Komentarze
Fuujin Monogatari
- Dalej zachwyca (mnie) : outumn : 4.12.2019 23:58:47
- komentarz : Kysz : 23.08.2015 16:35:29
- Re: Nao,Miki,Ryoko,Jun i....koty? : Hitori Okami : 27.01.2012 17:33:34
- Nao,Miki,Ryoko,Jun i....koty? : Kanaria. : 27.01.2012 17:14:53
- Re: Kwestia "wybitności"... : Shenai : 4.06.2010 20:22:11
- Wspaniałe, po prostu wspaniałe : Hadia : 17.06.2009 23:22:30
- mało. : Szuki : 30.06.2007 02:43:18
- 8+/10 : SF : 26.04.2007 14:28:48
- Przepiękne : Ypsilon : 22.03.2007 23:20:52
- WF, te sprawy... : Obiwanshinobi : 1.01.2007 10:48:54
Dalej zachwyca (mnie)
Na specjalną uwagę zasługuje oczywiście oryginalna grafika, genialnie pasująca do całości. Osobiście nie jestem fanką współczesnych anime, wymuskanych do granic możliwości, z których animacja komputerowa wyziera na każdym kroku. Coś takiego wygląda dla mnie sztucznie i tandetnie. Natomiast wszelkie eksperymenty graficzne zawsze mają u mnie wielgachnego plusa na start. Tutaj nie wyobrażam sobie innego stylu, zwłaszcza iż zrobiono to naprawdę starannie i ze smakiem.
Ciężko mi jednak coś więcej na jej temat napisać, całość ma bowiem bardzo subtelny, nieuchwytny klimat i żeby go poczuć, trzeba to po prostu zobaczyć. Mnie to kupiło całkowicie, temu też wystawiłam temu notę 9/10 (do pełni szczęścia zabrakło mi jeszcze kilku odcinków, rozwijających nieco pewne kwestie (ostatni ep wydał mi się lekko wymęczony po prostu). Naprawdę szkoda, że takich serii nie powstaje więcej, ale też dzięki temu ta jest tak wyjątkowa.
Nao,Miki,Ryoko,Jun i....koty?
Nie będę tu pisała o formie w jakiej cała historia została nam ukazana,bo akurat taka oryginalność mi pasowała,ale osobiście nie dostrzegłam w tej serii jakichś szczególnych oznak wybitności.
Historia grupki szkolnych przyjaciół,którzy prowadzą swoje szkolne monotonne życie i nawet nie dostrzegają jak szybko dorośli,jak się zmienili.No mamy jeszcze pana T.który potrafi władać wiatrem i latające koty.
Pan T.(wiem wiem,nazywa się Taiki).Normalny facet w stanie wolnym,który dość dobrze wypełnia rolę nieprzystępnego belfra.Dystans,który utrzymywał względem swoich słodkich uczniów był na tyle realistyczny,że nie mogłam skierować ku jego osobie jakichkolwiek obelg i skarg.
Nao,Miki,Ryoko,Jun,czyli uczniowie gimnazjum.Różne charaktery,różne osobowości.O ile Ryoko rzeczywiście była z lekka irytująca,do pozostałych nie mam nic.
Polubiłam szczególnie Nao.
I przepraszam,ale czy tym głównym przesłaniem był fakt,że kiedy dorastamy już nieodwracalnie tracimy pewne cechy,przyzwyczajenia które towarzyszyły nam przez lata dziecięce? Gdy żyliśmy w świecie pozbawionym jakiejkolwiek odpowiedzialności? Czy Fuujin Monogatari miało ukazać nam,że powinniśmy cieszyć się życiem w każdym jego etapie,bo każdy czas w naszym życiu jest wyjątkowy i powinniśmy zawsze być zadowoleni z tego co daje nam los? Jeśli nie o to chodziło to nie jestem ani dojrzała,ani wrażliwa,jak głosiła recenzantka.
I co z wątkiem o rzekomym kliknij: ukryte zauroczeniu Ryoko względem pana T.? Coś tam ktoś szepnął,ale potem cisza.
Ode mnie -7.Widziałam więcej takich wybitnych serii.
Wspaniałe, po prostu wspaniałe
Dlaczego? Ano dlatego, że dla mnie Fuujin Monogatari jest niesamowicie nastrojowe i nostalgiczne – i zawsze ten swój klimat, nastrój potrafiło przekazać mnie. W dodatku umiejętnie zastosowana specyficzna, ale przepiękna grafika i świetna muzyka tylko to podkreślały.
Wypadałoby też coś rzec o postaciach, ale tu mi chyba będzie jeszcze trudniej. Najprostsze co mogę powiedzieć to to, że są niesamowicie naturalne, bardzo realistyczne, a przede wszystki zwyczajnie i po ludzku miłe.
Miałem zamiar napisać również coś o samej fabule, ale… epizodyczność historii sprawia, że musiał bym którąś wyróżnić, a tak naprawdę wszystkie bez wyjątku mi się podobały i byłoby to trochę niesprawiedliwe.
Serię tą oglądałem całe dwa miesiące, ale bynajmniej nie dlatego, że mi się nie spodobała – Fuujin Monogatari towarzyszyło mi przez te dwa miesiące, a teraz, kiedy je skończyłem… szkoda mi. Było to anime, które oglądałem właściwie niezależnie od humoru i nastroju – i zawsze po seansie miałem miłe odczucia. Jednocześnie jednak oglądałem je w niewielkich ilościach, jakby bojąc się, że się skończy – jak się okazało, słusznie. Niewątpliwie jeszcze długo będzie mi go brakować…
mało.
Nawet pisanie komentarza przychodzi mi z trudem, nie mówiąc już o pisaniu jakiejkolwiek recenzji. Anime to nie może być obiektywnie oceniane. Ja odebrałem je bardzo emocjonalnie i z góry uprzedzam, że moje noty są skrajnie subiektywne.
