
Komentarze
Megami no Café Terrace
- 4 ep : Navigator : 17.11.2023 20:41:50
- Fascynujące porównanie : Stary widz : 24.06.2023 16:43:47
- komentarz : Zomomo : 19.06.2023 18:18:30
- komentarz : rool : 12.05.2023 19:25:55
- komentarz : Nikodemsky : 14.04.2023 23:19:36
4 ep
Kto w salonach gier przebywał w latach 90tych, lub obecnie w SF'a gra, to się pośmieje, nie żebym to pierwszy raz widział ale nadal bawi.
A sama seria jak narazie sympatyczna, troszkę głos głównego boahatera drażni, niewiem czy to brak doświadczenia czy mu się nie chce, tak jakoś emocjonalnie nie pasuje do sytuacji.
Fascynujące porównanie
- Mamo, czy mogę kupić „Sposób na pięcioraczki”?
- Mamy „Sposób na pięcioraczki” w domu”.
„Sposób na pięcioraczki w domu” :
Przy zajawkach do tego sezonu, zauważyłem, że seria ma sporo punktów stycznych z anime omawianym przeze mnie i jednego z Czytelników na tutejszym forum, na przełomie ostatniego roku: mrukliwy bohater‑kujon, pięć pozornie trudnych w obyciu Pań, jakieś powiązania rodzinne w tle…
Natomiast zadziwiło mnie to, jak wiele motywów tu zerżnięto. Przy seansie utrzymały mnie dwie rzeczy – pierwsze to obserwacja ile elementów seria bierze ze swojego poprzednika. Serio, są całe sceny i motywy, które widziałem w „Go‑Toubun no hanayome”. Zaczynając od 6 głównych bohaterów, którzy zdają się być wymiksowanym zestawem „poprzedniej szóstki”. Ja wiem, w anime stosuje się określone archetypy, ale jedną rzeczą jest inspiracja, inną zrzynanie. Traumy i wątki też brzmią zadziwiająco znajomo ( kliknij: ukryte w pewnym momencie pojawia się nawet siostra‑bliżniaczka jednej z kelnerek by dać swojej siostrze w twarz… Inna jest początkującą artystką, kolejna dzieli wspomnienia z bohaterem, jeszcze inna to niezbyt rozgarnięta miłośniczka sportu…), nawet to swoiste poczucie, że wszystkich nagli czas… Oczyma duszy obserwowałem działy prawne dwóch wydawnictw prowadzących negocjacje co wolno, a co trzeba zmienić. XD I w sumie było to dość zabawne doświadczenie.
Nie miałbym może z tym większych problemów, gdyby nie to, że ta seria wszystko robi nie tak. Tam, gdzie u poprzednika mieliśmy bohaterów trudnych z powodu traum, tu mamy rozwrzeszczaną, zdziczałą bandę, która chyba pierwszy raz trafiła do jakiejkolwiek grupy społecznej. Bohaterowie są kilka lat starsi od Uesugiego i sióstr, a zachowują się jak nieokrzesani gimnazjaliści, pierwszy raz wyzwoleni spod kurateli dorosłych. Gdzie w „Sposobie na pięcioraczki” było budowanie więzi, relacji, wychodzenie z traum, powolna ewolucja, tu mamy sceny bez żadnej podbudowy i motywu przewodniego. Hasło „Adaptujemy poprzednika, nie wiedząc dlaczego był dobry” doskonale tu pasuje. Czy coś istotnie zmieniono w stosunku do „oryginału”? Tak, ponieważ bohaterowie są starsi, chyba uznano, że można pozwolić sobie na bardzo dużo prymitywnego fanserwisu.
Tu właśnie wchodzi drugi powód, dla którego to obejrzałem, czyli fakt, że w czasie seansu jeszcze bardziej doceniłem „Sposób na pięcioraczki”. Czy to była marka wielka? Nie, ale wciąż dostarczała dużo dobrej rozrywki i serwowała sporo niegłupich przemyśleń. No i dobrze napisanych bohaterów. Do tego uświadomiła mi, że nawet serię haremówkową można podnieść do rangi solidnego serialu. W każdym razie porównując te dwie serie rozrywkowe czuję się jakby oceniał dobry film Spielberga z „dziełami” Patryka Vegi.
Na plus mogę ewentualnie policzyć, że relacje między bohaterami nie są zawieszone w próżni ( kliknij: ukryte bohater jest studentem prestiżowego Uniwersytetu w Tokio i seria sugeruje, że cieszy się pewnym wzięciem wśród płci przeciwnej, nawet jeśli chwilowo nie jest nią zainteresowany. Zdarzają się też panowie, wyraźnie zainteresowani ładnymi kelnerkami, choć ich obecność w zasadzie niczego nie wnosi). Nie najgorzej też oddano gusta smakowe Japończyków (zamiast espresso piją tę okropną pluję :D Przynajmniej ich stosunek do kawy nie pokrywa się z moim) i przyznaję, że jedna osoba z tej szóstki nawet wzbudziła trochę mojej sympatii. Choć do ekipy z poprzedniej serii to daleka droga, więc może po prostu na bezrybiu…
Tyle ode mnie, ja to obejrzałem jako ciekawostkę, „supplement” do wielkich i długich rozmów przy innym anime. Pozostałym zdecydowanie nie polecam :D Zwłaszcza, że humor też jest raczej niewybredny.
PS – teraz z kolei ma wychodzić opowieść o mrukliwym chłopaku i pięciu buddyjskich mniszkach. Chyba w Japonii szykuje się jakiś trend…
Raz, że za każdym razem kiedy przenoszone na ekran są jego twory, to są modyfikowane w taki sposób, że tracą wydźwięk i charakter pierwowzoru; nierzadko też trafia się tak, że scenarzyści wycinają istotne elementy fabularne i coś względnie sensownego staje się absurdalne. Nie inaczej jest tutaj – to pierwsza, prawdziwa haremówka autora bez nadmiernej dramy, tj. w „klasycznym stylu”, eksperymentuje on trochę i różne daje to efekty w boginiach ale bajka to wszystko normalizuje do poziomu zwykłego romcoma „mieszkam z dziewczynami”; takie traktowanie już na starcie przekreśla możliwość bycia czymś więcej, niż 6‑7/10 max.
Dwa – jego art jest trudny do przeniesienia na ekran, wymagałoby to pracy zbyt wielu utalentowanych animatorów i nie wyobrażam sobie, żeby ktoś stwierdził że warto zebrać taką ekipę do adaptowania czegoś właśnie od Seo. No i tak ląduje z tymi ekranizacjami wizualnie oscylujących od akceptowalnych do „całkiem ok”.
Bajka bogiń jest jak najbardziej oglądalna, nawet jest lepsza niż niejedna haremówka o podobnym settingu ale po dwóch odcinkach mam wrażenie, że to ponownie będzie takie 5‑6/10 i pozycja, o której za rok nikt nie będzie pamiętać.
Ciężko być fanem czyjejś twórczości w świecie m&a, jak zawsze :)