Anime
Oceny
Ocena recenzenta
6/10postaci: 6/10 | grafika: 6/10 |
fabuła: 5/10 | muzyka: 4/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Akiba's Trip: The Animation
Obrona Akihabary w ecchi bijatyce na dwudziestopięciolecie studia Gonzo.
Recenzja / Opis
Tokijska dzielnica Akihabara (w skrócie: Akiba) jest nazywana Elektrycznym Miastem – przydomek ten wziął się stąd, że jest ona centrum handlu elektroniczną rozrywką w postaci gier wideo i anime oraz wszystkich ich pochodnych. Jest również miejscem, gdzie otaku mogą czuć się swobodnie ze swoimi zainteresowaniami i odnaleźć bratnią duszę. Tutaj właśnie umiejscowiono akcję gier z cyklu Akiba’s Trip stworzonych przez firmę Acquire, a polegających na obronie dzielnicy przed Syntheris, monstrami przypominającymi wampiry czy zombi, powstałymi wskutek działania złych mocy. Tutaj dochodzimy do konceptu fabuły, polegającego na tym, że aby je pokonać, należy zedrzeć z nich ubranie i wystawić je na działanie promieni słonecznych. W anime jednak chodzi raczej o powietrze, bo nocą ta metoda również jest jak najbardziej skuteczna. W ten właśnie sposób seria znajduje uzasadnienie, lub pisząc trafniej, pretekst do rozbierania kobiet. I to tyle należy wstępnie wiedzieć.
Fabularnie Akiba’s Trip: The Animation jest serią w większości epizodyczną. Odcinki łączy jedynie wątek walki z potworami w ludzkiej skórze, jednak każdy epizod opiera się na innym motywie – raz główny bohater chce skonstruować radioodbiornik, innym razem zatrudnia się w kawiarence z lokajami i pokojówkami, jeszcze kiedy indziej dostajemy parodię Yu‑Gi‑Oh!, przedstawionego jako gra decydująca o losach świata. Muszę przyznać, że te pomysły zawarte w scenariuszu są całkiem interesujące, dosyć oryginalne i w większości nieźle poprowadzone, mimo wszechobecnej konwencji komediowej. Ściśle powiązane są tylko ostatnie odcinki, poświęcone walce z przywódczynią organizacji Metrotica, zamierzającą zniszczyć kulturę otaku w Akihabarze. Właśnie ta końcówka jest najsłabszym punktem serii ze względu na pewne przedramatyzowanie, typowe dla tego rodzaju produkcji. Twórcy pomyśleli o przyszłości i na samym końcu zostawili furtkę do stworzenia drugiego sezonu.
Bohaterowie, chociażby z powodu miejsca akcji, w większości są otaku. Taki główny bohater, Tamotsu Denkigai, nie przepuści żadnej okazji zdobycia najrzadszych figurek z popularnego anime, do tego jest zafascynowany idolkami, a jego życiowym celem jest napisanie grafomańskiej light novel, która dzięki świetnej adaptacji anime przyniesie mu niezasłużony dochód. Chłopak wskutek spotkania z Matome Mayonaką, będącą, jak się później okazuje, Syntheris, i feralnego splotu wydarzeń, sam zostaje obdarzony mocą tych potworów. Oczywiście ma to konsekwencje – zakaz obnażania się i opuszczania Akiby oznacza, że bohater jest skazany na przymusowy pobyt w raju. Sama Matome zajmuje się obroną dzielnicy przed innymi członkami swojego gatunku. Dlaczego to robi, skoro jest jedną z nich? To pozostawię widzowi do samodzielnego odkrycia. Kolejną ważną postacią jest młodsza siostra głównego bohatera, Niwaka, także otaku, której rola często ogranicza się do bycia dziewczyną do ratowania. Główną obsadę zamyka Arisa, przygłupia, choć jak się później dowiadujemy, nie tak do końca, cosplayerka. Stanowi ona główny obiekt fanserwisu, a także stały element komediowy i pod oboma tymi względami radzi sobie nieźle. Warto dodać, że wszystkie trzy dziewczyny zostają wciągnięte w show‑biznes i występują jako idolki, co jest szerzej wykorzystane w jednym odcinku, ale i później okazuje się istotne dla fabuły. Tak oto prezentuje się skład strażników Akiby, nazywających się „Elektryzujący Majonez i Przyjaciele”. Główni bohaterowie z założenia nie mają skomplikowanych osobowości, bo mamy do czynienia z serią o prostej fabule, niemniej od razu uznałem ich za sympatycznych i polubiłem. Dobrze do siebie pasują i nie są irytujący. Postacie drugoplanowe to głównie strażnicy Akiby z innych grup oraz lokalni fanatycy mangi i anime. Warto wśród nich zwrócić uwagę na często pojawiającą się małoletnią wynalazczynię Tasjin, ponieważ wokół jej dzieł obraca się fabuła kilku odcinków. Interesującą postacią jest także Kage, o którym trudno napisać cokolwiek poza tym, że jest otaku, przyjacielem Tamotsu i przekomiczną postacią, której projekt to prawie że dwie kulki z rękami i nogami.
Studio Gonzo zaserwowało nam w Akiba’s Trip: The Animation festiwal uproszczeń, od projektów postaci po tła, nie licząc budynków, bo w ich przypadku to raczej festiwal wykrzywień. Zacznijmy jednak od postaci: dwukolorowe włosy czy kij bejsbolowy to za mało, aby uczynić ich projekty oryginalnymi, jednak z uwagi na bardziej „kreskówkowy” styl rysowania wszystko tutaj odbiega od powszechnych trendów i w jakiś sposób się wyróżnia. Od widza zależy, czy to zaakceptuje, czy nie, mnie z czasem się spodobało. Postaci w tle, a także złe duchy, są przedstawiane w tak uproszczony sposób, że aż wygląda to karykaturalnie, czego przykładem jest wspomniany Kage. Najsłabiej zdecydowanie wypadają tła, zwłaszcza budynki bywają niedopracowane, niekiedy nawet nierówne, chociaż do wyglądu pomieszczeń nie mam zastrzeżeń. Są różnorodne i ładnie wykończone. Akiba’s Trip: The Animation jest bitewnym ecchi, więc scen walki nie brakuje, ale można je opisać za pomocą słów „dużo i szybko”. Zwykle starcie kończy się jedną szarżą i zerwaniem większości garderoby z przeciwnika, jednak animacja jest wtedy płynna, a praca kamery dynamiczna, co sprawia, że miło się to ogląda. Ze względu na niestandardową oprawę graficzną wiele zależy od indywidualnego odbioru. Mnie na początku to anime się nie podobało, ale z czasem przywykłem i doceniłem oryginalność, zwiększającą niekiedy komediowy wydźwięk danej sceny. Co bardziej wymagający widzowie zauważą zapewne, że animacja nic nie znaczących dla fabuły przechodniów jest straszna, ale ja zwróciłem uwagę tylko na jedną taką scenę – cóż, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Muzyka jest najsłabszym elementem tej produkcji. Co prawda opening Ikkenrakuchaku go Youjin w wykonaniu zespołu Earphones, złożonego z seiyuu głównych bohaterek, to zupełnie przyzwoity utwór, jednak endingi mają taki problem, że w każdym odcinku jest inny. Piszę „problem” ze świadomością, że dla wielu osób może to być jednak plus, ale moim zdaniem kilkanaście przeciętnych utworów nie jest tu potrzebnych i sądzę, że gdyby wybrano jeden z nich i pozwolono widzom go zapamiętać, wypadłoby to jednak lepiej. Nie zwróciłem uwagi na żadne szczególnie ciekawe motywy muzyczne w ścieżce dźwiękowej. Ogólnie muzyka w Akiba’s Trip: The Animation nie przeszkadza w seansie, ale też go nie uprzyjemnia.
Seria powstała na dwudziestopięciolecie studia Gonzo, dlatego autoreklama jest tu wszechobecna: serwis wideo nazywa się GonTube, chwyt zapaśniczy Gonzo World, a kolekcjonerską grę karcianą wydaje nie kto inny, jak GONZO. W ten sposób twórcy zadbali, aby widz nie zapomniał, kto za to wszystko odpowiada. Czy Akiba’s Trip: The Animation to dobry tytuł na urodziny? Na pewno przyzwoity w swojej klasie, choć do takich arcydzieł jak NHK ni Youkoso!, Last Exile, Bokurano czy Seto no Hanayome mu bardzo daleko. Czy w tej sytuacji można powiedzieć, że ważna rocznica została uświetniona? Niestety nie.
Recenzowany tytuł ma szanse przypaść do gustu fanom ecchi bijatyk, a także parodystycznego humoru. Akiba’s Trip: The Animation ma bowiem niezły koncept i zestaw dosyć oryginalnych gagów, które powinny trafić do tych grup. Na pewno jest to pozycja lepsza, niż na pierwszy rzut oka się wydaje, jednak widzowie uczuleni na fanserwis i niedorzeczny humor powinni omijać ją szerokim łukiem.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | GONZO |
Autor: | Acquire |
Projekt: | Hajime Mitsuda |
Reżyser: | Hiroshi Ikehata |
Scenariusz: | Kazuho Hyoudou |
Muzyka: | Endou |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Akiba’s Trip: The Animation - wrażenia z pierwszych odcinków | Nieoficjalny | pl |