Komentarze
Kawaler miecza
- Re: Bardzo Dobre : Valgaav_89 : 29.01.2016 18:19:13
- Re: Bardzo Dobre : shadow of older : 28.01.2016 09:01:01
- Mieszane uczucia, ale... : Ayako*** : 7.01.2011 22:19:23
- Bardzo Dobre : Valgaav_89 : 7.05.2010 11:31:32
- Bardzo ładne. : anulka406 : 5.07.2009 23:59:00
- super!! : sano : 3.03.2009 22:15:49
- Piękno... : Robespierre : 25.01.2009 17:15:07
- Re: Takie sobie : Grisznak : 13.01.2009 11:38:33
- Takie sobie : Dreamwalker : 12.01.2009 22:40:53
- Bawiłam się pysznie... : Pazuzu : 21.10.2008 12:26:17
Mieszane uczucia, ale...
To tyle. Naprawdę warto, choć nie każdemu może odpowiadać ta sałatka pełna dziwnych składników, których normalnie nigdy byśmy nie dodali;P
Bardzo Dobre
Trzyma Wspaniały Klimat,
Oglądając Je Nie Można Się Doczekać Następnego Odcinka POLECAM
Bardzo ładne.
kliknij: ukryte Jedyne co mi nie pasuje to to, że w rzeczywistości Maksymilian i Lia byli rodzeństwem.
Ładne anime, muzyka świetna, historia ciekawa i powiązania pomiędzy postaciami historycznymi a bohaterami faktycznie są.
Smutne i ściska za serce, to nie tyle wojna ale ukazanie, jak ciężko jest przejść od monarchii do rewolucji. Bardziej mogłam to odczuć oglądając Kawalera Miecza niż czytając w podręczniku.
Polecam.
super!!
uwielbiam takie klimaty .wszystkie postacie mi sie podobały (irytowało mnie tylko imie robin)naprwade polecam to anime jest świetne ze względy na :
a)fabułę (długo czekałam na takie anime)poza ty połączenie „magi” , historii i intryg pałacowych to jest coś
b)muzyka -jest fascynująca szczególnie ending(over night‑ayi)
c)grafika -inna niż wszystkie szybko sie oko przyzwyczaja i bardzo dobrze sie ogląda
naprawde polecam!!!!
Ciekawostka: kliknij: ukryte nawet z czystej ciekawości poszukałam sobie powiązań z historycznymi postaciami ( każdy wie że był ktos taki jak Ludwig xv ale czy ktoś wiedział że był szpieg który świetnie sie przebierał za kobiete i nazywał sie :Chevalier d'Eon baa..
kliknij: ukryte musze sie pochwalić że dzieki temu anime dostałam swietną ocene z historii bo spytałam sie o kilka ciekawostek z anime np. CZY caryca katarzyna naprawde urządzała bale gdzie faceci przebierali sie za baby i odwrotnie??a pani od historii uznała że sie poza szkołą interesuje historią i dostałam maxa :)
Piękno...
Fabuła jest przemyślana, nie nachalnie wymuszona. Podoba mi się pomysł wykorzystania postaci historycznych i wmieszania w ich historie wątków fikcyjnych. Same Psalmy w ogóle nie wywołały na mnie oburzenia, nawet bardzo dobrze pasowały do klimatu. Postacie drugoplanowe również były całkiem w porządku, ale zdecydowanie najbardziej spodobał mi się Robespierre… Niezwykle charyzmatyczny czarny charakter, jednocześnie momentami wydaje się być niezwykle zamglony… Bardzo dobrze wykonane zostały postacie Gargulców, budzą grozę, a nie złośliwe uśmieszki, jak niektóre potwory z innych serii… No i oczywiście brawa za świetną drużynę naszych czterech herosów, może i to niezbyt oryginalna grupa, ale najważniejsze że wzbudzali sympatię…
Ogółem, seria jest naprawdę godna polecenia, nie tylko tym którzy lubią kostiumowe dramaty. Jeśli nie odrzucają nikogo Psalmy ze Starego Testamentu w formie zaklęć i dużo zmian w historii, jest spora możliwość że się spodoba. Ogółem moja ocena to 10/10
Takie sobie
Zalety:
+ muzyka – dotąd słucham soundtracku, a opening przez pewien czas długo tłukł mi się pod czaszką
+ intryga – na prawdę fajna fabuła, ciekawy pomysł
+ postacie – fajne, na prawdę. Moja ulubiona postać, to oczywiście Robin :) No i ta głębia osobowości, dwulicowość, zdrada, ukryte motywy. Echh…
+ grafika – dobra, nie jakaś super fajna, ale może być
Wady
- intrygi – może i fajne, ale rozegrane dziwnie. Ja rozumiem, że można zostawiać niedopowiedzenia i to jest ciekawe. Ale nie można oglądać pół anime z wyrazem „ke?” na twarzy, bo nagle się okazuje, że wszystko było nie tak jak trzeba, dopiero ostatni odcinek mówi, że jednak było. Echh. Historia siostry mogłaby być wpleciona jakoś bardziej w anime, a nie że pół ostatniego odcinka (czy tam przedostatniego) zajmowała właśnie ona – nuda!
