psychologicznie płaską, tak że twórcy redukują jego rolę do pełnienia funkcji paradoksalnego autorytetu. Mówi nieszczerze i wprost to, co twórcy starają się ukazać nie wprost.
Przedstawiają bohaterów niedoskonałych, dysfunkcjonalnych, którzy uciekają od swoich życiowych problemów. Bohaterów, którym moce paranormalne oraz blichtr i arogancja z nimi związane służą przede wszystkim jako środki do eskapizmu. Z pogrążenia w obsesji może ich wyrwać tylko wstrząs, i takim jest kontakt z Mobem, który uosabia ich cel – nadczłowieczeństwo, a jednocześnie całkowicie odrzuca opieranie na tym własnej wartości. Podobieństwo protagonisty do Akiry nie jest przypadkowe, nawiązania są widoczne już na poziomie projektów postaci. Mob Psycho 100 w gruncie rzeczy chce przekazać dokładnie to, co Akira – że wykroczenie poza człowieczeństwo nie jest możliwe, a próby osiągnięcia tego prowadzą wyłącznie do korupcji. Tak samo również, choć nawet mocniej i wyraźniej podkreśla alternatywę, czyli powrót do codziennych, banalnych wartości: empatii, przyjaźni, balansu i zrównoważonej pracy nad sobą. Mob Psycho 100 w swojej istocie stawia na prawdę prostą, ale często trudną do zaakceptowania: łatwo być bogiem, trudno być człowiekiem.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | BONES |
Autor: | ONE |
Projekt: | Yoshimichi Kameda |
Reżyser: | Yuzuru Tachikawa |
Scenariusz: | Hiroshi Seko |
Muzyka: | Kenji Kawai |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Mob Psycho 100 - wrażenia z pierwszych odcinków | Nieoficjalny | pl |