Komentarze
Nomad: Megalo Box 2
- 9-/10 : Windir : 30.06.2023 16:55:33
- leci ręcznik : kircia : 22.11.2021 21:20:28
- 7/10 : Ephant : 11.07.2021 00:35:25
- komentarz : GLASS : 27.06.2021 19:10:11
- komentarz : blob : 20.06.2021 22:07:12
- komentarz : blob : 6.06.2021 18:43:49
- komentarz : GLASS : 6.04.2021 02:57:25
- komentarz : vries : 5.04.2021 16:19:59
- komentarz : blob : 5.04.2021 13:18:43
9-/10
Zdecydowanie wyszła bardziej drama o bokserach (nie tylko o Joe!) niż anime o boksie/sportówka. Taka zmiana zupełnie mi nie przeszkadza. Jako widz trzeba przymknąć oko na kliknij: ukryte naciągane korporacyjne machloje: chip w mózgu i najbardziej niszczący mózg sport. Co mogło pójść nie tak?
Trochę też bolał początek. kliknij: ukryte A ten jest obszerny – aż 4 epki. Rozbiegówka, gdzie pojawia się kilka motywów, które później powrócą. Ma to jak najbardziej sens, ale wymaga cierpliwości. Muzycznie z początku też jest zupełnie inaczej niż w pierwszej serii – to dla mnie zmiana na minus, bo takie klimaty średnio mi leżą. Ale im dalej w serie tym więcej powraca „starych” doskonałych motywów muzycznych.
Wyszedł bardzo dojrzały ciąg dalszy dla doskonałej serii.
leci ręcznik
Zaliczam się do tej drugiej grupy, zdecydowanie. Pierwszy sezon też mi się podobał, ale jak ja to lubię mówić, żeby cieszyć się tym anime, trzeba zapomnieć, że główne założenia przedstawionego w nim sportu są absolutnie bez sensu.
Tutaj mamy więcej opowieści o ludziach, konkretnych osobach, których cele i marzenia – tym razem – są chyba dla odbiorców bardziej zrozumiałe. Wydaje mi się, że widz pierwszego sezonu – jeśli sam nie jest/był sportowcem chcącym dostać się na szczyt – nie do końca będzie potrafił zrozumieć motywy jakie kierują bohaterami. Dla mnie osobiście są one dość odległe – rozumiem cele same w sobie, ale nie potrafię się w to wczuć. Niektóre rozmowy wydawały mi się dość mętne w treści, bo nie znam takich pragnień.
Natomiast w drugim sezonie wszystkie postacie po prostu stały się bardziej ludzkie i prawdziwe. Nie uważam, żeby ten drugi sezon dzielił się na części, typu „Joe wędruje / Joe wraca do gry”. Nie. To jest jedna długa i spójna podróż.
Mamy też więcej interesujących postaci, dzięki którym po prostu lepiej się ogląda. I tutaj szkoda, że tak szybko zakończono wątek z Liu – to był powiew świeżości. Chłopak ma talent i ambicję Yuriego, ale przy okazji jest pozbawiony tej dramatycznej otoczki, bagażu emocjonalnego i drętwoty. Jeśli miałabym wskazać minusy, to właśnie ten jeden, że za szybko to urwali. Chętnie zobaczyłabym przynajmniej jeden odcinek więcej z Liu jako rywalem Joe.
Mamy też wyraźniejszych antagonistów, chociaż na początku dobrze się maskują, i nie są postaciami, które można łatwo zaszufladkować.
No i dzieciaki! To było jedno z lepszych i przyjemniejszych zaskoczeń. Sachio to moje nowe duchowe zwierzę mocy. kliknij: ukryte No i chyba umknęło mi w pierwszym sezonie, że ten blondynek to urocza dziewczynka ♥
Oczywiście, co dalej, Chief, jego gear który tak wiele znaczył, Mac, ten piękny utwór usłyszany ponownie w jednym z końcowych odcinków i to, w jaki sposób to wszystko połączono – tego kolibra, nomada i miejsce, do którego chce się wracać – cudo. Byłam więcej, niż ukontentowana.
Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że w sumie nic się nie dowiadujemy o samym Joe, nadal. To znaczy, możemy oczywiście w miarę określić, jakim jest człowiekiem, ale skąd przyszedł, kim jest, dokąd zmierza (:D) – nie jest mi łatwo odpowiedzieć na te pytania, dlatego że narracja tego anime jakby nie próbuje na nie odpowiadać ani w ten sposób go przedstawiać. I to jest w nim najfajniejsze. W sumie nie wiemy nawet jak ma na imię – najwyraźniej to jest po prostu nieważne. Joe ma w sobie coś, co nie pozwala mu ustabilizować swojej sytuacji życiowej, nawet kiedy on sam twierdzi, że tego chce. Zdany sam na siebie po prostu nie potrafi tego zrobić, potrzebuje ludzi wokół. kliknij: ukryte Tak przynajmniej rozumiem końcówkę jego walki z Maciem, kiedy Sachio zauważa, że Joe po prostu „daje mu się obijać” i chłopak podejmuje decyzję, że rzuca ręcznik na ring. Joego nie obchodzi że zrobi sobie krzywdę, chociaż obiecał wszystkim że wróci bezpiecznie – ale to oni musieli mu w tym koniec końców pomóc.
I jeszcze raz napiszę, że ten motyw z kolibrem jest absolutnie genialny, i to jest zdecydowanie jedno z nielicznych, naprawdę nielicznych anime, którego endingu nigdy nie przewinęłam. Piękna sprawa.
Miło było też usłyszeć główny motyw muzyczny z pierwszego sezonu, zrobił robotę w tamtej scenie.
Kolejna produkcja, która zawsze będzie się wybijać spośród innych i na pewno o niej nie zapomnę. Chyba, że jak już będę stara. Wtedy może mi się zdarzyć.
7/10