Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 grafika: 5/10
fabuła: 4/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,00

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 6
Średnia: 5,67
σ=1,25

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Piace ~Watashi no Italian~

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2017
Czas trwania: 12×4 min
Tytuły alternatywne:
  • ピアシェ~私のイタリアン~
Postaci: Kucharze/cukiernicy, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Kuchnia włoska, niestety w wersji „na oblizanie”, a nie na pełnowartościowy posiłek.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Morina Nanase postanawia spędzić wakacje pożytecznie – na pracy dorywczej. Odważnym szczęście sprzyja, bo zaraz po podjęciu tej decyzji natyka się na położoną na uboczu, uroczą włoską restaurację o nazwie Trattoria Festa, która akurat poszukuje dodatkowej kelnerki. Chociaż Morina o europejskiej kuchni nie ma pojęcia w sposób dość spektakularny, dostaje posadę, a to znaczy, że będzie musiała się szybko podszkolić z wiedzy o włoskich przysmakach.

Mangi kulinarne stanowią wyróżnialny podtyp tematyczny, poza tym jednak sięgają po różne gatunki – od stawiających na kulinarne zmagania shounenów poprzez shoujo, w których przygotowywanie przysmaków wiąże się też z zacieśnianiem relacji międzyludzkich, aż po pozycje z nurtu seinen i josei, zazwyczaj obyczajowe i realistyczne. Piace ~Watashi no Italian~ to manga komediowa, a co więcej – oparta na krótkich gagach. W odróżnieniu jednak od pozycji takich jak Working!!, jedzenie pozostaje tu elementem istotnym i w każdym odcinku w prościutką fabułę zostaje wpleciony jakiś włoski specjał.

Wszystko to razem może brzmieć zachęcająco, ale niestety nie do końca się sprawdziło. Ponieważ reżyser, Hiroaki Sakurai, przy okazji Saiki Kusuo no Psi­‑nan udowodnił, że świetnie się czuje w krótkiej formie, mam prawo podejrzewać, że problemem w tym przypadku okazała się słabość materiału wyjściowego, czyli manga artystki skrywającej się pod pseudonimem Nab_At. Wbrew pozorom wymyślanie krótkich scenek, z dobrym tempem i puentą, nie jest takie łatwe i w tym przypadku odnosiłam wrażenie, że każdy odcinek jest streszczeniem czegoś dłuższego, nie bardzo broniącym się jako samodzielny epizod.

Najlepiej jest na początku, ponieważ pierwsze odcinki zostają poświęcone przybliżeniu postaci, czyli pracowników Trattorii Festa, których w zasadzie da się podsumować tradycyjnym określeniem „banda barwnych oryginałów”. Dopóki poznajemy mocne strony i dziwactwa każdego z nich, jest dobrze; problem zaczyna się w momencie, kiedy trzeba zrobić coś dalej. Poszczególne epizody są całkowicie przypadkowe – już mniejsza o to, że niepowiązane ze sobą, ale w większości niewynikające z niczego i niewiele wnoszące. Ważnym wątkiem jest powracająca postać właściciela tradycyjnej japońskiej restauracji oraz jego wnuczki, która mimo początkowej pogardy dla kuchni włoskiej szybko zaczyna pałać podziwem i uwielbieniem dla Moriny. Odcinki normalnej długości, z przyzwoicie napisanym scenariuszem, pozwoliłyby to wszystko pokazać z sensem, ale tu odnosiłam cały czas wrażenie, że oglądam skrót najważniejszych wydarzeń – dość, żeby zrozumieć, co się dzieje, ale za mało, żeby poddać się klimatowi. Komedia, oparta w większości na prościutkich gagach, jest umiarkowanie zabawna – sympatyczne to, nie obraża ani inteligencji, ani dobrego smaku, ale po prostu nie działa tak, jak powinno.

Postaci są jednowymiarowe, ale na szczęście niezbyt irytujące. Morina służy głównie do dziwienia się światu (i włoskiej kuchni), odniosłam jednak wrażenie, że autorka nie bardzo mogła się zdecydować, czy dziewczę ma czynić jakieś faktyczne postępy (co pozwoliłoby popchnąć fabułę), czy też ma cały czas pozostawać na etapie początkującym (co dawałoby pretekst do gagów). Oczywiście nie od razu Rzym zbudowano, a kuchnię włoską na poziomie restauracji trudno błyskawicznie opanować, ale widać, że Morina chwilami dostaje gwałtownego regresu umiejętności, innym razem zaś prezentuje coś, czego nie wiadomo kiedy się nauczyła. Zabawnie wygląda natomiast wątek zauroczenia jej osobą aktualnego menedżera restauracji (i syna jej właściciela), Maro Kitahary. Jest on trochę od Moriny młodszy – akurat na tyle, żeby miało sens zarówno to, że ona mu się podoba, jak i to, że dla niej on nie jest pod tym względem obiektem interesującym. Wybuchowy charakter i skłonność do obrażania się na cały świat czynią z niego wdzięczny obiekt żartów, często zresztą wykorzystywanych.

Na pozostały personel Trattorii Festa składają się: kucharz­‑perfekcjonista (ze skłonnościami do popadania w czarną rozpacz), cukiernik­‑podrywacz oraz asystentka menedżera i główna kelnerka (jak wszystkie dojrzałe kobiety w podobnych seriach – ze słabością do alkoholu). Obsadę uzupełnia Sara Teiri, wspomniana wcześniej wnuczka pana Teiri, właściciela restauracji japońskiej. Bardzo okazjonalnie pojawia się jeszcze jakaś psiapsiółka Moriny i to już wszystko – goście restauracji pokazywani są rzadko, rodziny bohaterów nie istnieją, miejsce akcji to w 90% wnętrze Trattorii Festa. Takie ograniczenie liczby postaci w podobnej serii trudno uznać za wadę, jednak tu także odnosiłam wrażenie, że autorka planowała do większości z nich doczepić jakieś wątki, ale w króciutkiej adaptacji nie starczyło na to miejsca.

Oprawa techniczna jest mniej więcej taka, jak można się spodziewać po serii o czterominutowych odcinkach, czyli bardzo uproszczona. Przez większość czasu na ekranie widzimy pojedynczą postać lub najwyżej dwie postaci, w miarę możności nieruchome, zaś tło przy każdej okazji zmienia się w jednokolorowe plamy lub równe wzorki. Obficie wykorzystywany jest także styl super­‑deformed. Czy to wszystko przeszkadza? Otóż nie bardzo. Przyznam, że pod względem wizualnym ta seria całkiem mi się podobała, być może dzięki ciepłej palecie barw, pojedynczym ładnym tłom oraz ładnym projektom postaci (chociaż trzeba przywyknąć do metalicznego połysku na ich włosach). Warto zauważyć, że chociaż ending jest animowany jeszcze prościej niż same odcinki, jego sekwencja zmienia się praktycznie za każdym razem, prezentując w bardzo abstrakcyjnym skrócie składniki i sposób przyrządzania potrawy będącej motywem przewodnim danego odcinka. Na muzykę składają się radosne melodyjki podkreślające sceny komediowe oraz bardziej rzewne kompozycje, mające uwypuklić wspaniałość podawanego jedzenia. Nie jest to szczególnie skomplikowany klucz dobierania ścieżki dźwiękowej, ale sprawdza się bardzo dobrze i brzmi zaskakująco przyjemnie.

Ponarzekałam sobie przede wszystkim dlatego, że moim zdaniem Piace ~Watashi no Italian~ miało cały potencjał potrzebny do tego, by zostać serią uroczą i wartą polecenia. Niestety, kiedy już skończyło przedstawianie obsady, ugrzęzło w historyjkach bez puenty i bez żadnego celu, jakby wyciętych z jakiejś większej całości. Wielka szkoda, że tak się stało, bo w obecnym kształcie jest to propozycja na raz – jeśli kogoś interesują różne wariacje na tematy kulinarne, może rzucić okiem, ale jest to tytuł do bardzo szybkiego zapomnienia.

Avellana, 30 maja 2017

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Zero-G
Autor: Nab_At
Projekt: Atsuko Watanabe
Reżyser: Hiroaki Sakurai

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Piace ~Watashi no Italian~ - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl