Komentarze
Boku no Kokoro no Yabai Yatsu [2024]
- Anime, które nie potrzebuje już kontynuacji, bo może być tylko gorzej. : Hugh Mungus : 16.11.2024 09:50:30
- Re: Trzeci poziom w melasie. : Jiri50 : 2.09.2024 04:46:25
- Re: Trzeci poziom w melasie. : xx : 1.09.2024 15:19:09
- Re: Trzeci poziom w melasie. : Jiri50 : 31.08.2024 18:47:24
- Re: Trzeci poziom w melasie. : Sulpice9 : 31.08.2024 17:37:55
- Re: Trzeci poziom w melasie. : Jiri50 : 29.08.2024 09:37:06
- Re: Trzeci poziom w melasie. : Karolak : 29.08.2024 08:45:39
- Trzeci poziom w melasie. : Jiri50 : 8.07.2024 11:00:12
- komentarz : Jiri50 : 10.06.2024 09:37:38
- komentarz : yor32 : 9.06.2024 19:48:28
Anime, które nie potrzebuje już kontynuacji, bo może być tylko gorzej.
Jest mega cringe oraz masa irytujących momentów, a mimo to, jest to jedne z najlepszych szkolnych romansideł jakie powstało, mega przyjemne w odbiorze z satysfakcjonującym zakończeniem.
No ale, jednak jest parę rzeczy, których zwyczajnie mogłoby nie być.
Po pierwsze „kariera” Anny jako modelka czy aktorka. Zaletą jest to, że kliknij: ukryte rodzice nie zabraniają jej wszystkiego bo kariera i traktują ją jak swoje dziecko, a nie maszynkę do robienia pieniędzy i sławy oraz że dotychczas nie pojawiła się postać typu kliknij: ukryte zostaw Annę bo ona karierę będzie robić, chłopaka nie wolno bo to złe, no chyba że ten super przystojny aktor to wtedy tak, a ty Kyo spadówa plebsie co niestety jest częste w chińskich bajkach. Chociaż kto wie, może i tutaj zawita ten oklepany motyw..
A jak już przy oklepanych motywach jesteśmy, to jest ich tutaj pełno, no ale to szkolne romansidło, więc nie ma co marudzić bo nie było to aż tak złe.
A co było złe? Przede wszystkim postacie poboczne, szczególnie męskie. Gdybym nie oglądał bajki na TV tylko PC to musiałbym monitor czyścić ze śliny za każdym razem, kiedy na ekranie pojawiał się Haruya i Adachi.
Żeńskie postacie drugoplanowe zaś dosyć bezbarwne oraz nieobecne, co w sumie jest plusem, patrząc na podoczne męskie.
Postacie…
Anna i Kyo to topka z romansideł, nie ma co się rozpisywać, bo widać że założenie i wykonaniu zwyczajnie współgra co jest rzadkością w romansach. No dali zwyczajnie radę, 10/10.
Czego brakowało? Za mało scen z perspektywy Anny na to wszystko oraz brak jakiegoś mocnego bodźca zewnętrznego w stronę Kyo. Może nowa żeńska postać chociaż na jeden lub dwa odcinki, która by wykazała zainteresowanie Kyo, ale bez większej dramy czy coś. Zazwyczaj nie lubię motywu trójkątnego, ale czasami może wpłynąć pozytywnie na całość, tutaj by to pasowało.
Zakończenie dobre, wystarczające oraz zadowalające. Nie trzeba nic więcej, nie potrzeba kolejnego sezonu bo z doświadczenia chyba każdy wie, że im więcej sezonów dobrej bajki tym łatwiej to zepsuć. Jak mawia powiedzenie.
I niech tak zostanie.
Dla mnie mocne 9/10 i ścisła topka szkolnych romansideł, a może i nawet najlepsze jak na ten moment.
Trzeci poziom w melasie.
Ok. dobre ale niezbyt mądre ciele powiedzą nam tu złośliwe panie, bo panowie to raczej padają przed tym wcieleniem plackiem do tego z nieprzytomnym zachwytem w oczach. Chwilami mnie też to dopadło, wyznaję ze skruchą. To coś co żywcem wyskoczyło nam z kart bajek o takowych panienkach. Oczywiście obowiązkowo zakochane jest w chłopaku delikatnie mówiąc zakompleksionym, nijakim i wycofanym.
Nasza pannica też jest, a jakże modelką, ma do tego niepochamowany pociąg do słodyczy. Ale żadni „rycerze diety” nie muszą tu interweniować. Jej cudowna przemiana materii sprawia, że skutków w postaci jakiejś oponki jak u Ami zero. No naprawdę jest czego pozazdrościć, i to wszystko tak bez większego wysiłku. A tak jasne! Na imię ma Anna – zdaje się jak matka Ami. Itd., itd. Stalker obowiązkowo też jest . . . no ale jak jest modelka. To przecież nie ma przebacz co by się choć jeden taki nie trafił.
Mimo wszystko taki klon z części osobowości Ami nadal daje radę? Nawet można to obejrzeć i to z pewną dozą przyjemności. Oj no, tak po prawdzie to na pewnym poziomie człowiek ma wręcz niesamowitą radochę. A już niektórzy widzowie grzeją się tym wprost nieprzyzwoicie. W sumie trochę ich rozumiem.
Ale nie da się ukryć. Jak się potem po seansie włączy myślenie. Eeech gdzie tam tej postaci do jej pierwowzoru, wg. mnie przynajmniej.
Chociaż akurat ta słodycz i prostota jaką jej zafundowali ma ten swój magnetyczny urok, dla facetów niewątpliwie na pewno. No o prostolinijności, koleżeństwie i życzliwości temu towarzyszących nie wspominając.
