Anime
Oceny
Ocena recenzenta
8/10postaci: 10/10 | grafika: 8/10 |
fabuła: 5/10 | muzyka: 4/10 |
Ocena redakcji
brakOcena czytelników
Kadry
Top 10
Asobi Asobase
- Asobi Asobase -workshop of fun-
- あそびあそばせ
Słodkie, acz mało normalne dziewczęta robią coś pozornie słodkiego w chmurze szaleństwa i groteski.
Recenzja / Opis
Są takie serie, które trudno jest ocenić. Tytuły na tyle nietypowe w swojej niezwykłości, że chciałoby się w recenzji rzucić banałem typu: „jeden obraz wart jest tysiąca słów”. I z takim właśnie tytułem się teraz zamierzam zmierzyć.
Asobi Asobase pozornie wpisuje się w schemat serii komediowych typu „słodkie dziewczęta robią słodkie rzeczy”. W tym jednak przypadku wrażenie jest złudne. Fakt, bohaterki słodkie bywają. Szczególnie niejaka Olivia, która jest Japonką amerykańskiego pochodzenia. Ale. Trudno tę serię, a już szczególnie lwią część gagów w niej zawartych, nazwać słodką. Perypetie „Klubu Przyjemności”, który tworzą wspomniana Olivia i jej przyjaciółki, Hanako i Kasumi, mają przeważnie… Bardzo groteskowy, miejscami wręcz naturalistyczny wydźwięk.
Fabuły jako takiej tu nie ma. Każdy odcinek składa się z kilku krótkich, przedstawiających perypetie nietypowych nastolatek epizodów, ale przeważnie próżno szukać spinającej je konkretnej klamry fabularnej. Znaczy, bywają epizody, w których przedstawione wydarzenia mogą wynikać z czegoś, co zdarzyło się w poprzednim odcinku, ale są to raczej potwierdzające regułę wyjątki niż spójna, realizowana z odcinka na odcinek wizja. A tematyka samych odcinków… Cóż, motywy przewodnie są w gruncie rzeczy normalne. Potyczki ze szkolnym samorządem. Tymczasowa opieka nad dzieckiem. Wymyślanie i wypróbowywanie nowych gier i zabaw. Egzaminy. Ot, standard. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, a to, co z pozoru normalne, przefiltrowane przez klimat tej serii normalne być przestaje. Nie chcę tu rzucać spoilerami, ale obejrzyjcie, czytelnicy drodzy, choćby pierwsze dziesięć minut pierwszego odcinka. Zobaczycie – zrozumiecie.
Pokręcone anime wymaga także pokręconych postaci. W końcu bez nich traciłoby swoje pokręcenie. I tak, znów bez zbędnych szczegółów, mamy blond idiotkę Olivię o małym rozumku i przeciętnych wynikach w nauce, która dzięki swojemu brakowi szczerości i urodzie, uchodzi za ekspertkę od angielskiego. Mamy Hanako, która ma świetne wyniki w nauce i kompletny chaos we łbie. Oderwana od rzeczywistości i pełna obsesji, staje się głównym źródłem groteski tej serii. W tym ostatnim pomaga jej lokaj, który potrafi na zawołanie strzelać laserem z tyłka. Tak, nie regulujcie monitorów, on naprawdę strzela laserem z tyłka. No i wreszcie pozornie spokojna i normalna Kasumi. Też noga z angielskiego, w dodatku mająca traumę związaną z zakładami i fobię wobec facetów. Z tym ostatnim wiąże się zresztą mroczna tajemnica, ale o tym sza. Poza powyższymi zobaczymy jeszcze niespełnioną uczuciowo i zahukaną opiekunkę klubu, wyraźnie kopniętego nauczyciela japońskiego, istnego babochłopa, przewodniczącą samorządu szkolnego z zacięciem sadystycznym i pokręcony klub okultystyczny. A to jeszcze nie wszyscy.
Tak. W sumie wszystko się tutaj wyróżnia, włącznie z kreską i animacją. Te, w chwilach, nazwijmy to spokojnych, kojarzyły się mi z ręcznie rysowanymi i ożywionymi ruchem pastelowymi planszami o ubogich, lub wręcz nieobecnych tłach. Niezbyt szczegółowe projekty postaci, pełne uproszczeń i niekiedy celowych braków, potrafią nieoczekiwanie nabrać ponurych, wręcz turpistycznych barw i form. Te ostatnie wykorzystywane są w bardzo częstych scenach super‑deformed, i chwilami widz może się czuć, jakby oglądał jakiś horror. Te przeskoki od surrealizmu do sennego koszmaru świetnie wpisują się w ten tytuł i znacząco budują jego klimat. Ten niebiańsko‑piekielny kontrast oddają nawet opening i ending. Pierwszy składa się z radosnych i sielankowych scenek z głównymi bohaterkami okraszonych miłą i sympatyczną piosenką. Natomiast ending to stylizowana na metalowy koncert scena z postaciami wyglądającymi jak mroczne bazgroły kilkulatka.
To wszystko sprawia, że powyższy tytuł bardzo trudno komuś konkretnemu polecić. Jest zwyczajnie pełen kontrastów. Z jednej strony sporo tutaj niezłego humoru i licznych, mniej lub bardziej oczywistych odniesień do starszych i nowszych anime i filmów, także tych zachodnich. Z drugiej, miejscami anime przypomina majaki szaleńca, który zapomniał wziąć przydzieloną mu porcję tabletek „na głosy w głowie”. Do tego dominuje w nim humor zdecydowanie czarny i podszyty niewybredną erotyką. Jeśli już miałbym to jakoś obrazować… Wyobraźcie sobie pierwszy sezon Nisekoi z jego pokręconą grafiką i humorem, zmieszany z ponurą atmosferą i surrealizmem Mahou Shoujo Madoka Magica. Doprawcie to szczyptą erotycznych wtrętów z jakiegoś B Gata H Kei. Wtedy będziecie mieć mniej więcej to, co zawiera ta seria. Seria jest stanowczo dziwna i pokręcona, ale jeśli spodoba się wam to, co zobaczycie w odcinku pierwszym, to śmiało oglądajcie dalej. Choć zalecam dawkować sobie po jednym odcinku.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Lerche |
Autor: | Rin Suzukawa |
Projekt: | Keiko Kurosawa |
Reżyser: | Masaru Kinome, Seiji Kishi |
Scenariusz: | Yuuko Kakihara |
Muzyka: | Masato Kouda |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Asobi Asobase - wrażenia z pierwszych odcinków | Nieoficjalny | pl |