Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,80

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 40
Średnia: 6,72
σ=1,55

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Uma Musume: Pretty Derby

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2018
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ウマ娘 プリティーダービー
Postaci: Anthro, Idolki, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Gra (inna); Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Nawet nie chcę wiedzieć, jak w świecie tego anime wygląda jeździectwo…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

To było chyba dwa albo trzy lata temu. Cygames, japoński wydawca gier, znany głównie dzięki internetowej karciance Shingeki no Bahamut, zekranizowanej później jako anime, puszcza do sieci zwiastun nowej produkcji. Gdy go ujrzałem, z miejsca zadałem sobie pytanie – kiedy anime. Było bowiem więcej niż pewne, że Uma Musume doczeka się adaptacji, kwestią sporną zaś – kiedy to nastąpi. Nie ulegało wątpliwości, że zaopatrzone w końskie uszy i ogony oraz kolorowe wdzianka dziewczyny, ścigające się na trawiastym torze, a potem dające taneczno­‑muzyczne popisy na scenie, podbiją serca graczy telefonicznych.

Minął jakiś czas, najpierw zapowiedziano oczekiwaną ekranizację, a chwilę później ukazał się zwiastun. I trochę powietrza ze mnie uszło, bowiem wszystko wskazywało na to, że główną bohaterką z pewnością nie będzie ta koniodziewczynka, która wyglądała najbardziej interesująco w zwiastunie gry. Gorzej – wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że znowu na czele radosnej czeredy postawią postać, której nie da się nie lubić, czyli zupełnie nijaką. Doświadczony bolesnymi przeżyciami z ekranizacji KanColle, gdzie taką rolę spełniała pozbawiona wyrazu Fubuki, byłem pełen złych przeczuć. Jak dobrze, że moje przeczulenie okazało się bezzasadne, a Special Week okazała się jedną z najbardziej pogodnych i porywających głównych bohaterek w tego typu produkcjach.

Ale wpierw zastanówmy się, skąd dziewczyny­‑konie w świecie pełnym ludzi. Otóż, jak wyjaśnia narrator we wstępie, czasem się takie rodzą w wyniku niepokalanego poczęcia, z duszą konia z innego wymiaru. Sprytnie, przy takim założeniu logicznie myślący człowiek wie, do czego doprowadzi podważanie tak wyartykułowanych założeń świata przedstawionego. Mając więc tę kwestię za sobą, przenieśmy się na japońską prowincję, gdzie beztrosko, na zielonej trawce, od dziecka pasła się Special Week. Tak, przygotujcie się na wiele dziwnie brzmiących imion, później wyjaśnię, dlaczego. Spe­‑chan, tak bowiem zwracają się do niej przyjaciółki, ma dwie mamy. I nie, nie jest to element żadnej propagandy, a po prostu smutne zrządzenie losu, bowiem pierwsza mama koniodziewczynkę urodziła i się jej potem umarło™, a druga ją wychowywała. Marzeniem każdej klaczy (???) od dziecka jest udział w wyścigach koni (???!). Tak, takich z bramkami, na torze i z zakładami bukmacherskimi (czego w anime nie pokazano, ale bez hazardu wyścigi jakichkolwiek zwierząt, w tym ludzi, szybko przestałyby istnieć). Zachwycona telewizyjnymi relacjami z gonitw Special Week pakuje manatki i wyrusza do wielkiego miasta, by dać się uprzedmiotowić jako kobieta i koń zarazem. Zapisuje się do szkoły dla innych uprzedmiotawianych kobieto­‑koni i całą sobą poddaje się uprzedmiotawiającej propagandzie, w myśl której bieganie po torze jest ostatecznym celem życia każdej klaczy. A biega się po to, by dostąpić zaszczytu solowego występu muzyczno­‑tanecznego na scenie. Zwyciężczyni gonitwy wciela się bowiem w rolę idolki, a trybuny w wymachującą w rytm muzyki świecącymi przedmiotami publikę. Jeśli więc przegrałeś całą wypłatę, obstawiając na nie tego co trzeba konia, nie martw się, na pocieszenie możesz podziwiać radosny pysk ślicznie wystrojonej klaczy, która cię tej wypłaty pozbawiła. A potem, wzorem tradycyjnych japońskich wartości, powiesić się w lesie u stóp góry Fudżi, bo właśnie straciłeś ostatnią szansę na spłatę pożyczki zaciągniętej u yakuzy. O gangsterach też sobie porozmawiamy, spokojnie.

