Komentarze
Akuyaku Reijou nano de Last Boss o Katte Mimashita
- Re: Po obejrzeniu całości : Bez zalogowania : 8.07.2023 02:50:07
- Chociaż trochę :) chociaż 4 odcinki : Anonimowa : 14.05.2023 20:56:49
- Bajka budżetowa, za to naprawdę ciekawa : Bez zalogowania : 11.04.2023 08:49:04
- Po obejrzeniu całości : Zomomo : 20.02.2023 04:36:59
- komentarz : Przechodzien : 5.01.2023 11:48:59
- Łał : PaSaT : 13.12.2022 16:32:11
- Mega : Rinsey : 10.12.2022 16:25:26
- Odcinek 8 : PaSaT : 13.11.2022 02:36:26
- Re: Odcinek 7 : Rinsey : 6.11.2022 10:50:36
- Odcinek 7 : PaSaT : 6.11.2022 03:42:08
Chociaż trochę :) chociaż 4 odcinki
Fakt, ominęłam tym razem scenę z poprzedniego życia ;p
Na pewno jest to jeden z zabawniejszych, przyjemniejszych pseudo‑revers, do tego nie gubiący pierwszego planu :) kliknij: ukryte i głównej pary .
Mało mam isekai, które bawią mnie za drugim razem, a tej serii ta sztuka się udała :)
Bajka budżetowa, za to naprawdę ciekawa
Ale – wrażenie porównania było tylko w pierwszych dwóch odcinkach, potem wkręcałam się coraz bardziej – tym szybciej, im ciekawiej zmieniały się wydarzenia na ekranie.
Sam początek mizerny, odejmuję jeden punkt,
reszta całkiem zgrabna.
Jak na tyle postaci, to nikt się nie powtarzał, każdego łatwo było zapamiętać, a nawet niektóre postacie „polubić”
Nie wiem jak w mandze, tu Claude robił na mnie dobre wrażenie kliknij: ukryte najbardziej bawił po utracie wiadomo czego ;)
Pomysł powielony, ale fabuła ładnie skomponowana, ciekawił mnie przebieg zdarzeń.
Co do przeciwnych stron. Cóż, to już widziałam parę lat temu w pewnej chińskiej bajce ;) Motyw żywcem wyjęty. Natomiast wypełnienie :
Może i jest to bardziej rozrywkowy przygodowy romans niż komedia, (serio? komedia?) ale i tak warto obejrzeć całość. I nie zrażać się pierwszym odcinkiem ;)
Bajka dość uniwersalna :) tak że polecam ;)
Po obejrzeniu całości
Dla mnie o 1p lepsze od Hamefury (s1).
+ inteligentna główna bohaterka i na waifu też się nadaje :)
+/- ciekawsi antagoniści, ale bardziej wnerwiający :)
+/- szybka akcja wciągająca od 1 odcinka, ale w związku z tym anime kładzie mniejszy nacisk na głębsze poznanie postaci
+ brak cliffhangera na zakończenie :)
- uproszczenia projektów postaci w stosunku do m/ln, szczególnie dotkliwe w przypadku Clauda.
Na pewno warto zainteresować się tym tytułem jeżeli ktoś lubi ten gatunek.
Łał
Muzyka 10/10
Fabuła 9/10
Postacie 8/10
Grafika 6/10
Co do postaci – nie ma tu takiej Rem z Re:Zero; romansu rodem z Toradory, muzyka nie dorównuje tej z Code Geass (ALE I TAK JEST WSPANIAŁA), a grafika jest zwyczajnie przeciętna, choć naprawdę staranna. Z drugiej strony – to anime jest zwyczajnie… świeże! Jak na sztampowe rozwiązania, położone je na stole kreślarskim, rozebrano na czynniki pierwsze i poskładano na nowo. I wyszło przekozacko :-)
Co więcej, postacie nie są tylko pionkami na szachownicy, które pojawiają się by tylko wykonać wolę reżysera i znikają, zapomniane, po spełnieniu swojej roli. Jak na tak krótką serię, wprowadzono całe mnóstwo postaci, jednak żadnej z nich nie potraktowano po macoszemu. Bardzo, bardzo sobie cenię takie podejście w anime, co właściwie zostało powiedziane w tej serii, ale bardzo delikatnie – rywalizacja dwóch głównych bohaterek, Lilii oraz protagonistki, Aileen.
Otóż Aileen kliknij: ukryte uważała świat, w którym się znalazła, za prawdziwy, zaś dla Lilii była to tylko piaskownica z gry, w której mogła robić, co jej się żywnie podobało. Szacunek do przedstawionych postaci vs ich bezduszne wykorzystanie. Może to moja nadinterpretacja, może nie, niemniej – bardzo dobrze pokrywa mi się z tym, jak wyreżyserowano to anime. Z szacunkiem dla świata przedstawionego.
Jak napisała Rinsey, akcja idzie chwilami zbyt szybko. W moich oczach wygląda to tak, jakby studio dostało materiał na 12 odcinków i ostrzeżenie, że ani chwili więcej nie mają. Jak na taką ilość wydarzeń, i tak poszło im zgrabnie. Niemniej, tempo chwilami jest naprawdę wysokie.
Czarny koń sezonu.
Jedno z bardziej oryginalnych anime ostatnich lat.
Muzycznie i dźwiękowo wybitne.
Fabularnie świeże.
Grafika – prosta, choć staranna.
Postacie – z krwi i kości.
Ode mnie znak jakości i gorące polecenie.
Mega
Główna bohaterka jest charakterna i błyskawicznie zyskała moją sympatię. Dziewczyna myśli i robi rzeczy, nie jest panienką do ratowania. Jest silna, ale również ma swoje słabości i lęki. Rie Takahashi zagrała tę postać wręcz obłędnie.
Aaaale, głównym mięskiem tutaj jest romans! Myślałam, że Claude będzie nudnym bishonenen, a on też się okazał ciekawą postacią. Ma swoje słabości, elementy komiczne z jego udziałem były po prostu przeurocze, a jednocześnie jako bohater zyskiwał głębi, jako że jednak nie był nieskazitelnym ideałem. A relacja między tą dwójką była przecudna! Uczucie rozwijało się początku może trochę za szybko, ale wciąż naturalnie. Doskonała rola Yuuichirou Umehary. Jak wypowiadał imię Irene (czy Aileen, jak kto woli) w różnych sytuacjach, to było dla mnie mistrzostwo świata. Chemia między bohaterami była doskonale widoczna :).
Świetna muzyka, poczucie humoru (kaczki są absolutnie wspaniałe xD) i również ku mojemu zdziwieniu dobra fabuła, mega!
Seria ma też wady. Akcja idzie często za szybko i ten jeden odcinek na arc więcej, nie byłby złym rozwiązaniem. Najmniej podobał mi się odcinek 2, gdzie wprowadzono dużo naiwnych rozwiązań. Ale jak już otoczka została zarysowana, łatwo było mi na resztę przymknąć oko.
Istnieje materiał na więcej, ale zakończenie nie wróży sequela. A szkoda, bo bawię się przy serii po prostu fantastycznie :).
Odcinek 8
Odcinek 7
Ale mało tego – fabuła idzie co najmniej wybitnie, choć niby operuje w obszarze sztampy. Jestem pewien, że gdyby tę serię robiło jakieś znane studio pod znanym nazwiskiem, zbierałoby teraz same ochy i achy, a ludzie ustawialiby się w kolejkach do naszywek albo dakimakur.
A tak – mój komentarz jest dopiero pierwszy, co mnie głęboko zasmuciło :'(
Dla mnie seria w pewien sposób wybitna – trochę tak, jakby do jej nakręcenia usiedli ludzie pełni werwy i talentu, w dodatku dostali stosunkowo swobodną rękę dla procesu tworzenia, ale ograniczone środki w kontekście grafiki. Myślałem, że ten animek nie będzie jakiś specjalny, po pierwszym odcinku przeszło mi przez myśl, że to może być drop, a główna postać jest irytująca, ale teraz, po siódmym odcinku – umieram z ciekawości, co będzie dalej.
Podobnymi seriami, przy których się równie mocno wkręciłem, chociaż jeszcze lepszymi, są Sabikui Bisco (10/10 imho) oraz Kujira no Kora wa Sajou ni Utau (inaczej „Childrens of the Whale”, również 10/10 imho). Tylko tam grafika to jest bajka i majstersztyk, a tutaj – staranna, ładna, ale w żaden sposób nie spektakularna. I tamtejsze pomysły są świeże i turbo oryginalne, a tutaj jednak, w pewnym sensie, fabuła wciąż jedzie po sztampie – choć tym razem od strony mocno nieoczywistej.
Bardzo gorąco polecam!