- postacie – prawie do końca myślałem, że są płaskie (oklaski dla Monsieur Tellagory i Robina). Główny bohater jest płaski do końca. Na prawdę irytujące było jego oddanie dla Francji. I nie chodzi mi o to, że nie lubię „tych dobrych”. Chociaż z drugiej strony – może to taki chevalierowy Sousuke
- uczucia – nie ma ich? Są za to ładne piersi Lorencji, które próbują nadrobić ich brak. Romans D'eona z Anną jest burzliwy jak lodowiec i ognisty jak zero absolutne. Chociaż – może w tamtych czasach tak romansowali.
- grafika – Anna jest brzydka i ma twarz jakby ćpała już ze dwadzieścia lat. Dopiero w ostatnich odcinkach robi się ładna. Jedyna ładna kobieta w tym anime to Królowa Maria.
- walki (można płakać) – no nie ma. NIE MA! NIE MA POŻĄDNEGO POJEDYNKU! Pojedynki z minionami są jednostrzałowe. Pojedynki z bossami to pogadanki o polityce albo pocięcie się w kilku ruchach i koniec. To mnie najbardziej irytuje, bo chrzanić intrygę, grafikę i postacie – jakby chociaż był← ładne sceny pojedynków, to wybaczyłbym temu anime i oglądał dla widowiskowych walk. Ale nie było. I tu też się zawiodłem.
Wnioski nasuwają się takie:
* to anime jest nieanimowe? Po prostu – wyłamuje się poza kanon. (Albo jest czymś ponad, whatever). Może jakby był to film fabularny, to spojrzałbym na to inaczej.
* W tamtych czasach tak było, a autorzy wiernie starali się oddać epokę.
Jeśli żadne z powyższych nie jest prawdą – cóż – mamy do czynienia z bardzo przeciętnym anime. Podczas oglądania chęć poznania intrygi walczy zawzięcie ze wstrętem do sposobu jej prowadzenia.
Bawiłam się pysznie...
To co szczególnie mnie rozbawiło to motywy postępowania bohaterów oraz przemowy, zwłaszcza obu caryc Rosji. Matko! Kto tak postępował w XVIII wiecznej europie?! Kaśka jako zawodząca o miłości do Matuszki Rosiji ofiara? Rosja i Francja w której nie można wydobyć zeznań bo to „niehumanitarne”? Szlachectwo chroniące przed przypieczeniem pięt? Do tego te wszystkie wstawki o honorze rycerskim (halo, we Francji jesteśmy, nie Japonii!) i wierności do króla. No i clue programu: Kaśka bolejąca nad koniecznością przywrócenia kary śmierci! Przynajmniej kilka razy moje czoło boleśnie spotkało się z blatem stołu.
Druga sprawa, która bardzo mnie raziła, to kostiumy. Caryca mająca aż dwie kiecki, królowa Maria miała jedną, Madame Pompadure aż dwie, dziwnie przy tym wyglądała Anna ze swoimi trzema kreacjami (bogata jakaś). O panach nic nie mówię, cały czas chodzili w jednym zestawie szat. Piękne. I to miała być arystokracja w najmodniejszym kraju ówczesnej Europy.
Kolejna kwestia – wnętrza były przeraźliwie puste. Może jestem przewrażliwiona na punkcie teł i ubiorów (kwestie zawodowe), ale naprawdę trudno wtedy było znaleźć komnatę o idealnie gładkich ścianach. Nawet Kaplica Królewska w Paryżu sprawiała dziwnie ubogie wrażenie.
Wszystkich historycznych nieścisłości nie będę wymieniała, nie będę się też ich specjalnie czepiała, bo to serial przygodowy, nie dokumentalny. Powiem więcej kilka przekrętów było aż ciekawych (choć inne były kretyńskie). Za to tak wychwalane „niespodziewane zwroty akcji” dla mnie wcale nie były niespodziewane. Więcej, większość „zaskakujących rozwiązań” przewidziałam z kilkuodcinkowym wyprzedzeniem kliknij: ukryte śmierć Duranda, rolę króla w śmierci Lii, związek Lii z Maksymilianem, zabójstwo Anny i Królowej, etc. . Nie wiem, czy to kwestia obejrzenia dostatecznej ilości produkcji anime, czy przeczytania dostatecznej ilości książek z gatunku „płaszcza i szpady”, ale naprawdę niewiele rzeczy mnie zaskoczyło.
