Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Chmielu

  • Avatar
    A
    Chmielu 12.10.2013 21:27
    Mimo wielu wad, dobre.
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin"
    Za tytuł zabrałem się z wielką obawą. Wzięła się ona z tego, że na pierwszy rzut oka anime zapowiadało się bardzo dobrze i czekając na koniec emisji zdążyłem już zapoznać się z nadzwyczaj pozytywnymi relacjami znajomych, co tylko jeszcze bardziej podniosło moje oczekiwania, a taka sytuacja miała już raz w przeszłości miejsce w związku z Sword Art Online, co nie skończyło się dobrze, gdyż wspomniane anime okazało się być delikatnie mówiąc nieporozumieniem i niesmak odczuwam jeszcze do dziś. Z tym właśnie kołaczącym się po głowie niepokojem zabrałem się za oglądanie, mając nadzieję, że tym razem twórcom nie uda się dostatecznie zniszczyć fajnego pomysłu.

    Niestety dość szybko okazało się, że autorzy nie odmówią sobie przyjemności przeprowadzania ataków sabotujących własną produkcję :) Za najlepszy przykład niech posłuży scena w której  kliknij: ukryte  No przecież wylewający się z tego absurd tak bije po oczach, że aż boli. Czemu to miało służyć? Bezsensowny zapychacz przez który nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać. Takich scen było zresztą więcej.
    Następna sprawa, to absolutne przedramatyzowanie prostych sytuacji co niestety ocierało się o komizm. Skutkiem były przewlekłe rozmowy osób, które de facto nie miały nic do powiedzenia, rozmywające i spowalniające niezłe tempo walki. Mój hit to  kliknij: ukryte  Normalnie czas stanął w miejscu :) Aż przypomniały się stare dobre czasy gdy kapitan Tsubasa mijając przeciwnika na boisku zawsze zdążył uciąć sobie z nim drobną pogawędkę, a bramkarz przed obroną strzału wygłosić płomienny monolog. Jednak o ile w tamtej produkcji to się jakoś sprawdzało, tak tutaj wcale.
    No i trzecia sprawa, która strasznie mnie bolała, irytowała i rozczarowywała, gdzieś tak do połowy serii. Kompletna irracjonalność militarna. Wyglądało to tak, jakby każdy tam sam sobie był żołnierzem, nie było żadnych dowódców, nikt nic nie planował, wszystko działo się z przypadku. Poziom wyszkolenia wojaków już w ogóle przemilczę. Generalnie z taką „armią” nie chciałbym muchy w kiblu ubijać, a gdzie tu wspominać o walce z tytanami.

    Teraz czas przejść do rzeczy pozytywnych. Jak dla mnie, rewelacyjne postacie tytanów. Ich twarze, sposób poruszania to prawdziwa maestria. Nadal jak przypomnę sobie wesolutkiego, chyżo hasającego poprzez łąki tytana to pojawia mi się uśmiech na twarzy. W momentach w których znienacka wystawiali głowy z zza budynków, niezmiernie żałowałem że nie mówią, bo w głowie mimowolnie huczało mi „co jest doktorku” :D O odmieńcach to już nawet nie będę wspominał :)
    Kolejna sprawa, która dla mnie osobiście uratowała tą serie, a co jak wcześniej wspomniałem gdzieś do połowy było jej zmorą, a mianowicie aspekt militarny, a konkretnie (bo reszta nie bardzo się zmieniła) działania oddziału zwiadowców. Nareszcie, był ktoś kto zachowywał się jak żołnierz, nie stękał bez sensu na wszystko, tylko przede wszystkim planował, a potem wcielał to w życie. Twórcy nawet postanowili mnie uszczęśliwić prezentując w miarę dokładnie formację  kliknij: ukryte Także na szczęście ten aspekt udało się uratować.

