x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Anime o szkolnej orkiestrze więc porównań do Hibike! Euphonium nie da się uniknąć. Seria nie małpuje bezmyślnie, a muzyki jest tutaj zdecydowanie więcej, ale już pieniążków na grafikę czy animację dużo mniej. Do tego dłuższy format i wolniejsze tempo. 24 epki to raptem końcówka gimbazy i 2 z 3 trymestrów pierwszego roku liceum.
Pierwsza i najważniejsza różnica – anime jest o sekcji skrzypiec. Główna obsada gra na tym samym instrumencie. Konkurują i wspierają się miedzy sobą i innymi uczniami o miejsca podczas koncertów bo liczba miejsc ograniczona.
Same skrzypce, może mnie nie jarają jakoś mocno (jako dźwięk), ale po jednej scenie gdzie Haru w domu ćwiczyła na skrzypcach elektrycznych i słuchawkach od razu przypomniał mi się Ed Alleyne‑Johnson czyli skrzypce elektryczne plus pedalboard. Nie wiem jak to przetłumaczyć. To sprzęt sterowany nogami dodający różne efekty do granego obecnie dźwięku skrzypiec. O jak dobrze było znowu Eda włączyć, lata nie słuchałem. Najlepsze płyty w ostatnich dniach lecą niemal bez przerwy.
Muzyki mamy zdecydowanie więcej na ekranie. Jest zgrywanie się (to problem dla solistów), ćwiczenia sekcji, ćwiczenia całej orkiestry, ćwiczenia indywidualne. Rozumienia utworu czy omawiania emocji w grupie jakie chce się zagrać też tutaj nie brakuje.
Do tego pojawiają się takie niuanse jak zajmowane miejsca podczas występu, kto przewraca kartki z nutami, i że w ogóle istnieje postać koncertmistrza.
Jeśli chodzi o relacje pomiędzy bohaterami to jest trochę drewniano, a problemy osobiste mimo, że dostają dużo czasu na ekranie to są raczej sztampowe. Nie ma ani tak fascynujących relacji jak Kumiko‑Reina, ani tak barwnych postaci jak Sapphire. Ale tragedii też nie ma. Solidne rzemiosło i chwilami nawet oryginalne: kliknij: ukryte „zaginiony brat” czy problematyczna uczennica uciekająca w skrzypce za namową nauczyciela.
Z postaci chyba najbardziej podobał mi się… kliknij: ukryte nauczyciel WFu. Wspiera w różny sposób, przewija się w kluczowych momentach, szczerze kibicuje, sam w przeszłości grający w klubie.
Grafika. No CGI w wielu scenach w tym podczas grania. Nie jest okropne bo postacie siedzą na tyłkach i trochę się gibają podczas grania – mało dynamiczne to sceny, więc nie boli zbyt mocno. A nawet trochę mi się podoba bo przypomina budżetowe animacje z gierek.
Drugi sezon był już potwierdzony podczas emisji pierwszego. Chętnie zobaczę! Co gorsze backstory postaci już przemęczone ( kliknij: ukryte Haru), będą bankowo grać nowe utwory, więc czekam!
Jako wielbicielka serii muzycznych ucieszyłam się z zapowiedzi.. Po czym zapomniałam o Ao no Orchestra xd
Gdyby nie ankieta, to nie wiadomo kiedy bym obejrzała :)
I takie pierwsze przemyślenia. Bardziej to chyba szkolno‑obyczajowa seria, niż muzyczna. Nie szkodzi, bo nie jest sztucznie przedramatyzowana, nie ma tu jednoznacznie dobrych, ani genialnych postaci. Każde z czymś ma pod górkę i z czymś z górki. Pod tym względem 7 lub 8/10
Grafika.. Tu jest gorzej. W różnych momentach jest różnie. Czasem ładnie animowane, czasami średnio, lub wcale. To samo dotyczy obrazu. Czasami postacie są ładne i zgrabnie rysowane, proporcjonalne, a dłonie piękne, a czasami niczym rysunki 10latka. W jednym odcinku bywa różnie xd
Na szczęście bohaterowie mi całość wynagradzają. I te dorosłe postacie również. Ogólnie między 6 a 7 i na pewno obejrzę do końca :)
7/10
Pierwsza i najważniejsza różnica – anime jest o sekcji skrzypiec. Główna obsada gra na tym samym instrumencie. Konkurują i wspierają się miedzy sobą i innymi uczniami o miejsca podczas koncertów bo liczba miejsc ograniczona.
Same skrzypce, może mnie nie jarają jakoś mocno (jako dźwięk), ale po jednej scenie gdzie Haru w domu ćwiczyła na skrzypcach elektrycznych i słuchawkach od razu przypomniał mi się Ed Alleyne‑Johnson czyli skrzypce elektryczne plus pedalboard. Nie wiem jak to przetłumaczyć. To sprzęt sterowany nogami dodający różne efekty do granego obecnie dźwięku skrzypiec. O jak dobrze było znowu Eda włączyć, lata nie słuchałem. Najlepsze płyty w ostatnich dniach lecą niemal bez przerwy.
Muzyki mamy zdecydowanie więcej na ekranie. Jest zgrywanie się (to problem dla solistów), ćwiczenia sekcji, ćwiczenia całej orkiestry, ćwiczenia indywidualne. Rozumienia utworu czy omawiania emocji w grupie jakie chce się zagrać też tutaj nie brakuje.
Do tego pojawiają się takie niuanse jak zajmowane miejsca podczas występu, kto przewraca kartki z nutami, i że w ogóle istnieje postać koncertmistrza.
Jeśli chodzi o relacje pomiędzy bohaterami to jest trochę drewniano, a problemy osobiste mimo, że dostają dużo czasu na ekranie to są raczej sztampowe. Nie ma ani tak fascynujących relacji jak Kumiko‑Reina, ani tak barwnych postaci jak Sapphire. Ale tragedii też nie ma. Solidne rzemiosło i chwilami nawet oryginalne: kliknij: ukryte „zaginiony brat” czy problematyczna uczennica uciekająca w skrzypce za namową nauczyciela.
Z postaci chyba najbardziej podobał mi się… kliknij: ukryte nauczyciel WFu. Wspiera w różny sposób, przewija się w kluczowych momentach, szczerze kibicuje, sam w przeszłości grający w klubie.
Grafika. No CGI w wielu scenach w tym podczas grania. Nie jest okropne bo postacie siedzą na tyłkach i trochę się gibają podczas grania – mało dynamiczne to sceny, więc nie boli zbyt mocno. A nawet trochę mi się podoba bo przypomina budżetowe animacje z gierek.
Drugi sezon był już potwierdzony podczas emisji pierwszego. Chętnie zobaczę! Co gorsze backstory postaci już przemęczone ( kliknij: ukryte Haru), będą bankowo grać nowe utwory, więc czekam!
Połowa serii
Jako wielbicielka serii muzycznych ucieszyłam się z zapowiedzi.. Po czym zapomniałam o Ao no Orchestra xd
Gdyby nie ankieta, to nie wiadomo kiedy bym obejrzała :)
I takie pierwsze przemyślenia. Bardziej to chyba szkolno‑obyczajowa seria, niż muzyczna. Nie szkodzi, bo nie jest sztucznie przedramatyzowana, nie ma tu jednoznacznie dobrych, ani genialnych postaci. Każde z czymś ma pod górkę i z czymś z górki. Pod tym względem 7 lub 8/10
Grafika.. Tu jest gorzej. W różnych momentach jest różnie. Czasem ładnie animowane, czasami średnio, lub wcale. To samo dotyczy obrazu. Czasami postacie są ładne i zgrabnie rysowane, proporcjonalne, a dłonie piękne, a czasami niczym rysunki 10latka. W jednym odcinku bywa różnie xd
Na szczęście bohaterowie mi całość wynagradzają. I te dorosłe postacie również. Ogólnie między 6 a 7 i na pewno obejrzę do końca :)