Również do animacji i muzyki mam sporo zastrzeżeń, opening przewijałam za każdym razem (był co najmniej słaby), ending bardziej mi się podobał, muzyki w tle nie zauważałam – czyli była bardzo przeciętna. Animacja zaś była potwornie nierówna. Niektóre wstawki CG były wręcz koszmarne (walący się budynek) inne zaś świetne – efekty działania psalmów. Wygląd postaci dość mi odpowiadał, choć miałam wrażenie, że mocno poszczędzono na animacji ruchu. Zwłaszcza niektóre sceny pojedynków były słabiutkie, nie będę wymieniała które, by nie spojlerować. Również sceny zbiorowe były boleśnie statyczne.
Mimo to, polecam. Fabuła wartka, co i rusz coś się dzieje, mamy piękne kobiety, przystojnych facetów, walki i pojedynki, tajemnice, magię i trochę horroru. Niestety, choćby podstawowa znajomość historii i realiów XVIII wieku zabija większość przyjemności oglądania. Jak ktoś potrafi się od tego odciąć, spokojnie może dać 8‑9/10; jak nie (tak jak ja), to 6,5 do 7/10.
Bardzo dobra rzecz
Chcę więcej.
Dłużyznowe i miejscami obrzydliwe (zmbie)
Seria w porządku, naprawdę na poziomie, niczym nie razi ale chwilami miałam wrażenie że się dłuży (ile można słuchać o kolejnym polityczno‑historycznym przekręcie) no i osobiście nie lubię rozkładających się zwłok które skaczą na ciebie i widać je w pełnej krasie :). Szczególnie szkoda bohaterów jeśli by się któremuś coś takiego przytrafiło :).
Polecam osobom, które lubią filmy historyczne, na pewno będą zachwycone klimatem. No i dla tych z żyłką patriotyzmu („Za Francję!”:). Osobom nudzącym się w rozwleczonych, mrocznych i pesymistycznych seriach historycznych radzę dla testu zobaczyć dwa pierwsze odcinki.
Świetne
Mnie Chevalier d'Éon kojarzył się z uwspółcześnionym pomysłem w stylu powieści Dumas'a zarówno ojca jak i syna. Fabuła jest sprawnie prowadzona i generalnie przemyślana, niestety kilka wątków poprowadzono na siłę wpychając dodatkowe postacie, a z braku czasu ich motywy i charakter nie zostały przedstawione w pełny, logiczny sposób.
Autorom należy się ukłon za wykorzystanie motywu tajnych bractw, ówczesna Europa mogła się pochwalić istnieniem wielu podobnych organizacji i międzynarodowym zasięgu i niebagatelnym wpływie na politykę europejską.
Wartka akcja to niewątpliwy atut, pojedynki pogonie i intryga, rozwijająca się powoli (mimo zgrzytów) wciąga. Urzekły mnie sceny pojedynków, nie jestem specjalistą, ale autorzy przynajmniej raczyli spojrzeć, na styl walki w osiemnastowiecznej Europie. Broń choć udziwniona dla niewprawnego oka spokojnie spełni zadanie szpady i rapiera.
Trudno mi jednoznacznie określić czy do tej serii pasuje motyw nawiedzenia i cała mistyczna otoczka, która w tym anime stanowi istotny element fabuły. Mnie ten pomysł nie raził, a faktem jest że wiele świeckich organizacji, bractw posługiwało się mieszaniną pogańskich obrzędów i chrześcijańskiej mistyki, a nawiedzenie i opętanie jest uznawane przez kościół za rzeczywistość.
Co do otoczki audiowizualnej nie mam żadnych zastrzeżeń. Muzyka jest dobrze wpasowana w akcję i pełni funkcję pomocniczą, uzupełnia i podkreśla fabułę. Natomiast piosenki z openingu i endingu są rewelacyjne, nawet teraz mruczę sobie melodię z końcówki. Strona graficzna jest porządna niestety miejscami boleśnie uproszczona, bohaterowie chodzą niemal wyłącznie w jednym stroju co szybko zaczyna drażnić. Inny mankament to znikająca krew, rozumiem że ubranie można uprać ale chyba nie w czasie między jednym a drugim pchnięciem szpady!?
Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że twarzą postaci brak ekspresji, autorzy oszczędzili na szczegółowym rysunku, ale jest to raczej kwestia stylu nie niedbalstwo. Niestety użyta grafika komputerowa nie komponuje się zgrabnie z resztą animacji, jest zbyt statyczna i sztuczna by wtopić się w tło. W wyniku tego jest kilka ładnych ujęć, które powtarzają się kilkakrotnie, dając efekt dejavu.
Polecam każdemu kto zachwycał się powieściami Dumasów i Durona, a któremu podobał się Kod Leonarda da Vinci, czy powieści Prestona i Childa.
nierówne
Cóż...
;)
Łyżka dziegciu do beczki z grafiką...