Special Week jeszcze w drodze do nowej szkoły zahacza o tor, gdzie akurat miała miejsce gonitwa z udziałem Silence Suzuki, która po prostu rozgromiła rywalki. Nasza bohaterka jest tak zachwycona tym pokazem, że postanawia dorównać starszej koleżance. Przy okazji pada ofiarą napastowania przez trenera jednej z końskich drużyn i, chyba cierpiąc na syndrom sztokholmski, do niej wstępuje. Poznaje tam inne klacze: Daiwa Scarlet, Gold Ship i zdecydowaną ulubienicę Europejczyków na wschód od Wisły, Vodkę. To z pewnością o niej śpiewała kapela Baciary, pytając retorycznie, kto jest w stanie przejść przez życia bez pomocy wódki. Chwilę później, ku zaskoczeniu wielu, do radosnej i, na pierwszy rzut oka, niezbyt poważnie myślącej o gonitwach hałastry dołącza Silence Suzuka, dla której reżim treningowy w poprzednim zespole okazał się zbyt wielkim ograniczeniem. Nawiasem nadmienię, że Suzuka rzeczywiście do rozmownych nie należy. Tym sposobem Team Spica rośnie w siłę.

I biegają, ścigają się, ganiają. Szybciej, dalej, mocniej. Ale czynią to zgodnie z pewnym kluczem. Nie sposób oczywiście posądzać polskich widzów o to, by z miejsca zauważyli wszystkie subtelności i nawiązania do japońskich wyścigów konnych, lecz nie bez powodu bohaterki noszą imiona rzeczywiście istniejących ogierów. Z mniejszymi lub większymi aberracjami losy dziewcząt toczą się podobnie do ich historycznych odpowiedników z przełomu XX i XXI wieku.

I tu zaczyna się problem. Przecież japońscy fani w mig wszystko erotyzują. A nazwy koni są także nazwami handlowymi, a ich właścicielom nie podoba się, że ktoś rysuje zboczone (albo gorzej) rysunki dziewcząt o takich samych imionach jak ich podopieczni. Jeden z producentów zaapelował nawet do fanów, by zaprzestali rysowania erotycznych scenek z udziałem bohaterek Uma Musume. Nie dziwię mu się, zważywszy na to, że za wyścigami konnymi w znacznym stopniu stoi mafia. Zgadnijcie, czy fani potulnie posłuchali…

Czy w takim razie dziewczęta są skazane na sukces? Niekoniecznie. Należy pamiętać, że Uma Musume: Pretty Derby to seria sportowa i pod tym względem sprawdza się całkiem dobrze. Przede wszystkim bohaterki rzeczywiście się ścigają, ćwiczą i poprawiają wyniki. Special Week, jako początkujący koń wyścigowy, musi włożyć w swój sukces sporo pracy, innym dziewczętom zwycięstwa też nie przychodzą ot tak. Między kolejnymi gonitwami i seriami treningów następują chwile rozluźnienia, a dobry humor ferajny z Team Spica udziela się też widzowi. Nie wszystko idzie jak po maśle i nie wszystko podąża za historycznym schematem. Czy przed seansem należy przeczytać wszystkie artykuły o wyścigach konnych na japońskiej Wikipedii? Można, ale nie trzeba, wystarczy mieć mgliste pojęcie o losach dziewcząt. Oczywiście wtedy widz gubi wiele smaczków i podtekstów, ale nie da się być specem w każdej dziedzinie. Faktem jest, że pewne przywary pierwowzorów zostały przerzucone na bohaterki i w oparciu o to, po części, skonstruowano ich osobowości. Te są proste, podobnie jak cele życiowe. Właściwie najwięcej można napisać o Special Week, jako głównej bohaterce. Jej motywem przewodnim jest w zasadzie wspinanie się po szczeblach kariery, zaliczając częste potknięcia i upadki. Dziewczyna uczy się, że sama determinacja to zbyt mało. Jej starania stymulują jednak rozwój Suzuki, która, chociaż jest faworytką, to też nie ma łatwo. Przyjaźń między obiema dziewczynami popycha fabułę do przodu. Pozostałe dziewczęta stanowią tło – nie można rzec, by miały charaktery, raczej wykazują pewne cechy osobowości, za które je lubimy lub nie. Dzięki temu relacje między postaciami nabierają życia i jednocześnie seria nie zmienia charakteru na typową obyczajówkę.

