Komentarze
Vatican Kiseki Chousakan
- komentarz : Coś tam takiego jest : 13.06.2018 23:46:38
- komentarz : I. : 1.10.2017 18:03:07
- komentarz : Cintryjka : 1.10.2017 00:02:42
- Re: suplement do recenzji : Otak : 26.09.2017 21:57:19
- suplement do recenzji : tamakara : 26.09.2017 08:06:19
- Re: Odcinek 9 : Grisznak : 2.09.2017 22:45:00
- Odcinek 9 : I. : 2.09.2017 16:13:47
- Re: .... : Nikka : 21.08.2017 18:23:28
- komentarz : Grisznak : 21.08.2017 15:43:03
- Re: .... : Grisznak : 21.08.2017 15:40:23
Największym kiczem do tej pory jest dla mnie ojciec Julia. No matko, chciałabym zobaczyć takiego w realu.
Za dużo cudów jak na te 3‑4 pierwsze odc, w dodatku nagle jakoś wszystkie przypadły na przyjazd głównych bohaterów :/ To trochę irytujące, choć sam pomysł na nie jak dla mnie był dobry. Zasmuciły mnie również błędy twórcy dotyczące ukazanych wydarzeń, choć np. niedoszły egzorcyzm pozytywnie mnie zaskoczył swym wykonaniem. Idealnie to to nie było, ale po Niebieskim Egzorcyście aż miło popatrzeć było. Kolejnym minusem są schody na dół. Trochę kreatywności, a nie ta sama skrytka dwa razy!
Nasi książule są nad wyraz edukowani, co strasznie rzuca się w oczy, jednak doceniam pomysł na wyedukowanych święcenników. Taki ojciec Mateusz, tylko ciekawszy.
Ogólnie najbardziej bałam się przed seansem, że będzie gejoza i czyste herezje i planowałam tylko zerknąć, z czystej ciekawości. No i cóż, siedzę w tym już drugi dzień i mam pozostać do końca. Uwielbiam Roberto, już nawet za sam fakt jego niesamowitych zdolności przy prasowaniu. Ma ciekawą historię, jest człowiekiem o dużej wierze i ogólnie od początku jakoś mi się spodobał. Sprawia wrażenie człowieka, z którym można przeprowadzić długą i ciekawą rozmowę. Serio, chciałabym takiego znajomego :<
Ending w ogóle nie przyciągnął mojej uwagi, opening trochę zajeżdża kiczem, ale ostatecznie i tak śpiewam sobie refren, nawet wpada w ucho.
Podsumowując, anime ma swoje wady i to nie mało, ale w żadnym wypadku nie żałuję, że je zaczęłam. Dobrze się bawię podczas oglądania, nawet wyłapując nieścisłości. Kilka momentów sprawiło, że z nerwów zaczęłam gadać do ekranu, co robię, gdy naprawdę przeżywam to, co widzę. Widziało się gorsze rzeczy, a watykańscy księża jak najbardziej mają u mnie plus.
suplement do recenzji
To nie hincenie jest problemem tej produkcji. Hincenie to wręcz najlepsze, co można tu zobaczyć! (o wiele ciekawszy materiał, niż hitorijimie mai hiiro z tego samego sezonu). Problemem są dziury w scenariuszu i ogólna głupota tegoż :D :D :D
wspominam w recenzji o pseudoreligijnym bełkocie, myśl ta wymaga rozwinięcia.
bohaterowie rozmawiają ze sobą w sposób straszny. nie jak teologowie po studiach, brzmią jakby dorwali się w Biblii i wymieniali się randomowymi cytatami, które akurat trochę pasują. I to brzmi tak strasznie sztucznie. Zero interpretacji, zero myślenia. i cuda, oh te cuda
kliknij: ukryte zakonnica w ciąży przytacza słowo w słowo tekst zwiastowania z Ewangelii. Nikt jej tego nie mówi. Nikt się nie zastanawia, że ciut za mało wkładu własnego w tej historii? Zamiast ją przycisnąć, by podała szczegóły. Zamiast podesłać jej psychiatrę, by ją zdiagnozował… Zamiast przyznać, że jeśli uznamy nawet ewentualność prawdziwości tej opowieści, to taka trochę herezja z naszej strony. Może, co? Nie! Dziewczyna nie wygląda, jakby kłamała… No na litość boską :D Tutaj wypada tylko wstawić obrazek z eksplodującą głową… Dlaczego w ogóle bohaterowie poświęcają na to czas? Gdyby nie udawali katolickich księży, to jeszcze miałoby to jakiś sens, ale niestety nie ma. Inaczej mówiąc: wyborem szkieletu fabularnego seria odbiera sobie sens. Ot, klasyczny strzał w stopę.
