Anime
Oceny
Ocena recenzenta
8/10postaci: 8/10 | grafika: 7/10 |
muzyka: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Shuumatsu Train Doko e Iku?
- Train to the End of the World
- 終末トレインどこへいく?
Tsutomu Mizushimy podróż przez krainę grzybów.
Recenzja / Opis
Kariera reżyserska Tsutomu Mizushimy jest niezwykle bogata. Ma on na koncie wiele adaptacji, spośród których na pewno warto wspomnieć o Another, Prison School czy xxxHOLIC, ale także kilka serii oryginalnych, poczynając od tych powszechnie uważanych za udane, jak Shirobako i Girls und Panzer, a kończąc na tych, które przyjęte zostały raczej chłodno, choć mimo to znalazły swoich fanów – tu na myśl przychodzą Blood‑C i Mayoiga. Jego portfolio jest więc niezwykle szerokie i różnorodne, znaleźć w nim można i serie obyczajowe, i horrory, i komedie. Gdyby jednak przyszło mi sprecyzować, w czym Mizushima się specjalizuje, to powiedziałbym, że w rzeczach dziwnych, a kwintesencją tej dziwności okazała się jego najnowsza produkcja, ponownie oparta na oryginalnym scenariuszu.
5G to już przeżytek, ba, 6G również! Japonia, chcąc zrewolucjonizować rynek sieci komórkowej, inwestuje w 7G. W dzień, kiedy ta niezwykle nowoczesna technologia ma zacząć funkcjonować, do Ikebukuro przybywa niejaka Youka Nakatomi, dziewczyna z miasteczka Agano, którą spotyka wielki przywilej – ma zostać tą, która naciśnie przycisk włączający sieć 7G. Jak to z takimi innowacjami bywa, pojawiają się pewne komplikacje, które jednak przekraczają wszelkie wyobrażenia – tak oto cała Japonia zmienia się w surrealistyczną krainę pełną dziwactw, powiększając się przy tym kilkukrotnie.
Od tego feralnego incydentu mijają dwa lata. Youka nigdy nie wróciła do Agano, jego dorośli mieszkańcy zamienili się w zwierzęta, w ludzkiej formie natomiast pozostały jeszcze jej nastoletnie koleżanki – Shizuru, Nadeshiko, Reimi i Akira. Któregoś dnia z ekspedycji poza miastem wraca ekipa z zasobami, przywożąc ze sobą zupełnie przypadkiem fragment gazety, w której pojawia się zdjęcie zaginionej Youki. Na pokładzie stacjonującego w Agano pociągu dziewczyny postanawiają wyruszyć przez nieznane do Ikebukuro, aby odnaleźć swoją przyjaciółkę.
Tak oto zaczyna się przygoda, która poprowadzi bohaterki przez najróżniejsze i najdziwniejsze miasteczka i mieściny po drodze do Ikebukuro. Będą ludzie‑grzyby, migrujące (dosłownie) zombi, świat postaci z popularnego w świecie serii anime i wiele innych. Mizushima i scenarzystka Michiko Yokote co i rusz zaskakują szalonymi pomysłami, każdy odcinek w zasadzie wprowadza zupełnie nowy koncept, co, nie ukrywam, szczególnie dobrze sprawdzało się podczas emisji, kiedy po prostu czekałem i zastanawiałem się, co jeszcze pokręconego spotka bohaterki. Shuumatsu Train Doko e Iku? to seria, która przede wszystkim bawi się konwencją, korzysta z możliwości i standardowych elementów dla medium, jakim jest anime, parodiując tym samym wiele sztampowych motywów, robiąc sobie żarty chociażby z „panty shotów”, wymyślnych nazw wykrzykiwanych technik, serii skierowanych do dzieci czy filmów o kaijuu, jak również z chęcią korzystając z charakterystycznych technik, takich jak na przykład harmony cells, czyli statyczne kadry pokolorowane przez ekipę odpowiedzialną za tła. Znajdą się też nawiązania do szeroko pojętej popkultury; dziewczyny w jednym z odcinków zagrają na Sedze Saturn w pierwsze The House of the Dead, przyjdzie się im także zmierzyć z mangakami zamieszkującymi budynek przypominający słynny Tokiwa‑sou, w którym w rzeczywistości zamieszkiwali tacy artyści jak chociażby Osamu Tezuka czy duet Fujiko Fujio, ponownie przy tym odnosząc się do historii, tym razem japońskiego komiksu.