Na pochwałę zasługują projekty postaci, oczywiście również odnoszące się do barw zakładanych przez dżokejów czy ozdób noszonych przez prawdziwe konie. Przede wszystkim jednak dziewczyny mają pokaźną garderobę, co zawsze doceniam. Do dyspozycji mają mundurki szkolne, stroje na WF (dresy i fetyszystyczne buruma), a z okazji wyścigów wysokiej rangi także urocze pokazowe wdzianka i wreszcie kreacje sceniczne. Sporo tego. Do tego trzeba dodać indywidualny wygląd każdej (tak, każdej) klaczy wykraczający poza odmienną fryzurę czy kolor włosów. A także detale jak podkowy na butach. A jeszcze dziewczyny w scenach obyczajowych, poza szkołą, noszą modne ciuchy wedle własnego upodobania. Albo przyzwyczajenia, bowiem pochodząca z Hokkaido Spe najczęściej po domu chodzi w ogrodniczkach.

Kolejną sprawą jest dynamika wyścigów. Te nie dłużą się, nie miałem poczucia, że szybciej przeszedłbym te półtorej czy dwa kilometry na kolanach. Bohaterki skupiają się na biegu, a nie na rozmowach w trakcie (te właściwie nie istnieją). Ponadto, o ile z perspektywy bohaterek wszystko odbywa się super szybko, tak z punktu widzenia obserwatora dziewczęta nie osiągają niemożliwych prędkości, oczywiście jeśli założyć, że są końmi wyścigowymi.

Na pochwałę zasługują także żywe tła. Nie są przesadnie artystyczne, raczej proste, ale wciąż nie ubogie, pełne ruchu w tle. Przy czym ludzie na dalszym planie to zazwyczaj modele CG (ale nie rzucają się w oczy), z kolei wszystko blisko widza jest już rysowane. Podobnie sprawa ma się z gonitwami – z dalekiej perspektywy animatorów rysunkowych zastąpili cyfrowi koledzy, ale jednak to ci pierwsi dali popis w kluczowych momentach i zbliżeniach, tworząc odpowiednią dynamikę.

Spotkałem się z głosami, że Uma Musume nie jest dobrą serią sportową. Ja jednak uważam inaczej – w gonitwach czuć udzielające się widzowi napięcie. Nawet komentatorzy zamiast, jak to zwykle bywa, irytować, budują atmosferę. Jedynym niesmakiem jest ostatni odcinek, który rzeczywiście niweczy skrzętnie budowany obraz anime o sporcie. Trudno, przynajmniej zawarto w nim ładny występ sceniczny. Jeszcze kończąc, skoro już o tym wspomniałem – chciałoby się, by idolkowych wstawek było więcej, ale wtedy pewnie zaburzone zostałyby proporcje między sportowym napięciem a dniem powszednim, dającym wytchnienie zarówno bohaterkom, jak i widzowi.

Slova, 7 sierpnia 2018

Recenzje alternatywne

  • Grisznak - 23 sierpnia 2018
    Ocena: 7/10

    Miały być konio­‑lesbijko­‑sprinterko­‑idolki, a co wyszło? Zaskakująco normalna i udana lekka seria sportowa. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: P.A. Works
Autor: Cygames
Projekt: Yousuke Kabashima
Reżyser: Kei Oikawa
Scenariusz: Akihiro Ishihara, Masafumi Sugiura
Muzyka: Utamaro

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Uma Musume: Pretty Derby - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl