Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Gabriel Dropout

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Paw 14.01.2018 13:27
    Średniak
    Tytuł mocno średni. Graficznie tylko postacie trzymają poziom, tła są nieciekawe, mało szczegółowe, momentami wręcz brzydkie. Ścieżka dźwiękowa jest wykonana dosyć neutralnie, nie podkreśla dobrze scen z którymi jest połączona. Opening i ending także średnie.

    Postacie są mało interesujące, ich charakter jest bardzo słabo rozbudowany, w jednym, dwóch zdaniach można by je opisać i pozostają takie do końca, nawet trochę nie wyłamując się ze schematu.

    Humor to kwestia indywidualna, mnie seria rozśmieszyła tylko kilka razy. Gagi dosyć oklepane i przewidywalne.

    Rzeczą o której warto wspomnieć jest duża niezależność scen od siebie, i o ile z reguły nie jest to problemem to tutaj zostało to wykonane nie najlepiej. Raz albo dwa scena kończąca odcinek jest przerywana w połowie i nie jest dokańczana później co uważam za znaczny minus. Odcinkom brakuje jakiegoś elementu wokół którego mogłyby się rozwinąć.

    Tytuł cierpi na brak ważnych zmian. Charakter postaci ani trochę nie ewoluuje w ciągu tych 12 odcinków, nie dowiadujemy się żadnych istotnych informacji o głównych postaciach, ani nawet na dłużej nie pojawiają się nowe postacie. Można obejrzeć przy nadmiarze czasu, ale seria jest mocno niedopracowana.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 1
    The Beatle 9.04.2017 11:40
    To nie jest moe.

    Ja wiem, że w szerokiej definicji, to i z Ninja Slayera można zrobić moe, ale jeśli zgodzimy się na znaczenie tego określenia używane w odniesieniu do postaci z serii CGCT i romansideł/haremów, niezbyt tu ono pasuje.

    Jeśli z obrazu wyjmiemy Vigne, która jeszcze mogłaby uchodzić za moe, próżno tu szukać tego motywu. „Niewinne” to ostatni przymiotnik, który mógłby określać bohaterki – są wyrachowane, przerysowane i napisane do humoru innego typu niż np. częste przewracanie się. Przez to też nie stara się w widzu wywołać chęci „obrony” tych postaci, co jest charakterystyczne dla nurtu moe. To jest zupełnie inna bajka, czerpiąca siły z bohaterek robiących sobie na złość w komediowy sposób, a sam fakt obecności czterech dziewcząt na pierwszym planie nie czyni z niej moe. W podobnej sytuacji było swego czasu Sabagebu, ale tam dawało się co nieco obronić.

    Piszę to głównie po to, żeby ktoś się nie nadział, bo moim zdaniem albo ten termin, albo anime zostało w recenzji opacznie zrozumiane.

    A na marginesie zapytam jeszcze: o jakich słodkich rzeczach była mowa w recenzji? Potrzebuję przykładu, bo trudno mi zinterpretować coś takiego w Gabriel Dropout.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Secret 9.04.2017 10:12
    to je dobre
    najlepsze obok Youjo senki, Konosuby 2 i Chaos;Child.
    Ogladać, nie marudzić :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    The Beatle 29.03.2017 23:42
    6/10
    Obawiałem się, że dostanę tu kalkę z Himouto z jakimiś elementami dotyczącymi aniołów i demonów w ludzkim świecie, dlatego nie oglądałem na bieżąco od początku. Tamta seria wydawała się cudem uratowana przez co lepsze humorystyczne momenty i poboczne postacie, bo sam motyw przewodni wkurzającej młodszej siostry obijającej się w domu był trudny do zniesienia. Serie faktycznie łączy obecność postaci leniwej dziewczyny i poniekąd podobny typ humoru, ale tu jest to zrobione ciut lepiej. Słodkie dziewczęta robiące niemiłe rzeczy to wbrew pozorom nie najgorszy pomysł na serię, choć doświadczenia pokazują mi, że nie wszystkim odpowiada. Nie jest to dziwne, bo sporo żartów polega na śmianiu się bezpośrednio z postaci (czyli nawet o częściowym utożsamieniu się nie ma mowy), co generalnie nie uchodzi za rozrywkę wysokich lotów, słusznie zresztą. Ale da się to zrobić dobrze.

    Główną wadą serii jest to, że autor ma wybitny brak zdolności do tworzenia czegoś, co jest chociaż odrobinę liniowe. Zapewne temu zawdzięczamy bardzo chaotyczny i nieudany wstęp; potem, kiedy można dowolnie żonglować gagami, jest zdecydowanie lepiej. Natomiast warto również wspomnieć o głównej sile serii: nie nudzi. Wydaje się to banalne, ale z perspektywy już po obejrzeniu może zrobić wrażenie, bo większą część anime stanowią losowo rozrzucone historyjki, ledwo mające większy sens. Jakoś się to wszystko trzyma dzięki postaciom, kreowanym tu zaskakująco konsekwentnie, no i paradoksalnie dającym się darzyć jakąś sympatią mimo tego, że często się z nich wyśmiewa. (Nie będę oryginalny i na swoje faworytki wytypuję Vigne i Satanię.) Bardzo tu pomaga mimika, którą wykonano zaskakująco dobrze – niby nie zachowuje ona żadnego stylu, ale czuć, że bardzo starano się jak najlepiej przekazać emocje i trzymać kontakt z widzem.

    Koniec końców to komedia lepsza niż może się wydawać. Zaskakująco dobrze ogląda się perypetie upadłych anielic­‑sadystek i ułożonych demonic, które rozpaczliwie starają się być Bad to the Bone.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Nikodemsky 21.03.2017 18:00
    Rozumiem, że komuś mogą się skończyć pomysły ale żeby urywać wątek w trakcie serii? Mowa o przeskoku z 10 na 11 odcinek.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Lina 17.02.2017 15:26
    Na półmetku sezonu mogę powiedzieć, że jest to seria, którą chyba najprzyjemniej się ogląda. Proste, ale pomysłowe anime i co najważniejsze śmieszne. Do tego ładnie wygląda. Oby tak dalej.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Koogie 7.02.2017 10:44
    Odcinek 5
    Najlepszy odcinek serii, bez dwóch zdań. Wprowadzenie postaci gościnnej pozwoliło całej naszej głównej czwórce pokazać swoją najmocniejszą komediową stronę.
    Na szczególne uznanie zasługuje tutaj Satania, która była w swoim żywiole. Dedykacja z jaką emanowała swoją szatańską aurą, mimo że wszystko co chwila próbowało ja zrzucić z piedestału była przecudowna. Wtórowałem tutaj Raphael i przez całą scenę miałem ogromny uśmiech na twarzy.
    Vigne także lśniła w swojej roli straight man­‑a i miło było zobaczyć jak pragnie normalnej interakcji. Vigne­‑senpai, heh.

    Na razie Gabriel Dropout to naprawdę miła komediowa seria, ma swoje słabsze momenty, lecz jest sporo mocniejszych. Ten sezon ogólnie jakoś wyjątkowo stroni od fanservice­‑u i tutaj także jest go mało. Ja spędzam miło czas z tą serią.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Koogie 18.01.2017 08:07
    Odcinek 2
    Drugi odcinek stosunkowo ochłodził mój entuzjazm. Seria ma pewną manierę do powtarzania się i też sam koncept nie wydaje się tak mocno nakręcany jak bym się tego spodziewał. Ten brak haczyka by ściągnąć widza staje się coraz bardziej wydatny.

    Nadal ogólnie nie narzekam, sama seria to kopalnia złota jeżeli chodzi o miny i reakcje bohaterek, a także parę żartów działa. Po prostu jednak nie jest to coś co od tego oczekiwałem, ale oglądać się da i raczej obejrzę to do końca.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 16.01.2017 17:48
    Całkiem niezła komedia z przyzwoitym humorem i o wiele mniej kawaii, niż się spodziewałem. Punkt zaczepny to przeciwieństwa charakterów, jak już ktoś wcześniej zauważył. Mnie akurat bawi(zwłaszcza Raphiel :D) i na razie jestem jak najbardziej na tak, o ile szybko im się pomysły nie skończą.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Kysz 11.01.2017 19:21
    po 1 epku
    Złe anielice, dobre diablice i kapka fanserwisu, całość pięknie oprawiona w słodką grafikę – to tak w skrócie. Nieco dłużej, to spodziewałam się czegoś lepszego po Doga Kobo. W sensie – pod względem wizualnym trzymają poziom, natomiast zatrudniona tu obsada chyba niezbyt dobrze wróży na przyszłość. Reżyser majstrował w takich seriach, jak Umaru­‑chan, Mitsudomoe i Sabagebu a wszystkie z nich bez wyjątku mnie odrzuciły prezentowanym humorem. I niestety zdecydowanie klimat tamtych serii czuć tu bardziej, niż takiego Love Lab czy Kotoura­‑san, które mi się akurat spodobały, a przy których też ten pan pracował.

