Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 9/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 29
Średnia: 7,66
σ=1,65

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kimi wa Houkago Insomnia

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2023
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Insomniacs After School
  • 君は放課後インソムニア
Tytuły powiązane:
Widownia: Seinen; Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Piękno codziennej egzystencji w historii o miłości, która przezwycięży wszystko. Nawet problemy z bezsennością.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Japońska kinematografia od zawsze pasjonowała się kinem obyczajowym. Zaczynając od dokumentalnych kronik filmowych, poprzez znakomite kino Yasujirou Ozu (cykl pór roku, Tokijska opowieść), kilka wielkich filmów Akiry Kurosawy (choć najczęściej mówi się o jego adaptacjach dzieł Szekspira i samurajskiego kina akcji, stworzył takie perły obyczajowe jak Rudobrody i Dou desu ka den), kończąc na solidnych produkcjach Hirokazu Koreedy (Nasza młodsza siostra, Złodziejaszki). W przypadku anime koniecznie trzeba wspomnieć o powstałym w latach 80. studiu Ghibli, być może najbardziej szanowanej ekipie tworzącej animacje w historii Japonii. Organizacja ta chętnie sięga po okruchy życia i w jej portfolio znajdziemy zarówno klasyczne kino obyczajowe, typowe dla tradycyjnej japońskiej kinematografii (Powrót do marzeń, Szept serca, Zrywa się wiatr), jak i „fantastykę obyczajową”, czyli opowieści, gdzie nawet w najbarwniejszych historiach fantasy jest dość czasu na codzienne rytuały. W tym nurcie powstało wiele najgłośniejszych filmów studia, jak Podniebna poczta Kiki, Ruchomy zamek Hauru, czy ich największy sukces finansowy – W krainie bogów.

Sądzę, że sukces tych ostatnich dzieł odcisnął bardzo specyficzne piętno na współczesnym anime. Z jednej strony łatwo zauważyć, że zdecydowana większość obecnie wydawanych serii zawiera mniej lub bardziej istotne elementy związane z prozą codzienności: nawet w serialach akcji odnajdziemy sceny, gdzie bohaterowie cieszą się ze wspólnie spożytego posiłku, wycieczki poza miasto lub wypadu na plażę. Nie twierdzę, że to źle, przeciwnie – tego typu zabiegi mogą rozbudować świat przedstawiony i rozwinąć relacje między postaciami. Z drugiej strony mam lekki żal, że o ile współczesne anime bardzo chętnie okrasza rozmaite gatunki wątkami obyczajowymi, o tyle trudno o dobrą, w 100% obyczajową opowieść, bez innoświatowej scenerii, słodkich dziewczynek robiących słodkie rzeczy czy przeszarżowanej komedii. Nie twierdzę, że takich serii nie ma wcale, po prostu chciałbym, by produkowano ich więcej. Tego typu przemyślenia jeszcze do niedawna nie zaprzątały mi głowy, jednak sytuacja zmieniła się drastycznie, gdy wziąłem się za seans Kimi wa Houkago Insomnia, bowiem ta produkcja na praktycznie każdej płaszczyźnie wraca do starej tradycji japońskich filmów obyczajowych.

Isaki i Ganta cierpią na bezsenność, która skutkuje ciągłym zmęczeniem i apatycznością. Każde z nich radzi sobie z tym na swój sposób: on pogodził się z żywotem szkolnego mruka mającego raptem kilku przyjaciół, ona z kolei otoczyła się koleżankami, dzięki którym ma wystarczająco wypełniony grafik, by nie myśleć zbyt często o spaniu (a przynajmniej tak to interpretuję). Dziewczyna unika problemów społecznych, jakie ma Ganta, ale płaci za to określoną cenę – ponieważ nie chce, by przyjaciółki dowiedziały się o jej przypadłości, musi potajemnie myszkować po szkole w celu znalezienia dogodnego miejsca do spania. Los sprawia, że tych dwoje spotyka się w tej samej kryjówce: opuszczonym szkolnym obserwatorium astronomicznym. O ile prawie od razu nawiązują nić porozumienia i podejmują decyzję, że będą tu razem sypiać, o tyle nie udaje im się utrzymać sekretu i dość szybko zostają zdemaskowani. Na szczęście mogą zachować wybrane miejsce, jeśli zdecydują się reaktywować klub astronomiczny.

