x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Uważam, że postaci były krzywe i nieładnie narysowane. Wkurzały mnie kreski na twarzach a la Naruto. Takie kocie wąsy, jakby wszystkie postaci były podrapane przez kota. Poza tym bohaterka wydaje się raz starsza raz młodsza, raz mniejsza, raz większa i nie, nie mam na myśli retrospekcji. Po prostu była dziwnie rysowana. Nie podobało mi się, że dorośli wyglądali jak dzieci, a zwierzęta jak źle wykonane plastikowe zabawki made in Tajwan.
Cała opowieść jest skierowana chyba do dzieci. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym, bo taki jest poziom fabuły. Przy czym tłumaczenie o bóstwach, było tak zawiłe, że sama nie rozumiem o co chodzi. Jest uczta na którą przychodzą bóstwa i część z nich zostaje i pilnuje, a część nie, i są jeszcze jakieś Yayorozu‑coś‑tam i potrzebują ludzkiego posłańca, który jak się nie pojawi na czas to będzie apokalipsa. Kurna chata moi uczniowie w życiu by nie skapowali o co chodzi.
Fabuła jest prosta jak budowa cepa. Co samo w sobie nie jest może problemem, ale ten film ma coś takiego, że nie ujął mnie ani trochę. Znaczy tak beczałam, ale ja płaczę nawet na reklamach w tv więc to nie jest żaden wyczyn.
Nawet jak zacisnę zęby na paskudne gęby i przymknę oko na zawiązanie fabularne, jak uznamy wartość przeżyć bohaterki i jej walkę z poczuciem straty i dziecięcym poczuciem winy to… nie. Por prostu to do mnie nie trafia. Może komuś się spodoba. Jak dla mnie 5/10.
meh
Uważam, że postaci były krzywe i nieładnie narysowane. Wkurzały mnie kreski na twarzach a la Naruto. Takie kocie wąsy, jakby wszystkie postaci były podrapane przez kota. Poza tym bohaterka wydaje się raz starsza raz młodsza, raz mniejsza, raz większa i nie, nie mam na myśli retrospekcji. Po prostu była dziwnie rysowana. Nie podobało mi się, że dorośli wyglądali jak dzieci, a zwierzęta jak źle wykonane plastikowe zabawki made in Tajwan.
Cała opowieść jest skierowana chyba do dzieci. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym, bo taki jest poziom fabuły. Przy czym tłumaczenie o bóstwach, było tak zawiłe, że sama nie rozumiem o co chodzi. Jest uczta na którą przychodzą bóstwa i część z nich zostaje i pilnuje, a część nie, i są jeszcze jakieś Yayorozu‑coś‑tam i potrzebują ludzkiego posłańca, który jak się nie pojawi na czas to będzie apokalipsa. Kurna chata moi uczniowie w życiu by nie skapowali o co chodzi.
Fabuła jest prosta jak budowa cepa. Co samo w sobie nie jest może problemem, ale ten film ma coś takiego, że nie ujął mnie ani trochę. Znaczy tak beczałam, ale ja płaczę nawet na reklamach w tv więc to nie jest żaden wyczyn.
Nawet jak zacisnę zęby na paskudne gęby i przymknę oko na zawiązanie fabularne, jak uznamy wartość przeżyć bohaterki i jej walkę z poczuciem straty i dziecięcym poczuciem winy to… nie. Por prostu to do mnie nie trafia. Może komuś się spodoba. Jak dla mnie 5/10.