Pisałem wyżej o szerokim dorobku Mizushimy nie bez powodu, a to dlatego, że Shuumatsu Train Doko e Iku? jest mieszanką wielu gatunków. W założeniu jest to w zasadzie seria przygodowa, ale przyjęta formuła sprzyja eksploracji i zabawie formą. Mizushima, jak zawsze zresztą, świetnie gra tempem i napięciem, co daje bardzo pozytywny efekt w elementach horrorowych (bo takie też się tu znalazły), jak i komediowych, w których jest on absolutnym mistrzem. Tych jest zdecydowanie najwięcej i przez ich pryzmat przede wszystkim patrzyłbym na tę serię, szczególnie że jest po prostu autentycznie zabawna, chociaż nie można zapominać, że czyni to w dużej mierze poprzez gatunkową zabawę, ale nie tylko.
Nie tylko, bo ogromna zasługa w tym także świetnie napisanych postaci i dialogów. Każdą z głównych bohaterek coś wyróżnia – Shizuru ćwiczy sztuki walki, jest odważna i uparcie dąży do założonego przez siebie celu, jednocześnie mierząc się z poczuciem winy; Nadeshiko trenuje dziwne połączenie łucznictwa z szermierką (serio), jest głosem rozsądku i potrafi nadać sens działaniom grupy, gdy sytuacja tego wymaga; Reimi to nieco porywcza i z pozoru niezbyt błyskotliwa gyaru, która jednak zawsze stanie w obronie przyjaciół, w czym zdecydowanie pomaga jej ponadprzeciętna siła; Akira z kolei to pasjonatka literatury, lubiąca rzucać trudnymi terminami, która dzięki swojemu chłodnemu i logicznemu spojrzeniu nie raz wybawi swoje koleżanki z opresji. To ich relacja i rozmowy przede wszystkim są motorem napędowym całej fabuły oraz powodem do śmiechu. Bohaterów przez serię przewija się oczywiście więcej, z dziewczynami pociągiem podróżuje również pies o imieniu Pochi, ważne funkcje pełnią też między innymi maszynista Zenjirou czy antagonista Poison Pontarou, ale to po prostu postaci, które mają jakieś role do odegrania, nie wokół nich budowana jest narracja.
Mizushima zdecydowanie oparł serię na dobrym scenariuszu, mimo że strona wizualna nie jest zła, choć, jak to ostatnio w branży bywa, mniej więcej od połowy serii zaczyna być gorzej, jeśli chodzi o animację czy jakość layoutów i rysunków. Wciąż jednak poziom jest jak najbardziej zadowalający i mimo że oczywiście nie ma co się spodziewać w tym aspekcie fajerwerków, to większe i mniejsze zgrzyty zauważą zapewne tylko ci lepiej zaznajomieni z tematem. Pierwsze trzy odcinki prezentują się nad wyraz dobrze na tle tych późniejszych, o czym zresztą świadczy niewielka liczba nazwisk na ich listach płac, co jasno wskazuje, że był na ich wykonanie po prostu czas. Z kolei o problemach z produkcją niech poręczy fakt, że emisja ostatniego odcinka musiała zostać przesunięta o tydzień, ponieważ nie wyrobiono się z jego wykończeniem.
