Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 6/10 grafika: 5/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,33

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 35
Średnia: 5,97
σ=1,73

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Fena: Pirate Princess

Rodzaj produkcji: seria ONA (Japonia)
Rok wydania: 2021
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 海賊王女
  • Kaizoku Oujo
Gatunki: Przygodowe
zrzutka

Piracka opowieść o księżniczkach i ninja. Dzieło niestety raczej niewarte bliższego zainteresowania.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Opowieść przenosi nas do alternatywnej rzeczywistości przypominającej XVIII wiek, czyli epokę piratów. W tym czasie i miejscu żyje sierota z tajemniczą przeszłością, zwana Feną. Początkowo o bohaterce nie wiemy zbyt wiele, oprócz tego, że istnieje, jest najwyraźniej wysoko usytuowana w hierarchii społecznej i została zmuszona do zawarcia małżeństwa. Nie wynika to niestety z faktu, że jest taka tajemnicza. Po prostu ani budowa świata, ani postaci, ani metody snucia opowieści nie stoją w tym akurat anime na wysokim poziomie. Na szczęście, jak się okazuje, dziewczyna ma lojalnych przyjaciół, z pomocą których ucieka sprzed ołtarza i trafia do osady ninja… Tak zaczyna się niezwykła, aczkolwiek mało emocjonująca i raczej dość nudna przygoda.

Fena: Pirate Princess to anime, które ogląda się dobrze, ale tylko na kadrach. Powody są dwa: fabuła i grafika. Jako że zaczęliśmy od streszczenia tej pierwszej, skupmy się na związanych z nią aspektach. Akcja serii rozwija się powoli, a twórcy próbują złapać zbyt wiele srok za ogon. Tak więc wszystko zaczyna się jak opowieść piracka, by zaraz przenieść się do świata ninja podobnych do tych z Naruto. Manewr ten trudno zrozumieć: serii o piratach w ostatnich czasach ani wśród anime, ani w mainstreamie nie było jakoś szczególnie dużo, mimo że temat jest nośny. Gdyby więc nakręcić coś zupełnie sztampowego o sile przyjaźni i poszukiwaniu skarbów, ludzie oglądaliby to z wypiekami na twarzy. Nie zdecydowano się na taki manewr; zamiast tego skupiono się na oryginalnej treści, która w tym przypadku sprowadza się do: „Hej! Mamy ninja! Wszystko jest lepsze z ninja!”. Otóż nie: otrzymujemy kilka elementów, które zamiast ze sobą harmonizować – zgrzytają.

Problemem jest też fakt, że tak naprawdę nie bardzo jest co oglądać. Opowieść rozwija się w ślimaczym tempie, by pod koniec ruszyć z kopyta na złamanie karku, a gdy wreszcie dociera do finału, to okazuje się on bardzo rozczarowujący i bezsensowny. Scen akcji jest niewiele, intryga daleka jest od wciągającej, a widz raczej nie czeka na to, co będzie dalej. Co więcej, te właśnie sceny nie są wciągające, mimo że często towarzyszy im humor. Wręcz przeciwnie, widz zapewne wolałby, aby tego humoru nie było, zwłaszcza że ten częściej zachęca do ziewania, niż do wybuchów śmiechu. Niestety autorów śmieszy głównie to, że ktoś potknął się lub upadł, co bardziej rysuje postacie jako karykaturalnych nieudaczników, niż bawi.

Także postacie nie zachwycają. Główną bohaterką jest oczywiście tytułowa Fena, łącząca cechy typowej damy w opałach ze staromodną, potykającą się o własne nogi bohaterką anime w rodzaju Usagi Tsukino. Fena jest nieco paradoksalna: z jednej strony, gdyby nie potrzeba uwalniania jej, odbijania sprzed ołtarza, opiekowania się nią i ratowania z opałów, to historii by nie było. Z drugiej strony przypomina to targanie worka kartofli i bez niej reszcie obsady byłoby lepiej. Towarzyszy jej dwóch starszych panów: Salman i Otto, którzy również potykają się o własne nogi i (mimo dobrych chęci) również stanowią ciężar. Oprócz nich pojawiają się (i pełnią nawet ważniejszą rolę w fabule) jeszcze Sanada: zamaskowany ninja, Shitan: ninja z łukiem, Karin: ninja z obsesją na punkcie technologii, Enju: ninja z włócznią, Kaede: drugi ninja z włócznią, Tsubaki: ninja z mieczem oraz Makaba: ninja z kastetem. Niestety te siedem postaci ma właśnie tyle osobowości, ile wylewa się z mojego opisu.

Kolejnym i to poważnym problemem, związanym z odbiorem tej serii jest grafika. Ta szwankuje pod wieloma względami. Prawdopodobnie wiele osób zdziwi się, czytając te słowa, wystarczy bowiem włączyć jeden odcinek, by ujrzeć roziskrzone morze, błyszczące oczy bohaterki, wysmakowane tła, dopracowane projekty strojów albo gwarne miasta, robiące nierzadko piorunujące wrażenie. Jednak jednocześnie podczas seansu towarzyszy nam wrażenie jakiejś nienaturalności. Statyczność nie jest zauważalna na pierwszy rzut oka, bowiem zwykle jakiś ruchomy obiekt zwraca na siebie naszą uwagę. Faktycznie jednak bardzo duża część ujęć jest w praktyce nieruchoma.

Sceny często wyglądają ładnie, a momentami wręcz pięknie, ale są martwe jak zaschnięty bukiecik. Widzimy więc długie ujęcie na Fenę, która siedzi na balkonie jak manekin, a jedyne, co się rusza, to jej długie włosy szarpane przez wiatr. Albo też bohaterka płynie w łódce, a jedynym, co jest animowane, są fale w tle. W innej scenie otrzymujemy portretowe ujęcia, gdzie iluzję życia pokazują tylko odbicia światła w oczach którejś postaci lub ruch jej ust. Szczytem wszystkiego jest obecna w pierwszym odcinku migawka z życia miasta, gdzie w pewnym momencie dostajemy scenkę rodzajową z jakiejś karczmy. Tłum ludzi, wszyscy zastygli bez ruchu, ktoś zamarł w trakcie rozmowy z innym człowiekiem, kogoś zamroziło w pół kroku z jedną nogą uniesioną w górę, a w kącie siedzi jakiś grubas i rusza ustami.

Ten problem rozciąga się na całą serię. Twarze postaci często wyglądają jak martwe maski; nie rusza się na nich nic, nie wyrażają żadnych emocji, tak jak manekiny w sklepach, a ożywają tylko wtedy, kiedy przyjdzie ich pora, żeby coś powiedzieć. Wypada to bardzo nienaturalnie – dookoła trwa walka, ludzie giną, narasta zagrożenie, odsłaniają się sekrety dawnej przeszłości, młodziutkie serca przeżywają wielkie porywy… A na twarzach obojętność plastikowych kukieł. Zaryzykowałbym wręcz tezę, że oglądanie tej serii to wycieczka przez dolinę niesamowitości, jeśli znacie ten termin.

Do szwankującej grafiki należy zaliczyć też projekty postaci. Owszem, tytułowa bohaterka oraz część antagonistów są zaprojektowani dobrze i wyglądają ciekawie. Problem polega na tym, że większość sojuszników Feny i postaci drugoplanowych taka nie jest. Największym problemem jest grupa samurajo­‑wojowników znanych jako Samurai Seven, którzy dołączają do Feny i z którymi dziewczyna wyrusza na poszukiwanie przygód. Wchodzące w jej skład postacie wyglądają potwornie niecharakterystycznie. Ich projekty nadawałyby się raczej dla statystów albo postaci tła, których bohaterowie mijają gdzieś na ulicy lub u których codziennie kupują gazetę w kiosku. Na bohaterów drugoplanowych i ważnych dla fabuły się nie nadają. Najlepsze bowiem, co można o nich powiedzieć, to że są to osoby całkiem podobne do nikogo. Ninja wprawdzie nie powinien wyróżniać się w tłumie, ale do diabła! Bohater serii przygodowej nie powinien wyglądać na nudną osobę pędzącą nudne życie!

Co ciekawe twórcy, kiedy chcą, to potrafią narysować charyzmatyczne postacie. Takimi mogą być choćby piraci z grupy Rumble Rose, którzy faktycznie wyglądają tak, jak bohaterowie anime powinni wyglądać – mają kolorowe stroje, ciekawy wygląd oraz dziwaczne, interesujące bronie. Sto razy chętniej poznałbym ich losy, niż pozbawionych charyzmy towarzyszy Feny.

Ostatnim punktem oceny są zwykle muzyka i głosy postaci. Tego nie potrafię obiektywnie ocenić. O ile nic mi w tym anime nie zgrzytało, to po prostu nie zauważyłem nic wartego zapamiętania. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, czy wynika to ze złej realizacji, czy raczej ogólnego przynudzania, jakie trapi tę serię. Bo że Fena przynudza, nie ma wątpliwości. Nie umiem rozstrzygnąć, czy ścieżka dźwiękowa po prostu jest nieciekawa, czy też raczej perfekcyjnie oddaje nastrój tego, co widzimy na ekranie.

Podsumujmy ten wywód.

Ocena, jaką zamierzam wystawić, trochę różni się od średniej ocen, jakie Fena: Pirate Princess ma zarówno na zachodnich serwisach, jak i na naszej stronie (a przynajmniej miała w momencie, gdy piszę ten tekst). Takie sytuacje stawiają recenzenta pod presją albo dostosowania swojej opinii do opinii większości, albo też wyjaśnienia swojego poglądu. Jeśli chodzi o mnie osobiście, to dziwi mnie, że omawiane dzieło otrzymało tak wysokie noty. W moim odczuciu jest całe mnóstwo anime ładniejszych pod względem wizualnym, posiadających ciekawszą i konsekwentnie prowadzoną fabułę, dowcipniejszych czy bardziej trzymających w napięciu. Prawdę mówiąc, Fena wygląda, jakby odpowiadał za nią bardzo młody i niedoświadczony zespół, mający pomysły, ale niepotrafiący określić, które z nich należy odrzucić, a na których się skupić.

Zegarmistrz, 16 lipca 2022

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Kazuto Nakazawa
Projekt: Kazuto Nakazawa, Rie Nishimura, Shinobu Tsuneki, Yasuko Takahashi
Reżyser: Kazuto Nakazawa
Scenariusz: Asako Kuboyama
Muzyka: Yuki Kajiura