W ogólnym rozrachunku, anime zaliczam na plus. I to niech wystarczy za rekomendację.
Grafika 10/10 – Pozwolę sobie nie skomentować… A z resztą, takich facjat to ja jeszcze w życiu nie widziałem! Rewelacja! I te chmury! Ach! Ta reżyseria! Te pomysły! Bomba!
Muzyka 4/10 – Spieszę z wyjaśnieniem, otóż nie spodobał mi się ani ending ani opening a muzyka tła wydała mi się bezpłciowa. Tak po prostu, zupełnie nie zwracałem na nią uwagi. Nie wiem dla czego.
Postaci 9/10 – Była by dycha ale jest jeden mały szczegół który nie pozwala mi przyznać najwyższej noty. Ryoko, która niesamowicie wręcz działała mi na nerwy…
Fabuła 10/10 – Bo tak! Sentymentalna podróż do przeszłości. Czy trzeba coś jeszcze dodawać?
Komu polecić? Dorosłym – i nie chodzi mi tu o wiek, ale o dorosłość emocjonalną. „Dzieciak” nie zrozumie fenomenu Windy Tales. To trzeba przeżyć, choćby w części. Wtedy to anime nabiera nowego wymiaru. Prędzej czy później doceni się jego walory.
Ogółem – 10/10 – A kotów i tak nie polubię. Alergię mam.
8+/10
Choć czasem odrobinę się nudziłem, większość tego anime jest naprawdę świetna. Recenzja nie oddaje jego klimatu i mój komentarz także nie będzie w stanie go oddać; to trzeba zobaczyć samemu. Podczas oglądania co jakiś czas myślałem sobie „oho, zaraz się zacznie, zaraz pojawi się Zły, z którym trzeba będzie walczyć”... a tu nic takiego się nie zdarzyło, na całe szczęście. Dzięki Windy Tales znowu zatęskniłem do ostatnich klas podstawówki, do czasów, kiedy miałem te 13 lat. Wiatr jako motyw łaczący wszystkie odcinki i sposób, w jaki posłużono się nim (motywem, nie wiatrem), wyróżnia to anime z tłumu innych. To jest jedna z tych naprawdę niewielu serii, które polska telewizja publiczna mogłaby spokojnie wyemitować nie troszcząc się ani o kontrowersje, ani o tzw. misję telewizji publicznej, cokolwiek to znaczy. Spośród anime, które przyszło mi do tej pory oglądać, właśnie Windy Tales nadawałoby się do emisji najlepiej.
Przepiękne
Anime rzeczywiście wybitne – ale nie w typowych kategoriach. Niesamowita grafika (jaki oryginalny projekt postaci! nareszcie coś innego!) i animacja, do których trzeba się przyzwyczaić oraz przede wszystkim specyficzny nastrój. Nastrój codziennych dni, urozmaiconych niezwykłymi zjawiskami.
Historia kazetsukai jest jedynie tłem dla życia Nao i jej znajomych, dzięki czemu nie mamy przed sobą kolejnej historii o nastolatkach z supermocami. Epizodyczność kolejnych odcinków pasuje tutaj idealnie. Najlepszy jest odcinek z gorączką, ale te o lekkoatletyczce i tajfunie również uznałabym za 'wybitne'. Zakończenie mnie nie zawiodło, ale pozostawiło zbyt dużo niedopowiedzeń.
Trzynaście lat miałam całkiem niedawno, ale nagle zapragnęłam wrócić do tych czasów.
w Windy Tales są trzy rzeczy, które uwielbiam: wiatr, fotografia i koty. Dla mnie to wystarczający powód do zapoznania się z tym tytułem.
WF, te sprawy...
Nawet się nie dziwię recenzentce, że nie usatysfakcjonowała jej własna recenzja. Audiowizualny przepych Windy Tales jest nie do opisania, fotosy nijak nie oddadzą tego, co się tam wyprawia choćby w odcinku o gorączce. Tym trudniej ująć w słowa nastrój i takie tam.
Jak już wspomniałem, bardzo ucieszył mnie głos Kaori Nazuki. Mam nadzieję usłyszeć tę seiyuu (której kariera ledwie się zaczęła) jeszcze w wielu znakomitych rolach. Akio Nakamura (Matthieu z Eureka seveN) również się tu udzielił (Makino‑sensei). „Też fajnie.”
Kaori Nazuka
Chara‑dyzajn wypasiony, grafika niebanalna, jednak chyba najbardziej przypadło mi do gustu udźwiękowienie. Nao Ueshima (Kaori Nazuka) – toż to Eurenia z Eureka seveN! Wikipedia ([link] mi świadkiem. Szacunek.
Na temat fabuły i całokształtu nie wypowiem się na razie, gdyż mało co widziałem (pierwszy odcinek z kawałkiem drugiego).
Kawony & wino (na radost' nam dano)...
Kwestia "wybitności"...
Z pewnością jest nastrojowa, ma wyszukaną grafikę (mnie kojrzyła się z wycinankami z papieru kolorowego:), lecz czy to czyni ją wybitną.? W elementarnym sensie „wybijania się ponad poziom” standardowej produkcji anime z pewnością jest wybitna, lecz czy tylko to miałas na myśli Avellano opatrując ją takim mianem…?
Prawdę rzekłszy z Windy Tales miałem analogiczny problem, co z miniaturami Tamury Shigeru – to w istocie ładne i nastrojowe dobranocki dla ciut starszych dzieci, ot wsjo…
Jednak z drugiej strony, dlaczegóżby jakaś dobranocka nie miałabyć wybitną wśród masy swoich niewybitnych koleżanek…?