    Z grubsza to chyba wszystkie moje uwagi. Nie wspomniałem nic o głównym bohaterze? A no tak, w sumie mogło by go nie być :) Szczęśliwie serii nie udało się zmarnować swojego potencjału, nie stało się kolejnym Sword Art Online, przymrużając oko można się naprawdę nieźle bawić, no i posiada jedną ważną cechę. Gdy kończył się odcinek, natychmiast odpalałem następny. Z czego to wynika, nie wiem, ale z nadzieją na następną serię daję naciągane 8. (W przypadku gdyby taka nie powstała ocenę obniżam o 2). Polecam.
  • Avatar
    Chmielu 1.10.2013 02:16
    Re: Słabizna
    Komentarz do recenzji "Dragon Ball Z: Kami to Kami"
    Porozumienia w sprawie GT nie osiągniemy, a te dywagacje zbyt daleko odbiegają od właściwego tematu czyli „Kami to Kami”, na temat którego akurat rozumiem, że podzielamy opinie, iż był delikatnie mówiąc słaby.
  • Avatar
    Chmielu 30.09.2013 23:57
    Re: Słabizna
    Komentarz do recenzji "Dragon Ball Z: Kami to Kami"
    Po pierwsze, gdyby chciał się wziąć na poważnie za serie to by się wziął, ale nie chce, co pokazuje ten film. A po drugie, ależ powiem Ci o plusie serii GT. Napisy końcowe w ostatnim odcinku. Idealne podsumowanie całej sagi, aż się łezka w oku kręci oglądając to, nawet dziś. Natomiast „zetka” pozostała otwarta, bez zakończenia i gdyby właśnie nie ostatni odcinek „gt” miałbym do dziś żal i niedosyt, a tak mogę umrzeć szczęśliwy :)
  • Avatar
    A
    Chmielu 30.09.2013 18:55
    Słabizna
    Komentarz do recenzji "Dragon Ball Z: Kami to Kami"
    Niestety filmu nie zrobiono na serio, wydaje się, że miał służyć tylko i wyłącznie humorystycznemu przypomnieniu wszystkich znanych nam postaci, co musiało się skończyć brakiem jakiejkolwiek sensownej fabuły i akcji. Skoro już wiemy, że film jest typowo humorystyczny to co z zawartymi w nim dowcipami? I tu kolejny zawód gdyż te są strasznie czerstwe oraz wymuszone i o zgrozo, co jest już absolutnym kryminałem, bywa, że nawet nie pasują do charakteru danej postaci.

    Generalnie nie jestem osobą która przywiązuje szczególną uwagę do oprawy wizualnej oglądanego anime, jednak w tym wypadku nie da się przemilczeć faktu, że momentami wyglądało to naprawdę paskudnie. Nie wiem czy to jakieś komputerowe wstawki, dziwna animacja czy inny koklusz, ale wygląda naprawdę słabo.

    No i na koniec absolutny „creme de la creme” nieszczęścia tego filmu. Skoro sporo osób narzekało oglądając serię GT  kliknij: ukryte 

    Reasumując w filmie próbowano zawrzeć jak najwięcej „Dragon Balla w Dragon Ballu”, co poskutkowało tym, że wszystko zdaje się być sztuczne, wymuszone i nieprzemyślane. Film tylko dla fanów serii, do obejrzenia w wolnym czasie i zapomnienia. Niestety żaden sensowny Dragon ball już nigdy zapewne nie powstanie i pozostaje się z tym już tylko pogodzić. Tym bardziej się ciesze, że przez wielu odsądzana od czci i wiary seria GT jednak powstała w swoim czasie i zwieńczyła sagę o smoczych kryształowych kulach, bo gdyby próbowano historię kończyć obecnie, mógłby to być wielki krach pięknej historii.
  • Avatar
    Chmielu 5.09.2013 18:39
    Komentarz do recenzji "Rainbow: Nisha Rokubou no Shichinin"
    Zastanawiam się tylko jak kogokolwiek zaskoczyć  kliknij: ukryte