
Komentarze
Ballroom e Youkoso
- 8=/10 : Windir : 20.09.2023 23:07:07
- Re: Czy to jest seria sportowa? : Anonimowa : 25.01.2021 19:11:01
- Do odcinka11ego i później : Bez zalogowania : 25.01.2021 12:51:11
- komentarz : zxc : 11.04.2020 05:02:57
- Czy to jest seria sportowa? : Chmura : 14.04.2018 00:36:37
- A jednak bardzo dobre : Keicam : 30.12.2017 22:36:12
- Ballroom e Youkoso : Tenessy : 30.12.2017 03:11:24
- walcem... : San-san : 19.12.2017 14:50:34
- komentarz : San-san : 19.10.2017 09:54:36
- Re: Po 11 odcinkach : tamakara : 30.09.2017 19:00:21
8=/10
Dlaczego "sportówka"? Bo kliknij: ukryte dotyczy sportu: tańca towarzyskiego. Co ciekawe MOCNO skupia się na jednej postaci, więc niemal wszystko w rękach głównego bohatera, który ma predyspozycje, ale jest turbo amatorem i powoli się rozwija. Klasyczna zmiana samego siebie, dążenie w końcu do czegoś dla siebie, chęć poprawy, kombinowanie po swojemu. Z motywów sportówkowych oczywiście jest np: przejścia od rywali do kumpli którzy wspierają. Jest nawet wyjazd na obóz treningowy z gorącymi źródłami. Bardzo krótki i skromny wyjazd no i ciągle skupiający się na głównej parze, ale być musi! Co ciekawe, główny bohater to gimbus/licealista, a wątków szkolnych prawie, że nie ma. Nie ma zapuszczonego klubu szkolnego czy ostatnich zawodów dla starszych roczników – NIC TAKIEGO! Świetna decyzja!
Dlaczego "okruszki"? Bo kliknij: ukryte cała reszta obsady – trenerzy, „rywale”, partnerki – wszyscy w jakimś stopniu wspierają głównego bohatera. A oprócz tego mają swoje życie, swoje prywatne kariery, swoje problemy – cała obsada super!
Bardzo mi się niedowidząca babcia głównego bohatera podobała. Już nie widziała zawodników sumo podczas transmisji, więc wnuczek musiał komentować walki specjalnie dla niej.
Okruszki to mamy nawet do kwadratu bo w drugiej części serii, gdzie sportu/zawodów niby sporo, ale przyćmiewa wszystko problematyczna partnerka. Takie trudne sprawy wyszły niestety. Nowa postać jest wiarygodna w tym jaka jest, ale całość wypadła męcząco.
Druga cześć serii i te problemy kliknij: ukryte z dopasowaniem nie podeszła. Naprawdę byłem zmęczony ilością dramy/kłótni/łez. Ale z drugiej strony pokazano takie niuanse jak ważne są stroje, podstawy, ile błędów się ciągle popełnia – twarde zejście na ziemie, a to niskiej rangi zawody.
Dodatkowy minusik za bardzo obszerne flashbacki o Akirze (partnerka Chinatsu z młodości) i Kugimiyamie (rywal z tej części sezonu). A jak już się zgrali to niemal metafizyka wjechała w umyśle głównego bohatera… Przedobrzyli ;)
Zakończenie. kliknij: ukryte Wygrali to wygrali, dopasowali się w końcu, nie ma co drążyć tematu.
Graficznie wyjątkowo mi siadło od samego początku. Powyginane do przesady sylwetki, rzęsy bujne, sporo grymasów na twarzy, dużo mimiki. Oryginalnie i ładnie!
Pierwszej części nawet 9 bym dał, ale całościowo wychodzi naciągane 8. Mimo zjazdu pod koniec szkoda, że to już koniec.
Do odcinka11ego i później
Po drugie wpływ, jaki jeden człowiek ma na życie innych ludzi – niczym sieć naczyń połączonych.
Samo anime dzieli się dla mnie na część do 11ego odcinka i później. Pomijając kreskę, do której długo się przyzwyczajałam, oraz przesadną ekspresję mimiczną/ułożenia i rysunki ciał – to sympatyczni bohaterowie sprawili, że w momencie zakończenia odcinka 11ego chciałam wystawić aż 8‑9/10
Wprowadzenie kolejnej postaci wzbudziło we mnie niestety sporo irytacji, która towarzyszyła mi niemal do końca.
A jednak nadało to serii wymiar bardziej realistyczny.
Stąd jedna zaleta (przyjemność z oglądania historii) zmieniła się w inną (docenienie realizmu).
Jedynie zakończenie nie spodobało mi się. Wolałabym drugą wersję zdarzeń.
Ogólnie polecam, szczególnie tym osobom, które docenią tu warstwę obyczajową. A użyte środki wyrazu (niestandardowa grafika i artystyczne przedstawienie stanów wewnętrznych) nie będą przeszkodą.
Ciekawa seria, której realizm i artyzm dojrzewa z czasem.
Czy to jest seria sportowa?
A jednak bardzo dobre
Fabularnie anime proste – taniec towarzyski jako nowy sens życia bohatera i jego stopniowa ewolucja, ale przyjemnie było w to brnąć i poznawać kolejne mini‑historię. Postaci sporo, o ile Tatary nie znosiłem za jego pipkowatość, to w ciągu trwania odcinków wiele się zmieniło. Chi‑chan irytowała mnie prawie do końca, ale postać wiarygodna i to się ceni.
Anime ma mnóstwooo flasbacków, retrospekcji, wywodów różnych osób, przemyśleń, opowieści, itp. i to dzięki nim można było przeciągnąć sezon aż do 24 odcinków. Niby nadało to klimat i pozwoliło dłużej cieszyć się historią, a także wczuć się w bohaterów, w ich wnętrza, niemniej chwilami strasznie nudziło.
Ale Ballroom e Youkoso zrobiło przede wszystkim coś wyjątkowego – zrobiło z dość niszowego tematu tańca towarzyskiego dzieło, które bardzo przyjemnie się oglądało.
Ballroom e Youkoso
Dziękuję ;)
Ode mnie 8/10, choć przyznam, że wahałam się czy by nie dać 7, ale ostatnie sceny mnie bardzo rozczuliły.
walcem...
Dobra sportówka ma dla mnie ten szczególny element, który sprawia, że nie obchodzi mnie cała reszta… albo nie tyle „nie obchodzi”, co przechodzi na drugi plan. Otoż dobra seria sportowa w moim przypadku zachęca mnie do spróbowania tego co główny bohater. Przy „Baby Steps” miałam ochotę pójść na kort i popróbować jak to się robi. Gdy oglądałam znienawidzoną przez siebie siatkówkę w „Haikyuu” nagle miałam ochotę wziąć do ręki piłkę i nakłonić jakichś ludzi by ze mną zagrali…
Co by nie mówić o BeY… zapisałam się na kurs tańca towarzyskiego. Tak jakoś wyszło ^///^
Główny bohater jest trochę wkurzający, rysunek postaci jest specyficzny… mnie najbardziej przeszkadzały usta – te krechy… Wygięte do granic możliwości ciała nie były zbyt piękne ani realistyczne. Przebitki artystyczne (czworonożne wrażenie Tatary) były paskudne.
Ale fabuła była nawet niezła. Zawody, taniec… Nic zbędnego. Odrobina pobocznych historii. Jakoś tak się działo, że i tak cieszyłam sie na każdy odcinek i nie miałam poczucia ani dłużyzn, ani że jest nudno. Do końca mi się podobało.
Jak to się stało? To ja nie wiem. Ale mimo, że od początku miałam do tej serii jakieś ale, to podobało mi się :)
Postaci były całkiem fajne i na ich relacje (zwłaszcza pod koniec) patrzyło się z sympatią.
Jakby poszedł II sezon – oglądałabym
Po 11 odcinkach
MakoxTatara
+ do postaci
Dość słabe
Może zacząć od strony technicznej? Cóż, na forach twierdzili, że anime ma ciekawą, dynamiczną i bardzo 'kreskówkową' grafikę. W zasadzie nie można temu zaprzeczyć, ale należy dodać kolejną cechę – brzydką. Nie wiem, być może to subiektywna opinia, ale od strony graficznej anime prezentuje się słabo. Przez cały czas dręczyły mnie wszędobylskie zatrzymywania klatek i animacji, dziwne pauzy, totalnie nijakie tła. Ponadto, sceny tańca, które okropnie mnie drażnią: 5sek miernego, w ogóle nie szczegółowego ruchu, i 20sek retrospekcji bohaterów nad tym, jak cudowne i wspaniałe jest to. Śmiech na sali (dosłownie). A już kończąc na animacji, kreska sama w sobie daje radę. Bohaterowie wykonani dość solidnie, z jednym, bardzo ważnym wyjątkiem – szyja. Nie wiem co mieli na myśli tworząc je takie długie, ale wygląda to nie dość, że w cholerę nierealistycznie, ale miejscami śmiesznie a nawet obrzydliwie. Podobnie pot, który dosłownie wylewa się z ekranu – owszem, jest obecny w tańcu, ale po co aż tak go ukazywać? O muzyce nie mam zdania, ale wydaje mi się że nie ma z nią problemu (chociaż nadal nie wiem jak można tańczyć do 5'sekudnowych kawałków lol)
Główny bohater lekko irytujący, dziwny (czasami pewny siebie, czasami nie, dziwne to) ale jest to sprawa zmienności jego charakteru – zgaduje że taniec zmieni jego światopogląd, i w czasie trwania anime będzie można zaobserwować jakąś pozytywną metamorfozę. Podoba mi się Sengoku, konkretny człowiek na konkretnym stanowisku nauczyciela, mentora i autorytetu.
Prawdopodobnie obejrzę do końca, bo oprócz kreski, historia zapowiada się wbrew pozorom ciekawie.
Po 3 epkach
No i bohater‑geniusz, który nie zna podstaw, nie jest zbyt wysportowany, ale potrafi ślicznie zatańczyć (tyle chociaż, że nie idealnie) bo podpatrzył ruchy innego gościa? To już Tsukushi z Days ze swoim bieganiem był lepszy i bardziej naturalny.
Pierwszy odcinek był fajny, naprawdę mi się podobał. Od drugiego zaczęła się jazda w dół i to niestety w każdym aspekcie. Bo abstrahując od poziomu sportowego, nawet humor zaczął był mocno niestrawny…
Nic mnie przy tym nie trzyma, więc nie mam zamiaru się nadal z tym męczyć. Po tych wszystkich zachwytach osób znających mangę, liczyłam na znacznie więcej niż kolejną przeciętną shounenową sportówkę z irytującym bohaterem, który (za)szybko robi się ponadprzeciętnie dobry.
Mimo wszystko, czekam na drugi odcinek, a jak po nim będzie jeszcze gorzej, to podziękuję za kontynuację.