Ramy fabularne zapowiadały lekki romans szkolny połączony z tak zwaną serią hobbystyczną (tym razem poświęconą astronomii), lecz o ile podziwianie gwiazd faktycznie stanowi istotny punkt tego anime, a świetnie napisany romans znakomicie prezentuje się na pierwszym planie, jest to przede wszystkim wspaniałe kino obyczajowe, zachwycające naturalnością scenariusza. Zwyczajność i prostota nie opuszczają nas ani na chwilę i w moim odczuciu to żaden mankament, a jedna z głównych zalet tego anime. Tym bardziej że choć reżyser i scenarzysta wykorzystują bardzo ograniczoną paletę środków wyrazu, prezentują je z pełnym zestawem blasków i cieni dnia codziennego, niczym wirtuoz fortepianu dowodzący, że samymi sonatami można skutecznie wypełnić program koncertu.

Wysokiej klasy reżyseria towarzyszy nam od pierwszych scen. Na początku serii Ganta opowiada o bezsenności. W tym czasie obserwujemy zmieniający się za oknem świat w miasteczku Nanao. Świt zbliża się powoli, dzięki czemu łatwiej odczuć zmęczenie głównego bohatera i frustrację wynikającą z bezsilnych prób zaśnięcia. Przechodzimy płynnie do przygotowań do szkolnego festiwalu. Jedni wesoło trajkocą i beztrosko plotkują, inni pracują przy dekoracjach, tylko Ganta zrobił swoje i próbuje zasnąć. Z letargu wyrywa go jedna z koleżanek – jego reakcja mogłaby zgorszyć widza, ale my już wiemy, skąd to opryskliwe zachowanie. Tym bardziej że gdy tylko chłopak posuwa się o krok za daleko, momentalnie orientuje się, że przesadził. Zakłopotany, wychodzi po pudła, mijając kolejnych uczniów. Zarówno w klasie, jak i na korytarzu wszyscy są narysowani z podobną starannością, dzięki czemu nie wiemy, kto tak naprawdę będzie istotny dla tej historii. I nawet jeśli nie wszystko jest takim scenopisarsko­‑reżyserskim złotem, twórcy dwoją się i troją, byśmy śledzili rozwój bohaterów nie poprzez rozmaite ekspozycje, a przez ich gesty, zachowania i reakcje otoczenia.

Jednocześnie wątek miłosny idzie spokojną, realistyczną drogą. Chociaż mogłoby się wydawać, że ten romans jest przeciągnięty, to moim zdaniem wyznaczono mu właściwe tempo. Bohaterowie ledwo się znają i potrzebują czasu, by dowiedzieć się o sobie czegoś więcej, oswoić się z nową sytuacją i opowiedzieć o swojej przeszłości. A ta, choć bywa niełatwa i może stanowić wyzwanie dla naszej pary, nie straszy przedramatyzowaniem. To kolejny element życia, który w ten lub inny sposób wpłynął na ich losy. Romantyczne relacje są wspierane przez prawdziwie przyjacielskie więzy „towarzyszy niedoli”. Isaki i Gantę połączył wspólny problem i choć nie poprzestają na jego rozwiązaniu, to właśnie walka z bezsennością stanowi klucz do wzajemnego zrozumienia. Tak empatyczne podejście sprzyja jeszcze jednemu aspektowi, czyli pokazaniu ogromnej troski o tę drugą połowę. Ponownie – nie chodzi tu o wielkie gesty i dramatyczne deklaracje, których oczekiwalibyśmy od szkolnych melodramatów, ale o skromne, nieraz bardzo dyskretne uczynki, typowe dla dobrych serii obyczajowych. I dla dobrej pary w „prawdziwym” życiu.

Dwuosobowy klub astronomiczny wspiera Yui Shiromaru, absolwentka liceum, prowadząca mały salon z automatami na głębokiej prowincji. Początkowo jej obecność może trochę dziwić, bo jest ona osobą dość ekscentryczną, która średnio pasuje do tego realistycznego pejzażu. Po jakimś czasie zrozumiałem jednak, że jej oryginalność to celowy zabieg scenarzysty. Jest to bohaterka wychodząca poza schemat japońskiego społeczeństwa, jednak jej ekscentryczność ma swoje granice i nie dopuszcza się ona czynów, które mogłyby naruszyć zasady ładu społecznego. W ten oto sposób ładnie ukazano, że nawet tak nietypowe postacie muszą przestrzegać pewnych reguł, co po raz kolejny bardziej zbliża ten serial do rzeczywistego krajobrazu Japonii niż animowanej wariacji na temat Kraju Kwitnącej Wiśni. Co więcej, nawet to lekkie łamanie niepisanych reguł spycha ją na towarzyski margines – do momentu spotkania Isaki i Ganty jej jedynym bliskim towarzyszem jest kot, zaś jej żywot ogranicza się do pracy w salonie i pomieszkiwania w blaszanym baraku bez łazienki, który służy jej za dom. Na szczęście ponownie uniknięto zbędnego dramatyzmu – Yui zdaje się być świadoma ceny swojej niezależności i zamiast roztkliwiać się nad losem lokalnego outsidera, cieszy się z tego, co udało się jej osiągnąć.