Przesłodzone to wszystko. Może za bardzo. Chyba zbyt częste obcowanie z tym animcem, grozi człowiekowi cukrzycą. No i to jest uproszczone do samego sedna.
A sednem jest potrzeba bliskości i intymnych stosunków. Trzeci poziom w piramidzie potrzeb wg. Maslowa. A to dziś bardzo niepopularna potrzeba.
Naj naj
Niesamowicie się cieszę że nie skopali tego, tylko jeszcze lepiej im to wyszło, na trzeci sezon nie ma co liczyć raczej, szkoda.
Popłakałem się ze śmiechu, z zazdrośći Yamady na sytuację z czekoladkami za szkołą i komentarzem Ichikawy, „nie możesz mieć wszystkich czekoladek” :D
Prezent od siostry kompletnie mnie rozbroił :D
Poedejścia i badanie gruntu bohaterów jest fascynujące i takie lekkie De Ja Vu w niektórych momentach.
100% ponowny seans niedługo
Boku no Kokoro no Yabai Yatsu 2 po 13 odcinku (koniec)
13
I w sumie duża w tym zasługa dobrze napisanych i interesujących postaci. Szczególnie mi zaimponował Kyotaro, który pięknie się rozwinął i dojrzał do swoich uczuć na przestrzeni tych wszystkich odcinków.
Po prawdzie nawet bym się szczególnie nie obraził, gdyby to był definitywny koniec, bo naprawdę udało im się to bardzo dobrze zamknąć. Tak czy owak podobno zostało za mało materiału na pełen sezon, więc na ewentualną kontynuację będzie trzeba poczekać parę lat…
- postać Anny: momentami wybitnie irytującą w swoim byciu i postawie wobec protaga; jeszcze bardziej razi mnie, jak jest przedstawiana – oczywiście jako ta najładniejsza, wyróżniająca się wśród innych dziewczyn, z ciągłym podkreślaniem jej wdzięków (ten opening…). Jak pojawi się anime romantyczne, w którym potencjalna partnerka głównego bohatera będzie normalną dziewczyną, nie wykreowaną na kolejną waifu sezonu, dajcie mi znać. Z drugiej strony są sceny, kiedy robi się z Anny kliknij: ukryte wielką bidulkę, jak w drugim odcinku, i tego też nie jestem w stanie kupić.
- za dużo „wielkich, przełomowych momentów” między bohaterami. To już było wyczuwalne w pierwszym sezonie, w drugim niestety wygląda na to, że twórcy będą dalej iść tą drogą. Przez fakt, że co chwila dostajemy jakiś przełom, miłą scenę, zbliżenie (oczywiście okraszone wszystko odpowiednią muzyką i oprawą graficzną), po pierwsze, widz może czuć się znudzony, po drugie te naprawdę istotne punkty milowe w rozwoju uczuciowym bohaterów nie mają aż takiej siły, jaką mogłyby mieć, gdyby zostały należycie wyeksponowane. Przydałyby się z dwa odcinki oddechu, może skupienie się na innych postaciach (w sumie ubogość drugiego i trzeciego planu to kolejna słaba strona anime – niby są ci koledzy i koleżanki, ale robią głównie za dodatek do głównej pary), bo inaczej jak dojdzie do np. wyznania miłości czy pocałunku (nie znam mangi, nie wiem, czy któreś już nastąpiło), to będzie to wyglądało tylko jak kolejny odhaczony punkt w romantycznym programie.
Z plusów, poza ładną oprawą audiowizualną, widzę jeden – gra seiyuu protagonisty. Dobrze się go słucha.
Do samego pierwowzoru podchodziłem kilkukrotnie i nigdy nie mogłem przebić się przez pierwszy tom – główną kwestią było właśnie to, jak surowo był on narysowany i jak chaotyczny przez to się wydawał. Natomiast z czasem autor uporządkował swój styl oraz historię i późniejsze chaptery czyta się przyjemniej, natomiast czuje się pewną pustkę przez brak znajomości wcześniejszego materiału.
Twórcy anime zdecydowali się już od samego początku wzorować na stylu z późniejszych historii, kiedy to wszystko było bardziej wyrafinowane. Ten jeden zabieg sprawił, że coś, co było dla mnie zbyt odrzucające, nagle okazało się mieć sympatyczną historię, z ciekawymi bohaterami i nawet śmiesznymi żartami. Dawno nie zaśmiałem się z jakiegoś żartu w anime, a ta seria sprawia, że śmieję się niejednokrotnie w trakcie odcinka.
Widać, że reżyserzy przeczytali cały materiał, zdecydowali się odrobić zadanie domowe i ogarnęli, w którym momencie manga nabrała rozpędu.
I myślę, że gdyby tylko to samo zrobili reżyserzy dziewczyny w okularach, tamta seria zamiast być dosłownym i bardzo nieuporządkowanym zlepkiem irytujących i brzydkich (według mnie oczywiście) scenek, mogłaby być dzisiaj w tej samej pozycji co Boku no Kokoro no Yabai Yatsu. Starczyło tylko przeczytać więcej niż materiał, który mieli zanimować, znaleźć punkt, w którym seria nabrała rozpędu i popularności i zrozumieć, co spowodowało, że ludzie pokochali tamtą mangę. Tylko tyle i aż tyle.
Boku no Kokoro no Yabai Yatsu 2 po 1 odcinku
1
A sam odcinek to w zasadzie to samo, co w poprzednim sezonie. I bardzo dobrze, bo oglądało się świetnie i poziom nie powinien spaść