    No nic… nie spodziewam się po tym cudów i na pewno do najlepszych serii z tego studia będzie tu daleko. Za bardzo operują schematami i to takimi mocno wyświechtanymi (choćby scena, w której diablica rozwala całe mieszkanie, bo przestraszyła się karalucha – że niby to miało być śmieszne, tak?). Taki delikatny plus daję za samą główną bohaterkę i jej konkretne podejście do siebie oraz tego, co ma sobą prezentować – dziewczyna się nie czaruje, że spełnia jakąś misję, tylko zwyczajnie przyznaje, że bycie aniołem to nie było „to” i ona woli sobie pograć.

    Swoją drogą, tak mnie naszło podczas seansu – czy teraz pokazywanie uroczych panienek siedzących na kiblu jest słodkie, czy jak? Bo tak mi się kojarzy, że to nie pierwsze anime, w których taka scena się pojawia i jakoś nie mogę tego zrozumieć. o.O

    Obejrzę do końca tylko dlatego, że to CGDCT, do tego od Doga Kobo, a poza tym sezon nie jest tym razem zbyt bogaty w serie, które mnie interesują. A może w kolejnych odcinkach się przyzwyczaję np. do bohaterek, albo po niezbyt udanym wstępie przyjdzie czas na bardziej udane rozwinięcie. Kto wie…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Koogie 10.01.2017 10:38
    Odcinek 1 – klasyczna zamian archetypów
    Gabriel dropout to seria komediowa opowiadająca o szkolnym życiu dwóch aniołów i dwóch demonic. Cały żart polega na klasycznej zamianie archetypów które byśmy się spodziewali bo takiej serii. Mianowicie główna bohaterka, mimo że zaczyna jako świątobliwa dusza tak szybko okazuje się leniwa i zepsuta. Jej przyjaciółka to demonica, której archetyp to bardzo praktycznie klasyczny przykład dobrej uporządkowanej dziewczyny. Głównym „antagonistą” jest demonica która jest tak nieudolna w swoim czynieniu zła, że dzięki swojej naiwności więcej robi dobrego. A komplet uzupełnia anielica, która jest tak bardzo znudzona, że przejawia skłonności skrajnie sadystyczne.
    Razem tworzy to ciekawą dynamikę, ponieważ niezależnie od konfiguracji postaci na ekranie istnieje ciekawa dynamika. Naiwna Demonica odbija się od sadystki, której wyrachowanie jest bardzo uporządkowane, co ciekawie się prezentuje przy tej ugrzecznionej demonicy, która jest przyjaciółką głównej bohaterki i ich relacja ciekawie pokazuje obu jak bardzo dalekie są od swoich domniemanych ról, natomiast główna bohaterka pełni rolę katalizatora dla Naiwnej demonicy ponieważ ta widzi ją jako głównego wroga itd. itd.
    To jest prosty schemat, lecz jest on tutaj pokazany konsekwentnie i jest bardzo wyraźny. Prostota nie oznacza nudy, ponieważ jak już napisałem te relacje między bohaterkami są bardzo zróżnicowane. To są świetne podwaliny pod bardzo dobrą komedie.

    Wizualnie show prezentuje się nieprzeciętnie. Animacja jest wyjątkowo żywa. Doga Kobo nie zawodzi i potrafią oni idealnie zwizualizować w pięknych kolorach praktycznie każdą komedie, okruszki życia czy słodkie dziewczęta robiące słodkie rzeczy. Studio też jest bardzo wyrównane, więc drastycznych spadków w jakości nie przewiduję.

    Reżyseria, otwierająca scena, VA… także zasługują na pochwałę.

    Ogólnie powiem tak. Zapowiada się to na niezwykle udaną komedie, postaci mają dobrą chemie między sobą, są ciekawe i chce się je oglądać na ekranie. Wizualnie jest to cukierek, lecz także inne aspekty produkcji idą z tym w parze. Polecam spróbować, bo jak anime sezonu to nie będzie przy tak mocnej konkurencji, tak wszystko wskazuje na to, że będzie to niesamowicie dobry umilacz czasu i ma potenjał by być nazwana bardzo dobrą i czymś wyróżniającym się w swoim gatunku przez samą jakość wykonania. Jedyne co mogę serii zarzucić to to że koncept jest niesamowicie prosty i show raczej nie ma tego mocnego haczyka by ściągać widza do ekranu.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime