
Komentarze
Girls Band Cry
- syf : Mayew : 28.07.2024 15:45:36
- Całkiem fajne : El Tiburón : 29.06.2024 17:00:04
- A jednak... : kot schrödingera : 17.06.2024 20:55:03
- po siódmym odcinku - porównanie z konkurencją : kot schrödingera : 21.05.2024 03:11:52
- komentarz : GLASS : 9.05.2024 06:28:28
syf
Całkiem fajne
CGI się sprawdza. W pierwszej chwili trochę inny styl animacji od tego, do którego jest normalnie człowiek przyzwyczajony razi w oczy, ale dość szybko staje się on całkiem zjadliwy. Widać, że naprawdę postarano się jeżeli chodzi o ekspresję bohaterek, drobne ruchy i gesty, zmiany wyrazu twarzy i energiczność ruchów. Czasami ugryzie wyraźnie widoczne na ekranie łączenie 2D i 3D, ale całość daje radę. Może nie jest to poziom Houseki no Kuni (który to miał też o tyle łatwiej, że postacie nie były ludźmi, więc ich pewna nienaturalność była wręcz zamierzona), ale to raczej ścisła czołówka i nie ma od tego bólu zębów. Jeżeli ktoś początkowo skreślił, bo uznał, że CGI go odpycha to zachęcam do dania szansy. Ja się bawiłem przednio i mam nadzieję na kolejny sezon.
A jednak...
[link]Realizacja anime [Girls Band Cry][/link]
po siódmym odcinku - porównanie z konkurencją
Te dwa animce (YnKwO i GBCry) są tak strasznie podobne, że początkowo zlewały mi się w jedno. Zawiązanie akcji, linia fabularna plus charaktery, a nawet sam wygląd zewnętrzny przynajmniej trzech głównych bohaterek jest prawie identyczny.
Słowem, ktoś miał ten sam pomysł.
Dlaczego więc dziewczyny serfują na falach łez, a meduzy toną?
Pozornie wszystko jest lepsze w Yoru no Kurage: świetna grafika – w Girls Band Cry jest CGI oraz momentami (chyba) rotoskopia; w Yoru występują profesjonalne seiyuu, w GBC amatorki z zespołu, przy czym jest to ich pierwsza rola. Nawet lokalizacje: meduzy szlajają się głównie po modnych miejscach (bardzo realistycznie oddanych, Miyashita Park, Harajuku i okolice), dziewczyny z GBC nie załapały się nawet na Tokio, gnieżdżąc się w danchi gdzieś w Kawasaki i debiutując w lokalu o wdzięcznej nazwie „Serbska Noc”...
[link][link][/link]
;-)
Ale to jest dojmująco prawdziwe….
Dla mnie tutaj jest różnica: w prawdziwości. Meduzy przesadnie romantyzują świat przedstawiony, za bardzo odczuwane jest zaczarowanie. Co jest bardziej realne: amatorki z 100 tys. subskrybentów czy te z czterystu siedemdziesięcioma?
Oba animce eksplorują ten sam temat tworzenia społecznego „ja” w zgodzie z „ja” wewnętrznym (każdy by tak chciał) – według różnych teorii dopiero połączenie tych dwóch bytów tworzy człowieka, oraz nadania sensu działania społecznemu „ja” – czyli celu funkcjonowania w społeczeństwie. Mówiąc po ludzku: coś bliżej Tomozaki‑kun niż Bocchi‑chan.
Oba animce tworzą niezłe nazwiska, przy czym raczej z dwóch krańców osi czasu: w meduzach na liście płac pojawia się m.in. Yuuki Yaku – autor od Tomozakiego‑kuna (którego jedynka była świetna i z tego też powodu nie obejrzałem dwójki) a w płaczących dziewczynach prawdziwy weteran Jukki Hanada.
W starciu wygrywa doświadczenie (ten napis TOEI Animation since 1956…): akcja w GBC jest prowadzona szybko i konsekwentnie, w meduzach gubi się w dygresjach (choć taki poboczny odcinek szósty był naprawdę dobry), i żeby ratować narrację, we wciskanym fanserwisie, co wskazuje, że autorzy mają problem z tym, co chcą powiedzieć.
Dlaczego Yuuki Yaku (drugi raz, wiem z recenzji) nie dowozi: nie chce, nie potrafi czy nie może?
Tak czy inaczej, jak dotąd, po siedmiu odcinkach, Girls Band Cry to świetny animiec, przedstawiciel wiosny 2024, która generalnie opiera się na…. emocjach. Jeśli ktoś szuka czegoś podobnego do rozmyślań, ale już nie w muzycznych klimatach, to jest jeszcze porządne Seiyuu Radio no Uraomote, choć ostrzegam, to pozycja nisko budżetowa.
(...i ważne, muza dowozi, słuchamy z napisami, jest polski):
[link][link][/link]
Warto więc dać szansę, jak ktoś szuka trochę innego podejścia do „dziewczynki zakładają zespół muzyczny”. Animacja też na poziomie, bardzo ekspresyjna :)