x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
38 odcinków to całość‑całość. Bardzo spójna i logiczna. Netflix to pociął na 3 części pewnie tylko żeby abonamentów więcej sprzedać. Normalna taktyka. Ja oceniam to jako całość (od 1 do 38 epka), a nie poszczególne premiery osobno.
Minusy: - OP i ED. Najgorsze w serii. A jaki brzydki ten OP! Co do sekundy przewijałem za każdym razem.
- Damskie krzyki. To zupełnie inny dźwięk niż poczciwe mięśniakowe darcie japy z poprzednich serii. Takie przeszywające, świdrujące. I bardzo dużo ich jest. Ale to zarzut tylko do początku serii, gdzie na ekranie same kobiety i każda z nowym standem i w nowym otoczeniu.
Plusy: + Tempo akcji, miejsce akcji ( kliknij: ukryte więzienie + finałowy pościg) standy, walki – jak zwykle top topów! Postacie z głównej obsady zapadają w pamięć, mają sensowne backstory i powody by działać – kompletne przeciwieństwo Golden Wind ;)
+ Zakończenie! Definitywne.
kliknij: ukryte Świat bez Pucciego, czyli definitywny koniec Dio. Finałowa scena to jest „modyfikacja pierwszego świata” bo Pucci umiera w drugim cyklu z ręki Emporio (Pucci przed śmiercią używa przyśpieszenia czasu, nic to nie daje: stand znika, a Pucci umiera), czyli z drugiego świata gdzie dużo postaci nie istnieje, a Jolyne/Jojo wyglądają bardzo dziwnie (nie mają duszy?), wracamy do pierwszego świata (nie było żadnego użycia Made in Heaven), czyli w wersji bez Pucciego i to do samiutkiego początku Stone Ocean – czasu widzenia: 30 listopada 2011. Happy ending. Weather, Antastasia i Ermes/Eldis nie idą do więzienia, FF nie istnieje, a Jolyne/Irene ma „znośne” relacje z ojcem bo właśnie jadą prosić go o błogosławieństwo przed ślubem. Prawdopodobnie w tym zresetowany świecie Jotaro zabija na luzie synów DIO i sobie żyje w spokoju. Wszyscy nie pamiętają w ogóle Emporio bo to są „postacie od zera” nie wydarzyło się nic ze Stone Ocean, a to że Pucciego nie ma, oznacza, że nie było spisku żeby Jolyne skończyła w więzieniu, całego wątku Weather‑Pucci itd. Tylko dlaczego Emporio ma wspomnienia ze wszystkich światów, jeśli wróciliśmy do pierwszego świata bez Pucciego?
Wersja, że ostania scena na stacji benzynowej dzieje się w już trzecim świecie (czyli, że zadziałało przyśpieszenie czasu przed śmiercią Pucciego) też ma sens. Tylko dlaczego wszystkie postacie nie wyglądają trochę jak Jolyne i Jotaro z drugiego świata podczas widzenia – dziwne twarze, zupełnie inne tatuaże/akcesoria?
Tak czy siak, czuje dobrze człowiek z takim finałem i zakończeniem dla 6 partów. Niby drużyna przegrywa, ale ostatecznie zło zostaje pokonane, a happy ending mamy dzięki restartowi świata.
No to czekam teraz na ekranizacje kolejnego arcu! Przy minimalnym sprawdzeniu „co dalej?” zarys fabularny i opinie zapowiadają coś równie dobrego, albo nawet lepszego! HYYYYYPE!
9+/10
38 odcinków to całość‑całość. Bardzo spójna i logiczna. Netflix to pociął na 3 części pewnie tylko żeby abonamentów więcej sprzedać. Normalna taktyka. Ja oceniam to jako całość (od 1 do 38 epka), a nie poszczególne premiery osobno.
Minusy:
- OP i ED. Najgorsze w serii. A jaki brzydki ten OP! Co do sekundy przewijałem za każdym razem.
- Damskie krzyki. To zupełnie inny dźwięk niż poczciwe mięśniakowe darcie japy z poprzednich serii. Takie przeszywające, świdrujące. I bardzo dużo ich jest. Ale to zarzut tylko do początku serii, gdzie na ekranie same kobiety i każda z nowym standem i w nowym otoczeniu.
Plusy:
+ Tempo akcji, miejsce akcji ( kliknij: ukryte więzienie + finałowy pościg) standy, walki – jak zwykle top topów! Postacie z głównej obsady zapadają w pamięć, mają sensowne backstory i powody by działać – kompletne przeciwieństwo Golden Wind ;)
+ Zakończenie! Definitywne.
kliknij: ukryte Świat bez Pucciego, czyli definitywny koniec Dio. Finałowa scena to jest „modyfikacja pierwszego świata” bo Pucci umiera w drugim cyklu z ręki Emporio (Pucci przed śmiercią używa przyśpieszenia czasu, nic to nie daje: stand znika, a Pucci umiera), czyli z drugiego świata gdzie dużo postaci nie istnieje, a Jolyne/Jojo wyglądają bardzo dziwnie (nie mają duszy?), wracamy do pierwszego świata (nie było żadnego użycia Made in Heaven), czyli w wersji bez Pucciego i to do samiutkiego początku Stone Ocean – czasu widzenia: 30 listopada 2011. Happy ending. Weather, Antastasia i Ermes/Eldis nie idą do więzienia, FF nie istnieje, a Jolyne/Irene ma „znośne” relacje z ojcem bo właśnie jadą prosić go o błogosławieństwo przed ślubem. Prawdopodobnie w tym zresetowany świecie Jotaro zabija na luzie synów DIO i sobie żyje w spokoju. Wszyscy nie pamiętają w ogóle Emporio bo to są „postacie od zera” nie wydarzyło się nic ze Stone Ocean, a to że Pucciego nie ma, oznacza, że nie było spisku żeby Jolyne skończyła w więzieniu, całego wątku Weather‑Pucci itd. Tylko dlaczego Emporio ma wspomnienia ze wszystkich światów, jeśli wróciliśmy do pierwszego świata bez Pucciego?
Wersja, że ostania scena na stacji benzynowej dzieje się w już trzecim świecie (czyli, że zadziałało przyśpieszenie czasu przed śmiercią Pucciego) też ma sens. Tylko dlaczego wszystkie postacie nie wyglądają trochę jak Jolyne i Jotaro z drugiego świata podczas widzenia – dziwne twarze, zupełnie inne tatuaże/akcesoria?
Tak czy siak, czuje dobrze człowiek z takim finałem i zakończeniem dla 6 partów. Niby drużyna przegrywa, ale ostatecznie zło zostaje pokonane, a happy ending mamy dzięki restartowi świata.
No to czekam teraz na ekranizacje kolejnego arcu! Przy minimalnym sprawdzeniu „co dalej?” zarys fabularny i opinie zapowiadają coś równie dobrego, albo nawet lepszego! HYYYYYPE!