Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 10/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,50

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 72
Średnia: 8,07
σ=0,93

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (moshi_moshi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Haikyuu!! To the Top

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2020
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ハイキュー!! TO THE TOP
Gatunki: Sportowe
Widownia: Shounen; Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Dla Kruków nadszedł czas rozłąki; jak poradzą sobie Hinata i Kageyama bez wsparcia kolegów? Kilka słów o tym, dlaczego nasze „ptaszki” powinny trzymać się razem.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Po zakończeniu eliminacji drużynę Karasuno czeka mnóstwo pracy – pokonanie Shiratorizawy to zaledwie pierwszy krok na drodze po mistrzostwo. Jednak niespodziewane zwycięstwo nad najlepszą drużyną w Japonii zwraca uwagę osób, które do tej pory nie interesowały się podupadłym szkolnym klubem. Nieoczekiwanie Karasuno otrzymuje dwie propozycje nie do odrzucenia. Po pierwsze, Kageyama dostaje zaproszenie na obóz treningowy dla kandydatów do młodzieżowej reprezentacji kraju. Po drugie, trener Shiratorizawy postanawia zorganizować podobny obóz dla najlepiej rokujących pierwszaków z prefektury i w związku z tym proponuje, by Tsukishima wziął w nim udział. Oczywiście, zarówno trener Ukai, jak i opiekun klubu, Takeda, zgadzają się na wyjazd chłopców. Zapytacie zapewne, co z Hinatą? Ano nic, jest zbyt „dziki” i niedoświadczony, by marzyć o reprezentacji, a trener Shiratorizawy nie lubi niskich zawodników i nie widzi w nim potencjału. Inna sprawa, że Hinata nie ma zamiaru tak tego zostawić, ponieważ czuje, że jeżeli nic nie zrobi, wkrótce zostanie w tyle za utalentowanymi kolegami z drużyny. Postanawia więc sam wprosić się na obóz do Shiratorizawy, czym wprawia w osłupienie wszystkich dookoła! Jego upór przynosi dosyć niespodziewane rezultaty – dostaje zgodę na udział w treningach, ale tylko jako chłopiec do podawania piłki… Cóż, darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, toteż Hinata wykorzystuje sytuację, szukając sposobu, by rozwinąć swoje siatkarskie umiejętności.

Każda informacja na temat ekranizacji Haikyuu!! to dla mnie powód do radości i nie inaczej było tym razem. Rzecz w tym, że wybrany fragment mangi jest specyficzny i nieco różni się od poprzednich, wypełnionych głównie oficjalnymi meczami i intensywnymi treningami. Przede wszystkim do tej pory duet Hinata­‑Kageyama był praktycznie nierozłączony, nawet słynna jednorazowa kłótnia była raczej krótkim epizodem (poza tym nie miała większego wpływu na intensywność rozgrywek). Tymczasem w przypadku Haikyuu!! To the Top przez niemal połowę serii widzimy głównych bohaterów osobno, na dodatek w otoczeniu innych ludzi niż drużyna Karasuno. Chłopcy trenują, ale w odmienny sposób niż miało to miejsce dotychczas, a ich trening niekoniecznie służy szlifowaniu nowej efektownej techniki. Są to naturalnie umiejętności bardzo potrzebne siatkarzowi, w przypadku Hinaty wręcz nieodzowne, ale na pewno nie tak zajmujące dla widza. Efekt jest taki, że pierwsza część odrobinę się dłuży, brakuje jej tej iskry, która sprawia, że każdy trening Karasuno to fantastyczne i zabawne widowisko.

Plusem wspomnianego epizodu jest możliwość przybliżenia widzom zawodników z innych drużyn. Obóz dla pierwszaków wypada pod tym względem bardzo dobrze – mamy okazję nie tylko lepiej poznać gracza, ale i zobaczyć, jak radzi sobie towarzysko. A że większość juniorów to jednostki urocze i sympatyczne, a przy tym niekoniecznie pozbierane, efekt końcowy bywa wyjątkowo zabawny. Nieco inaczej wygląda zgrupowanie kandydatów do reprezentacji – tutaj liczą się talent i doświadczenie. Chłopcy są dla siebie mili, ale wiedzą, że nie przyjechali zawierać przyjaźni. Poza tym z jakiegoś powodu na obozie dominują osoby ambitne i charakterne, co nie ułatwia kontaktów i nawiązywania nowych znajomości. Istotny jest fakt, że zarówno Kageyama, jak i Hinata po powrocie do Karasuno pokazują, że nie siedzieli bezczynnie. Być może zmiany w ich grze nie są tak rewolucyjne jak we wcześniejszych częściach anime, ale z punktu widzenia stabilności i jakości gry to ogromny postęp i wsparcie dla Karasuno.

Druga część anime obejmuje krótki trening i początek przygody na mistrzostwach. To zdecydowanie bardziej emocjonujący epizod, demonstrujący, jak duże postępy zrobili wszyscy zawodnicy. Poza tym, co tu dużo mówić, mecze w Haikyuu!! zawsze stały na wysokim poziomie, więc oglądanie kolejnych rozgrywek po dosyć długiej przerwie, to prawdziwa przyjemność. Tym bardziej boli, że twórcy zdecydowali się na tak dziwaczny podział materiału mangowego: mecze eliminacyjne Nekomy i Fukurodani zaprezentowano w osobnej serii OVA, podczas gdy byłyby wartościowym wypełniaczem w Haikyuu!! To the Top, a same mistrzostwa postanowiono podzielić. Dostaliśmy zaledwie przystawkę i obietnicę dania głównego za kilka miesięcy. W przypadku poprzednich części zakończenie wydawało się bardziej naturalne, kończyło jakiś etap w życiu drużyny Karasuno, tutaj jest ucięte – tak, jakby planowano serię dwusezonową, ale stwierdzono, że nie wystarczy czasu na zrealizowanie tak ambitnego projektu i ostatecznie ją podzielono. Po prostu nie da się ukryć, że to najmniej udana i dopracowana z odsłon Haikyuu!! (nie oznacza to jednak, że zła).