O koleżankach i kolegach naszych nocnych marków nie dowiadujemy się aż tak dużo, ale poznajemy ich na tyle dobrze, by uwierzyć, że prowadzą własne, w ten lub inny sposób ustabilizowane życie. Mają swoje zainteresowania i przyzwyczajenia, nieraz demonstrują przywary, lecz w całości stanowią sympatyczną paczkę, która w momencie próby stanie na wysokości zadania. Jednocześnie, choć problemy Isaki i Genty nie są im obojętne, mogę uwierzyć, że „poza sceną” nie myślą tylko o kolegach z klubu astronomicznego. Określenie, że są oni „głównymi bohaterami swojego życia” jak najbardziej tu pasuje.

Tej fascynującej, choć zwyczajnej historii towarzyszy bardzo dobra oprawa techniczna. Szkoła jest gwarnym miejscem w dzień, pełnym uczniów, którzy są często nie gorzej narysowani niż koledzy i koleżanki głównych postaci, mamy mnóstwo interesujących lokacji i pięknych pejzaży gwieździstego nieba. Wszystko prezentuje się elegancko i estetycznie, chociaż zostało utrzymane w realistycznym stylu: narysowane jedzenie jest ładne, ale to żadna przesadzona wizualna uczta znana z innych anime (gdzie miska ryżu może prezentować się jak królewskie danie z restauracji oznaczonej trzema gwiazdkami Michelina), a obok pięknych miejsc znajdziemy też i takie do bólu zwyczajne.

Trochę inaczej ma się sprawa z projektami postaci. Pod wieloma względami jestem zachwycony – zdecydowano się utrzymać realistyczny ton i bohaterowie wyglądają jak zwyczajni obywatele Japonii. Postacie mają proporcjonalne kształty, a ci, którzy trochę więcej ćwiczą (na czele z Isaki), są nieco bardziej gibcy i lepiej umięśnieni, lecz nie jest to istotna różnica. Co prawda prawie wszyscy bohaterowie mają nieco większe oczy od standardowego Azjaty (mające podwójną powiekę, jak u przedstawicieli rasy białej), lecz zważywszy na to, że jest to kluczowe przy wyrażaniu emocji, mogę na to „przymknąć oko”. Jedyny problem leży (jak to często w anime) w kolorze oczu i włosów. Na początku dało to radę jeszcze wybronić – zdecydowana większość bohaterów to ciemnoocy bruneci, a nieco jaśniejsze czupryny sprawiają wrażenie farbowanych. Yui ma białe włosy i fioletowe oczy, ale z jej ekscentrycznością wybór peruki i kolorowych soczewek wydawał mi się naturalny. Jednak w drugiej połowie serialu oczy jednej z bohaterek pod wpływem słońca zmieniają kolor na jasnozielony, co już jest dla mnie lekką przesadą (wcześniej niektórym postaciom oświetlenie lekko modyfikowało kolor na szaroniebieski, co jeszcze ma sens), a później pojawia się bohaterka z naturalnymi brązowymi włosami i niebieskimi oczami będąca na pewno Japonką z pochodzenia. Wiem, że dla niektórych to drobiazg, ale mnie trochę ta decyzja artystyczna zbiła z tropu, tym bardziej że nie rozumiem powodu tej stylistyki. Z drugiej strony, jeśli to ma być największa wada serialu…

