x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Po niezwykle pozytywnej recenzji KiraKira na tanuku postanowiłem zapoznać się z Precure'ami. Jako, że bardzo lubię serie mahou shoujo skierowane do starszej widowni (jak Madoka czy Księżniczka Tutu) dla odmiany chciałem zerknąć jak wyglądają serie z tego gatunku robione rzeczywiście dla shoujo i, po cięższym starcie, zostałem absolutnie kupiony przez najnowsze odcinki…
Nie spodziewałem się po serii robionej dla małych dziewczynek tak dobrze prowadzonego rozwoju postaci (Lulu jest jednym z najlepiej napisanych robotów uczących się uczuć), bardzo dobrej reżyserii (Satou jest w formie, sceny z ostatniego odcinka jak rozmowa LuLu z przełożoną czy pojednanie koleżanek na ławce w parku były zrobione perfekcyjnie) czy w naturalny sposób prowadzonego romansu. Ta seria jest zbyt dobra na coś robionego po to, aby małe dziewczynki kupowały różowe tablety.
Zacząłem też KiraKira i po 7 odcinkach, chociaż początek był lepszy, nie widzę w tej serii tak wysokiego kunsztu (i maskotki dodające swoje -peko do każdego wyrazu są bardzo irytujące…). Zobaczymy jak się rozkręci. W każdym razie bardzo zainteresował mnie rozstrzał w ocenie tych serii między ludźmi z Polski (Avellana i moi znajomi), a redditem. Jedni mówią, że KiraKira było świetne i są niechętni do Hugtto, a drudzy wręcz przeciwnie, że KiraKira jest bezbarwna a Hugtto to powrót do formy. Nie mając wcześniej styczności z cyklem skłaniam się ku drugiej opcji, ale z ostatecznym werdyktem muszę poczekać aż obejrzę oba te sezony w całości.
Mój pierwszy Precure
Nie spodziewałem się po serii robionej dla małych dziewczynek tak dobrze prowadzonego rozwoju postaci (Lulu jest jednym z najlepiej napisanych robotów uczących się uczuć), bardzo dobrej reżyserii (Satou jest w formie, sceny z ostatniego odcinka jak rozmowa LuLu z przełożoną czy pojednanie koleżanek na ławce w parku były zrobione perfekcyjnie) czy w naturalny sposób prowadzonego romansu. Ta seria jest zbyt dobra na coś robionego po to, aby małe dziewczynki kupowały różowe tablety.
Zacząłem też KiraKira i po 7 odcinkach, chociaż początek był lepszy, nie widzę w tej serii tak wysokiego kunsztu (i maskotki dodające swoje -peko do każdego wyrazu są bardzo irytujące…). Zobaczymy jak się rozkręci. W każdym razie bardzo zainteresował mnie rozstrzał w ocenie tych serii między ludźmi z Polski (Avellana i moi znajomi), a redditem. Jedni mówią, że KiraKira było świetne i są niechętni do Hugtto, a drudzy wręcz przeciwnie, że KiraKira jest bezbarwna a Hugtto to powrót do formy. Nie mając wcześniej styczności z cyklem skłaniam się ku drugiej opcji, ale z ostatecznym werdyktem muszę poczekać aż obejrzę oba te sezony w całości.