
Komentarze
Vision of Escaflowne: A Girl in Gaea
- Re: tu du : Bez zalogowania : 9.01.2022 01:35:37
- komentarz : Bez zalogowania : 9.01.2022 01:24:39
- chyba pomyłka ... : racjona : 13.02.2012 00:03:52
- wersja zbrutalizowana, spłycona i miejscami (musiało paść na buźkę Allena?!) strasznie oszpecona : Oczko : 12.03.2011 11:06:17
- Przepraszam za przydługi komantarz : Kisa : 25.05.2008 01:46:00
- Takie byle co..:/ : Hana_chan : 24.05.2008 16:24:52
- Nic nadzwyczajnego : Nanami : 18.06.2007 17:52:15
- uuuu : Hotaru : 10.05.2007 23:34:42
- tu du : Magenta : 10.05.2007 19:33:15
- Świetne : Mati : 24.02.2007 10:04:20
I są to dla mnie jedne z niewielu przyjemnych scen w filmie.
Serii wcześniejszej nie oglądałam, więc odniosę się tylko do filmu.
Niestety – miałam wrażenie, że oglądam zlepek motywów z Gwiezdnych Wojen, dokumentalnych scen z bombardowania, jakiegoś samurajskiego kina i pięknej baśni fantasy. Kolaż średnio udany delikatnie mówiąc. Do tego stopnia, że często siłą powstrzymywałam chęć przewijania.
Gdyby nie przesłanie i te wszystkie skrzydlate sceny byłoby 3/10
Epicka muzyka niezbyt mi pasowała do tej animacji.
Grafika czasem lepsza, czasem gorsza. Twarzom często brakowało mimiki, przez co bohaterka prawie zawsze wyglądała jak wiecznie zdziwiona, a jej kliknij: ukryte ukochany też niemal z jedną gniewną miną .
Dwa punkty dodam za skrzydełka, kliknij: ukryte za smoka i zakończenie
Dla odmiany – ending mi tu pasował :)
I jeszcze jedno małe przemyślenie, że słabi ludzie są niebezpieczni przez to, że są słabi czyli podatni na wpływy.
Dopiero kiedy „główna” bohaterka kliknij: ukryte wykazała zdecydowanie wszystko nabrało sensu.
5/10 w porywach do 6/10
chyba pomyłka ...
wersja zbrutalizowana, spłycona i miejscami (musiało paść na buźkę Allena?!) strasznie oszpecona
PS. Może ja cierpię na jakieś skojarzeniowe omamy, może to moja mecho‑ignorancja (niewielkie mam w temacie obeznanie) owym skojarzeniom winna, ale czy twórcy „A Girl in Gaea” nie zapatrzyli się mocno na „Neon Genesis Evangelion”? Akurat jestem na świeżo i monolog emo‑Hitomi na temat samotności i smutku istnienia naprawdę tak mi jakoś niebezpiecznie (tania podróbka!!!) Shinjim trącił. Wrażenie się wzmogło, kiedy Van w Smoku (i w amoku) rozprawiał się z Dilandau – jako żywo stanęła mi przed oczyma scena szlachtowania Evy z Tojim w środku… Przypadek to jeno?
Przepraszam za przydługi komantarz
Przede wszystkim film powinien być dłuższy, chociażby po to, by parę kwestii rozwiązać w bardziej logiczny sposób. Tymczasem wszystkie ważne i potrzebne bohaterom przedmioty zwykły spadać z nieba, jak chociażby Escaflowne czy kamyk Hitomi. Folken zyskał zdolność porozumiewania się na odległość, żeby nie marnować czasu na podróżowanie. Van, żeby nie czuł się pokrzywdzony, został obdarzony jakimiś magicznymi mocami, z których skorzystał dokładnie raz, dzięki czemu jedna z walk wypadła interesująco.
Nie rozumiem, po co wcisnęli tu wszystkich niemalże bohaterów z serii. Pozmieniali charakter każdego oprócz Merle, której rola ogranicza się do wydawania okrzyków ‘Van‑sama!’. No i Dilandau wywiązuje się ze swojej roli, bo przez cały czas śmieje się maniacko i próbuje wszystkich pozabijać kliknij: ukryte (tylko trochę inaczej zakończono wątek tej postaci; zamiat zmienić się w siostrę Allena, Dilandau odjechał w siną dal). Ale Hitomi jest zupełnie inną Hitomi (w dodatku połowa jej kwestii to coś w stylu ‘jestem z tobą, Van!’), Van zupełnie innym Vanem. Allen prawie nic w tym filmie nie robi, Dryden występuje chyba przez minutkę, a Millerna… brak mi słów po prostu ;P Tutaj zgadza się jedynie imię. Brat Vana dziwnym trafem stał się głównym złym. Pod koniec doszłam do niezbyt trafnego wniosku, że wszyscy bohaterowie są zbędni. Żaden z nich nic zupełnie mnie nie obchodził, dla zasady kibicowałam Vanowi i Hitomi.
No i odwieczny problem poruszany w anime – czy świat zostanie zniszczony, czy uda się go uratować po raz kolejny? Ani przez chwilę nie wątpiłam, że jednak go uratują, właściwie do końca nie udało mi się zarejestrować, co temu światu właściwie zagraża.
Ach, jeszcze relacje między bohaterami. Relacja Van – Hitomi została porażająco uproszczona (czy też może zbyt skomplikowana jak na te półtorej godziny, dlatego zdecydowano się ją trochę streścić). Najpierw Van ślubuje jej służyć. W parę sekund później próbuje ją zabić. Przy drugim spotkaniu on jest gotowy oddać za nią życie, ona stwierdza, że chce być przy nim na zawsze. kliknij: ukryte Ostatecznie ich wielka miłość ratuje świat. Rozmowy pomiędzy bohaterami to już zupełna porażka, każdy sprawiał wrażenie jakby mówił sam do siebie, połowa wypowiedzi była zupełnie wyrwana z kontekstu i w żaden sposób nie łączyła się z wypowiedzią rozmówcy. Chyba nikt w tym anime nie zachowywał się logicznie.
Jedyne, co do czego nie mam zastrzeżeń to muzyka. Śliczny utwór ‘Sora’, który znałam już od dawna i w sumie bardziej podobał mi się, zanim ujrzałam go w wykonaniu sióstr ;P Co do grafiki, to wolałam stary wygląd postaci, nawet jeśli miały one nieco przydługawe nosy. Jedynie Van wygląda tu w miarę porządnie, Hitomi wydała mi się brzydka.
Takie byle co..:/
Nic nadzwyczajnego
tu du
chwyty stare jak świat i tanie jak babeczki doktora oetkera (5 zł za 12 sztuk- polecam jogurtowe)- smaczne ale tylko za pierwszym razem.
nie jestem znawcą anime, po prostu strasznie podoba mi się już sama idea przedstawiania jakiejś historii za pomocą rysunków a nie aktorów i efektów sf. tylko dlaczego większość tych filmów rysunkowych… no cóż… podobałaby mi się ale jakbym miała 12 lat. szukam po tanuki filmów z dobrymi ocenami i ciągle trafiam na pasztety (nie włączając ,,mind game''które było cudowne)
pa pozdrawiam nie gniewajcie sie no moje narzekaństwo ;)
Świetne