Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Fluffybutt

  • Avatar
    A
    Fluffybutt 24.09.2013 11:44
    Komentarz do recenzji "Watashi ga Motenai no wa Dou Kangaete mo Omaera ga Warui!"
    Jak to mówi stare przysłowie, jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki. Jedni lubią anime o głębokim przesłaniu, drudzy haremy z głupiutkimi bohaterkami a niektórzy Watamote które jest… cóż, Watamote!


    Jako jedna z osób, która często przebywa na pewnej stronie, której nazwy nie warto wspominać, byłem świadkiem narodzin popularności w zachodnim świecie mangi o „przygodach”. Nie muszę chyba wspominać, że informacja o produkcji anime wywołała euforię (a może histerię) która również udzieliła się i mi. I jaki mamy efekt? Bez mała mogę odpowiedzieć że idealny.

    Watamote jest przedstawicielem, a raczej perełką, dość specyficznego poczucia humoru, gdzie główna (anty)bohaterka, jak to mawia dzisiejsza młodzież, rozwala system. Powtarzające się klęski i wpadki Tomoko oraz luźno, bądź wcale, powiązane ze sobą odcinki mają wzbudzać zarówno śmiech jak i refleksje. Dlaczego to drugie? Ponieważ Watamote zdobyło swoją popularność (sic) dlatego, że główna bohaterka swoim zachowaniem i perypetiami ma przypominać nas – przeciętnych, wydawałoby się normalnych ludzi. I z bólem serca przyznaję, określenie „sometimes it hits too close to home” pasuje do tej serii idealne.

    Wielu ludzi sarka na taki rodzaj anime i kręci nosem oczekując jakiegoś rozwinięcia fabuły, wątku miłosnego albo po prostu happy endu. Te osoby rozczaruję już teraz – Watamote nie otrzyma żadnego z powyższych i chwała autorom za to. To ich brak i wyjątkowość bohaterki tworzy ten śmnieszno­‑ale­‑równocześnie­‑przerażający mix. Nota bene – w rodzimej Japonii Watamote nie jest zbyt lubiane z dość śmiesznej przyczyny – Tomoko jest kompletnym zaprzeczeniem słodkiego typu anime, w który lubią tak uciekać, po prostu za bardzo przypomina o ich szarym życiu.

    Jestem dość wybrednym klientem, jeżeli chodzi o anime i tylko kilka tytułów nie budzi u mnie znudzenia i przesycenia. Okrojonych tematów, schematów i jeszcze bardziej oklepanych postaci mógłbym wyliczać do końca dnia, albo i dłużej. Watamote jest pozycją, która na zawsze zagości u mnie na półce „najlepsze z najlepszych” i uważam, że grzechem jest nie znać tej serii. Polecam!