x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
strach sie bać
Naprawdę, czy reverse haremówki nie mogłbyby być trochę mniej… haremowe? ;_; Bez dwudziestu osób irracjonalnie tracących głowy dla głównej bohaterki z dnia na dzień?
Walki, supermoce i gej-party czyli to co tygryski lubią najbardziej
Szkoda tylko, że takie krótkie. Wydaję mi się, że jest to jeden z tych tytułów, które będą miały zamknięte zakończenie i koniec – a szkoda, bo może większa ilość odcinków dałoby mu szansę na zdobycie proporcjonalnie większej publiczności, na którą z pewnością zasługuje.
Nie jest to może seria wybitna, ani pod względem fabuły, ani oprawy graficznej. Ale na pewno można powiedzieć, że jest dobra i przyjemna w oglądaniu.
Duży plus mają u mnie postacie – pomimo, że mamy tu zatrzęsienie bishounenów i bishoujo, żadne z nich nie wydaje się idealnie wrysowane w swój schemat – mamy tu więc głównego bohatera, który wcale nie chce ratować świata, a najbardziej interesuje go los jego samego i jego najlepszego przyjaciela, panienkę tsundere, która nie wrzeszczy i nie okłada bogu ducha winnych ludzi pięściami bez powodu lub księcia z bajki, który po godzinach dorabia sobie jako ksiądz.
W dodatku, co dziwne, jak na razie żadna postać, nawet z tych epizodycznych, nie zirytowała mnie ani przez sekundę. Wszyscy są po prostu tak samo interesujący, na samo wspomnienie lisiej armii Osaki mam banana na ryju xD
Mówiąc o postaciach, chciałabym wspomnieć, że niektórzy bohaterowie łudząco przypominają tych z Kuroshitsuji – i nie mam tu wcale na myśli pary głównych bohaterów, ale pobocznych, np. czerwonowłosą pani doktor i jej asystenta, który jest chyba zaginionym krewnym pana Jacykowa. Manga Hakkenden zaczęła wychodzić rok przed Kuro, więc jest to dość ciekawy zbieg okoliczności (?).
Jedyną wadą, która jak na razie zakłóciła mi seans, jest dosłowne opie*dalanie się postaci w kwestiach rozwoju fabuły. kliknij: ukryte Rozkaz jest wyraźny – szukajcie kolorowych kulek. Jednak jak na razie od tego odcinka minęło X czasu, a jedyne co Shino poczynił w tym kierunku to zgubienie jednej z tych kulek, które już posiadał. Patrząc jednak na ending można się domyśleć, że wątek ten rozwinie się kiedy wszystkie „Osiem Psów Wschodu” spotka się w jednym miejscu. Nie wiem, zobaczymy za parę tygodni.
Jeszcze jedno – rzeczą, których jednych może znacząco zachęcić, a innych kompletnie zniechęcić do serii są wszechobecne i niezaprzeczalne wątki shounen‑ai. Bitch please, to już nawet nie są fantazje fanek – chłopaki nawet nie kryją się z mówieniem, że ten i owy im się podoba. Prym w tej Paradzie Równości wiodą kliknij: ukryte Kobungo i Genpachi (doszłam do wniosku że obydwoje muszą być albo ślepi albo emocjonalnie upośledzeni – jeżeli facet na łożu śmierci poświęca ostatnie myśli swojemu szwagrowi, a nie narzeczonej czekającej w domu w ciąży, to wiedz, że coś się dzieje), chociaż „stare małżeństwo” Shino i Sou, „nie mam pojęcia, dlaczego bogowie uznali, że jestem wystarczająco kobiecy” Ryou, albo transwestyta Keno też mają się czym pochwalić. A i związek Ayane i Hibiki wzięty rodem z typowych shoujo‑aiów. Chyba jedynymi heteroseksualnymi postaciami w tym anime są sado‑masochista Kaname i Dosetsu z fetyszem śniegowych demonów i młodszych siostrzyczek.
Ale mimo to, wszystkie te yaoistyczne wstawki dodają wg. mnie jeszcze więcej humoru i uroku serii, chyba, że kogoś to odrzuca. Osobiście trudno mi sobie wyobrazić faceta oglądającego tę serię, nawet pomimo równie uroczych bohaterek i dość brutalnych walk.
No nic, zobaczymy jak to się dalej potoczy. Na dzień dzisiejszy subiektywnie dałabym temu 10/10, a obiektywnie 8.5/10.
Re: DNO I 100m mułu
O ile niekoniecznie każdemu muszą się spodobać ''dylematy nastolaty'' ukazane w serii, to nie mogę się zgodzić, że muzyka Kajiury jest niedopasowana. Stawiając się w sytuacji głównych bohaterek, wątpię czy słodkie pianie głosem dziesięciolatki, typowe dla serii shoujo, byłoby bardziej dopasowane do sytuacji niż utrzymane w gotyckiej atmosferze utwory klasyczne.
Zbyt wielu ludzi patrzy na to anime przez perspektywę kreski…
Dla tych, którzy uważają główną bohaterkę za słodką idiotkę
Ma także bardzo logiczne i realistyczne podejście do różnych spraw – kliknij: ukryte po śmierci Mami, którą znała zaledwie od kilku dni, nie myślała nawet, żeby życzyć sobie jej wskrzeszenia. Była jednak skłonna ulec Kyuubeyowi w sytuacji, gdzie jej najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa, Sayaka, była w niebezpieczeństwie.
Poza tym uważam, że gdyby Madoka nie była tak „dobrotliwa”, końcówka serii wypadłaby na bardzo naciąganą. kliknij: ukryte Tzn. jeśli już ktokolwiek miałby być na tyle wspaniałomyślny, żeby poświęcić życie dla dobra świata, to byłaby to właśnie Madoka Kaname.
Wątpię też, czy zyskałaby aż tak ogromną… sympatię nieśmiałej i niezdarnej Homury, gdyby miała „ostrzejszą” osobowość.
Warto też dodać, że Madoka jest mocno bazowana na postaci czternastoletniej Gretchen z „Fausta” Goethego. Cała ta naiwność, niewinność pochodzi właśnie od niej, więc wskazanym byłoby zapoznać się z książką przed obejrzeniem serii.