x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Jedna z najbardziej rozczarowujących kontynuacji
Nawaliło przede wszystkim tempo akcji. Przez kilka odcinków obserwujemy sztukę sceniczną, gdzie za wiele się nie dzieje. Wcześniej rozmaite wątki jakby się swobodnie przeplatały, co nie jest łatwe, ale się udało – a teraz ktoś powiedział: stop, ustawcie się w kolejce. W efekcie akcja kręci się włoku jednego motywu, a dopiero gdy skończy, to przeskakuje dalej. I, o ironio, ta łatwiejsza metoda tutaj zawiodła.
Chciałoby się coś miłego powiedzieć o postaciach, ale większość z nich niczym nie zaskakuje. Ruby jest trochę zmarginalizowana, Kana nie ma nic ciekawego do powiedzenia i zachowuje się bardziej jak psychofanka. Aqua i Akane to wciąż całkiem udany duet, chociaż to chyba zasługa mierności reszty bohaterów.
Momentami powraca klimat tajemnicy z pierwszego sezonu, ale to tylko na kilka chwil i w dodatku w końcowych odcinkach. Twórcy niepotrzebnie też pokazali nam wizerunek pewnej postaci (kto jest po seansie, ten się domyśla o kim mowa), bo nie dojść, że niczego to wnosi, to jeszcze obniża potencjalne napięcie. Zmarnowana szansa, mogli zagrać tą kartą w przyszłości.
Na pewno plusem jest animacja, nad którą studio musiało się nieźle napocić, szkoda tylko, że poszło to w nieistotne sceny. Co do muzyki, to już zdecydowanie gorzej, ale to też bardziej kwestia gustu – w mój nie trafiła. Teledysk, który możemy zobaczyć razem z bohaterami, wionie tandetą; niby nic, ale poświęcono mu dwie cenne minuty czasu ekranowego – i to w sytuacji, w której tempo akcji już wcześniej siadło.
Niestety, mnie to anime rozczarowało tak bardzo, że na ten moment nie zamierzam już sięgać po kontynuację, bo nawet trudno mi wskazać, co mogłoby mnie w niej zaciekawić. Wiem, że są też inni malkontencie, ale patrząc po ocenach, jesteśmy w mniejszości. Dla cierpliwych widzów, którzy pochłaniają kolejne serie masowo, ten sezon może być wciąż przednią zabawą.
Anime dla specyficznej grupy odbiorców
Tak bardzo brakuje anime o zagadkach bez wątków nadprzyrodzonych. Mamy licealistów, którzy nie rozwiązują sprawy morderstwa, co również jest plusem, bo śmieszy mnie, gdy uczeń nagle zastępuje policję albo ma dostęp do ściśle tajnych informacji. I wreszcie inteligencja postaci: łatwo jest powiedzieć, że bohater jest mądry, ale trudno to pokazać. Przejechał się na tym Code Geass i Death Note – zamiast powtarzać nam w kółko, że bohater jest superinteligentny, niech to po prostu pokażą, i w tej serii (mniej więcej) to się udało.
Jak widać, seria ma wszystko, by trafić w moje gusta.
To znaczy, prawie. Trochę zawodzą bohaterowie, bo galeria postaci jest uboga i mało wyrazista. Nie ma niezwykłej chemii między bohaterami (w odróżnieniu od wspomnianej Hyouki).
Tempo jest trochę powolne, co może zniechęcić wielu widzów. A fabuła… po prostu jest, moim zdaniem sprawna, choć nie wybitna.
Do tego ładna, ale nieco zbyt statyczna kreska. Format obrazu (z przyciętą górą i dołem trochę mnie zdziwił, ale nie przeszkadzało mi to. Jedynie wspomniane w recenzji nagłe zmiany tła mnie irytowały, bo na początku pogubiłem się, gdzie bohaterowie w końcu rozmawiają.
Jeśli wymienione wady nikogo nie zrażą, a zalety brzmią zachęcająco – koniecznie trzeba dać szansę i obejrzeć. Ja dołączam ten tytuł do grona moich niszowych przyjemności, obok takich pozycji jak Sakurada Reset czy Sakurako‑san (chociaż zastrzegam, że jedyne co łączy te serie, to fakt, że miło się oglądało, chociaż nie są ani wybitne, ani popularne). Chętnie sięgnę po drugi sezon i tym razem mam już pewne oczekiwania.
A plusy? Ładna kreska, (ledwo) kilka udanych scen. Końcowa ocena 4 na 10. Ostatecznie nie polecam nikomu – po Kekugurui nie warto sięgać. Zachwyt nad tą serią u niektórych jest dla mnie kompletnie niezrozumiały. Cieszę się z oceny recenzentki, bo przynajmniej nie jestem jedyny, który uważa to za badziew.
Niemiarodajna ocena
9/10
Co jednak ważne, momentami twórcy odlecieli. Utworzenie wywiadu w Japonii nastąpiło jeszcze przed I Wojną Światową, a armia już wcześniej stosowała podstęp np. w wojnie z Rosją w 1905 r. A najlepsze jest to, że w 1937 roku Japonia już toczyła wojnę (z Chinami – najważniejszy epizod II Wojny Światowej w Azji). Zupełnie zignorowano również to, po czyjej stronie Japonia stała w owym czasie (choć co nieco o tym napomknęli),a przecież Tokio podpisało pakt antykominternowski w 1936 roku. Pomijając te nieścisłości historyczne, rzuca się w oczy jeszcze jedna rzecz – aresztowanie szpiega jest tak naprawdę porażką kontrwywiadu. Sukcesem jest przejęcie nad nim kontroli.
Anime oryginalne, wciągające. Trafiło do mnie. Utrzymane jest w raczej w poważnej stylistyce, więc nie polecałbym tym, którzy szukają lekkiej rozrywki. Jeśli zastanawiasz się, czy oglądać, obejrzyj koniecznie.
Ale szczerze, wiecie co mnie najbardziej razi? To, że tytułowa kapela nie gra death metalu. Nikt w tym anime go nie gra ani nawet się do niego nie zbliża (ani do black metalu – bo DMC to zwykły thrash). I po co wymyślać głupie dowcipy, skoro prawdziwy zespół (Mayhem, a jakże) już napisał idealny scenariusz na czarną komedię.
O tym, skąd wzięła się nazwa kapeli, wiele napisano i bez trudno można to sprawdzić (zainteresowanych odsyłam do komentarzy wyżej).
Kreska słaba, humor tandetny… i tylko opening fajny. I to jest szczera opinia kogoś, kogo heavy metal wychował.