Jakiekolwiek dywagacje na temat bohaterów nie mają sensu, ponieważ ich osobowości nie przeszły żadnych rewolucyjnych zmian. Wszystkie metamorfozy wiążą się z rozwojem sportowym – Hinata zyskuje na spostrzegawczości, ale tylko na boisku. Za to Kageyama ponownie uwalnia pokłady despotyzmu, ale robi to z rozmysłem, w sposób kontrolowany. Przy czym, jak piszę, wszystkie te przemiany nie mają wpływu na życie prywatne bohaterów (tym bardziej że mają go bardzo niewiele). Natomiast nowe postaci pojawiają się na chwilę i znowu, postrzegamy je przez siatkarski pryzmat, ostatecznie wrzucając do wora z napisem „kolejni rywale Karasuno”. Taki już urok typowych serii sportowych. Tak naprawdę jedynym nowym bohaterem, który zapada w pamięć, jest rozgrywający Atsumu Miya. Kageyama poznaje go na obozie i chociaż chłopcy odnoszą się do siebie raczej grzecznie, widać, że współzawodniczą na każdym kroku. Miya sprawia wrażenie opanowanego i rozsądnego gracza, ale podobnie jak rozgrywający Karasuno, ma w sobie coś z despoty i wyraźnie lubi podporządkowywać sobie innych.

Jest jednak jedna zmiana, której nie da się nie zauważyć, a mianowicie kreska. Do tej pory animowane Haikyuu!! charakteryzowało się ładną, staranną i taką „okrąglutką” kreską. Tymczasem najnowsza seria postanowiła wrócić do źródeł, czyli nieco niedokładnej i bardziej kanciastej mangowej wersji. Przy okazji oberwało się też animacji, ale to inna historia. Wracając do zmian w grafice – odbiór kreski pozostaje bardzo osobistą sprawą, chyba że jest po prostu niechlujna i wyraźnie widać braki warsztatowe, co tutaj nie ma miejsca. Nie ukrywam, że wolałam poprzednią wersję, tym bardziej że mangę uważam za raczej słabą rysunkowo. Trudno było mi się przyzwyczaić do nowego Kageyamy i na pewno nie pomagał w tym wspomniany już spadek jakości animacji. W ogóle mam wrażenie, że Haikyuu!! To the Top robiono trochę na kolanie i po kosztach. Nie wiem, czy to zmęczenie ekipy, czy ktoś doszedł do wniosku, że fani i tak obejrzą, więc po co się starać? Na pewno nie jest to produkcja do końca przemyślana i zrealizowana równie sprawnie, co poprzednie.

Nie mam za to większych zastrzeżeń do oprawy muzycznej, chociaż wydaje mi się, że nie była tak różnorodna jak wcześniej. Z drugiej strony, mamy do czynienia z serią „przejściową”, więc liczba podniosłych, dramatycznych i efektownych scen jest mocno ograniczona, a filharmoniczne brzmienia niekoniecznie pasują do codziennych zajęć. Czołówka, czyli Phoenix w wykonaniu BURNOUT SYNDROMES, tradycyjnie już podkreśla nastrój anime i dobrze współgra z jego tematyką. Kolejna, przyjemna i dynamiczna piosenka, która niekoniecznie zostanie nam na dłużej w głowie. Seiyuu, w przeciwieństwie do rysowników, nadal są w formie i chyba wreszcie przyzwyczaiłam się do Hisao Egawy w roli trenera Ukaia. Chociaż mam wrażenie, że nadal szuka on złotego środka między swoim głosem i sposobem gry a wspomnieniem, jakie zostawił zmarły Kazunari Tanaka.

Twórcy Haikyuu!! To the Top mieli trudne zadanie, ponieważ ekranizowanej części mangi brak świeżości i przytupu poprzednich epizodów. Jest to przede wszystkim antrakt poprzedzający wielki finał – spokojny, wyważony i pozbawiony największej zalety, czyli duetu Hinata­‑Kageyama. Bo czego by nie mówić, osobno chłopcy nie robią odpowiedniego wrażenia. Do tego dochodzi niezbyt trafiona decyzja o zmianie kreski i widz czuje, że to jednak nie do końca to, na co czekał i miał ochotę. Oczywiście, dla mnie nawet słabe Haikyuu!! jest wyśmienitą rozrywką, zwłaszcza że nie zabrakło tu mnóstwa świetnego humoru, ale różnicę odczułam. Cóż, serię kocham wielką i puchatą miłością, więc jestem jej w stanie wiele wybaczyć, ale mam nadzieję, że zapowiedziana kontynuacja okaże się wyższych lotów, zarówno fabularnie, jak i graficznie. Nie mam za to wątpliwości, że fani Kruków i tak z przyjemnością obejrzeli lub obejrzą tę produkcję, bo w przypadku Haikyuu!! nawet zniżka formy plasuje anime wyżej, niż większość sportówek kiedykolwiek podskoczy.

moshi_moshi, 5 maja 2020

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Haruichi Furudate
Projekt: Takahiro Kishida
Reżyser: Mariko Ishikawa, Masato Satou
Scenariusz: Taku Kishimoto
Muzyka: Asami Tachibana, Yuuki Hayashi