Pośmiać się można, ale to chyba miało być na poważnie…
kliknij: ukryte Muszę jeszcze napisać, że epizod z latającymi nazistami był bardzo mocnym wstępem dla serii, jednak akt afrykański przebija wszystko. Spójrzmy. Nasi dwaj egzrorcyści‑hobbyści wybierają się do Afryki. Zamiast ubrać się w jakieś krótkie gacie + koszule z koloratkami, jak rozsądek podpowiada, zapitalają na równik czy gdzie tam w swoich czarnych cosplayowych płaszczykach. Na miejscu udają się do rozległego kompleksu świątynnego w bramie którego wita ich dwóch braciszków. Braciszkowie biorą walizki gości i… wszyscy udają się do kościoła, gdzie świetlisty Julia w bieli (swoją drogą Obatala jak malowanie, jeśli to było specjalnie to wow, tylko czy twórcy naprawdę mogli spodziewać się, że ktoś to wyłapie?) powinien być może odprawiać mszę żałobną, ktoś tam podobno umarł, ale woli śpiewać arię. Po chwili rozmowy biedni czarni braciszkowie, jak na niewolników przystało, targają walizki gości do ich kwater. Wielki kompleks świątynny zamieszkuje zaledwie kilka osób a potencjalni parafianie przychodzą tam tylko, by się leczyć, prywatnie zaś praktykują swoją własną religię i rytuały. hmhmhm Jesteś na samym początku drogi misyjnej. Pójdziesz między miejscowych paść krowy i dawać świadectwo własnym życiem? Nie, walnij na ich ziemiach wielki ośrodek kultu i zamknij się w środku. Tak właśnie działają misjonarze… tylko, że nie. Jak chcieliście być lekarzami bez granic, to może trzeba było po prostu zbudować szpital? 8D
Ciekawa jest też kwestia węża. Jak już napisałam, wielki, murowany budynek z oszklonymi oknami i dachówką. Wąż przyczaił się w jednym z pokojów pod stołem i czekał kilka dni (?) na odpowiedni moment, by zaatakować. Po dokonaniu dzieła, ów wunsz, który spokojnie osiągnie 3 m długości i jest agresywną maszyną do zabijania, daje się odpędzić za pomocą książki i ucieka… choroba wie dokąd. Być może znika w niebycie. I nikt, nikt!! nie zainteresował się, skąd to jadowite bydlę się tam wzięło. Rozwiązanie tej sprawy przychodzi dopiero w retrospekcji, kiedy bohaterowie wyjaśniają sobie sprawy, które powinny być im znane. WTF
I jeszcze ta wielka konferencja na rzecz uznania świętości ojca Johna. Wielka‑Konferencja‑Z-Tłumem‑Gapiów‑I-Dziennikarzami. Nie w Rzymie, tylko od razu tam na afrykańskim zadupiu. Jeden ksiądz vs jeden pisarz – starcie transmitowane na cały świat. Drodzy twórcy, co wyście palili? A na koniec, po wyjaśnieniu głównego wątku, zupełnie od czapy, dowalili jeszcze jakimś satanizmem w piwnicach. To było potrzebne. Tak bardzo. No jak cholera.
:D :D :D :D
I kiedy myślałam, że już nie mogą wymyślić nic „lepszego”... Przyszła końcówka. Na końcówce lałam łzy rzęsiste. Naprawdę się popłakałam, wręcz się zanosiłam, tyle radości mi dostarczono. Taki wtf, taki random, takie cuda na kiju się tam wyprawiają, że prawie mam ochotę zmienić ocenę na 10/10… lol nic się tu nie trzymało kupy. NIC xDDD
to anime jest tak okropnie złe! nie mogłam przestać się cieszyć…
Odcinek 9
Trupy, narkotyki, naziści, czarna magia, szósteczki, a ja oglądam każdy odcinek z wyszczerzem godnym Jokera.