Jednocześnie można zadać sobie pytanie, czy seria tak mocno zbliżona do prawdziwego życia nie powinna stać się „zwykłym serialem”? W innych, czysto realistycznych anime jak Powrót do marzeń lub Zrywa się wiatr zamieszczano sceny abstrakcyjne albo wizje senne, które usprawiedliwiały wykorzystanie animacji jako środka przekazu. Zatem czy da się usprawiedliwić stworzenie animacji na podstawie mangi Kimi wa Houkago Insomnia? Na szczęście tak. Choć sceny „zwyczajne” zajmują ogromną część czasu ekranowego, pojawiają się tu pięknie oświetlone plenery (polecam finał piątego odcinka), które faktycznie trudno byłoby oddać za pomocą „normalnej” kamery. Uważam też, że wybór animacji dodał serii lekkości, dzięki czemu łatwiej przyswoić pozbawioną wielkich zwrotów akcji fabułę. Do tego animacja pomaga w budowaniu kojącego nastroju: zważywszy na to, ile dobroci i prostej życzliwości okazują sobie bohaterowie, być może trudno byłoby nam uwierzyć w istnienie tak dobrej społeczności (w zwykłych filmach takie zabiegi wychodziły prawie wyłącznie w złotej erze kina). Zresztą w tym roku w Japonii zaprezentowano również film fabularny na podstawie tej samej mangi, więc będzie można porównać oba dzieła, jeśli obraz trafi do polskiej dystrybucji.

O ile mam niewielkie zarzuty do animacji, o tyle muzyka zrobiła na mnie duże wrażenie. Początkowo obawiałem się, że ścieżce dźwiękowej będzie brakowało stonowania – szkolne dramaty mają tendencje do łopatologicznego soundtracku, który wyraźnie wmawia odbiorcy, co ma czuć w danym momencie. Na szczęście i tę pułapkę udało się ominąć – utwory przewijające się przez serial są nastrojowe, urokliwe, bardzo dobrze zinstrumentalizowane i nie bawią się w żaden szantaż emocjonalny. Nie odnotowałem łzawej solówki na skrzypcach ani smutno przygrywającego fortepianu. Co mi się rzadko zdarza, bardzo polubiłem zarówno czołówkę, jak i tyłówkę serii, szczególnie tę pierwszą, z bardzo ładnie wyważonym tempem, świetnie oddającym klimat anime. Skoro już jestem przy dźwięku, bardzo podobała mi się praca seiyuu, a zwłaszcza sposób, w jaki kierował nimi reżyser. Popisowych scen tu niewiele, natomiast ewidentnie taki był zamysł twórców. Bohaterowie mają być zwyczajni, stonowani i opowiadający o prostych historiach.

Czy to anime (poza wspomnianymi elementami) ma jakieś wady? Z recenzenckiego obowiązku wspomnę, że wychwyciłem kilka brzydszych ujęć i parę niedoróbek w animacji. Mam też lekki żal, że o ile ładnie zaprezentowano przyrodniczą część prefektury Ishikawa, to wizyta w stolicy (pięknym mieście Kanazawa) nie ukazała blasku tego miejsca. Nanao, prowincjonalnej miejscowości, w której rozgrywa się większa część historii, nie ocenię, gdyż wygląda bardzo zwyczajnie i przewodniki też nie zapowiadają nie wiadomo jakich zabytków. Lecz to chyba wszystko – mógłbym na upartego napisać, że jedna lub dwie postacie drugoplanowe mnie zirytowały, ale nie mogę tym bohaterom odmówić autentyczności, a w serii będącej apoteozą okruchów życia takie osoby powinny się pojawić.

Nie mogę pominąć jeszcze jednej kwestii. Napisałem sporo o pochwale codzienności, stonowanym charakterze dzieła i naturalizmie wykonania – to oczywiście wszystko zalety, jednak mam świadomość, że brzmią one nieco jakbym chwalił offowy, trudny w odbiorze tytuł. Uspokajam więc – Kimi wa Houkago Insomnia to bardzo przystępna rzecz. Jasne, skłamałbym, i to mocno, gdybym pod względem ciężaru gatunkowego zrównał tę serię z lekką komedią albo radosną opowiastką o szkolnym klubie, ale w czasie seansu zwyczajnie dobrze się bawiłem. Jak dla mnie to jedna z najlepszych serii szalenie mocnego sezonu wiosna 2023 i solidny kandydat na anime roku. Jeżeli nie jesteście uczuleni na kino obyczajowe, to moim zdaniem powinniście dać tej serii szansę.

Sulpice9, 15 lipca 2023

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Liden Films
Autor: Makoto Ojiro
Projekt: Hiroki Fukuda
Reżyser: Yuuki Ikeda
Scenariusz: Rintarou Ikeda
Muzyka: Yuuki Hayashi