Nie samą animacją jednak grafika stoi, a na poziomie koncepcyjnym jest naprawdę dobrze. Projekty postaci Asako Nishidy są zróżnicowane (choć muszę przyznać, że Nadeshiko czasem myliła mi się z Chizuru), a lokacje, które bohaterki odwiedzają na swej drodze, za każdym razem zaskakują czymś ciekawym i świeżym. Nie ma w tej serii ani chwili na nudę, także za sprawą naprawdę dobrze wykonanej pracy projektowej. Jeśli jest w tej kwestii coś, co nie zawsze wypada najlepiej, to tła, bo są bardzo nierówne. Niektóre wyglądają lepiej, niektóre gorzej, generalnie jednak jest to, ponownie, poziom jak najbardziej zadowalający. Jeśli chodzi o kompozycję obrazu, nad którym nadzór sprawował Jirou Tazawa (współpracujący już wcześniej z Mizushimą przy Kemeko Deluxe, ponadto mający w portfolio naprawdę ciekawe rzeczy, jak chociażby Top o Nerae 2!), to tutaj także wykonano kawał dobrej roboty. Wszystko ze sobą współgra i nie ma momentów, w których coś ewidentnie nie pasuje, nawet CGI (za pomocą którego wykonany jest między innymi pociąg). No, może poza ostatnim odcinkiem, w którym kilka elementów można by było bardziej dopracować, chociaż akurat sama intencja użycia animacji komputerowej jest jak najbardziej zasadna i zrozumiała.
Nie miałem wcześniej styczności z muzyką Miho Tsujibayashi, ponieważ dotychczas na koncie miała jedynie ścieżkę dźwiękową do Isekai Shokudou, natomiast z chęcią będę wypatrywał jej kolejnych poczynań, bo utwory, które skomponowała na potrzeby tej serii, nie tylko świetnie pasują do nastroju całej opowieści, nadając jej przy tym nieco tajemniczego klimatu, to niektóre dodatkowo naprawdę wpadają w ucho. Spośród instrumentów najwięcej jest tutaj pianina i skrzypiec, ale równie dużo, a może nawet i więcej, jest elementów elektronicznych, co tworzy bardzo udaną mieszankę. Zresztą, soundtrack jest naprawdę różnorodny, tak samo jak i cała seria. Pozytywnie wypadają też opening i ending, szczególnie towarzysząca temu pierwszemu piosenka Ga‑Tan Go‑Ton, której naprawdę trudno sobie chociaż raz podczas oglądania nie zanucić. Przy kwestiach audio warto też zwrócić uwagę na reżyserię dźwięku, za którą odpowiadał sam Mizushima, a więc usłyszycie tu sporo efektów dźwiękowych charakterystycznych dla jego wcześniejszych dzieł.
Wiedziałem przed seansem, że po Shuumatsu Train Doko e Iku? należy spodziewać się czegoś nieszablonowego, ale i tak zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony i zakochałem się w konwencji niemal od samego początku. Każdy kolejny odcinek utwierdzał mnie tylko w przekonaniu, że oglądam coś absolutnie wyjątkowego, a ponadto wpisującego się idealnie w moje gusta. To seria niezwykle dziwna, pełna nawiązań i odniesień do kultury, manewrująca między różnymi gatunkami, dosyć sprawnie je przy tym nie tylko dekonstruując, ale również wykpiwając. To także esencja tego, kim jako twórca jest Tsutomu Mizushima, który bez wątpienia był mocno zaangażowany w tę produkcję, co tydzień komentując różne jej aspekty w mediach społecznościowych. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla jego fanów, ale również amatorów szeroko pojętych zwariowanych komedii oraz pozycji ekscentrycznych; w tym przypadku tak bardzo, jak stojący za serią reżyser.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | EMT Squared |
Projekt: | Asako Nishida, Namo |
Reżyser: | Tsutomu Mizushima |
Scenariusz: | Michiko Yokote |
Muzyka: | Miho Tsujibayashi |