Główni bohaterowie po prostu są, kręcą się w kółko i się zdumiewają (a potem jest „łaaa, to już ostatni odcinek tej części, szybko trzeba upchnąć rozwiązania!”). Nie wiem, może ja się za bardzo śmieję podczas seansu, ale nie potrafię o nich napisać nic ponad to, że Roberto dobrze gotuje i uwielbia książki, a Hiraga ma młodszego brata i podobno jest genialny.
...A może jest coś ze mną tak źle, już tak jaoje mi mózg wygładziły, że nawet wielokrotne powtarzanie do mnie nie trafia :I'
Jedyna rzecz która mi się podoba (znaczy, tak bez złośliwości i wyśmiewania) to zapowiedzi – ja bardzo nie lubię jak zwykle twórcy wrzucają pocięte klipy z następnego odcinka.
Tutaj mamy wspólne siedzenie na kanapie, gwiazdy i ukwieconą łąkę. Wiem, że i te widoczki i te ich rozmowy: „Robeto, co tu się odjaniepawla w tym odcinku, ale na szczęście świetnie gotujesz” „wieją gejem”, ale to jest taki mój uspokajacz na otarcie łez po seansie (zwłaszcza, że zwykle odcinki kończą się tak: [link] )
...A to miał być tylko krótki komentarz o tęczy… :I
Ale tak, gdyby ta seria nie wiała tak bezczelnie gejem, to byłaby cudowną, choć oczywiście niezamierzoną parodią rzeczy w stylu „Kod Leonarda DaVinci” i tego rodzaju bredni. Mamy tu cudowny przegląd głupawych teorii (teraz mamy murzyńskich diabolistów – ciekawe, czy zaraz się okaże, że to voo doo…), ale zniewieściały ksiądz masochista śpiewający sopranem i puszczający oko do głównych bohaterów to już wyższy level.
Zdecydowanie, trainwreck sezonu.
....
A tak poważnie, to nie przestaje mnie śmieszyć podejście Japończyków do duchownych katolickich – ksiądz musi być bishem po 20, najlepiej jak sutannę założy jeszcze przed pełnoletnością. Dwóch takich zajmuje się sprawami sprawdzania czy dane doniesienia są faktycznymi cudami, nie no, zawsze byłam przekonana, że to są w oczach wiary i kościoła poważne rzeczy, więc i doświadczeni duchowni z wieloletnim stażem powinni być za to odpowiedzialni, ale to tylko anime.
Dodatkowo z każdym odcinkiem nie mogę pozbyć się uczucia, że dwóch głównych księży‑bohaterów jest po prostu parką kochającą się ponad wszelkie przeciwności losu.
Serio, naprawdę księża i kościół w oczach Japończyków są tak atrakcyjnym tematem na klimaty BL?
Mam wrażenie, że jakby anime od razu było otagowane jako BL i zamiast duchownych mielibyśmy zwykłych pogromców mitów rodem ze Scoobie‑Do to temu anime wyszło by to na lepsze.
Głównym problemem tego anime jest gadanie – wszyscy wokół o wszystkim gadają, powtarzając niektóre rzeczy po kilka razy, jakby zakładali, że widz jest idiotą (cóż, to seria kierowana do fujoshi, więc może coś jest na rzeczy…) i sam niczego nie zrozumie ani nie zapamięta.
Arrivederci Vaticano
Ja wysiadam. Mógłbym zostać i trochę się pośmiać, bo przy czwartym odcinku pozostało już tylko to, ale naśmiewanie się z czyjegoś upośledzenia jest co najmniej niegrzeczne.
LUL
Pomysł na Scooby‑Doo w klimatach Watykanu był bardzo fajny, ale czy naprawdę musieli robić z tego taki bezsensowny edgy syf? Taki fajny pomysł tak zmarnować… Brak mi słów.
Tak wiem, że to fikcyjna seria tworzona przez Japończyków, którzy znani są ze swego dystansu do wierzeń kultury Zachodu, ale naprawdę mi to wszystko nie gra ze sobą.
odcinek 2
dokładnie tak to musiało wyglądać! xD
ep1
CSI: Vatican
Jeśli ta seria okaże się dobra, będzie to cud sam w sobie wart dochodzenia.